Z niewinnością ci do twarzy (NaruHina)

-Ej... Nie zapomniałaś się? - usłyszałam przed sobą i uniosłam wzrok. Jak zwykle moje długie, ciemne włosy nie chciały ze mną współpracować i zasłoniły połowę mojej twarzy. Zauważyłam jednak tą denerwującą i zarówno idealną twarz Sasuke Uchiha.

-Przepraszam? - zapytałam cicho, przyglądając się jego czarnym oczom.

-W tym roku my tu siedzimy - wskazał na moje miejsce, po czym podszedł do nas Naruto. Zerknęłam na miejsce, gdzie powinna siedzieć Sakura i przeklinałam w myślach, że dzisiejszego dnia jej nie pospieszałam, tak zdążyłaby jeszcze przed pierwszym dzwonkiem.

-Sasuke, dasz jej kiedyś spokój? - Uzumaki spojrzał na mnie z góry i przeszedł koło mojej ławki, by usiąść zaraz za mną. Po raz kolejny przeklęłam w myślach, dlaczego mam blokadę, by nie powiedzieć im w twarz, co o nich myślę? Dlaczego jestem tak słaba i zawstydzona?

No dobra... Może tylko Sasuke nie powiedziałabym w twarz prawdy, jak bardzo denerwujący jest. Ma zbyt wielkie ego, a Naruto... uważany jest za klasowego głupka, z pięknym spojrzeniem błękitnych oczu. O twarzy, która śni mi się po nocach. Zamknęłam oczy, odganiając od siebie natrętne myśli. Jednak, gdy usłyszałam jego głos za sobą nie mogłam tak dalej. Gwałtownie wstałam, wzięłam torbę i przesiadłam się na drugi koniec sali. Klasowe bad boy'e po raz kolejny zatriumfowały i zajęły moje miejsce.

Po chwili zadzwonił dzwonek, a do sali wpadła moja bliska koleżanka. Sakura spojrzała na ławkę, gdzie siedział Uchiha i Uzumaki, skrzywiła brwi, jednak podeszła do mnie.

-Hej, dlaczego tam nie siedzimy? - zapytała wskazując na tamtą ławkę.

-Za późno przyszłam... Już była zajęta - mruknęłam skutecznie próbując unikać jej świdrującego wzroku.

-Znowu odpuściłaś? - westchnęła i wyjęła zeszyt. Na krawędzi ławki położyła telefon i zaczęła coś przeglądać, jednak nie widziałam, co takiego robi. Przez chwilę spojrzała na chłopaków z naszej byłej ławki i wróciła do telefonu, jakby pisała wiadomość. Ja jednak postanowiłam się zająć lekcją.

Gdy zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec lekcji i wyszłam przed szkołę i odetchnęłam z ulgą, chociaż trochę przykro było mi, że Sakura jest zajęta, od zawsze miała więcej znajomych i dało się to we znaki. Co roku robiłyśmy tak, że po pierwszym dniu szkoły szłyśmy gdzieś. Tym razem musiałam się jednak zadowolić swoim towarzystwem.

-Ej... - usłyszałam nagle tuż obok siebie. Po kilku sekundach obiekt moich westchnień zagrodził mi drogę. - Dlaczego taka jesteś? - zapytał spokojnie krzyżując przed sobą ręce, na jego ustach zagościł ten delikatny uśmiech.

W geście zestresowania przetarłam lewą dłonią całą długość prawego ramienia i spuściłam wzrok na kostki brukowe, na których staliśmy.

-Hinata, odpowiesz mi? - zapytał unosząc nieco ton swojego głosu. Zestresowało mnie to jeszcze bardziej.

-Nie wiem - szepnęłam, a on zaśmiał się.

-Nie wiesz, czy mi odpowiesz, czy dlaczego taka jesteś? - kolejne pytanie opuściło jego usta. Zakłopotanie osiągnęło szczyt, gdy chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą w stronę wyjścia ze szkoły. - W którą stronę idziesz? - zapytał, a ja wskazałam ręką w prawo. - Świetnie, też tam idę - odpowiedział i pociągnął mnie za sobą. Truchtałam za nim, aż skręcił w kolejną ulicę, a ja spróbowałam się wyrwać, bez skutku.

