41. Uśmiechnięta Siódemka i kłopoty

***Dwa i pół roku później***

Od wyruszenia w dalszą podróż po Świecie Shinobi, bracia wraz z Kuramą przekonali dwójkę kolejnych Jinchurikich z Kraju Ziemi, mianowicie Roshiego, sakryfikanta Yonbiego - Son Goku oraz Hana, sakryfikanta Gobiego - Kokuo. Pierwszy z mężczyzn jest pojemnikiem od niespełna czterdziestu lat. Roshi bez problemów zgodził się na zamieszkanie w Uzushio, a nawet zgodził się na pielęgnację upraw, gdyż lubił bardzo gotować. Rudowłosy, bo taki miał kolor włosów, Roshi pozwolił na wypuszczenie Sona, który... Cóż wraz z Kuramą i ich pierwszą sprzeczką, której efektem było zniszczenie domu obecnego Kazekage - Gaary i jego rodzeństwa. Budynek na szczęście nie miał lokatorów. Gaara objął stanowisko Kage, po śmierci ojca, która po dziś dzień nie została wyjaśniona. Cztero- i Dziewięcioogoniasty odbudowali własnoręcznie dom, pod strażą Kokuo, Isobu, Saikena oraz braci, którzy byli zirytowani ich kłótniami, że karnie zostali na prawie dwa tygodnie zapieczętowani. Dało im to nauczkę i już więcej nie walczyli w wiosce, tylko na specjalnie stworzonych polach treningowych. Jeśli chodzi o Hana, bracia długo nakłaniali, prosili i przekonywali wysokiego okutego w czerwoną zbroję mężczyznę, który wolał samotność, ale w końcu po długich namowach zgodził się na zobaczenie wioski. Przystał na propozycję braci oraz na wypuszczenie Pięcioogoniastego, ale sam wolał mieszkać jak najdalej od centrum wioski. Bracia nie mieli nic przeciwko temu, więc w lesie nieopodal wioski wybudowali Hanowi drewniany domek, który oczywiście został objęty Błękitną Barierą Ciszy. Przez ten czas do wioski dołączył Yagura, który oddał stanowisko Mei Terumi, sam uciekając nocą, a raczej wezwał braci, by go zabrali. I tak Uzushiogakure powiększyła się i pomału rozrastała.

Chłopcy przez ten czas nie próżnowali. Bracia doskonalili swoje umiejętności z pomocą każdego przekonanego Bijuu oraz Jinchurikiego. Dzięki dojutsu Sasuke i Naruto posiadają już pięć natur chakry, ale to nie wszystko zaczęli łączyć natury. Udało im się stworzyć unikalne techniki, których pozazdrościliby im Kage. A właśnie bracia po rozmowie z Kazekage stali się shinobi Suny. Sasuke i Naruto w końcu natrafili na ślady Itachiego w Kraju Ziemi oraz w Kraju Ognia, ale informacje, które zdobyli w krajach były z trzech miesięcy od ich przybycia, ale chłopcy nie przerwali poszukiwań. Mimo posiadania już szesnastu lat dalej poszukują Itachiego. Jednak chłopcom przeszła myśl, że Łasica wcale nie chce być teraz znaleziony, może on specjalnie nie daje się znaleźć. Bracia wiedzą już, że Itachi należy do dziwnej grupy shinobi zwanej Akatsuki, ale za każdym razem, jak próbują niepostrzeżenie dostać jakiekolwiek informacje na jego temat, wszystko kończy się na mało znaczących śladach i pogłoskach. Naruto postanowił z Sasuke, że będą obserwować ich poczynania. Lis, który tam został, miał za zadanie ich o tym informować.

Obecnie bracia są w drodze, a właściwe stoją przed małym problem. Zastanawiają się, jak niepostrzeżenie dostać się do Takigakure. W tej wiosce znajduje się Jinchuriki Siedmioogoniastej. Yang i Yin, którzy mieli pieczę nad Wioską Wodospadu, powiedzieli, tylko żeby niepostrzeżenie dostać do niej można dzięki podziemnym jaskiniom, ale tunele, które tam się znajdują, są bardzo zawiłe i ich ilość jest duża. Tylko bardzo mała liczba osób wie, jak przedostać się przez te kręte korytarze do wioski. Chłopcy westchnęli i zanurzyli się w zimnej wodzie, uruchamiając swoje dojutsu. Naruto i Sasuke z pomocą Isobu i Utakaty stworzyli nową technikę, która działa tylko podwodą. Dzięki tej technice można oddychać w morskich głębinach, a nazywa się po prostu Bańka Powietrza*.

