Miłość mimo woli (Itachi x OC)
Specjalnie dla Tekashi-chan, długo wyczekiwany, chyba najdłuższy w mojej historii OS!
Plac treningowy numer trzy. Stała przy jednym ze słupków i trenowała. Chciała stać się silniejsza, zwłaszcza, że w jej grupie wiekowej nikt nie wyróżniał się szczególnie. Kolejny shuriken ledwie wbił się w drewno, a następnie upadł na ziemię. Spojrzała na niego ze smutkiem. Jak można trenować i nie tracić chęci, gdy nie widać najmniejszych efektów swoich starań? Z furią rzuciła trzy pozostałe shurikeny o ziemię.
Wyjęła kunaie. Jeden z nich szczególnie ciekawy. Dostała go od Czwartego Hokage. Najwspanialszy shinobi w wiosce, to do jego poziomu chciała dorównać. Zaczęła rzuty kunaiami. Piętnaście, dwadzieścia... minuty dłużyły się, a jej nadal coś nie wychodziło. Znów nerwy dały o sobie znać. Najcenniejsza pamiątka po spotkaniu zmarłego Hokage trafiła w las.
- O nie - wyszeptała i wbiegła pomiędzy drzewa w poszukiwaniu broni, jednak nie miała szans. Jej najpiękniejszy kunai przepadł.
Szukała go w wolnych chwilach przez następny tydzień, ale to jak szukać igły w stogu siana.
Wracała właśnie ze spotkania ze znajomymi, gdy wpadła na kogoś, kogo wcześniej z pewnością w tym miejscu nie było. Zadarła nieco głowę, by spojrzeć wprost w czarne oczy. Szybko poznała te oczy.
- Itachi-kun? - zapytała i zarumieniła się. Po raz kolejny zrobiła z siebie ofiarę losu. Przecież nie byłoby możliwe, żeby chłopak specjalnie zastąpił jej drogę. - Przepraszam, zamyśliłam się... - powiedziała i chciała odejść, jednak gdy zrobiła krok w lewo, chłopak zatrzymał się przed nią. Zachowywał się jak jej odbicie lustrzane, jedynie stawał przed nią, zagradzając jej drogę, a w dodatku nic nie mówił, co powodowało jedynie większy stres u dziewczyny.
- Długo będziemy tak chodzić? - zapytał niespodziewanie, a ona gwałtownie zatrzymała się i spojrzała na niego ze zdziwieniem. Wtedy brunet wyciągnął dłoń w moją stronę. Dłoń, w której miał jej kunai. - Znalazłem go jakiś czas temu - wyjaśnił i uśmiechnął się delikatnie, gdy zobaczył błysk w oczach dziewczyny.
- Bałam się, że go nie znajdę! - zawołała i z ogromną wdzięcznością przyjęła broń od Uchihy.
- Przyznam, że rzuciłaś go z niezwykłą precyzją - odpowiedział, a dziewczyna podrapała się po karku z zakłopotaniem.
- A więc widziałeś mój trening? - zapytała nieco zażenowana. Wiedziała, że nie poszło jej wtedy dobrze, dodatkowo puściły jej nerwy. Widok z boku musiał być komiczny.
- Tak. - Po chłopaku nie było widać najmniejszego śladu, który wskazywałby, że tamto wydarzenie rozbawiło Itachiego. - Szło ci całkiem nieźle, masz tylko zbyt mało cierpliwości. Chciałabyś kiedyś poćwiczyć ze mną, Akira-san?
Jej imię w jego ustach było najsłodszym dźwiękiem, jakie usłyszała w tym dniu. W pierwszym odruchu z chęcią chciała przyjść tę ofertę, jednak szybko coś jej się przypomniało. Jeden, jedyny raz podglądała trening Uchihy. Różnice między nimi nie były kwestią kilku schodków, które mogłaby nadrobić. To była przepaść, w którą nie chciała się rzucić, to byłoby zbyt zawstydzające.
- Może kiedyś - odpowiedziała wymijająco, nie chciała zrobić starszemu chłopakowi przykrości, choć w jej przekonaniu była to raczej przysługa. Gdyby stanęła obok niego na placu treningowym, byłaby tylko zbędnym balastem.
- Trzymam cię za słowo - odpowiedział, a wiatr, który zaczął wiać rozwiał ich kosmyki włosów na boki. Akira uśmiechnęła się lekko. Ten chłopak miał w sobie coś, co odróżniało go od innych i nie chodziło tu tylko o wygląd. Jego charakter był niezwykły i zaczął ją do siebie przyciągać, niestety, nigdy nie była odważna na tyle by ruszyć na przód z tą znajomością. - Do zobaczenia - powiedział i pomachał jej na pożegnanie. Stała przez chwilę sama i dopiero po chwili otrząsnęła się i ruszyła do domu.
