Legenda
Rozmowy w myślach będą przechyloną kursywą o tak: bla bla bla
POV Naruto
Gdy usłyszałem informację od Lisa byłem strasznie zdziwiony i przerażony. Jakim cudem nasze dusze się połączyły?! Przecież nikt nie użył żadnej techniki. Usiadłem na łapie lisa i zakryłem twarz rękoma. Dlaczego? Słyszałem różne historie o ludziach z połączonymi duszami...ale nigdy bym nie pomyślał, że to się mi przytrafi.
-Naruto? -zapytał Sasuke szeptem
-No co?-nie miałem ochoty na rozmowę...bałem się.
-Sądzisz, że to ktoś z Akatsuki?
-Możliwe...-powiedziałem obojętnie.
-Co ci Naruto? Twoje zachowanie zmieniło się jak tylko dowiedziałeś się o połączeniu dusz.
-Sasuke, ty nie rozumiesz...ty nie wiesz tego co ja. Nie wiesz co się dzieję z ludźmi po połączeniu dusz...jakie są tego konsekwencje te pozytywne i negatywne....Wiesz jakie to przekleństwo?-mówiłem co raz głośniej. Nie mogłem się z tym pogodzić.
-To może mi powiesz? Oświecisz mnie? Bo z twoich myśli nie za wiele mogę zrozumieć.
-Słuchaj uważnie, bo nie będę się powtarzać... Po połączeniu się dwóch dusz w jedną, osoby te zyskują ogromną moc...nie do pokonania ...fajnie nie?.... ale skutkiem negatywnym jest to, że jeśli jedna z osób będzie umierająca...druga pozwoli jej umrzeć...albo odda umierającej swoje życie i ta umierająca będzie żyć, ewentualnie obie umrą...Sasuke, gdybyś miał umrzeć... nie mógłbym sobie tego wybaczyć. Jesteś dla mnie jak brat, rodzina, której nigdy nie miałem. To z tobą pierwszy raz zawiązałem jakiekolwiek więzi. To ty jako pierwszy się do mnie odezwałeś w akademii...i gdybyś teraz umarł...nie darowałbym sobie. Dlatego, ludzie często mówią, że to przekleństwo...bo ta dwójka ludzi odczuwa swoje emocje nawzajem...a nie chcę, żebyś cierpiał z powodu...-nie mogłem mu powiedzieć, to jedyna rzecz, której nie mówiłem nikomu, którą skrywałem w sercu.
-Z jakiego powodu?-dopytywał się Sasuke.
-Nie mogę powiedzieć...jeśli się dowiesz to...zniszczy to twoje człowieczeństwo, a tego nie chcę.
-Teraz rozumiem...ty wiesz o mnie wszystko...a ja nie mogę poznać tej jednej rzeczy?
-Sasuke! Nie drąż tematu!-powiedziałem drżącym głosem i ze łzami w oczach, wyszedłem ze swojego umysłu...dlaczego my?! Byłem rozżalony...
Nagle zacząłem słyszeć jakieś wołanie...ktoś wołał moje imię, ale po co i kto? Nagle zniknąłem z tego miejsca. Widziałem ciemność i po chwili otworzyłem oczy...światło zaraziło mnie w oczy, lecz po chwili widziałem już wyraźnie. Nade mną pochylała się Sakura, Kiba i Shikamaru i zauważyłem stojącego obok Kakashiego.
-Naruto! Wreszcie...tak bardzo się bałam-mówiła dziewczyna przez łzy i mnie przytuliła. Nie mogłem jej powiedzieć...to by ją załamało.
-Sakura, wszystko jest w porządku, co z Sasuke?- powiedziałem nie patrząc na dziewczynę. Mój głos nie był taki sam, nawet sam to zauważyłem.
-Ino go leczy...-powiedziała i w tym samym momencie Ino krzyknęła, że Sasuke się obudził.
Spojrzałem na niego...Słyszałem jaki ma mętlik w głowie...chwila on....Kurama! Zamorduje Lisa! Jakim prawem mu powiedział!