- Sas, tam coś jest. - odezwał się po pięciu minutach pływania w ciemnej otchłani.

- Widzę. - obaj skierowali się, jak się okazało do podwodnej pieczary. Wynurzyli się. Bańki pękły z cichym "puf".

- No to chyba jesteśmy. - stwierdził blondyn i wyszedł na brzeg. To samo zrobił brunet.

- Pytanie tylko, w którą stronę? - powiedział Sasuke i użył Onko-fu, by się wysuszyć, uczynił to również jego brat. Chłopcy rozejrzeli się i dostrzegli cztery odnogi.

- Może użyjemy klonów? - zaproponował Uzumaki. - Jeśli któryś wyjdzie na powierzchnię, niech zostawi znacznik i się do niego przeniesiemy. A gdzie ślepe korytarze, to po prostu zniknie.

- W sumie, można spróbować. - zgodził się. Naruto stworzył trzy klony, które skierowały się do trzech korytarzy. Bracia skierowali się do czwartego. W ciemnych, wilgotnych i stęchłych korytarzach spędzili ponad cztery godziny, przy których raz po raz padały siarczyste przekleństwa, któregoś z braci, zanim jeden z dorobionych klonów znalazł wyjście. Dorobionych, bo jak się okazało tych odnóg było mnóstwo. Zmarznięci bracia, kiedy przenieśli się do pozostawionego znacznika, uśmiechnęli się szeroko na widok słońca oraz pięknego olbrzymiego drzewa. Blondyn odwołał klony.

- Nareszcie. - szepnął Naruto i usiadł na skale.

- Czysto. - oznajmił Sasuke, kiedy przeskanował teren dojutsu.

- W porządku. Może uda mi się ją wyczuć. - powiedział, a Uchiha kiwnął głową. Blondyn usiadł na trawie po turecku i zamknął oczy, skupiając się na nietypowej chakrze, która mimo dobrego ukrycia, nie była w stanie uchronić się przed zmysłami sensorycznymi Naruto, które weszły na wyższy poziom, dzięki ciężkiemu treningowi z Roshim i jego wielogodzinnym medytacjom. Blondyn zmarszczył delikatnie brwi. - Wyczuwam inną, całkowicie odmienną, ale tak bardzo podobną chakrę do mojej na jednej z gałęzi tego drzewa. - wskazał palcem miejsce, skąd wyczuł ją. - Jest sama. Chyba śpi, bo przepływ chakry jest spokojny.

- Świetne braciszku. Idziemy. - błękitnooki kiwnął głową i obaj wyciszyli kompletnie do zera chakrę. Nawet Rutsu, który był utalentowanym sensorem, nie był w stanie, po treningu z Hanem ich wyczuć, choć siedzieli parę metrów od niego. Gdyby nie to, że oddychali, to by uznał ich za martwych.

- Możemy ruszać. - chłopcy z bardzo dużą prędkością pobiegli w stronę Fu i po kilku sekundach znaleźli się blisko niej. Naruto dobrze odgadł. Dziewczyna z miętowymi włosami spała. Jakie było zdziwienie braci, kiedy dziewczyna rzuciła w nich kunaiem.

- Cholera! - powiedział zaskoczony Naruto - Przecież spałaś?!

- Nie, wcale nie. - odpowiedziała z uśmiechem. - Kim jesteście? - zapytała wesoło i z uśmiechem.

- Jinchuriki Kyuubiego. Nami...

- Kuramy! - wykrzyknęła pomarańczowo oka i podskoczyła do twarzy blondyna. Ich nosy prawie się zetknęły. Jej uśmiech nie schodził z twarzy.

- S-skąd znasz imię Anikiego? - zapytał zszokowany. Nie tylko on zastygł w miejscu z szeroko otwartymi oczyma. Sasuke również wpatrywał się w ten sposób. Dziewczyna zaśmiała się perliście.

- Ja i Cho jesteśmy przyjaciółkami. - odpowiedziała - I ty też nazywasz liska w ten sposób, więc stwierdzam, że się kumplujecie.

