Koniakowy w oczach MrJ
Przychodzi niczym kobieta w brązowozłotej sukni, eleganckiej, lecz skandalicznej. Nawet nie puka, wchodzi bez zaproszenia, ponieważ wie, że nie odmówisz. Nie masz siły odmówić, nikt nie ma, nie takiej elegancji i delikatności. Przychodzi rzadko, ponieważ rozwiązłość nie jest elegancka.
A może przychodzi niczym mężczyzna, pewny siebie i obrotny, przyodziany w perfekcyjnie skrojony garnitur. Staje nad tobą, czeka. Wiesz, że gdy przyjdzie czeka cię czas twojego życia, który ciężko powtórzyć. Dlatego przychodzi rzadko, ale zawsze gdy się tego nie spodziewasz.
Jest niczym stary przyjaciel, który opuścił rodzinne miasto, widzisz go tak rzadko jak to tylko możliwe, ale wyczekujesz na najmniejszy sygnał, że znów się pojawi, bo z nikim nie spędzisz czasu lepiej niż z nim.
Albo możesz zaopatrzyć się w brązowe złoto, wrzucić lód do szklanki i nalać odpowiednią ilość, patrzeć, jak słowa układają się przed tobą, zależnie ile nalałeś. Czymże jest milion słów, gdy przepełnia cię radość w kolorze koniakowym. Wybór należy do ciebie, czy czekasz na kobietę w skandalicznej sukni, czy eleganckiego mężczyznę w garniturze na miarę, czy może dasz się ponieść wenie w płynie, zalewając papier małymi szlaczkami, które ktoś uparł się nazwać alfabetem. Nie każdy z nas zna to uczucie, nie każdy w nie wierzy, nie każdy potrafi nawet go szukać, ale każdy z nas potrzebuje go czasem.
Tak wygląda wena w kolorze koniakowym.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top