~~~~~~~~~~
Mijały dni, zaliczała kolejne proste misje, a po nich trenowała. Egzamin na chounina za pasem, a ona wciąż nie czuła się pewnie. Na wszelki wypadek wybrała inny plac, gdzie mogła ćwiczyć. Gdyby przypadkowo wpadła na Uchihę, pewnie spaliłaby się ze wstydu.
Ninjutsu było u niej na umiarkowanym poziomie, jej towarzysze uznawali ją za najlepszą z tej dziedziny, ale umiejętności taijutsu czy shuriken-jutsu pozostawiało, w jej mniemaniu, wiele do życzenia. Postanowiła trochę odpocząć pomiędzy samodzielnym treningiem, a współpracą z jej przyjaciółmi, dlatego usiadła w cieniu drzew i wyjęła bento, które przygotowała w domu.
W porę przybył jeden z jej kompanów, Usui specjalizował się w walce wręcz, dlatego miała ćwiczyć z nim.
- Ach, Akira-chan. Nie uwierzysz - powiedział znudzonym tonem, podchodząc do dziewczyny. - Itachi-san szukał się dzisiaj.
- Jak to? - zapytała ze zdziwieniem i przyjrzała się blondynowi, który właśnie zaczął podbierać drobne kawałki z jej posiłku, ona jednak tego nie zauważyła. Była zbyt przerażona, że geniusz klanu Uchiha w ogóle zwrócił na nią uwagę i zapamiętał jej imię.
- Poprosił, byś przyszła na plac treningowy numer trzy. Radzę ci się spieszyć. Pozwolić czekać takiemu geniuszowi to skandal - kontynuował i wziął od dziewczyny opakowanie z jedzeniem.
- A co takiego powiedziałeś? - zapytała, z nadzieją, że blondyn nie wydał jej miejsca pobytu.
- Że jesteś tutaj i zaraz do niego przyjdziesz - stwierdził, a brunetka cudem powstrzymała się, by nie uderzyć chłopaka. W końcu jednak wstała i otrzepała się z trawy.
- Więc muszę iść - powiedziała z rezygnacją i pobiegła na dobrze jej znany plac.
Zbliżając się na miejsce, zatrzymała się pośród drzew i obserwowała jak ten zaczął trenować. Operował kunaiami i shurikenami tak, jak zawsze ona o tym marzyła. Dodatkowo, w tak młodym wieku opanował swoje Kekkei Genkai, a nie tak jak ona. Jedyne, co mogła, to opowiadać, co potrafią inni z jej malutkiego klanu.
- Akira-san - zawołał w pewnym momencie i odwrócił wzrok w jej stronę. Dziewczyna zlała się rumieńcem, jednak wyszła z cienia. Czarnowłosy stanął przed nią i uśmiechnął się. - Już myślałem, że nie przyjdziesz - przyznał, a dziewczynę wmurowało.
- Nie mogę pochwalić się raczej dobrymi umiejętnościami - odpowiedziała z zakłopotaniem i założyła włosy za ucho.
- Czuję, że będziesz niesamowitą kunoichi - przyznał z uśmiechem i wyjął kilka kunaiów. - Co powiesz na sparing? - zasugerował, a dziewczyna złapała broń, którą rzucił w jej stronę.
- Tylko jeżeli obiecasz, że wyjdę z tego cało - odpowiedziała, przyjmując odpowiednią postawę do walki. Młody Uchiha jeszcze raz posłał jej szeroki uśmiech i również odpowiednio się ustawił.
- Ale tylko, gdy weźmiesz to na poważnie - Itachi kontynuował przekomarzanie się, a dziewczyna przytaknęła.
To była walka życia dla Akiry. Jeszcze nigdy dziewczyna tak bardzo nie pilnowała się. Nie chciała upokorzyć się przed tym geniuszem. Wiedziała, że musi się pilnować, jej umiejętności genjutsu polegały na tym, że potrafiła rozpoznać średniego poziomu iluzję. Shiringan, którym operował brunet, wydawał się dla dziewczyny przerażającym "narzędziem". Jej uwolnienie wody pozwoliło jej mieć przewagę nad jego stylem ognia, jednak czuła, że przegra tę walkę. Nagle Itachi zaatakował ją wręcz. Było to na tyle niespodziewane, że dziewczynie ledwie udało się uniknąć ciosu i odpowiedziała szybkim wymachem stopy wyprowadzonym już z biodra. Niestety, jak się spodziewała, zdolności Itachiego przytłoczyły ją, dlatego w końcu musiała uznać jego wyższość i upadła na ziemię, a młody Uchiha opadł obok niej.
