45. Uchiha Itachi

***Sześć dni później***

W Wiosce Wiru od kilku dni panuje napięta atmosfera, przyczyną tego jest przyjście brata Sasuke - Itachiego, który rzekomo jest nastawiony wraz ze swoim towarzyszem pokojowo. Bracia poprosili Bijuu, by za pomocą swoich zdolności wzmocniły barierę. Isobu zajął się częścią wodną, Son Goku podziemną, Matatabi - leśną, Chomei - nadziemną, a Kurama, Saiken i Kokuo naziemną. Klan Uzumaki wzmocnił barierę dzięki Kongo Fusie. Jinchuriki zadbali o bezpieczeństwo swoje, jak i mieszkańców. Naruto i Sasuke z rozkazu Kuramy mieli nie używać żadnych technik, w których jest wykorzystywana chakra. Na początku się sprzeciwili, ale po wytłumaczeniu lisa, że Itachi, który sam w pojedynkę wybił klan, nie jest słabym przeciwnikiem i należy być gotowym na najgorsze. Naruto siedział przed wejściem do wioski i medytował, a dokładnie używał swoich zmysłów sensorycznych do zlokalizowania Kisame i Itachiego. Sasuke również medytował, z tą różnicą, że skupił się na sobie i przepływie chakry. Sprawdzał dokładnie tenketsu.

- Są kilometr od nas. - oznajmił szeptem blondyn. - W ogóle nie wyciszyli chakry. - zmarszczył brwi.

- Ich przepływ? - spytał brunet, nie otwierając oczu.

- Spokojny, brak złości. Spokój i opanowanie. - odpowiedział i westchnął.

- Wychodzimy? - spojrzał na brata, który również otworzył oczy, będąc w dalszym ciągu zamyślony.

- Też o tym myślałem, Sas. - uśmiechnął się i obaj przerwali medytacje. - Aniki niecały kilometr.

- Zwołam resztę. - odezwał się lis.

- Chodź. - powiedział blondyn i wstał. Bracia przekroczyli barierę. Sasuke poprawił kaburę na plecach. Obaj dobyli katan. - Pół kilometra.

- Czuję ich. Ujawniamy się? - dotknął rękojeści miecza, przywieszonego u pasa.

- A czemu by nie. - w tej samej chwili chłopcy zwolnili wszystkie blokady chakry.

- Ha! Wyczuli nas. Kisame jest zaskoczony. - brunet się uśmiechnął. - Itachi również jest zaskoczony, ale nie tak jak Rekin. Chłopcy spostrzegli w oddali dwie czarne sylwetki. - Już są. - Sasuke westchnął. Blondyn klepnął go w ramię. - Wszystko będzie dobrze. - Naruto uruchomił Kinshigana, kiedy Uchiha to spostrzegł, uczynił to samo. 

- Dzięki. - kilka chwil później Itachi we własnej osobie stanął naprzeciw braci w odległości czterech metrów. Ubrany był w strój typowy dla Akatsuki, czyli czarny płaszcz w czerwone chmury oraz kapelusz we frędzle, który właśnie ściągnął, to samo zrobił Kisame, stojący dwa metry dalej.

- Witaj Sasuke. - odezwał się.

- Itachi. - odpowiedział spokojnie i kiwnął głową. Chłopak był spięty, ale spokojny - Dlaczego tu się zjawiliście? - opanowanie młodszego bruneta zaskoczyło Itachiego.

- Zauważyliście, że was obserwowałem. - stwierdził.

- Tak, ale dość późno. - odezwał się Naruto spokojnie. Itachi tylko zerknął na Uzumakiego, ale wzroku praktycznie nie zdejmował ze swojego młodszego brata. Przeciwnie Kisame, który spoglądał na rodzeństwo Uchiha i Uzumakiego.

- Nienawidzisz mnie Sasuke? - młodszy Uchiha uśmiechnął się. Uśmiech ten zaskoczył Łasicę, który nie tego się spodziewał.

- Nie, ale to dzięki Naruto i jego opiekunowi. - powiedział i oparł dłoń na jego ramieniu.

- Rozumiem. - kiwnął głową, nie pytając kim jest opiekun Naruto - Zapewne nam nie ufacie...

- Ale możemy zaufać, jeśli pozwolicie nam się sprawdzić. - powiedział Sasuke, przerywając starszemu brunetowi.

