Niespodziewana wizyta i gość
Hej ludki, wiem dawno nie było rozdziału, ale już będzie częściej, bo wena postanowiła do mnie wrócić!
Musze wam też powiedzieć śmieszną, a zarazem chamską historię, jaka miała dzisiaj miejsce.
Otóż dostałam powiadomienie z wattpada, że ktoś mi skomentował to właśnie opowiadanie o Naruto. MyŚlę sobie o fajnie, zobaczę co sądzi o nim, jednak się przeliczyłam.
Komentarz brzmiał tak ,,Mam pytanie czy w swoim ff o Naruto mogę wykorzystać twoje pomysły. A mianowicie: Yokogan i tą technikę obejrzenia piekła"
Ja mu (bo to chłopak)odpowiedziałam jasno i wyraźnie, że NIE!
Ale coś podkusiło mnie zajrzeć do jego opowiadania ,,Pozbawiony uczuć" , przeglądam je i co widzę...w rozdziale jest już użyty Yokogan, jego wygląd, działanie i wiecie, jak ja o opisywałam , to tak samo jest w tamtym opo. Wkurw***m się i napisałam do tej osoby, że jakim prawem użył tego bez mojej zgody, a na dodatek rozdział był wstawiony już jakiś czas temu, a on dzisiaj się mnie zapytał czy może...CHAMSTWO! Odbyliśmy ,,miłą,, rozmowę i w sumie nie wiem co będzie dalej, ale mam zamiar zaglądać tam, czy nie kopiuje dalej. Jednak co było najśmieszniejsze, gdy chcąc mnie przeprosić za to, napisał ,,NO SORRY" .
Komentarz znajdziecie pod rozdziałem ,,Test umiejętności" wiec możecie zobaczyć tego pana.
A jeśli ktoś bardziej ciekawy niech pisze na priv.
A teraz zapraszam na długo wyczekiwany rozdział:
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Staliśmy na polanie. Moja uwagę przykuły rany moich towarzyszy. Jako członek drużyny postanowiłem uleczyć ich. Moje techniki leczenia wykraczały poza te, których uczono w akademii. Najbardziej poważne rany miał Sasuke.
-Sasuke, podejdź uleczę cię-powiedziałem, a chłopak bez słowa podszedł do mnie.
-Naruto, ale żeby uleczyć rany Sasuke, trzeba mieć duże umiejętności-znów podważała moje zdolności Sakura
-Sakura w ANBU jest zupełnie inna kategoria shinobich, obecnie posiadam najwyższą- Heddo, Przewyższam nawet jounina-oświeciłem ją
-Kakashi sensei to prawda?-zapytała dziewczyna
-Tak to prawda.
-Widzisz, a teraz daj mi pomóc koledze-powiedziałem i zacząłem leczenie chłopaka. Moją chakrę zmieszałem z chakrą Kuramy, w takich ilościach, aby nie poparzyć Sasuke. Po kilku minutach Sasuke był wyleczony.
-Dzięki Naruto.
-Nie ma za co-powiedziałem i uleczyłem Sakure i Kakashiego, mimo jego niechęci.
Gdy wszyscy byli już gotowi do dalszej drogi ruszyliśmy przed siebie, zostawiając za sobą niewielkie zniszczenia. Po kilku godzinach byliśmy w wiosce. Było późno, Kakashi rozkazał nam wrócić do domów, oznajmiając, że raport zdamy jutro z samego rana.
Ruszyłem w stronę swojego mieszkania. na samą myśl o odpoczynku w miękkim łóżku przechodził mnie przyjemny dreszcz.
-A mówiłeś, że nie będziesz się męczył- powiedział w mojej głowie Kurama
-Łapiesz mnie za słówka. Nałożenie na dziesięć osób iluzji w tym samym czasie nie jest proste, a później uleczenie trzech osób, to było męczące.
-Dobrze, dobrze. Jutro po raporcie pójdziesz ze mną na trening. Nauczę cię czegoś.
-A czego?-zapytałem zaciekawiony pomysłem Lisa
-Zobaczysz jutro, na pewno nie będziesz się nudził-powiedział Kurama, co znaczyło, że da mi niezły wycisk.
Gdy dotarłem do domu, zegar wiszący na ścianie wskazywał pierwszą w nocy. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się spać.
Byłem przywiązany do jakiegoś łóżka. Moje oczy były zasłonięte jakimś materiałem. Nie wiedziałem co się dzieje. W koło mnie brzmiały różne głosy. Jednak wszystkie wypowiedzi skupiały się na temacie tortur. Po chwili poczułem jak ktoś wbija mi w rękę igłę z jakąś substancją. Poczułem automatyczny ból w całym ciele. Ludzie się śmieli, a ja płakałem. Kurama pomagał mi swoją chakrą. Uśmierzał ból.
-Pozbawmy go, jego najskuteczniejszej broni...oczu-powiedział ktoś, a reszta przystała na jego pomysł.
Zbliżył się do mnie. Już miał wyciąć mi oko, gdy Lis tamto miejsce pokrył swoja parzącą chakrą. Mężczyzna cofając rękę, przejechał po moim oku jakimś nożem. Kyuu od razu zaczął leczyć ranę. Oko bolało mnie niemiłosiernie.
