9. Shogi* i 7
***Cztery Lata Później***
Minęło cztery lata, od kiedy Naruto i Sasuke zostali najlepszymi przyjaciółmi, wręcz braćmi. Obaj pod surowym okiem Kuramy uczyli i dopracowywali swoje techniki. Sasuke opanował ogień i zaczął uczyć się kontroli nad błyskawicą. Uchiha prócz żywiołów nauczył się Shōsen Jutsu, kilku przydatnych pieczęci oraz Kuchiyose no Jutsu. Naruto z kolei zdobył pełną kontrolę nad swoim kekkei genkai, Kongo Fusą. Potrafi stworzyć około czterdziestu łańcuchów i posłać je na odległość pięćdziesięciu metrów. Oprócz tego blondyn opanował trzeci żywioł, wodę oraz nauczył się przyzywać lisy. Tak samo, jak Sasuke. Uzumaki jest na etapie nauki Lisiego Trybu Mędrca. Obaj stali się niewyobrażalnie silni mimo minimalnych różnic w sile. Nie są w stanie siebie pokonać. Znają swoje sekrety, słabości i wspólne cele. Z pomocą Kuramy odkryli prawdę o zbrodni na klanie Uchiha, którą dokonał starszy brat Sasuke, Itachi. Chłopak, znając ją, zrozumiał jego czyn i postanowił go odnaleźć. Naruto obiecał pomóc przyjacielowi. Danzo przez cztery lata nie okazywał szczególnych działań przeciwko chłopcom, kilka razy wysyłał po nich ludzi, ale zawsze kończyło się to ranami bądź wymazaną pamięcią. Naruto i Sasuke mają teraz po dwanaście lat i zbliża się koniec ich nauki w Akademii Shinobi. Chłopcy przez większość swojego czasu spędzali na treningach i nauce, nawet teraz obaj są na polanie, a dokładniej siedzą na środku jeziora. Zrobili sobie przerwę od taijutsu na wodzie.
- Wiesz co, Sasuke? - odezwał się Naruto, siedząc na tafli wody. - Jesteśmy w cholerę silni, jak na dwunastolatków i musimy udawać słabeuszy, którzy potrafią troszkę więcej, niż rówieśnicy. - westchnął i oparł brodę na dłoni.
- Taa... Prawda. - odpowiedział - Ale wiesz, że niedługo jak zakończymy Akademię i zaczniemy misje poza wioską, to już nie będziemy musieli ukrywać swojej mocy, aż tak. - podkreślił ostatnie słowa.
- Racja, ale pozostał ten staruch, Danzo. Nie wiem, co knuje i nie mam zamiaru złazić do jego nory. Już i tak mój klon tam siedzi i wysyła raporty od prawie roku. - mruknął, jednocześnie wzdrygając się. - Na Mędrca co tam się wyprawia. - burknął, na co brunet mu przytaknął.
- Wiem stary. - pocieszył go Sasuke, klepiąc go po plecach. - Mam pomysł.
- Jaki? - spojrzał w onyksowe oczy.
- Może poćwiczymy nasz połączony atak? - Naruto namyślił się przez chwilę.
- Dobry pomysł, Sasuke. - powiedział, wstając i jednocześnie sprawdzając okolicę swoimi zmysłami sensorycznymi - Czysto w promieniu pięciuset metrów.
- Dobrze. Zaczynamy? - Naruto skinął głową.
- Kage Bunshin no Jutsu! - obok chłopca pojawił się klon. Uzumaki z pomocą repliki stworzył Rasengana. - Sasuke twoja kolej. - Uchiha kiwnął głową i złożył pieczęcie.
- Katon: Gōkakyū no Jutsu! - z ust czarnowłosego pojawił się płomień, skierował go w stronę Rasengana. Obie techniki się połączyły, tworząc ognistą wersję techniki Minato.
- Katon: Hosengan!* - zawołał Naruto, uderzając nim o taflę wody. Wybuch pary spowodował, że w jeziorze pojawił się masywny krater, który pomału z powrotem się napełniał. Chłopcy stali na falującej wodzie cali przemoknięci. Spojrzeli na szkody wywołane techniką, potem na siebie. Echo ich śmiechu rozeszło się daleko tak samo, jak odgłos wybuchu. - Sasuke mamy problem. Zaraz wpadną tu shinobi. Spadamy - blondyn złapał Uchihę i teleportowali się do mieszkania niebieskookiego.