- W jakich sposób? - zapytał.

- Wejdziemy wam do umysłu. - wtrącił się blondyn. Miny przybyszów wywołały u niego delikatny uśmiech.

- Zgoda, ale Sasuke co tam zobaczysz... - zaczął.

- Śmierć rodziców. - westchnął - Zdaję sobie z tego sprawę, ale wiem, że zrobiłeś to z powodu powstrzymania wybuchu wojny domowej. - słowa te jeszcze bardziej zaskoczyły Łasicę, który spodziewał się gniewu i nienawiści ze strony młodszego brata. Kłótni, która się nie odbyła - Naru? - zwrócił się do brata w myślach. - Czy pozwolisz...

- Wiesz dobrze, że to twoje zadanie. - przerwał mu.

- Dziękuję. -  oznajmił.

- A teraz. - zaczął blondyn z większą energią brzmiącą w głosie - Zablokuję wam tenketsu, które odpowiadają za władanie naturami, ninjutsu oraz genjutsu. - powiedział i lekko uśmiechnął się z zaskoczonej miny Hoshigakiego, który drgnął i odruchowo cofnął się o pół kroku, łapiac za rękojeść miecza na plecach.

- Z tego, co wiem, tylko klan Hyuga to... - zaczął Kisame i zamilkł, gdyż wzrok Naruto dosłownie przeszył go. - Ty! - Rekin otworzył szeroko oczy. Sasuke tak samo postąpił z Itachim, który nie okazał żadnych uczuć.

- Już je zamknąłem. - wyjaśnił z szerokim uśmiechem - Moje, jak i Sasuke zdolności potrafią zablokować je, tylko na nie spoglądając. Przepraszam na moment, ale zanim was wpuścimy, muszę poznać zgodę mieszkańców. - Namikaze odwrócił się plecami do nowo przybyłych - Minna(przyjaciele)? - zwrócił się do osób za barierą. Wszyscy zgodnie kiwnęli głowami - Dziękuję. Możecie wejść. - oznajmił, a przybysze kiwnęli głowami i przekroczyli barierę, ale w dalszym ciągu widzieli tylko zrujnowaną wioskę. Bracia spojrzeli na siebie i ledwie niezauważalnie uśmiechnęli się. Widzieli, jak klan dobiera broń. Część Bijuu przyjęła swoją naturalną postać, a pozostali wyszli do przodu. - Ludzie uspokójcie się trochę. Zablokowałem im tenketsu, jedyna ich obecna broń to taijutsu, nic więcej. - Sasuke podszedł i ich dotknął.

- O kurwa... - przeklął Kisame, kiedy przed jego oczami ukazało się mnóstwo ludzi, którzy byli gotowi na atak.

- Itachi, Kisame zostawcie tu, proszę, wasze bronie oraz odpieczętujcie je. - powiedział Naruto. Obaj zrobili to, co im kazano.

- Ten miecz. - odezwał się Kurama i wskazał na broń Kisame, którą właśnie została przez niego ściągnięta. - To Samehada?

- Tak. Skąd o niej wiesz? - zapytał trochę opryskliwie.

- Sam ją stworzyłem. - odpowiedział. Rekina mocno to zaskoczyło, bo aż otworzył usta, ukazując ostro zakończone zęby. W tej samej chwili ów miecz zaczął się ruszać. Łuski przecięły bandaże, którymi była owinięta i rzuciła się na Kuramę. - Spokojnie! - miecz zaczął się łasić do łap lisa, który wziął ją i podniósł, jednym z pazurów podrapał ją po grzbiecie. - Też tęskniłem, ale nie teraz mała. - powiedział do miecza, który od razu się uspokoił i liznął go po łapie, po czym przestał się ruszać.

- Co ty jeszcze przed nami jeszcze ukrywasz Aniki, hym? - zaśmiał się. - Wasza dwójka, chodźcie z nami. - zwrócił się do nowo przybyłych.

- Dużo rzeczy i jeszcze więcej. - odpowiedział i wyszczerzył kły. Bracia udali się w stronę swojego domu. W ślad za nimi udał się Kurama, Isobu i Yagura. Bijuu zmieniały się w ludzi. Zostali przy wejściu, gotowi wkroczyć w każdej chwili. Hoshigaki wzdrygnął, widząc zmienione Bijuu.