-Ale ja miałam iść prosto... - mruknęłam, gdy zatrzymał się i stanął przodem do mnie.

-Wiem - odpowiedział i włożył ręce w kieszenie bluzy. - Ale chcę cię zaprosić do kawiarni - dodał, a ja spojrzałam na niego ze zdziwieniem.

-Słucham? - przekręciłam trochę głowę w prawo. W mojej głowie zaroiło się od pytań, których obawiałam się zadać i w jednej chwili wszystko to zostało odsunięte na bok za sprawą informacji, że wychodzę z Naruto na kawę, sam na sam. -Dlaczego? - zapytałam z niedowierzaniem.

Chłopak przetarł ze zmęczeniem kark i rozejrzał się wokoło.

-Będziesz się śmiała - odpowiedział, a na jego ustach pojawił się ten cudowny uśmiech, który śni mi się po nocach. Nigdy nie wierzyłam, że kiedyś uśmiechnie się tak do mnie. Chwila minęło, aż wróciłam do 'świata żywych', wtedy pokręciłam przecząco głową. - W pewien sposób irytujesz mnie, bo zachowujesz się przy mnie tak dziwnie i w sumie... nie wiem dlaczego. Po prostu chcę cię poznać, bliżej - podkreślił ostatnie słowo. Gdyby jego wypowiedź ograniczała się do ostatniego zdania, chyba padłabym na zawał, teraz jednak miałam mieszane uczucia, co do jego intencji.

Tym razem chłopak zapytał, czy pójdę z nim do kawiarni, a ja bez namysłu pokiwałam głową. Weszliśmy do pobliskiej kawiarni, Uzumaki pokierował mnie do jednego ze stolików, a sam poszedł do kasy zamówić coś.

Nerwowo poruszyłam się na miejscu i przetarłam dłonie. Szybko ogarnęłam najbliższe wyjście, tak na wszelki wypadek, jakbym musiała uciekać. Nie zakładam, że jest jakimś zboczeńcem, jednak ma wątpliwą opinię za sprawą swojego przyjaciela. Czy dowiedział się, że śnię o nim w nocy? Ale kto by mu powiedział? Tego nie opowiedziałam nawet Sakurze. W końcu usiadł naprzeciw mnie. Przyjrzał się mojej twarzy, która pewnie była już rumiana ze wstydu. W końcu ograniczył się do westchnięcia.

-Zagramy w pytania - powiedział opierając łokcie na blacie. Przez cały czas świdrował mnie oczami, w których błądziły iskierki rozbawienia.

-Dobrze - nerwowo odwróciłam wzrok w drugą stronę i zobaczyłam dwie dziewczyny z naszej szkoły. Blondynkę i rudowłosą. Dwie typowe szkolne puste lale oficjalnie uganiające się za szkolnymi bad boy'ami. Teraz ciskały we mnie piorunami z oczu, a ja spuściłam wzrok. Uzumaki zauważył to i spojrzał przelotnie na dziewczyny, szybko jednak przeniósł spojrzenie na mnie.

-Co z tymi idiotkami? - zapytał, a ja odważyłam się spojrzeć mu prosto w oczy.

-Są zazdrosne - odpowiedziałam i wzięłam głęboki wdech. - A najgorsze jest to, że jutro mnie dopadną - powiedziałam ciszej i przymknęłam oczy, nie powinnam tego mówić.

-Dopadną?! - Naruto podniósł delikatnie głos, rozejrzałam się, jednak tylko dziewczyny siedzące w kącie patrzyły na nas. Nikt inny nie zainteresował się. - Nie rozumiem, dlaczego pozwalasz, żeby ktoś tobą pomiatał Hinata. Trzeba będzie się tym zająć - dodał znów rozluźniając się. - W takim razie na czym skończyliśmy... - przez chwilę myślał, aż przypomniało mu się. - Twój ulubiony kolor?