- Zostaniesz chouninem - powiedział i wziął kilka głębszych wdechów, by unormować oddech. - Jesteś świetna - dodał, a dziewczyna znów zarumieniła się.
- Przecież przegrałam - odpowiedziała z zażenowaniem, a brunet spojrzał na Akirę ze zdziwieniem.
- Dlaczego masz takie podejście do samej siebie? - żachnął się i ostatecznie położył się na trawie. - Przecież należysz do potężnego klanu.
- Nie wiem, skąd masz takie teorie, Itachi-kun - stwierdziła i podwinęła kolana tuż pod brodę. - Twój klan jest na prawdę silny. Uchiha to chyba najpotężniejsi shinobi na świecie - dodała, a brunet na chwilę zamyślił się.
- Wiesz, dlaczego zostałem jouninem? - zapytał patrząc w niebo, a brunetka uwiesiła na nim zainteresowane spojrzenie. - Ponieważ chcę, by ten świat w końcu był bezpieczny. Czym jest się silniejszym, tym więcej ma się do powiedzenia. Na wojnach cierpią ludzie, którzy nie są niczemu winni. Cierpienie jest przerażające.
- Chcesz zostać hokage? - zapytała ze zdziwieniem, a chłopak zaśmiał się.
- Nie, ale wiesz, co bym chciał? - zapytał, a dziewczyna nachyliła się jeszcze bardziej w jego stronę z zainteresowaniem. - Medycznego ninjutsu.
Akirę zatkało, dlaczego on mówił o czymś tak mało istotnym? Leczenie pomagało rannym, ale dało się je zastąpić konwencjonalnymi metodami, za to siła militarna była niezastąpiona, mogąc obronić swoich towarzyszy, nie było potrzeby używać medycznych technik.
- To bez sensu - powiedziała w końcu. - Siła jaką się włada, może obronić słabszych. Za to medyczne ninjutsu jest często niepotrzebne.
- Moim zdaniem, to jest bez sensu - odparł, a Akira zastygła. Najsilniejszy chłopak jakiego znała, mówił do niej coś takiego? - Klan Rinha ma siłę, którą wiele ludzi uznaje za nieprzydatną, jednak to właśnie twój klan był bohaterem poprzednich wojen, kiedy to ratowali wielu ludzi od śmierci. Właśnie taką moc chciałbym mieć.
~~~~****~~~~
(Dwa miesiące później...)
Itachi miał rację, Akirze udało się zdać egzamin i uzyskała rangę chounina. Jeszcze tego samego dnia poszli to uczcić, jedząc dango. Dziewczyna była tak podekscytowana, że udało się jej awansować, nie zauważyła smutku, jaki roztaczał jej towarzysz. Chłopaka męczyły okropne myśli i w końcu podjął ciężką decyzję. Kilka dni później wymordował cały swój klan z wyjątkiem swojego młodszego brata i odszedł.
~~~~****~~~~
(Pięć lat później...)
Po inwazji na Konohę przez Sunę i Oto oraz śmierci Trzeciego Hokage, wszyscy mieli wiele zadań. Akira była w trakcie leczenia ostatnich ofiar, gdy w zniszczonej wiosce postawił nogę ten, o którym nadal czasem śniła.
Przez ten czas członkini klanu Rinha zdobyła rangę jounina, obudziła także swoje Kekkei Genkai, które udało jej się opanować do perfekcji, udało jej się też osiągnąć ogromne umiejętności sensoryczne. Tymi zdolnościami udało jej się zapchać dziury jakie powstały w treningach taijutsu. Zmieniło się jej postrzeganie odnośnie daru, który dostała we krwi, a także charakter. Długie, brązowe włosy okalały jej szczupłą twarz. Uwielbiała swoje duże oczy w odcieniu butelkowej zieleni. Jej postura nie nadawała się do walki wręcz, dlatego bardziej koncentrowała się na pozostałych dziedzinach walki shinobi.