- Zaczynamy. - oznajmił Sasuke i podszedł do Itachiego, a Naruto do Kisame. Reszta Bijuu została przed wejściem, jako ewentualna pomoc.

- Omoide no Sōsa. - wypowiedzieli. Naruto dogłębnie sprawdził umysł Rekina, szukając jakichś blokad, które mogą skrywać jakieś ważne informacje, na szczęście takich nie znalazł i po dwóch minutach wyszedł z umysłu. Blondyn spojrzał na Sasuke, który był lekko blady i spocony. Uzumaki złapał go za ramię. Uchiha rozluźnił się lekko. Po kolejnych minutach on również skończył. Spojrzał na Namikaze.

- Można mu zaufać. - oznajmił brunet w myślach.

- Kisamie również. Jak się czujesz? - zapytał zmartwiony.

- Bywało gorzej Naru. - odpowiedział i westchnął. - Można wam zaufać, ale jeden wyskok. I was zabijemy. - powiedział Sasuke, zawracając się do przybyszów.

- Rozumiemy. Dziękujemy. Nie zdradzimy was. - powiedział brunet.

- No ja myślę, Itachi. - w salonie pojawiła się Kushina.

- Ku-Kushina-san?! - powiedział głośniej, niż myślał i od razu się zreflektował - Co tu robisz, przecież ty...

- Nie żyję, ale zostałam wskrzeszona przez Naruto. - uśmiechnęła się ciepło. Itachi spojrzał na Naruto, a ten tylko wzruszył ramionami.

- Ale oznaki... - zaczął.

- Nie ma ich, ponieważ tylko ja mogę w pełni używać tej techniki. - wtrącił się blondyn. - Porozmawiacie sobie za chwilę, ale teraz sprawy ważniejsze. Kurama! - zawołał lisa, który wszedł.

- Nałożę na was dwie pieczęcie. Pierwsza służy do ochrony wioski. Działa na zasadzie wymazywania pamięci, bądź wezwaniu pomocy. Druga będzie tymczasowa. - powiedział spokojniej.

- Tymczasowa? - zdziwił się Itachi.

- Tak, nie pozwoli wam opuścić na pewien czas wioski. - oznajmił.

- Zgoda. - powiedział Itachi i spojrzał na Rekina, który kiwnął głową.

- Na pierwszą możecie wybrać miejsce. Druga na dominującej ręce. - Itachi ściągnął płaszcz Brzasku i podwinął prawy rękaw siatkowanej bluzki oraz odsłonił prawy bark. Kisame poszedł w ślady swojego towarzysza, z tą różnicą, że przedramiona miał już odkryte i również odsłonił prawy bark. Kurama rozpoczął nakładanie pieczęci i po krótkiej chwili były gotowe. - Naruto? - chłopak kiwnął głową i odblokował tenketsu.

- Cóż... Jak na razie witajcie w wiosce. - powiedział i szeroko się uśmiechnął. Poważna, napięta i trochę chłodna atmosfera uległa diametralnej zmianie. - Brat masz pewnie dużo pytań. Zostawimy was. - zwrócił się do niego i klepnął w ramię. - Kisame mam z tobą do pogadania.  Sasuke powie Itachiemu. Okaa-chan? - zwrócił się do matki.

- Ja zostanę jeszcze, jeśli wam to nie przeszkadza? - zwróciła się do rodzeństwa.

- Nie. - odpowiedzieli jednocześnie. Kurama westchnął i uważnie spojrzał w oczy Sasuke.

- Tylko uważaj. - powiedział w myślach do Sasuke.

- Dobrze Kurama-san. - lis kiwnął głową i wyszli.

- Itachi, miło mi cię znów zobaczyć. - uśmiechnęła się. Chłopak wstał i podszedł do niej.

- Mi ciebie również. - odpowiedział i delikatnie się uśmiechnął. Uśmiech starszego brata zaskoczył Sasuke. Kushina przytuliła chłopaka, który odwzajemnił uścisk. - Przykro mi z powodu Minato-sana.

- Dziękuję. Sasuke. - zwróciła się o niego - Na pewno jesteś zdezorientowany tym. Minato nie powiedział ci o tym, ale jestem matką chrzestną Itachiego. - wyjaśniała, czym spotkała się z szeroko otwartymi czarnymi oczami, wpatrzonymi w uśmiechniętą kobietę.