W tym momencie kelnerka przyniosła nasze zamówienie. Dostałam swoją ulubioną kawę i spojrzałam na niego podejrzliwie, a zarazem ze zdziwieniem. Złapałam się za głowę opuszkami palców.

-Granatowy. Skąd wiedziałeś, że lubię tę kawę? - zapytałam, a on odłożył filiżankę na spodek, na jego ustach pojawił się tajemniczy uśmiech.

-Czytam ci w myślach - odpowiedział, znów złapałam się za głowę, tym razem obydwoma dłońmi. - Żartuję, Sakura mi powiedziała.

-Kolegujesz się z nią? - zapytałam, a on pokiwał przecząco palcem wskazującym.

-Teraz kolej na moje pytanie. Kochasz kogoś? - ze zdziwienia uchyliłam wargi. Co miałam mu powiedzieć? Poczułam jak robi mi się gorąco.

-Nie - wyjąkałam, a chłopak wyciągnął dłoń w moją stronę i położył mi ją na głowie.

-Nie wolno kłamać.

Spuściłam wzrok na filiżankę z kawą. Poczułam, jak delikatnie głaszcze moje włosy, a po chwili zabiera dłoń ode mnie.

-W takim razie za karę jeszcze jedno pytanie...

-Teraz moja kolej - odezwałam się, chłopak spojrzał na mnie zaskoczony. Sama byłam zdziwiona, że jestem w stanie wtrącić się komuś w zdanie. Przestraszona spojrzałam na mojego towarzysza, jednak na jego ustach wykwitł uśmiech, jakiego jeszcze nie widziałam na jego twarzy. Wskazał, żebym kontynuowała swoją wypowiedź. - A ty masz kogoś, na kim ci zależy?

-Nie spodziewałem się po tobie takiego pytania...

-Możemy skończyć tę grę - odpowiedziałam szybko, jednak z jego strony usłyszałam śmiech.

-Tak dobrze to nie ma. Tak, mam kogoś, na kim zależy mi nad życie. - Nagle ktoś do chłopaka zadzwonił, odszedł i odebrał połączenie. Zaledwie minutę później usiadł naprzeciw mnie. - Musze się zbierać. Chodź, odwiozę cię do domu.

Wyszliśmy przed kawiarnię. Taksówka już stała przed drzwiami. Weszliśmy do niej, a Naruto kazał mi podać swój adres. Pięć minut później stałam przed drzwiami do bloku jedynie z jego zapewnieniem, które dźwięczało mi w głowie, 'do zobaczenia jutro w szkole'.

Następnego dnia do szkoły weszłam przerażona bardziej niż zwykle. Rozglądałam się w poszukiwaniu jakiejś przychylnej twarzy, jednak najpierw dostrzegłam blondynkę, którą widziałam wczoraj. Dziewczyna szła w moją stronę.

-Co ty sobie myślisz, ty głupia... - zaczęła, jednak ja zauważyłam Naruto, który stanął za nią.

-Ty jeszcze myślisz, że masz prawo się do niej odzywać? - zapytał poważnym głosem, zupełnie jak wczoraj rano, w odniesieniu do mnie, gdy Sasuke kazał mi opuścić miejsce, na którym siedziałam. Blondynka odwróciła się w jego stronę z niedowierzaniem.

-Dlaczego jej bronisz? - zapytała z wyrzutem, jednak zaraz po tym odeszła. Teoretycznie zostaliśmy sami. Uzumaki zrobił dwa kroki, które do tej pory tworzyły moją przestrzeń osobistą.

-Chyba zjawiłem się w porę. Prawda? Nic ci nie powiedziała? - zalał mnie pytaniami, a ja jedynie wzruszyłam ramionami i pokiwałam głową. - To dobrze, bo wściekłbym się, gdyby było inaczej. - Uniosłam na niego swój wzrok, a on dotknął mojego policzka. - Teraz pewnie domyślasz się, na kim zależy mi nad życie?

Chłopak powoli zbliżył się do mojej twarzy i złączył nasze usta w słodkim pocałunku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top