- Dobra uznajmy, że to był mały wypadek przy pracy. - oznajmił Sasuke, ściągając mokrą koszulkę, w jego ślady poszedł Naruto i zaśmiał się.
- Widzę, że komuś brzuszek się wyrobił. - powiedział zadziornie, spoglądając na delikatnie umięśniony brzuch Uchihy, po którym spływała woda z mokrych włosów. - Klatkę też masz seksi - poruszył sugestywnie brwiami. - Na pewno laski, by padały.
- Zboczeniec, ale racji trochę masz. - skomentował - Jestem gorący, a ty możesz jedynie schować się w kąt ze swoim płaskim jak decha brzuchem. - odgryzł mu się i wyjął suchą koszulkę.
- Wcale bym tak nie powiedział. To... - wskazał na swój brzuch - Jest to brzuch mistrza, więc wara od mojego pięknego kaloryfera ty...
- Możecie z łaski swojej już skończyć tą bez mała idiotyczną, bezsensowną i z lekka ohydną gadaninę? - wtrącił zniesmaczony lis, pojawiając się przed półnagimi chłopcami.
- No dobra. Onko-fu no Jutsu. - powiedział Naruto. W mieszkaniu zaczął wiać ciepły i delikatny wiat susząc siebie, jak i towarzysza.
- Skoro już jesteście wysuszeni, to może byście przygotowali się do jutrzejszego zakończenia? - powiadomił i usiadł na łóżku, opierając rudy pysk na przednich łapach.
- Kurama, weź na luz. - powiedział - Chciałem tylko się zrelaksować i zabawić przed jutrzejszym zakończeniem tego teatrzyku.
- Wybacz Kurama-san. - wtrącił Sasuke - Ale Naruto ma trochę racji. - lis tylko prychnął.
- Tylko nie drzyjcie się jak idioci. - powiadomił i zniknął.
- To, co. - powiedział blondyn, zacierając dłonie - Małe zawody w shogi?
- Stoi. - zgodził się, chyrze się uśmiechając - Polegniesz Usuratonkachi. - shogi było grą poleconą przez Kuramę, by rozwinąć możliwości strategiczne chłopców.
- Zobaczymy Draniu. - powiedział - Jeśli wygram, stawiasz mi ramen, kiedy mi się zechce i w jakiekolwiek ilości. Na okres tygodnia. - uśmiechnął się szeroko.
- Dobra, ale jeśli ja wygram ty przez dwa dni zajmujesz się posiłkami . - Naruto kiwnął głową i rozłożył plansze.
- Trzymaj. - podał beżowy woreczek z figurami.
- Dzięki. - gra się zaczęła. Uzumaki, po godzinie zdobył lekką przewagę nad Uchihą.
- Coś ci nie idzie gra. - zdziwił się, ale zaraz potem uśmiechnął złośliwie - Cóż lepiej dla mnie.
- Nie bądź taki pewny siebie. - powiedział, stawiając lance.
- Co?! Kiedy ty to zrobiłeś? - spytał zszokowany jego ruchem.
- Cóż, jak zwykle dałeś się na nią złapać. - odpowiedział, zbierając z planszy zbitą figurę gońca.
- Teraz mój ruch, dattebayo! - warknął.
- Proszę bardzo. - rzekł, zakładając dłonie za głowę - Przyjrzyj się uważnie, to może uda ci się co wyłuskać z tej planszy. - Naruto obejrzał każde z rozstawionych figur i otworzył szerzej oczy.
- Kiedy ty...
- Kiedy nie uważałeś na moje ruchy, Usuratonkachi. - powiedział - Wygrałem.
- Kuso... - odpowiedział wkurzony, zgrzytając zębami. - Wygrałeś. - odrzekł zrezygnowany.
- Wiem. - stwierdził z usatysfakcjonowanym głosem i szeroko się uśmiechając.
- Lepiej chodźmy spać, bo jutro będzie nieciekawie, jeśli dwójka żywych trupów będzie stała na zakończeniu i ziewała. - odezwał się po paru minutach Naruto.
- Racja. - zgodził się, spoglądając na zegar, który wskazywał za siedemnaście jedenastą w nocy. Chłopcy zaczęli składać grę - Kto idzie pierwszy do łazienki? - zapytał po chwili Sasuke.
- Ja pójdę. - oznajmił i schował grę w szafce. Zabrał piżamę i ruszył do łazienki. Sasuke przez ten czas jak Uzumaki mył się, czytał zwoje dotyczące natury błyskawicy.
