1. "Świat po wojnie"

Wykończeni wojną światową ludzie próbują wrócić do codziennego życia. Lata spędzone na względnym spokoju prysnęły i nastały szare, smutne czasy dla całego świata. Zniszczone budynki i pola nie dawały zapomnieć o okropnej rzeczywistości. Mogiły nie mieściły się na cmentarzach, a ciał wciąż pozostało mnóstwo do pochówku. Larwy wylęgające się z każdego otworu przenosiły choroby, a te rozpoczęły globalną epidemię. Złudna nadzieja na spokój. Rozpoczęły się walki o żywność, dach nad głową i bezpieczeństwo. Świat ponownie pogrążył się w ciemności.

Przedstawiciele krajów załamywali ręce. Wszędzie panował głód i ubóstwo. Wojna pociągnęła za sobą setki ofiar, w tym wiele shinobich i cywili. Polegli w walce nie mogli poczuć się wartościową ofiarą, patrząc w zaświatach na coraz bardziej wyniszczoną Ziemię. Ich rodziny walczyły między sobą, niczym oni na wojnie z armiami Zetsu, Madarą i ogromnymi bestiami. Dochodziło do aktów kanibalizmu w krajach o najtragiczniejszej sytuacji. Strach o własne życie w obliczu choroby i zaślepienia instynktem przetrwania zasłonił ludziom trzeźwe myślenie.

W obliczu podupadających gospodarek, wynajmowani są shinobi, którzy działają teraz nie tylko na rzecz własną, ale i całego kraju. Zajmują się m.in. renowacją budynków, opieką medyczną i często zatrzymywaniem bójek wygłodzonych mieszkańców lub bezdomnych. Niejednokrotnie zostają ranni, a w wyniku zniszczonych szpitali i wybrakowanej kadry medycznej, umierają w bardzo młodym wieku.

Konohagakure trzyma się najlepiej ze wszystkich wiosek, jednak nie oznacza to, że jest dobrze. Największy pobór ninja jest właśnie z tej osady, a i na miejscu czeka naprawdę wiele potrzebujących. Rządy obejmuje Kakashi Hatake, który stara się odbudować potęgę Kraju Ognia. Pomocą mu służy bohater wojenny - Uzumaki Naruto, dzięki któremu świat nie upadł kompletnie na kolana. Razem z przyjaciółmi z którymi walczyli ramię w ramię na wojnie pilnują porządku w wiosce. Niestety, życie nie jest takie kolorowe, jak to w jakich barwach widzi je blondyn.

--------------------
- Naruto, jesteś blady. Przynieść ci wody? - Do gabinetu Hokage weszła różowowłosa kobieta i przyniosła potrzebne dokumenty z archiwum. Od paru dni, jeśli tylko znajduje czas, poza pomocą w szpitalu pomaga również Kakashiemu i przyjacielowi z dawnej drużyny.

- Sakura-chan... - Uzumaki ocknął się na chwilę znad sterty papierów. Kakashi musiał udać się do magazynów żywieniowych i odpowiednio wydysponować jedzenie znalezione przez shinobi z wioski. - Nie, wszystko dobrze. Jestem zmęczony papierkową robotą, muszę odpowiedzieć na listy od Raikage w sprawie ostatniego konfliktu.

- Jaki konflikt? - Sakura odłożyła teczkę na biurko i usiadła na przeciwko Naruto. Martwiła się. Uzumaki wyglądał słabo od dłuższego czasu, nie tylko z powodu zmęczenia. Podkrążone oczy kontrastowały z jasną barwą jego tęczówek, a jego włosy stały się sztywne od niemycia ich od dłuższego czasu. Dłonie trzęsły mu się gdy brał kolejny łyk zimnej już kawy.

- Starcie naszych z jego posłańcami. Żarcie. - Naruto ziewnął i podrapał się po głowie. Podniósł wzrok i spojrzał na splątane palce Sakury. - Czemu nie zdejmiesz rękawiczek? Jesteś wśród naszych.

- Naruto, wciąż trwa epidemia. Nie chcę ryzykować, szpital i tak już ponosi za duże straty. - Sakura szczypnęła lateksowy materiał.

- Rozumiem... Odwiedzasz czasem pana Krzaczastą Brewkę? - Naruto bardzo zależało na swoich znajomych. Mistrz jego przyjaciela, Might Guy, walczył na wojnie z bardzo potężnym przeciwnikiem - z Madarą Uchihą. Odniósł przy tym bardzo potężne rany i znajdował się na skraju śmierci. Nie pozostawił jednak Madary z niczym, również odniósł ciężkie, lecz niewystarczające obrażenia.

- Tak, monitoruję go cały czas. Jest szansa że z tego wyjdzie.

- Naprawdę?! - Naruto entuzjastycznie podniósł się i uderzył głową w lampę nad sobą. Wydał głośny pisk i złapał się za głowę trzymając wciąż w dłoni kubek z kawą. Zimna ciecz rozlała się po jego i tak już brudnej bluzie, a Uzumaki zatoczył się do tyłu. Poślizgnął się ostatecznie na kartce i wpadł plecami w stertę gazet za nim. Sakura zerwała się z krzesła.

- Naruto! - Dziewczyna podeszła do leżącego na ziemi blondyna. Jego twarz przykryła otwarta gazeta. Różowowłosa uniosła magazyn. - Naruto, znowu... - Sakura ucięła w połowie zdania. Na twarzy Naruto pojawiły się czerwone, niewielkie kropki, prawie niewidoczne. Podążyła wzrokiem w dół, ku podwiniętej koszulce na brzuchu i jednym ruchem złapała za materiał. Jej oczom ukazała się ciemno różowa wysypka, zajmująca całe podbrzusze i trochę nad pępek. Sakura dotknęła dłonią wybrzuszoną fakturę, na co Uzumaki lekko wzdrygnął.

