Łzy które mówią same za siebie
Po mojej twarzy spływała krew. Szybko wytarłem ją ręką. Nie mogłem znieść bólu jaki się we mnie pojawił. Puściłem z uścisku dziewczynę i złapałem się za bolące miejsce. Przeniosłem się do swojego umysłu.
-Kurama odnów technikę, bo nie wytrzymam i znów wpadnę w szał.
-Nie mogę Naruto. Ty musisz złożyć pieczęcie, bo jak ja to zrobię zadziała to na mnie.
-Ale to tak mocno boli. Ostatnio tak nie było.
-Teraz znacznie dłużej miałeś na sobie tą technikę i znacznie więcej bólu zadałeś. A krew z twoich oczu świadczy o tym, że cierpienie tamtych ludzi było bardzo duże.
-Musze złożyć te cholerne pieczęcie bo oszaleje, nie chce czuć !
-Naruto, czy ty przypadkiem poprostu nie chcesz brać odpowiedzialności za swoje czyny ? Podobało ci się życie bez przejmowania się jakimikolwiek rzeczami.
-Pomożesz mi?
-Nich będzie, ale to jest pierwszy i ostatni raz.
Kurama połączył nasze chakry i złożył odpowiednie pieczęcie. Po chwili nie czułem już potwornego bólu. Znaczyło to, że udało się. Byłem wdzięczny Kuramie za udzieloną mi pomoc.
-Dziękuje Kurama. Jestem wdzięczny- jednak nie uzyskałem odpowiedzi tylko lekki uśmiech lisa.
Opuściłem swój umysł. Obok mnie stali uczniowie, przypatrując się mi się z szokiem w oczach.
-Spokojnie, już wszystko jest dobrze, Kurama mi pomógł-powiedziałem w celu uspokojenia dzieciaków.
Naruto zdał sobie sprawę, że te dzieciaki mają już chyba około piętnastu-szesnastu lat. Widział jak się zmienili. Chłopaki bardziej zmężnieli i stali się bardziej poważni, a Rin wyrosła i stała się piękną dziewczyną. Gdy tak myślał o dziewczynie, stwierdził, ze musi się spotkać z bardzo ważną dla niego osobą. Osobą, która uratowała mu życie.
-Mistrzu, oni chcą cię zaatakować. Będziemy cię chronić-powiedział Tokuma.
-Tak, nie pozwolimy, żeby ktoś cię skrzywdził-dodał Asura, a Rin potwierdziła ich słowa.
-Jesteście wspaniali. Na pewno wyrośniecie na świetnych shinobich, którzy mają uznanie wśród wioski i nie wkroczycie na taką samą drogę jak ja. Ja zrobiłem głupotę, zbyt pochopnie pokierowałem się nienawiścią i swoją dumą. Teraz jestem jednym z poszukiwanych shinobich we wszystkich wioskach. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczycie moje postępowanie. A teraz chodźcie do mnie bliżej-powiedziałem i zacząłem mówić znacznie ciszej- Jeśli chcielibyście się ze mną spotkać, wykonajcie ta technikę-podałem im zwój-Teraz muszę uciekać. Ale na pewno się jeszcze kiedyś spotkamy. Obiecuję-powiedziałem i ciepło się do nich uśmiechnąłem.
Naruto wraz z Sasuke zaczęli uciekać. Naruto ostatni raz obejrzał się za siebie. Zobaczył tam trójkę uczniów i coś jeszcze. Z każdej z trzech par oczu skierowanych na niego ciekły łzy. Odwrócił głowę i skupił się na ucieczce. Teraz wraz z Sasuke kierowali się do kryjówki Akatsuki. Bał się spotkania tej jednej osoby. A tą osoba była Konan. Wyznał jej miłość, a później zniknął na trzy lata. Przecież ona go zabije, nie wybaczy mu tego.
Chłopak razem z Sasuke po dwóch dniach stał przed wejściem do siedziby. Złożył odpowiednie pieczęcie i mogli swobodnie wejść do środka.
Stałem jak sparaliżowany. Na przeciwko mnie stała Konan, a po jej minie widziałem, że musimy przeprowadzić nie krótką rozmowę. Razem z Sasuke wyjaśniłem wszystkim czemu zniknęliśmy nagle nikomu nic nie mówiąc. Powiedziałem im o Wiosce Wiru. I o pobycie w Konohe.
-Naruto, czyli mamy rozumieć, że opanowałeś techniki większości klanów?-zapytał zdziwiony Itachi
-Tak, Sasuke przez trzy lata ,,pilnował,, mnie, chociaż dla mnie minęły zaledwie dwadzieścia trzy godziny na tym treningu.
-Czyli jak wchodzisz na dłuższy czas do swojego umysłu to ty tam spędzasz załóżmy kilka godzin to w rzeczywistości może minąć nawet kilka lat?-zapytał Sasori
-Na to wygląda, i najlepsze w tym wszystkim jest to, że gdy wchodzę do swojego umysłu moje ciało staje się bezużyteczne. Także jeśli komuś uda się mnie pojmać wystarczy, że wejdę do swojego umysłu.
-Ale przecież ktoś może cię z tego wybudzić-zakwestionował Hidan
-No właśnie nie, jeśli ktoś będzie chciał mnie wybudzić, może to jedynie poskutkować tym, że już na zawsze zostanę w swoim umyśle z Kuramą.