W końcu mogła wyjść ze szpitala by odetchnąć świeżym powietrzem. Szła w kierunku bramy wyjściowej z wioski. Miała miejsce w lesie, w którym lubiła przebywać. Jednak by tam się dostać, musiała przejść koło jeziorka w środku wioski. Na wodzie stało kilku shinobi, między innymi rozpoznała elitarnego jounina Konohy - Hatake Kakashiego. Jednak nie trójka jouninów wzbudziła jej zainteresowanie, a dwaj mężczyźni w czarnych płaszczach z czerwonymi chmurami. Obserwowała ich i niespodziewanie poczuła znajomą chakrę, której nie wyczuwała w pobliżu od kilku lat. Gdy dwaj mężczyźni wycofali się, Akira postanowiła ruszyć za nimi. Nie było czasu, by informować innych.
Dogoniła ich już poza granicami wioski. Wstrzymała oddech, poznając jednego z nich, jednak schowała się za drzewem, obserwując intruzów. Itachi kucał, wspierając palce o chłodną ziemię.
- Wszystko dobrze, Itachi-san? - zapytał ten o błękitnej cerze.
Był bardzo wysokim, muskularnym i silnym shinobim. Jego kanciaste rysy twarzy, niebieski kolor skóry, niewielkie oczka, skrzela oraz białe, ostre zęby uporczywie imitowały z wyglądu rekina. Włosy miał ułożone na kształt płetwy rekina. Akira czuła obawę, czując jego demoniczną chakrę.
- Przez chwilę muszę odpocząć - odpowiedział czarnowłosy. Prawie się nie zmienił. - Odnajdź i obserwuj nasz cel. Zaraz do ciebie dołączę - zapewnił, a zbiegły shinobi Kirigakure ruszył dalej. To wtedy Itachi powoli podniósł się i na pięcie odwrócił się o sto osiemdziesiąt stopni. Akira odniosła wrażenie, że mężczyzna patrzy wprost na nią. - Wyjdź z ukrycia.
Nie myliła się. Wstrzymała oddech, jednak musiała wyjść, ponieważ atak z ukrycia już nie wchodził w grę. Rzeczywiście, jego wygląd prawie się nie zmienił. Jego ciemne oczy przewierciły ją na wskroś. Przez jego twarz przeszedł cień wielu emocji, jednak po chwili wróciła zupełna obojętność.
- Rinha Akira - podkreślił, obserwując dziewczynę, która wyjęła kunaia i stanęła w pozycji obronnej. - Co zamierzasz?
- Jesteś zbiegłym ninja, zamierzam cię zatrzymać - powiedziała, a on prychnął z rozbawieniem.
- Ranga jounina dodała ci pewności siebie - stwierdził i przymknął oczy, a gdy znów je otworzył, nie były czarne a jarzyły się czerwienią Sharingana. Brunetka uporczywie patrzyła w te oczy, jakby nie wiedziała, że patrzenie w jego oczy prowadzi do zguby. - Chyba nie wiesz, jak walczyć przeciw Sharinganowi - skrytykował ją, a dziewczyna zmrużyła oczy z irytacją.
- Próbuję się w nich doszukać tego chłopaka, którego znałam kiedyś - odgryzła się, a Itachi spoważniał. - Dlaczego zrobiłeś to wszystko?
- Chciałem sprawdzić twoje słowa - wyjaśnił wymijająco, a dziewczynę zbiło z pantałyku. - Klan Uchiha miał być silny, że ja byłem silny. Byłem ciekaw, kto jest silniejszy - zakpił.
Przez chwilę Akira była skłonna wierzyć w jego słowa, coś jednak jej nie odpowiadało. Ona nie mogła tego przyjąć do siebie.
- Kłamiesz - stwierdziła niespodziewanie. Itachi przymknął powieki.
- To już nie ma znaczenia - odpowiedział z zatrważającą obojętnością i zatrzymał uważne spojrzenie na zielonookiej. - Podejrzewam, że nie pozwolisz mi odejść tak po prostu?
- Prędzej zginę - zapewniła, a Uchiha zdał sobie sprawę, że nie obejdzie się bez bitwy.
Oboje nie znali swoich zdolności. Ćwiczyli wspólnie przez kilka miesięcy, gdy jeszcze byli dziećmi. Dodatkowo klan Rinha miał dość ciekawe Kekkei Genkai, które odpowiednio użyte w walce, mogło spowodować wiele trudności. To właśnie popchnęło bruneta do sprawdzenia Akiry i wdrożenia się w walkę za pomocą innych narzędzi niż genjutsu.