-Naruto...dlaczego mi nie powiedziałeś?
-Bo nie chciałem...,a tego Lisa zabije! Zakazałem mu czegokolwiek mówić!
-Dobra...pogadamy o tym później, lepiej im nie mówmy o połączeniu się naszych dusz...wywoła to panikę.
-No
Patrzyłem na Sasuke. Widziałem w jego oczach ból...ból wywołany moimi wspomnieniami. Dlatego nie chciałem mu mówić.
-Sasuke dobrze, że nic ci nie jest-powiedziałem
-Też się cieszę, że nic ci nie jest-powiedział i wstał na nogi, a ja uczyniłem to samo.
-Chłopcy, teraz wyjaśnijcie mi co się stało?-powiedział Kakashi.
-Nic takiego prawda Sasuke?-powiedziałem wymuszając uśmiech
-Tak, Naruto ma racje, nic się nie stało.
-No dobrze, teraz Sakura zaprowadzi was do szpitala i tam zostaniecie przebadani powiedział Kakashi.
Szliśmy już koło dziesięć minut. Milczeliśmy, jedyne co słyszałem to pytania Sasuke w głowie o tamte wydarzenia. Jednak ja ignorowałem go...nie chciałem o tym gadać.
Weszliśmy do szpitala i od razu zostaliśmy przebadani. Nic nam nie było więc wypuszczono nas do domu. Razem z Sasuke szliśmy przez wioskę w ciszy. Była to przyjemna cisza, która nie trwała długo. Przed nami pojawił się wysłannik ANBU.
-Sasuke Uchiha i Naruto Uzumaki macie stawić się w gabinecie hokage-powiedział i zniknął.
Spojrzałem na chłopaka obok ze zdziwieniem. Postanowiłem, że przeniosę nas tam techniką Latającego Boga Piorunów. Po chwili weszliśmy do pomieszczenia.
-Witajcie chłopcy
-Witaj Hokage-powiedzieliśmy w tym samym czasie.
-Dobrze, przejdę od razu do sedna. Co się wydarzyło przed naszym przybyciem. Jak was znaleźliśmy nie oddychaliście, ani nie wykazywaliście żadnych czynności, życiowych, a gdy się już budzicie, nic wam nie jest.
-To który mówi?-zapytał Sasuke
-Mogę ja-powiedziałem
-Dobrze Naruto, zaczynaj, słucham uważnie.
-Szedłem przez Konohę, gdy wyczułem chakre Konan...wszędzie bym ją wyczuł. Poszedłem na miejsce z którego emanowała chakra. Zastałem tam Sasuke...Konan stała kilkanaście metrów od nas, jednak najpierw zapytałem Sasuke co on tu robi i gdy tak wyjaśniał mi to poczuliśmy obaj ból w klatce piersiowej i później wypowiedzieliśmy jakieś dwie techniki i...i straciliśmy kontakt ze światem. Obudziliśmy się w jakimś nieznanym miejscu...Okazało się, że możemy słyszeć swoje myśli. Później Kurama powiedział nam, że...to jest efekt połączenia się naszych dusz w jedną.
Gdy Kakashi to usłyszał był w szoku, można było to wnioskować po jego oku?
-Przecież to....znaczy słyszałem o tym, ale w legendzie...
-Czyli?-zapytał Sasuke
-Legenda głosi, że tylko dwie osoby, które maja między sobą szlachetną więź mogą połączyć się w jedno. Natomiast osoby, które połączyły się , ale nie posiadają takowej więzi umierają zaraz po połączeniu...wnioskuję, że między wami musiała się rozwinąć właśnie ta szlachetna więź.
Spojrzałem na Sasuke, a on na mnie. Nie wiedziałem, że nasza przyjaźń, oraz to, że obaj byśmy za sobą skoczyli w ogień ma, aż takie duże znaczenie.
______________________________________________________________________
Nowy rozdział, mam nadzieję, że się spodobał.
Przepraszam, za wszelakie błędy :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top