- Co?! - powiedział zszokowany. - Ty...

- Mikoto i ja poznałyśmy się, kiedy przeprowadziłam się do Konohy. Ona jedyna nie wyśmiewała się ze mnie, nie licząc Minato. Nasza przyjaźń przetrwała długo. Kiedy zaszła w ciążę poprosiła mnie o to. Fugaku zgodził się. Sama później trochę rozpieszczałam Itachiego. - zarumieniła się delikatnie.

- To dlatego traktujesz mnie jak syna? - kiwnęła głową.

- Obaj jesteście dla mnie bardzo, bardzo ważni. - uśmiechnęła się szeroko - Itachi, kiedy się urodziłeś, nie odstępował cię o krok. Był bardzo nadopiekuńczy. - spojrzała na starszego Uchihę, który miał niewzruszoną minę. - Kiedy przychodziłam w odwiedziny do Mikoto, Itachi w kółko wypytywał ją o ciebie. Zawsze kręcił się koło waszej matki, kiedy była w ciąży. Pamiętam raz, kiedy się rozpłakałeś, wzięłam cię na ręce. Przestałeś wtedy płakać, ale kiedy tylko wrócił Itachi z treningu w lesie, momentalnie zacząłeś ponownie płakać i wyciągnąłeś rączki w jego stronę.

- Cioci... Kushina-san. - poprawił się szybko. - Proszę...

- Już dobrze, dobrze. - zaśmiała się. - I możesz do mnie mówić ciociu. Sasuke ty też. - odwróciła się i już miała wyjść, ale zatrzymała się. - Sasuke wysłuchaj go dokładnie.

- Dobrze. - pomachała im i wyszła.

- Sasuke, mówiąc niewiele wskóram. - zaczął - Lepiej, jak zobaczysz to na własne oczy.

- Zgoda. - powiedział po chwili zamyślenia. Starszy brunet wstał z fotela i podszedł do Sasuke. Uruchomił Mangekyo Sharingana i dotknął swoją głową, głowę brata. Młodszy zamknął oczy i zmarszczył brwi. Nagle przez jego głowę przechodziły wspomnienia Itachiego. Ujrzał siebie samego, kiedy raczkuje. Wspomnienie się zmieniło, Sasuke był starszy i ćwiczy rzuty do tarcz. Kolejne. Itachi znajduje się na misji i toczy walkę z kobietą. Wygrywa dzięki pułapce z żyłek. Wspomnienia rozmowy z ojcem o buncie klanu. Kolejne przebudzenie Mangekyo Sharingana o raz rozmowa Itachiego z przyjacielem o Klanie. Zakończona samobójstwem Shisuia. Itachi po śmierci przyjaciela buntuje się przeciwko ojcu na oczach małego Sasuke. Kolejne wspomnienia są rozmowami z Danzo o klanie oraz z Sandaime o zamachu i powstrzymaniu klanu. Sasuke poczuł tu żal, zmieszaną z miłością do ojca oraz wioski. Kolejnym wspomnieniem była rozmowa z Danzo o misji ANBU, w której Itachi miał dowodzić. Przyjął ją i udał się wraz z grupą do Iwagakure, ale zanim to zrobił... Kolejna wizja. Sasuke poczuł chłód i ból. Stoi obok Itachiego, który z kataną ANBU i w pełnym rynsztunku puścił się biegiem. Sasuke widział, jak jego brat zabija członków klanu. Itachi stoi na słupie energetycznym i spogląda na swój dom. Sasuke poczuł jeszcze większą falę bólu... Starszy Uchiha stoi przed wejściem do domu.

- Wchodź, nie zostawiłem pułapek. - odezwał się Fugaku. Chłopak otworzył drzwi i wszedł do środka. Ujrzał, jak rodzice klęczą. - Nie chcę walczyć na śmierć i życie z własnym synem. - powiedział spokojnie. - Rozumiem, więc wybrałeś drugą stronę.

- Ojcze, matko. - powiedział z bólem. - Ja...

- Wiemy Itachi. - przerwał mu - Itachi, obiecaj nam coś. - chłopak podniósł miecz - Zaopiekuj się Sasuke. - Łasica uronił łzy.