Dziewczyna zaczęła od ataku ninjutsu. Itachi szybko zdał sobie sprawę, że poza naturalną dla niej chakrą wody, posiadła także element powietrza. Teoretycznie niespójne, tworzyły ciekawą hybrydę, której musiał uniknąć. Gdy Akira zdała sobie sprawę, że jej ninjutsu nie zagraża Itachiemu, postanowiła zaatakować go za pomocą taijutsu i użyć swojego Kekkei Genkai. Rzuciła się do przodu z kunaiem, jednak nie spodziewała się, że jego walka wręcz również uległa znacznej poprawie.
Mężczyzna złapał jej nadgarstek, w którym trzymała kunaia i siłą jej własnego pędu, zwrócił ją o sto osiemdziesiąt stopni. Uniósł tę rękę do góry, drugą złapał i unieruchomił przytrzymując ją przed swoją przeciwniczką. Przycisnął ją do swojej klatki piersiowej. W jego oczach, dziewczyna wydawała się bezbronna.
- Chyba przeliczyłem się, odnośnie twojej siły - powiedział i nagle coś poczuł. Szybko odepchnął od siebie dziewczynę i przyjrzał się jej uważnie. Widząc jej usatysfakcjonowany uśmiech, zdał sobie sprawę, że na chwilę wpadł w jej pułapkę. Pytanie tylko, czy ta chwila jej wystarczyła. - Jednak umiesz zaskoczyć umiejętnościami. W ciągu chwili odebrałaś mi sporo chakry.
- To nie jedyna umiejętność, jaką nabyłam - powiedziała i zaczęła wykonywać serię pieczęci. Itachi nie chciał jej na to pozwolić, dlatego zaatakował ją za pomocą shurikenów. To spowodowało, że szatynka musiała przerwać technikę i obronić się.
Uchiha uważnie ją obserwował. Kekkei Genkai klanu Rinha nie wzbudzał takiej grozy jak na przykład sharingan czy byakugan, jednak sprawiał tyle problemów, jak utalentowany był jego użytkownik, a najwyraźniej, Akira miała się czym pochwalić.
Akira była gotowa na taką ewentualność. Dlatego zaatakowała go, w między czasie tworząc dwa klony cienia. Chciała wykonać swoją technikę, tworząc idealną kopię Itachiego z chakry, którą od niego pozyskała. Niestety, geniusz Uchiha zauważył to i powstrzymał dziewczynę, jednak by to zrobić, musiał ranić ją w ramię. Akira znów przerwała tworzenie pieczęci i jęknęła z bólu, rana jednak zaczęła się goić.
- Więc miałem rację - stwierdził lekko się uśmiechając. Akira posiadła bardzo zaawansowane medyczne ninjutsu, które było przekazywane u niej z pokolenia na pokolenie. Była w tym na tyle biegła, że nie musiała wykonywać pieczęci, ani szczególnie się na tym koncentrować, by wyleczyć "zadrapanie" zadane przez Uchihę. - Wybacz Akiro, nie mogę dłużej z tobą walczyć - stwierdził, a jego sharingan zmienił wzór. Szatynka wstrzymała oddech, chwilę później była już w jego genjutsu.
Nim jej bezwładne ciało upadło na podłogę, Itachi złapał ją w ramiona. Miał do niej słabość już za szczenięcych lat i ta słabość przetrwała te pięć lat. Niestety, teraz jedyne co mógł zrobić, to wziąć ją ze sobą, by podleczyła go, gdy w końcu się obudzi. Jego choroba dawała mu się coraz bardziej we znaki i jedyną jego nadzieją była szatynka spoczywająca w jego ramionach.
Na szczęście, jego partner z Akatuski zdawał sobie sprawę, że będą musieli odpocząć, dlatego wynajął dwa pokoje w pobliżu miejsca pobytu Jinchuuriki.
Położył na łóżku dziewczynę i usiadł na jego skraju. Ledwie powstrzymał się, by nie dotknąć jej policzka. Gdy uciekał z Konohy jako zbiegły ninja nie mógł powstrzymać się, by nie zajrzeć do niej przez okno. Przez pięć lat myślał jak się ma, czy nikt nie próbuje się do niej dobierać. Sama myśl, że ktoś mógłby dotknąć jej delikatnej skóry, wzbudzała w nim złość. O ile można to tak nazwać. W końcu Uchiha Itachi odznaczał się wręcz niespotykanym spokojem.
- Urocza - stwierdził Kisame, który cicho wszedł do pomieszczenia. Itachi wzruszył ramionami i wstał, zapinając swój płaszcz.