- Wolna. - powiadomił, wychodząc z pomieszczenia i kierując się do lodówki. Sasuke oparł się o framugę drzwi do kuchni.
- Naruto chciałbym jutro tradycyjne śniadanie*. - oznajmił chłopcu. - Tylko bez natto. - chłopak westchnął tylko i kiwnął głową.
- Super. - powiedział do siebie, kiedy Sasuke zniknął za drzwiami łazienki i skierował swoje kroki do łóżka. Kładąc się i do niego głośno westchnął.
- Młody przegrałeś w uczciwej grze. - starał się go pocieszyć - Kiedyś ci się w końcu uda.
- Nie rozumiem Aniki. W walce jesteśmy równi, ale kiedy gramy właśnie w shogi, to zazwyczaj przegrywam. - pomyślał zmęczony pasmem porażek Naruto, patrząc w pysk lisa.
- Cóż we wszystkim dobry nie będziesz, jeśli nie będziesz ćwiczył. - oznajmił, podnosząc głowę i patrząc na podopiecznego - Sam was uczyłem tych gier dla lepszej koncentracji i nauki strategii. Ty jesteś jak Minato, w obliczu jakiegoś zagrożenia masz jasny umysł i szybko wymyślasz plan. Sasuke za to potrafi opracować skuteczne długofalowe strategie. Typu, na przykład... Jak włamać się do biura Hokage, tak aby nikt cię nie zauważył. Zbierać informacje i tak dalej. - wyjaśnił - Różnicie się pod tym względem, ale jednocześnie się uzupełniacie. Na misjach będziecie dobrze z sobą współpracować i wiem, że waszej dwójki tak łatwo nie pokona byle kto. - powiedział, uśmiechając się w stronę chłopca.
- Dzięki Aniki. - odpowiedział z delikatnym uśmiechem na twarzy. - Wracam, Sasuke pewnie wyszedł już z łazienki. Dobranoc lisku.
- Dobranoc Ototo. - odpowiedział chłopcu i położył pysk na łapach, zasypiając. Na odchodne burknął coś pod pyskiem, a brzmiało, jak "zabiję cię za tego liska". Blondyn uśmiechnął się lekko na to.
- Dobranoc Sasuke. - pożegnał się z Uchihą, wychodzącym właśnie z łazienki.
- Dobranoc. - odpowiedział, kładąc się do łóżka. - Pamiętaj, tradycyjne. - podkreślił czarnowłosy, dogryzając blondynowi.
- Wiem Sasuke-teme! - podniósł odrobinę głos. Sasuke tylko zaśmiał się i zamknął oczy. Naruto poszedł w jego ślady, tylko że jeszcze odwrócił się do niego plecami. I tak po paru chwilach obaj zostali pochłonięci przez Morfeusza.
***
Kiedy nastał nowy ranek Naruto z małą pomocą Kuramy, wystał z łóżka i udał się prosto do łazienki, a następnie do kuchni.
- Kurama pomożesz mi? - zapytał się.
- Nie, bo to wbrew zakładowi. - odpowiedział, na co blondyn westchnął cierpiętniczo.
- Dzięki. - mruknął sarkastycznie pod nosem i zabrał się do przyrządzania śniadań. Ugotował ryż i zupę miso, do tego pokroił parę śliwek, dołożył imbir i ogórka oraz usmażył kilka parówek. Na dwóch tackach ułożył śniadania. - Gotowe. - szepnął do siebie zadowolony. - Kurama sprawdzisz, czy Sasuke śpi?
- Nie śpię. - powiedział, wchodząc do kuchni i strasząc blondyna. - Mała dzidzia się mnie boi? - prychnął, za co Naruto wystawił mu język.
- Proszę bardzo. - odpowiedział, przynosząc z blatu na stół tacę z jedzeniem. - I nie, nie boję się takiego słodkiego niuńka z pastą do zębów na policzku.
- Co? - zdenerwował się, a Naruto podał mu metalową miskę. - Kuso. - zaklął, wycierając policzek i delikatnie się rumieniąc. Uzumaki zachichotał i usiadł do stołu.
- Itadakimasu. - Sasuke zabrał się do jedzenia, tak jak Naruto.
- Pozmywam. - zaoferował brunet po skończonym posiłku.
- Dzięki. Idę się ubrać i zaraz wracam. - oznajmił.
- Jasne.
- Sasuke? - zapytał, wchodząc już przebrany.
- Hym? - odpowiedział, wycierając mokre naczynia. - Co jest?
- Zastanawia mnie jedna rzecz. Co będzie, jak nas przydzielą do innych drużyn?