- Możecie na mnie liczyć. - powiedział cicho i pewnie, ale ręka dzierżąca katanę zadrżała.

- Nie lękaj się. - odezwała się Mikoto - Taką drogę obrałeś. Nasze cierpienie będzie nieporównywalnie mniejsze i krótsze od twojego. - powiedziała, dodając mu otuchy.

- Choć nasze sposoby myślenia różnią się, jestem z ciebie dumny. Dobre z ciebie dziecko. - powiedział. Itachi cicho płakał. Uniósł katanę nad głowę i opuścił, zabijając najpierw Fugaku, później Mikoto. Itachi otarł łzy.

- Mamo! Tato! - usłyszał nawoływania brata. Ukrył się w cieniu. Sasuke wszedł do pomieszczenia.

- Mamo! Tato! - wykrzyknął rozpaczliwie - Ni-san! Gdzie jesteście?

- Sasuke. - odezwał się.

- Ni-san? - powiedział przerażony chłopiec. Itachi wyszedł z cienia i stanął w świetle. Sasuke otworzył szeroko oczy ze strachu, kiedy ujrzał krew na kombinezonie i twarzy brata. - Co ty zrobiłeś? - zapytał cicho.

- Zabiłem ich. - powiedział głosem wypartym z emocji i rzucił shurikenem w stronę młodszego brata. Gwiazdka wbiła się tuż obok głowy Sasuke, rozcinając mu delikatnie policzek.

- Ni-san dlaczego? - zapytał, łkając.

- Musiałem. Nienawidź mnie Sasuke i niech ta nienawiść mnie zabiję. - powiedział Itachi i zniknął, ale zanim zniknął, spojrzał na Sasuke i na jego ból. Z oczu starszego popłynęły łzy.

Obecny Sasuke, który stał obok, był w szoku, a jego twarz była bardzo blada. Wrócili do rzeczywistości.

- Teraz już wiesz. - powiedział Itachi. - Wszystko. - dopowiedział szeptem.

- Wiem. - młodszy brat wziął głęboki wdech i wypuścił powietrze ze świstem. - Potwierdziłeś to, co już odkryliśmy, ale to nadal jest bolesne. Wybacz.

- Co!? Odkryliście? - zdziwił się.

- Wraz z Kuramą-sanem i Naruto. Szukaliśmy cię. Sprawdziliśmy Sarutobiego. Z Danzo było trudniej, ale kilka informacji udało się uzyskać. Zdechł, tak jak powinno być od zawsze. - w oczach błysnął gniew.

- Zabiliście go? - ponownie się zdziwił.

- W Konosze nie śledziłeś nas? - zapytał zaskoczony. Brat pokręcił przecząco głową. - Tak, zabiliśmy go w wieku trzynastu lat. Zwłaszcza po tym, co Naru odkrył. - wzdrygnął się - Cała prawa ręka była z przeszczepionymi Sharinganami. - powiedział z obrzydzeniem. - Ale teraz Korzeń przestał istnieć. Konoha ma spokój z nimi.

- Sasuke, czy... - zaczął.

- Wiem, dlaczego to zrobiłeś. - przerwał mu - Kochasz wioskę Liścia, ale ja nie. Rozumiem cię. Zwłaszcza, że kocham to miejsce. Tu zacząłem tak naprawdę żyć. - powiedział i rozejrzał się szybko po domu.

- Dziękuję. - Itachi dotknął dwoma placami czoło Sasuke. Chłopak zaskoczony uśmiechnął się i przyłożył tam swoją dłoń.

- Nie jestem czasem za stary na to? - zażartował. Itachi uśmiechnął się delikatnie. - Chodź poznać Uzushio. - bruneci wstali i wyszli. Itachi był zaskoczony. Wszystko wróciło do normy, tylko co pewien czas ktoś na niego niemiło spoglądał.

- Widzę, że rodzeństwo pogodzone? - zakpił blondyn. - A już myślałem, że będę musiał wkroczyć i was unieruchomić, zwłaszcza takiego drania jak ty. - mrugnął i chuchnął mu lodowym powietrzem w twarz.