- Nie ma czasu na rozmyślania. Mamy zadanie do wykonania - powiedział i wyszedł z pokoju.
~~~~****~~~~
Gdy Akira otworzyła oczy, czuła przerażające wręcz wykończenie i to nie tylko fizyczne, ale i psychiczne. Jej mięśnie nie działały tak, jak powinny, nie panowała nad nimi w stu procentach. Co za tym szło, nawet nie wiedziała jak siebie uleczyć. Fizycznie, nie miała żadnej, nawet najmniejszej rany. Nie miała chakry, a co za tym szło, nie potrafiła sobie szybko pomóc w sposób skuteczny. Wstrzymała oddech, gdy drzwi otworzyły się, a do pokoju weszła postać w czarnym płaszczu z czerwonymi chmurami.
- A więc obudziłaś się? - zapytał Itachi siadając na krawędzi łóżka i podał jej ulubiony smakołyk, dango. Zdawał sobie sprawę, że Akira nie jest w stanie na razie jakoś szczególnie się poruszać. Jego genjutsu skutecznie ścięło ją z nóg na tyle, by mógł wszystko załatwić i wrócić przed jej pobudką.
- Czego ode mnie chcesz? Dlaczego mnie nie zabiłeś? - zapytała z przerażeniem i odsunęła się, gdy mężczyzna wyciągnął dłoń w jej stronę.
- Nigdy nie miałem takiego zamiaru - przyznał ze spokojem i odsunął się, by nie straszyć dziewczyny aż nadto.
- Wiec co... Odpocznę i będę mogła odejść? - zapytała z kpiną i chciała wstać, jednak zawroty głowy skutecznie utrudniły jej zlokalizowanie podłogi.
- Oczywiście, że odpoczniesz - odpowiedział i złapał ją za ramię, by nie spadła z łóżka. - A później będę miał do ciebie prośbę.
- W czym mogę pomóc geniuszowi? - Akira kontynuowała przepytkę utrzymując w swoim głosie ten ironiczny ton. Nie wierzyła, by Itachi potrzebował jej pomocy. Starała się być jak najsilniejsza, jednak na tle innych shinobi wciąż była przeciętna.
- Twoje zdolności w medycznym ninjutsu są na najwyższym poziomie i uważam, że jesteś jedyną osobą, która w tym momencie może mi pomóc - przyznał, a dziewczyna wybałuszyła oczy.
Czy był poważnie ranny? To było absurdalne, w końcu spostrzegłaby. Chodziło o kogoś innego? Ale kto mógłby być na tyle ważny, by Itachi szukał pomocy? Czyżby znalazł dziewczynę? W sercu poczuła ukłucie zazdrości, ale prawdą było, że Itachi nadal był przystojny. Z takim wyglądem nie miał problemu, by znaleźć dziewczynę, którą nie będzie interesowała jego podobizna w książeczce BINGO. Sama wciąż czuła do niego pociąg, choć starała się to zignorować, tłumacząc swojej podświadomości, że to morderca z zimną krwią, a nie zwyczajny "zły chłopiec", na którego mogą lecieć dziewczyny.
- Po co ci medyczne ninjutsu?
- Byś mogła postawić diagnozę, muszę ci co nieco opowiedzieć - stwierdził i westchnął, jakby sprawiało mu to kłopot. - Od jakiegoś czasu kaszlę krwią, czuję także ból w klatce piersiowej. Gdy używam technik bardziej obciążających organizm, później staję się zbyt osłabiony. Wierzę, że jesteś w stanie mi pomóc.
Akira przyjrzała się mężczyźnie z obawą. To nie były pierwsze lepsze objawy. Dla niej brzmiało to jak choroba, na którą w najbliższym czasie Itachi może umrzeć. Na samą myśl powolnej śmierci, dziewczynę skręciło w żołądku.
- Postaram ci się pomóc - powiedziała poważnie i w końcu przyjęła smakołyk, który przyniósł Uchiha.
~~~~****~~~~
Odbudowanie jej chakry zajęło jej aż trzy dni. Było to dla niej nie do pomyślenia, jednak musiała to zaakceptować. Gdy wróciła do pełni sił, postanowiła poważnie przyjrzeć się zdrowiu Itachiego.
- Musisz się rozebrać - powiedziała, nieco zakłopotana. Mimo to, niczym zahipnotyzowana, patrzyła jak zdejmując koszulę, ukazuje zarysowane mięśnie brzucha. - Teraz się połóż - poprosiła i podeszła do niego, z uporem maniaka, wpatrując się w odsłoniętą, bladą skórę mężczyzny.