- Nie przydzielą. - powiedział pewnie Uchiha - Wiem to z tego, że podsłuchałem Irukę, jak o tym rozmawiał z innym nauczycielem. Martwił się o nasz przydział. Dokładnie mówiąc, jest w kropce. Jeśli nas przydzielą do innych drużyn, to z nikim się nie dogadamy. A jak nas zostawią, to będzie problem z dopasowaniem trzeciej osoby. - wyjaśnił - Uważam, że dołożą nam trzecią osobę. - powiedział po chwili ciszy. Pewny swych słów.
- A jeśli nie? - w dalszym ciągu czuł niepokój.
- Iruka i tak pójdzie z tym do Hokage. Znając Hokage, to będziemy razem, bo wie, co możesz zdziałać, jeśli nie pójdzie po twojej myśli. Nawiązuję do sceny cztery lata temu w jego gabinecie i w obecności Danzo. - Naruto uśmiechnął się szeroko.
- Racja. - odetchnął z ulgą - Dobra, czas na nas. - oznajmił, spoglądając na zegar.
- Taa... - Sasuke skoczył szybko do sypialni po torbę. - Chodźmy. - Naruto teleportował się wraz z Uchihą prosto do klasy. Nikt ich nie zauważył ze względu na stres, ciekawość i radość z tego ważnego dnia. Pojawili się w tylnej części klasy w rogu.
- Dzień dobry uczniowie. - przywitał się wesoło Iruka-sensei, lecz z nutą smutku w głosie. - Dziś jest ostatni dzień w Akademii Shinobi. Dziś ją ukończycie, zostając geninami. Zostaniecie przydzieleni do trzyosobowych drużyn. - powiedział. - Ale zanim to nadejdzie, powiem wam wyniki wczorajszego egzaminu. - zamilkł na moment. - Wszyscy zdaliście! - wykrzyknął, a cała klasa razem z nim. Tylko dwójka chłopców w ostatniej ławce przy oknie siedziała cicho i spokojnie. No cóż... Wiedzieli, jak to się skończy. - Jestem z was dumny dzieciaki. Mogę z czystym sercem wręczyć wam te o to ochraniacze z naszym znakiem wioski Liścia. Gratulację. - uśmiechnął się szeroko w stronę uczniów. - Teraz podejdzie, jak was wezwę.
- No to my ostatni. - powiedział Naruto - Co robimy?
- Ja tam wolę poleżeć na ławce. - oznajmił Sasuke i ziewnął.
- Bosko... drugi rudzielec. - westchnął, ale zrobił to samo co pozostała dwójka.
- Kto tu jest rudzielcem? - warknął Kurama.
- Nic nie mówiłem. - uciął Naruto, by nie doszło do kłótni.
- Mam nadzieję. - odpowiedział i wrócił do drzemki.
- Nara Shikamaru. - przywołał nauczyciel chłopca, który podszedł po ochraniacz.
- Sasuke teraz ty. - trącił czarnookiego, który usiadł prosto.
- Uchiha Sasuke. - zawołał. - Gratuluję ukończenia Akademii z najwyższym wynikiem.
- Dziękuję sensei. - podziękował i odebrał ochraniacz.
- Uzumaki Naruto. - powiedział i Uzumaki wstał - Gratuluję ukończenia Akademii z najwyższym wynikiem. - wymówił formułkę i wręczył ochraniacz.
- Dziękuję, dattebayo! - wykrzyknął i wrócił na miejsce. - W końcu. - mruknął do bruneta, który uśmiechnął się lekko na to.
- Yamanaka Ino. - powiedział - Gratuluję jeszcze raz, a teraz przeczytam nowe drużyny, ale za nim to nastąpi. - oznajmił - Proszę wejść. - drzwi się otworzyły i wszedł przez nie Trzeci.
- Witam dzieciaki. - przywitał się Hokage - Jestem tu, aby rozdzielić was razem z Iruką na drużyny pod przewodnictwem jednego jonina.
- Dokładnie tak Hokage-sama. Zaczynajmy. - ogłosił i razem z Sarutobim tworzyli drużyny.