- Twoja głupota nie zna granic, Młotku. - powiedział spokojnie, ale złapał się za kark - Ale chyba tobie przyda się ostudzić charakter, bo od myślenia mózg ci się przegrzeje i będziesz nazywany Namikaze-Uzumaki Naruto Wielki Głupi Młot. - odgryzł mu się.

- Ty... - Naruto ruszył na Sasuke, który przyjął wyzywającą pozę.

- Ty idioto! - warknął Kurama i posłał blondyna na pobliskie jezioro. - A ty Sasuke, jak nie chcesz do niego dołączyć...

- Wybacz. - powiedział szybko i uniósł przy tym ręce.

- Kurama! - w oddali było słychać ryk blondyna. - Ty parszywy, głupi lisie! - wykrzyczał, kiedy pojawił się obok nich cały przemoczony.

- Onko-fu no Jutsu. - wypowiedział Sasuke i mokre ciuchy blondyna momentalnie zmarzły, tak samo, jak włosy, które pokryły się lodem.

- Sasuke! - blondyn warknął i spojrzał na lisa. Złość opuściła go tak szybko, jak przybyła. Blondyn wziął wdech - Onko-fu no Jutsu. - i lód zaczął topnieć, dzięki gorącemu powietrzu, a po chwili i ubranie było wysuszone.

- Interesująca technika. - odezwał się Itachi, który był rozbawiony, ale nie ukazywał tego.

- Kurama pokazał. - odpowiedział. - Sasuke policzymy się później. - lis chrząknął znacząco. - Yyy... Kisame zapoznał się zasadami. - oznajmił, zmieniając temat.

- Jakimi zasadami? - zapytała Łasica.

- O, nie powiedziałeś mu? - spojrzał na bruneta, który wzruszył ramionami.

- Zapomniałem. - odpowiedział Sasuke.

- To tak. - zaczął blondyn - Bijuu są odpowiedzialne za barierę oraz wykonują swoje obowiązki, np. uprawa roli i tym podobne. Obowiązuje rotacja, ale nie we wszystkim. Do teraz budujemy, czy odbudowujmy domy.

- Bijuu i Jinchuriki mają zakaz wychodzenia? - zapytał.

- Nie, ale teraz jak Akatsuki zamierza je zabrać. Postanowiliśmy, że nie wyjdą z wioski, póki wszystko nie będzie w porządku. - powiedział - Kolejną zasadą jest niewyjawianie miejsca pobytu Bijuu. I to tyle.

- Oraz kategoryczny zakaz walk na głównym placu. - dopowiedział Sasuke. Blondyn westchnął i spojrzał znacząco na Kuramę.

- No dobra. Raz się zdarzyło. Ale ta małpa... - lis zaczął się tłumaczyć, ale zamknął usta na wzrok blondyna.

- Tak, tak... - przerwał mu Naruto i machnął na niego rękoma. Itachi przyglądał się ich rozmowie i był zdziwiony.

- Nie przejmuj się, przyzwyczaisz się. - powiedział szeptem Sasuke. - Wszyscy tu są jak rodzina. Ty i Kisame też, jeśli nie podpadniecie. - uśmiechnął się - Młotku gdzie Kisame?

- Nad jeziorem, rozmawia z Isobu. - odpowiedział zirytowany. - A! Aniki gdzie jest ten żywy miecz... Sameheda, czy jakoś tak?

- Rutsu, zabrał ją. Trochę protestowała, ale jak w końcu warknąłem, to się uspokoiła. I ona nazywa się Samehada. - poprawił go.

- Wybacz. Jakim cudem ten miecz jest żywy? - dopytał.

- Cóż, lisia moc jest dość potężna, zwłaszcza w naszej krainie. - odpowiedział - Pomogli mi Kohamaruji i Fiel oraz jeszcze kilka lisów. Służy do pochłaniania chakry. Jest dość wybredna, ale polubiła tego Rekina. Co mnie zdziwiło, ale cóż, bywa i tak. - powiedział i ziewnął - Wybaczcie, ale idę się zdrzemnąć. - Kurama zmienił się w lisa i czmychnął do pobliskiego lasu.

- Chodź Itachi, oprowadzi... Albo Sasuke sam to zrób. Ja idę do Roshiego. - powiedział i zniknął w pomarańczowym błysku.

- Ramen. - powiedział Sasuke i oszczędził Itachiemu pytania. - Uwielbia go.