Rozpoczęła badanie, w tym celu na jej dłoni pojawiła się niebiesko-zielona poświata z jej własnej chary, która wdarła się w ciało Itachiego, informując Akirę o każdej zmianie wewnątrz jego narządów wewnętrznych. Rinha przymknęła oczy i skoncentrowała się na badaniu płuc, w których wyczuła nieprawidłowości.
Naczynie włosowate wewnątrz płuc były nieco ponadrywane, jednak już się goiły. Akira zaczęła je leczyć, by przyspieszyć proces zdrowienia. Uszkodzenie tych naczyń mogło tłumaczyć kasłanie krwią, o którym wspomniał Uchiha. Uszkodzenia głęboko wewnątrz płuc były jednak na tyle silne, że Akira obawiała się o nawrót tej choroby.
- Nie powinieneś już walczyć - powiedziała, kończąc to krótkie badanie. - Twoje płuca są wyniszczone. Prawdopodobnie to samo będzie z innymi narządami.
Itachi podniósł się do siadu.
- Nie mogę przestać walczyć. To jest sens życia shinobi - powiedział zdecydowanym tonem, a Akira spojrzała na niego z autentycznym zmartwieniem, ale rozumiała go. Sama nie chciałaby zakończyć swojej kariery kunoichi ze względu na zdrowie.
- Więc przed odesłaniem mnie, pozwól mi się wyleczyć - zasugerowała i, gdy tylko położył się, znów wróciła do leczenia. Tym razem zajęła się jego całym ciałem, tak by nie koncentrować się na konkretnych miejscach, a podnieść ogólną zdrowotność organizmu.
Zajęło jej to ponad godzinę. Dziewczyna poczuła znużenie, przez ciągłe zużywanie chakry. Gdy w końcu skończyła, Itachi złapał ją za nadgarstek i pociągnął ją w swoją stronę na łóżko. Dziewczyna zakłopotała się, gdy zderzyła się z jego klatką piersiową. Uniosła głowę i skrzyżowała wzrok z brunetem.
- Wolałbym mieć cię przy sobie - przyznał nagle, a Akira momentalnie poczerwieniała, mimo to, lekko uśmiechnęła się.
- Powiedz tylko słowo, a będę przy tobie - wyszeptała i złączyła z nim swoje usta. Delikatnie manipulowała swoimi wargami, by sprawić mężczyźnie maksimum przyjemności i zachęcić go do dalszej zabawy.
Uchiha oczywiście był do tego skłonny, dlatego położył Akirę na pościeli, a sam nachylił się nad nią, początkując mokrą ścieżkę od jej ust aż po dekolt. Przelotnie spojrzał na nią, by zorientować się, czy właśnie tego ona od niego oczekuje i sięgając po kunaia, przedarł jej bluzkę. Rinha pewnie przejęłaby się zniszczeniem ubrania, jednak jej umysł został przytępiony przez pragnienie poczucia go w sobie. Pozbył się spódnicy, którą do tej pory miała na siebie. Sam również pospiesznie się rozebrał. Pragnął jej tak mocno, że trudno było mu się powstrzymywać.
Pocałował jej pępek i zaczął sunąć niżej, łaskocząc ją włosami po brzuchu, aż zatrzymał się między udami. Rozchylił je delikatnie rękoma, muskając językiem łechtaczkę. Delikatne drażniące liźnięcia wzdłuż jej kobiecości oraz trzepoczące ruchy języka zanurzającego się w głębi niej doprowadzały ją na krawędź szaleństwa. Podrygiwałam niespokojnie, a z jej gardła wyrywały się zachrypnięte błagania o więcej, o poczucie jego. Napięcie rozprzestrzeniło się po całym jej ciele, a on sam w końcu wrócił do jej podbrzusza. W końcu nieco ją podniósł i wszedł w nią dość niespokojnie, jednak ona była zbyt rozproszona i spragniona, by zwrócić uwagę na wszelką niedogodność, czy cienie bólu. Wplątała ręce w jego włosy i jęknęła, wypowiadając jego imię. Itachi pchnął biodrami, a ona przymknęła oczy i szarpnęła za czarne włosy, przysuwając jego twarz do swojej. W tym zbliżeniu nie było osoby dominującej, ich ciała współgrały i oddawały tęsknotę, którą do tej pory ta dwójka chciała za wszelką cenę stłumić.