Obudziłem się zalany potem. Znów śnił mi się ten koszmar. Pamiętam ten dzień bardzo dobrze. Wtedy poczułem po raz pierwszy nienawiść do ludzi.
Spojrzałem na zegarek. Wskazywał szóstą siedem. Świadomy tego, że już nie zasnę, wstałem ubrałem się i poszedłem do Ichiraku na pożądne śniadanie w postaci kilku porcji ramenu.
-Witaj Naruto!- przywitał się staruszek.
-Ohayo, poproszę to co zwykle- złożyłem zamówienie i czekałem na nie.
Cóż ta potrawa chyba nigdy mi nie przestanie smakować. Po trzech porcjach stwierdziłem, że już jestem najedzony. Zapłaciłem należną sumę i opuściłem lokal. Skierowałem się pod budynek administracyjny. Postanowiłem tam poczekać na resztę drużyny. Kilka minut później pojawił się Sasuke, następnie Sakura i jak zawsze wlz wielkim opóźnieniem Kakashi. W czwórkę weszliśmy do budynku, a następnie do biura hokage.
-Witaj szanowny-przywitał się Kakashi, a my poszliśmy za jego przykładem.
-Jak minęła misja?-zapytał Sarutobi.
-Wypełniona z małymi trudnościami-powiedział mistrz.
-Hmm, przecież Mizukage dobrze zna Naruto, więc w czym był problem?- zauważył Hokage.
- Oh, z przekazaniem zwoju nie było problemu, zostaliśmy zaatakowani w drodze powrotnej przez Oddział Zamknięty ANBU Korzenia.
-Rozumiem , na razie macie wolne od misji, możecie już iść, ale chciałbym porozmawiać z Naruto, więc zostań chłopcze.
Gdy tamta trójka wyszła z pomieszczenia Trzeci od razu przeszedł do sedna sprawy, o której chciał rozmawiać.
- Wiedziałem, że zostaliście zaatakowani, Sai mi powiedział, ale to nie upoważnia cię Naruto do używania tak potężnych technik na ludziach z naszej wioski. Co to za technika pieczętowania? Nigdy jej nie widziałem, ani nie słyszałem.
- To nie jest ważne. Chcieli mnie zabić, a ja się broniłem. Żyją tylko dzięki mojej chwilowej zachcianki. Mogłem ich zwyczajnie zabić-powiedziałem i opuściłem biuro.
Nie miałem zamiaru opowiadać mu o moich technikach. To pozostawało w tajemnicy. Muszę przecież mieć coś w zanadrzu, prawda? Zapewne, gdyby ktoś się dowiedział o moich oczach i technikach, które posiadam uznałby mnie za zbyt duże zagrożenie dla innych ludzi, a ja zostałbym odesłany do ANBU. A tam wracać nie chciałem. Tamte trzy lata to były najgorsze lata mojego życia. Każdy dzień przepełniony torturami, głodem i pragnieniem. Codziennie masz nadzieję, że to już koniec, ale oni i tak wracają. Z czasem nadzieja, ból który odczuwasz i uczucia znikają. Stajesz się obojętny. Jednak czas w jakim to się stanie jest różny. Jedni stają się obojętni po kilku miesiącach, inni po paru latach, a są i tacy co nadal w to wierzą.
Obojętność jest dla mnie czymś normalnym. Nie umiem się uśmiechnąć, smucić. Nie czuję szczęścia, czy złości. Jestem obojętny na wszystko i wszystkich. Zabijanie nie stanowi dla mnie problemu. Jest urozmaiceniem mojego szarego dnia.
Skierowałem się do mojego domu. To jedyne miejsce, gdzie czułem się swobodnie. Nikt mi w niczym nie przeszkadzał. Gdy zbliżałem się do mieszkania, zobaczyłem, że przed nimi stoi Sasuke. Cóż zdziwiłem się. Naprawdę spodziewałem się każdego, ale nie jego.
-Sasuke? Co ty tu robisz?
-Czekam na ciebie, chciałbym podziękować ci za uleczenie mnie wtedy. Moje rany były dość poważne.
-Nie na za co. Jesteśmy drużyną więc, logiczne jest to, że wam pomogłem. Ale coś czuję, że nie tylko po to tu przyszedłeś.
-Masz rację, chciałbym porozmawiać o czymś innym.
-Dobra, wejdźmy do środka, nie będziemy rozmawiać w miejscu gdzie wszyscy nas mogą usłyszeć-powiedziałem i otworzyłem drzwi wpuszczając Uchihe pierwszego.
-Rozgość się-powiedziałem i poszliśmy do salonu.
********************************
Nowy rozdział! Mam nadzieję, że się spodobał!
GOMEN za takie opóźnienie ZNOWU.
Ale spokojnie wena już mi wróciła, więc lepiej będzie mi się pisało.
Hmm jak myślicie co chce Sasuke od Naruto?
Przepraszam za błędy jeśli się pojawiły.
Ehh znów dodaje rozdział w nocy...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top