- Tak jak ciocia Kushina. - uśmiechnął się - Z jej rąk jest wyśmienity. - powiedział. Sasuke zaśmiał się.

- Wiem, o tym. - potwierdził i w tej samej chwili w starszego bruneta wpadła dziewczynka. - Kimi-chan, uważaj trochę.

- Wybacz Sasuke-nichan, ale to twój brat? - spytała, kiedy spojrzała na starszego Uchihę.

- Tak. - dziewczynka przyjrzała mu się uważnie.

- Braciszek Sasuke jest przystojniejszy od ciebie, ale ty też jesteś ładny. - powiedziała i poprosiła, aby Itachi wziął ją na ręce. Chłopak zaskoczony podniósł ją.

- Kimi-chan. - westchnął brunet. - Wybacz za nią, ona jest...

- Z klanu Uzumaki. - uśmiechnął się.

- Taa. - potwierdził.

- Jak się nazywasz? - zapytała i dotknęła jego włosów, spiętych w niski kucyk.

- Itachi. - przedstawił się.

- Widziałeś jezioro? - zapytała z błyszczącymi oczami i pewnym, szybkim ruchem ściągnęła gumkę. - Teraz wyglądasz lepiej.

- Jeszcze nie. - odpowiedział i westchnął. Kimisa pokazała ząbki w uśmiechu i zeskoczyła z gracją oraz zwinnością na ziemię. Zaskoczyła Itachiego swoją równowagą.

- Chodź. - złapała go za dłoń, to samo zrobiła z Sasuke. Dziewczynka mocno pociągnęła ich za dłonie. Sasuke wybuchł śmiechem.

- Zwolnij Kimi-chan! - powiedział Sasuke i dziewczynka automatycznie zwolniła kroku.

- Panie Rekinie! - wykrzyknęła i puściła się biegiem do Kisame, który zdziwił się.

- Co tu... Coś ty do mnie powiedziała?! - warknął na nią, ale ona ani trochę się nie zraziła.

- Panie Rekinie umiesz pływać? - zapytała i stanęła przy brzegu, po czym użyła Kongo Fusy, tylko że łańcuchy zamiast złotego koloru były niebieskie. - Bo ja tak i lubię szybko pływać, dattemasa. - uśmiechnęła się i ściągnęła buty. Itachi i Kisame byli zaskoczeni, prócz Sasuke.

- Pokaż im, jak to się robi. - powiedział i Misa-chan stanęła na wodzie, ustawiła łańcuchy za siebie. Podniosła rączki do góry i szybko dała je za siebie. Łańcuchy zanurzyły się w wodzie. Kimisa wystrzeliła jak z procy i pomknęła do przodu, tworząc po bokach siebie fale.

- Ile to dziecko ma lat? - zapytał zaskoczony Rekin.

- Pięć i zapewne będzie najsilniejszą osobą z jej klanu. - powiedział z lekkim uśmiechem - Dzięki ruchom rąk jest w stanie kontrolować wodę oraz łańcuchy. Używa tego do zabawy i tańczenia tak jak teraz.

- Jest niezła. - powiedział rekin.

- Sasuke? - z wody wynurzył się Isobu. Brunet oderwał wzrok od ślizgającej się po wodzie dziewczynki na Bijuu - Zająć się nią? - zapytał się z uśmiechem.

- Będę wdzięczny. Dziękuję. - Żółw kiwnął głową i zmienił się człowieka. Isobu popłynął, a raczej ślizgając się jak na lodzie udał się do niej.

- Więc Bijuu wcale nie są niebezpieczne? - odezwał się Itachi, kiedy Sanbi i Kimisa nawzajem się prześlizgiwali.

- Są i to bardzo. To ludzie ich do tego zmusili. - powiedział Sasuke - Chodźcie, oprowadzę was po wiosce.

- Blondyn mnie oprowadził. - wtrącił Kisame.

- Dobrze. - i tak Itachi poznał wszystkich i wszystko w Uzushiogakure. Itachi dostał pokój w domu Naruto i Sasuke, a Kisame zamieszkał z Yagurą, Utakatą, Isobu oraz Saikenem. Rekin był zaskoczony, że były Mizukage bez skrupułów pozwolił mu z sobą zamieszkać. Cóż należał do Kirigakure, więc znalazł się wśród swoich.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top