Z ust Akiry wydostał się okrzyk ulgi, rozpływającej się pulsująco po całym jej wijącym się w ekstazie ciele, gdy w końcu poczuła orgazm. Mimo to, jej kochanek kontynuował ruch, aż sam nie skończył i opadł obok niej. Patrząc w jej twarz zabolało go, że nie będzie mogła towarzyszyć mu w każdej sekundzie jego życia.
- Chciałbym cię bronić w każdej chwili naszego życia - wyszeptał, całując ją w czoło. - Ale nie mogę cię narażać na życie, na które zdecydowałem się ja.
- Więc odeślesz mnie do wioski? - zapytała z rezygnacją, a w jej oczach odbił się smutek. Milczenie bruneta oznaczało potwierdzenie tych słów, to wtedy Akira położyła dłonie na jego klatce piersiowej. - Ukryj mnie. Będę cię leczyć - powiedziała, licząc, że takimi negocjacjami uda jej się wygrać. Przez ostatnie dwa dni utwierdziła się w przekonaniu, że on nadal jest taki jak kiedyś, wspaniały.
- Byłabyś skłonna zostawić wszystkich i ukryć się? - zapytał z wątpliwością i przytulił ją. - Na samotność w ciemności?
- Tak - zapewniła.
~~~~****~~~~
Akira pocałowała Itachiego zachłannie, licząc, że to skłoni go na pozostanie przy jej boku jeszcze kilka minut. Niestety, brunet wydawał się być bardzo nieobecny. Zapiął płaszcz Akatsuki i był gotowy wyjść z kryjówki, jednak Akira złapała go za dłoń i pobrała odrobinkę jego chakry. Właśnie w ten sposób dowiadywała się, gdy stan zdrowia bruneta pogarszał się, a dzięki jej umiejętnościom sensorycznym, z łatwością mogła go namierzyć.
- Postaram się być wieczorem - powiedział i uśmiechnął się do niej słabo.
- Po co idziesz do kryjówki rodu Uchiha? - zapytała z wątpliwością, a jej ukochany wzruszył ramionami.
- Muszę coś stamtąd wziąć - z tymi słowami wyszedł z ich kryjówki, zostawiając szatynkę samą.
Przez kilka godzin kunoichi studiowała różne zwoje, próbując wymyślić sposób na całkowite uleczenie Itachiego, aż nagle coś poczuła. Bolała ją cząstka serca, ta cząstka, w której ukryła część chakry Itachiego. Dziewczyna poczuła mdłości i przerażenie, dlatego czym szybciej wybiegła z kryjówki. Przed sobą miała sporo drogi, dlatego jak najszybciej starała się odnaleźć źródło chakry Uchihy i biegła w tym kierunku. I nie traciła nadziei, chociaż czuła jak to źródło słabnie, tak jak dogasająca świeczka.
Gdy w końcu dotarła na miejsce, zobaczyła przerażający obrazek. Kryjówka była kompletnie zniszczona, a chakra Itachiego była prawie niewyczuwalna. Ostatkami sił woli dobiegła pod ścianę, gdzie zobaczyła jego ciało. Trzęsące się ciało nie chciało z nią współpracować, gdy musiała ocenić jego stan. Bez zastanowienia przystąpiła do leczenia, a gdy po kilku minutach nie dało to żadnego skutku, zaczęła tradycyjne sztuczne oddychanie z masażem serca. Cała w jego krwi nie zaprzestawała ruchu, starając się, by serce w końcu zareagowało, jednak to nic nie dało. Opadła na jego zastygłą klatkę piersiową i zaczęła łkać. dłońmi nadal panując nad medycznym ninjutsu, by próbować coś zdziałać. Jednak nic z tego. Uniosła wzrok na jego twarz i złożyła na jego chłodnych ustach przeciągły, pełen żalu pocałunek.
- Ty kłamczuchu - powiedziała z żalem i położyła się koło niego, by przez jakiś czas popatrzeć w jego twarz i myśleć co zrobić. Przytuliła się do niego, próbując oddać swoje siły życiowe jemu i właśnie tak, jej siły życiowe słabły, a on nadal nie reagował. Akira nie zdawała sobie sprawy, że oddanie jej życia jemu nic nie da przez zupełne zaprzepaszczenie jego organizmu. Niestety, nie przestudiowała zakazanych technik wioski piasku na tyle, by to wiedzieć. Dlatego umarła wraz z nim, wtulona w jego martwe ciało.
Kończąc ten OS, zapraszam na inne opo, z Sasuke w roli głównej o pięknym tytule, Code:Lust, które będzie publikowane dwa razy w tygodniu!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top