- Naruto, co to ma znaczyć? - Sakura powędrowała palcem wzdłuż linii brzucha aż pod pierś. Poczuła niepokojące ciepło i zdrapaną skórę.

- Sakura-chan, to nie tak... - Naruto oparł się nad przedramionach. - Zjadłem ostatnio paczkę chrupków orzechowych od Chojiego i myślałem że to uczulenie.

- Zdejmij koszulkę.

Naruto niepewnie pociągnął za zabrudzony materiał i jednym ruchem zdjął koszulę. Oczom Sakury ukazała się rozdrapana, czerwona skóra na całej klatce piersiowej. Na ramionach również widniała czerwona wysypka, w gęstszych grupach niż poprzednie. Plecy Naruto były podrapane czymś ostrym, jednak wysypka była tam o wiele rzadsza i jaśniejsza. Sakura w milczeniu opatrywała ranę na klatce piersiowej, a Naruto z niepokojem się jej przyglądał. W końcu zebrał się na odwagę i odezwał.

- Sakura... Jesteś bardzo cicho od dłuższego czasu. - Dziewczyna rzuciła tylko zdenerwowane spojrzenie na Uzumakiego i ponownie wróciła do smarowania maścią czerwonej części skóry. Starała się być przy tym delikatna, jednak każde dotknięcie powodowało u Naruto piekący ból.

- Naruto, kiedy zauważyłeś u siebie wysypkę? - Odezwała się nagle, nie odrywając wzroku od brzucha Naruto.

- Eee, jakoś z cztery dni temu...

Sakura oderwała się od Naruto i z przerażeniem spojrzała mu w oczy. Wzięła głęboki oddech, po czym wstała i wyrzuciła zużyte rękawiczki. Podeszła do okna i nie odzywała przez paręnaście sekund.

- Naruto, masz rumień. Zwykle objawiała się nim ta dziwna choroba. Jest źle - Sakura obróciła się plecami do wielkiego okna i oparła o nie. Założyła ręce i wreszcie spojrzała na rozkojarzonego dorosłego Naruto, który wyglądał w tym momencie jak dziecko we mgle. - Musisz iść do szpitala.

- Nie! Czuję się dobrze... - Naruto wstał i ponownie ubrał na siebie zabrudzoną koszulkę. Zetknięcie materiału ze świeżo posmarowaną raną spowodowało, że zasyczał z bólu.

- To nieistotne. Sprawiasz zagrożenie mi i wszystkim wokół.

- Przecież nie kaszlę ani nie kicham...

- Ale dotykasz wszystkich rzeczy wokół. Kubek, biurko, papier. Widziałeś się z kimś od czasu wystąpienia wysypki?

- Tak... Kakashi sensei, Hinata, Ino i chwilę Shikamaru... Musiałem jeszcze spotkać się z panią Shizune odnośnie opieki medycznej nad bezdomnymi...

- Świetnie! - Sakura wyrzuciła ręce w powietrze. Była zła, ale nie miała nawet na kogo. Choróbsko rozprzestrzeniało się błyskawicznie. - Ubieraj się, idziemy.

Drzwi do gabinetu się otworzyły i do środka wszedł Shikamaru. Zdezorientowany spojrzał się na bałagan na podłodze i rzucał wzrokiem to na Sakurę, to na Naruto.

- Co tu się stało? - Shikamaru podrapał się po głowie. Sytuacja z tej perspektywy musiała wyglądać śmiesznie: wszystko to wyglądało jak scena z jakiejś komedii.

- Muszę zabrać Naruto do szpitala, ma objawy choroby. - Sakura westchnęła i zdjęła kurtkę Naruto z wieszaka. Na dworze było coraz zimniej.

- Cholera, on też? Upierdliwe to wszystko... - Shikamaru powiedział do siebie, co natychmiastowo podchwyciła różowowłosa.

- "On też?" Co ma znaczyć on też?

- Dzisiaj rano zgarnęli Ino. Miała sine usta i wysypkę na rękach. Jej matka zeszła prawie na zawał - Shikamaru opowiadał beznamiętnie. Po chwili westchnął. - Jest coraz gorzej.

- Ino... - Sakura poczuła ukłucie w sercu. Jej najdroższa przyjaciółka również zapadła na tą dziwną, wciąż niezidentyfikowaną chorobę. Sakura poczuła coraz bardziej ciążącą odpowiedzialność na jej barkach. - Shikamaru, musisz iść z nami. To konieczne, zanim jeszcze ty zaczniesz chorować.

- Ehh... Skoro muszę... - Nara skrzywił się, ale nie miał wyboru. Nie chciał się kłócić, sprawiało mu to za dużo problemów.

- Dobrze. Po drodze zahaczymy jeszcze o Hinatę, o ile już nie jest w szpitalu. - Sakura miała czarne myśli.

- Sakura-chan, nie przejmuj się. Przeżyliśmy wojnę to przeżyjemy jeszcze to, dattebayo! - Naruto wydawał się entuzjastyczny, jednak uśmiechnął się blado. Zmęczenie odbierało mu resztki dobrego humoru.

"Mam nadzieję", pomyślała Sakura. Wychodząc na główną ulicę obejrzała się i spojrzała na żebrzące obok schodów małe dziecko. Mimowolnie odwróciła wzrok. Musiała być twarda. Jako medyk nie mogła już łamać się przy każdej krytycznej sytuacji.

- Shannaro... - Westchnęła pod nosem i ruszyła w kierunku odrapanego budynku, który niegdyś był odnowionym, nowoczesnym szpitalem.









Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top