- Mamy już sześć drużyn. - ogłosił Kage. - Za nim przejdziemy do drużyny siódmej. Chciałbym coś powiedzieć. W waszej klasie jest dwójka geninów, która nie tylko doskonale ze sobą współpracuję oraz mają niezwykłą wiedzę, ale i również mogą zostać chuninami. - wyjaśnił - Są nimi oczywiście Naruto i Sasuke. Waszej dwójki postanowiono nie rozdzielać, gdyż wasze siły doskonale współgrają z sobą i próba rozdzielnia spowoduję, że żadne z was nie będzie współpracowało, tak jak należy z innymi grupami. Postanowiono, że wy wraz z Haruno Sakurą będziecie razem. Dowodzić wami będzie Kakashi Hatake. Jest joninem rangi A. - powiedział i skierował wzrok na chłopców, a potem na dziewczynę.
- Rozumiemy. - odpowiedział Sasuke - Kakashi-san będzie nas obserwował i ewentualnie szkolił. - domyślił się i zaraz potem szeroko się uśmiechnął.
- T-tak. - zaskoczyła starca bystrość Uchihy. - Wracając. - odchrząknął - Skoro rozumiecie, to nie muszę wam nic więcej mówić. Skład drużyny siódmej to, Haruno Sakura, Sasuke Uchiha oraz Uzumaki Naruto. Dowodzi wami Kakashi Hatake. - powiedział - Teraz drużyna ósma.
- Ulżyło ci, co młody? - odezwał się Kurama - Widzisz. Mówiłem, że tak będzie, tak samo Sasuke.
- Tak. - pomyślał z ulgą - Tylko dlaczego ta różowa?
- Cóż mówi się trudno. - mruknął na pocieszenie.
- Taa. - bąknął, po czym wrócił do rzeczywistości. - Sasuke, teraz mamy na głowie tę różową przybłędę. - jęknął i położył załamany głowę na ławce.
- Taa, super. - westchnął zirytowany.
- Wychodzi już. - powiedział Naruto, wskazując podbródkiem na Hokage, kiedy podniósł głowę.
- Do widzenia. - odpowiedzieli wszyscy chórem.
- Teraz poczekajcie na waszych nowym senseiów. - powiedział Iruka - Do widzenia, moi mili. - pomachał im na pożegnanie.
- No to teraz byczymy się. - powiedział Naruto, wykładając nogi na ławkę.
- Taa Kakashi spóźnia się niewyobrażalnie długo. - westchnął i zamknął oczy. Po pół godzinie Sasuke, Naruto i Sakura zostali sami.
- Sasuke-kun? - odezwała się po chwili ciszy - Co to znaczy, że się spóźni?
- To, że się spóźni. - odpowiedział Naruto za Sasuke.
- Aha. - chłopcy pogrążyli się w cichej rozmowie i nie zwracali zbytnio uwagi na dziewczynę. - Mam tego dość! - powiedziała po dwóch godzinach siedzenia - Jak człowiek może się tak spóźniać i to jonin rangi A. - fuknęła i podeszła do tablicy, biorąc gąbkę.
- Mogę spytać, co robisz? - zapytał Naruto, patrząc, jak Sakura podchodzi do drzwi i wkłada w szparę gąbkę.
- Dostanie nauczkę za spóźnianie się. - odpowiedziała i wróciła na miejsce.
- Rób sobie, co chcesz. - blondyn popatrzył na Sasuke i skinął głową na znak, że długo już nie będą czekać na niego. Nie minęło dziesięć minut, jak w otworze pojawiła się dłoń w rękawiczce bez palców, z ochraniaczem, a po chwili głowa, na którą spadała gąbka. Sakura wybuchła śmiechem.
- To za spóźnienie się. - Kaszalot popatrzył na dziewczynę, a potem na chłopców.
- Moje pierwsze wrażenie o was. - zaczął - Nie lubię was. Czekam na dachu budynku.
- Będziemy czekać. - powiedział Sasuke.
- Hym? Jak? - zdziwił się.
- Normalnie. - mruknął Naruto i przewrócił oczyma.
- To niemożliwe być przed nauczycielem. - odezwała się Sakura z irytacją w głosie.
- To patrz. - Naruto złapał Sasuke i dosłownie zniknęli w pomarańczowym błysku. Kakashi otworzył szerzej oko.
- Jak on... - nie dokończył i zwrócił się do Sakury - Idź na górę.
- Hai. - odpowiedziała i popielato włosy zniknął w kłębie dymu.
- Co tak długo sensei? - odezwał się Naruto, siedząc na dachu.
- Gdzie się nauczyłeś Hiraishinu? - zapytał prosto z mostu.
- Gdzieś o nim czytałem. - zbył go. Na dach wbiegła zadyszana Sakura.
- Jak wy tak szybko znaleźliście się na górze? - zapytała, dysząc.