-Czyli nie ma sposobu, żeby cie przywrócić?-zapytała tym razem Konan
-Jest, ale jest to skomplikowany układ pieczęci trudny do wykonania.
-Naruto, czy dla Akatsuki jest coś trudnego? A kilka pieczęci to nie problem-powiedział Hidan
-Hidan i tu przeliczasz swoje umiejętności. Te pieczęcie muszą być bardzo szybko wykonane. Jak na razie tylko ja i Sasuke możemy ich używać. Ewentualnie jeszcze mógłby Itachi, bo ma sharingana i zapewne układałby pieczęcie odpowiednio szybko.
-A mógłbyś zaprezentować szybkość?-zapytał Tendo
-Tak-powiedziałem i ułożyłem tak szybko pieczęcie, ze wszyscy patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Ogólnie rzecz biorąc w zaledwie dwie sekundy wykonałem prawie sześćdziesiąt pieczęci. Nikt oprócz Itachiego i Sasuke nie widział w ogóle jakie to były pieczecie.
-Teraz rozumiecie o co mi chodzi?-zapytałem
Opowiadałem im jeszcze przez nastepne kilka godzin. Nigdy bym nie pomyślał, że tak bardzo zainteresuje ich moja osoba. Cieszyłem się, bo zaakceptowali mnie takim jakim jestem. Czy mam demona w sobie czy nie. Chociaż...Kurama nie jest demonem. On jest taki sam jak Gamabunta (chyba każdy wie kto to nie?)czy inne zwierze w przywołaniu, po prostu jego moc była zbyt potężna i piękna, więc określono go mianem demona, więc się nim stał.
Po zakończeniu rozmowy poszedłem do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku. W mojej głowie powrócił widok płaczących dzieciaków. Było mi ich tak szkoda. Oni naprawdę mnie polubi mimo, że dowiedzieli się o mnie prawdy. Nadal mi ufali i chcieli za mnie oddać życie. Ich łzy świadczą dla mnie bardzo dużo. To dowód na to, że jest między nami jakaś więź. Chciałbym, żeby byli zawsze ze mną, jednak to jest niemożliwe. Jeśli by za mną poszli, uznani byliby za przestępców, a tego nie chcę. Niech chociaż oni żyją spokojnie, chociaż oni nie będą już żyć spokojnie, przywiązali się do mnie...a ja znikam i pojawiam się co kilka lat, wzbudzając w nich na nowo uczucia, które powoli wygasają do mojej osoby. Jednak przeze mnie mogą mieć problemy...co jeśli Kakashi ukarze ich za spoufalanie się ze mną? Nie mogę na to pozwolić. Chwila...dlaczego ja tak uczuciowo do tego podchodzę? Przecież technika, którą nałożył na mnie Kurama powinna mnie przed takim zachowaniem blokować.
-Kurama..dlaczego ta technika nie działa?-zapytałem stojąc obok lisa
-Powiedzmy, że zrobiłem coś takiego, że przestało cię boleć, ale technika nie działa?
-Jak to możliwe? Chwila...widzę to w twoich oczach. Nie mów, że ty cały ten ból wziąłeś na siebie!?
-Naruto, daj spokój!
- Daj spokój? Ty to tak spokojnie mówisz!? Przecież wiem jak to mnie bolało. Kurama oddaj mi ten ból. Nie ty go powinieneś odczuwać tylko ja. Miałeś rację co do tego, że nie chcę czuć odpowiedzialności za swoje czyny, chciałem pożyć w spokoju.
-Naruto, znam cię od urodzenia, łatwo cię przejrzeć.
-Ale teraz Kyuu oddaj mi ten ból. Przecierpię go. Ale pozostanę tutaj.
-Naruto, co do boleści masz racje, są okropne, ale boję się, że to zniszczy twoją psychikę.
-Dam radę, anuluj to co na mnie nałożyłeś.
Po chwili poczułem ból w okolicy serca. Z moich oczu zaczęła spływać krew. Na swoim ciele czułem każdy zadany cios, ból i cierpienie mojej ofiary. Upadłem na kolana ból był niemiłosierny, jednak to jest kara...kara za moje czyny. Mój mózg nie chciał więcej przyjmować tego wszystkiego. Upadłem całkowicie. Leżałem na plecach. Patrzyłem w przestrzeń nad sobą. Słyszałem jak Kurama mówi coś do mnie, jednak z każdą chwilą słyszałem go co raz ciszej i ciszej, aż wcale przestałem go słyszeć....
**********************************************************************
Nowy rozdział! Mam nadzieję, że się spodobał :)
Obiecałam, że pojawi się w tygodniu to jest. Postaram się też dodać jeszcze jeden w tym tygodniu.
Arigato gozimasu(jakby ktoś nie wiedział co to znaczy: ,,Dziękuję bardzo") za 1 tyś gwiazdek i ponad 6 tyś odsłon jesteście wspaniali i nie sądziłam, że to opowiadanie się tak dobrze przyjmie.
I z okazji 1 tyś gwiazdek, możecie zadać mi jakieś pytanie/a (jeśli jakieś macie ),na które odpowiem w 100% szczerze w następnym rozdziale.
A tak zbaczając z tematu, dzisiaj zachodząc w najdalsze krańce YT znalazłam dwie piosenki które skradły mi serce. Meczę je już cały dzień na zmianę:
https://youtu.be/oNWOC_Pvo4w
https://youtu.be/RvK8SKZbBWg
Pozdrawiam was moje misie 😘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top