- Mniejsza z tym. - zakończył Sasuke.
- No dobrze dzieci. - powiedział, kładąc nacisk na słowo określające trzech geninów. - Skoro już wszyscy są, to może coś powiecie o sobie. Co lubicie, czego nie i może jakie macie marzenia. Różowa ty pierwsza.
- Ale sensei, może ty nam pierwszy pokażesz, o co chodzi? - oznajmiła ze wstydliwym uśmiechem.
- Zgoda. Nazywam się Hatake Kakashi. Co lubię i nie lubię, was nie powinno interesować. Co do marzeń to samo. Teraz ty różowa. - uciął. Naruto prychnął i rozłożył się wygodniej, zamykając oczy.
- Hatake Kakashi. Kopiujący Ninja Kakashi. Kakashi z Sharinganem. Skopiował ponad tysiąc technik. Jego ranga to A. Hobby to książki erotyczne, pisane przez sannina Jiraiyę. Był uczniem Czwartego. Jest geniuszem oraz włada wszystkimi naturami chakry. Jego specjalnościową jest Raikiri*. - zakończył Naruto. Sakura otworzyła szeroko usta i oczy, a Sasuke parsknął śmiechem.
- Skąd tyle wiesz o mnie? - spytał szczerze zdziwiony.
- Wiem więcej, tylko mi się nie chcę mówić. - odparł znudzony.
- Dobrze, w takim razie. To może ty się przedstawisz, bo widzę, że jesteś całkowicie znudzony tym spotkaniem. - Uzumaki westchnął.
- Dobrze. Nazywam się Uzumaki Naruto. Uwielbiam trening z Sasuke i ramen. Czego nie lubię, waszej dwójki nie powinno interesować. - wskazał na Kakashiego i Sakurę - Jeśli chodzi o marzenia, to mam kilka.
- Dobrze. Teraz ty Emo. - zwrócił się do Sasuke.
- Uchiha Sasuke. Uwielbiam trening z Naruto. Czego nie lubię, waszej dwójki nie powinno interesować. - powtórzył słowa blondyna - Co do marzeń, one też was nie powinny interesować.
- Dobrze. - westchnął. - Różowa?
- Haruno Sakura. Lubię. - spojrzała na Sasuke i zarumieniała się - Marzę. - znowu spojrzała i zachichotała. - Nie znoszę Naruto.
- Wzajemnie. - powiedział ze sztucznym uśmiechem i mrugnął do niej.
- Skoro się poznaliśmy, to stawcie się jutro na polu treningowym numer cztery o piątej rano. A jeszcze jedno nie jedzcie śniadania, bo go zwrócicie. - oznajmił Kakashi.
- Co będziemy robić? - zapytała dziewczyna.
- Zrobię wam test, czy nadajecie się na shinobi. - odpowiedział jej.
- Ale sensei, my już zdaliśmy test. - oznajmiła, na co chłopcy westchnęli.
- To jest inny rodzaju test. Dowiesz się jutro rano. - powiedział i zniknął w kłębie dymu.
- No to my spadamy. - oznajmił Sasuke i ruszył do krawędzi budynku.
- Sasuke-kun uważaj! - kraknęła przestraszona, ale Uchiha zaśmiał się i stanął prostopadle do ściany budynku, po której zaczął schodzić.
- Nie popisuj się kiciu. - odezwał się z dachu Naruto.
- Nie nazywaj Sasuke-kun kiciem! - warknęła w stronę blondyna.
- Bo co mi zrobisz? Nawet palcem nie kiwniesz. - i przechylił się, spadając. Przed ziemią zrobił małe salto i dodał chakry do stóp, lądując miękko i cicho.
- I kto tu się popisuję Blondi. - powiedział, schodząc z budynku. Naruto zaśmiał się i wskazał na różową głowę, patrzącą na nich z szeroko otwartymi zielonymi oczami. Sasuke westchnął i zaraz potem dołączył do Uzumakiego. - Idziemy potrenować? Czy się byczymy?
- Byczymy i głodny jestem. Ramen? - zapytał z uśmiechem.
- Niech będzie. - westchnął i ruszył w stronę baru. Włożył dłonie do kieszeni spodenek, a Naruto z wielkim uśmiechem zaczął się bawić kunaiem. Ludzie omijali ich szerokim łukiem, co było im na rękę. Głównie odsuwali się od bawiącego się bronią blondyna i jego sarkastycznego uśmieszku. Obaj wdali się w mało znaczącą rozmowę o błahostkach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top