- W jaki... Czekaj! Wróć! - machnął rękami przed jej twarzą - Ty i... - Fu pokręciła energicznie głową, a jej oczy błyszczały.

- Muszę usiąść. - odezwał się Sasuke i usiadł na gałęzi. - No braciszku, to się porobiło.

- A niby co? - zapytała i przysiadła się do bruneta. - A! Nazywam się Fu! - przedstawiała się - Miło mi poznać! - bracia popatrzyli na nią, a potem buchnęli śmiechem.

- Nam też miło Fu. - powiedział blondyn - Nazywam się Naruto, a to mój starszy brat, Sasuke.

- Ten mądrzejszy. - puścił do niej oczko, a Fu się zaśmiała.

- Bardzo zabawne Draniu. - powiedział z sarkazmem.

- Nie jesteście spokrewnieni. - stwierdziła - Nie macie cech wspólnych.

- To prawda. Ja jestem z klanu Uchiha, a Naru z Klanów Namikaze i Uzumaki. - powiedział Sasuke.

- Naruto czy ty i Kurama się widzicie? - zapytała.

- Miło mi poznać. - w chmurze białego dymu pojawił się mały lis, który wielkością przypominał dużego psa. W oczach Fu pojawiły się dziwne błyski.

- Jakiś ty słodki! - wykrzyknęła i przeskoczyła na jego gałąź. Dziewczyna zaczęła, bez strachu, czy nawet bez krępacji dotykać ogonów, tułowia i głowy Kuramy. - Jakiś ty mięciutki! - przytuliła się do jego grzbietu. Sam lis leżał w nie małym szoku, ale zaraz się zreflektował i wściekł.

- Wara od mojego futra! - warknął i odepchnął ją. Bracia buchnęli śmiechem.

- Aniki, zgadzam się z Fu-chan, jesteś taki słodziutki i mięciutki. - Naruto oparł dłonie na policzkach i zaczął szybko mrugać.

- Mam ci przypomnieć, co było dwa lata temu Pinki! - warknął i się uśmiechnął. Naruto zaczerwienił się soczyście.

- Ty... Baka Kitsune! - blondyn odwrócił się do niego plecami i usiadł obok Sasuke, któremu uśmiech nie schodził z twarzy. - A spróbuj komentować. - syknął w jego stronę.

- Dobra, nie będę... Pinki. - w tej chwili oberwał dość mocno w ramię. - To bolało.

- Bo miało boleć. - brunet już miał oddać, ale... - Skoro przyjaźnisz się z Siedmioogoniastą. Chcemy ci zaproponować pewną rzecz.

- Słucham? - miętowo włosa usiadła naprzeciwko chłopców, ale blisko Kuramy, który skurczył się do wielkości kota i wskoczył na kolana blondyna.

- Mamy miejsce, w którym Jinchuriki mają dom. Chcielibyśmy...

- Zgadzam się. - przerwała im z uśmiechem. - Zamieszkam tam z Cho.

- Yyy... To super, dattebayo! - odparł i zamilkł.

- Too, kiedy wyruszamy? - zapytała i stanęła na nogi.

- Możemy nawet w tej chwili. - odpowiedział jej Sasuke.

- Dacie mi pięć minut? - podniosła dłoń na pomarańczowo pomalowanymi paznokciami.

- Jasne. - powiedział brunet, bo blondyn w dalszym ciągu wpatrywał się w dziewczynę z lekkim zaskoczeniem.

- W takim razie chodźcie ze mną. - Fu wskoczyła na wyższą gałąź i zaczęła się wspiąć coraz wyżej. Zaczęła również okrążać ogromny pień. - Witam w moich skromnych progach. - dziewczyna wskoczyła do środka domku na drzewie.

- Fajnie się urządziłaś. - stwierdził Naruto.

- Cóż ludzie krzywo się na mnie patrzyli, jak mieszkałam w domu tam na dole. - wskazała kciukiem na okno, z którego był widok na wioskę. - Więc przeniosłam się tu. Zaraz tylko zabiorę moje rzcze... Czy... Możemy ruszać. - powiedziała i założyła na plecy duży czerwony zwój. Już miała wyskoczyć, ale w ostatniej chwili Naruto złapał ją za rękę.

- Do naszego domu jest daleko. Znamy szybszy sposób. - uśmiechnął się. - Masz wszystko?

- Tak. A jaki? - spytała z lekko przekrzywiła z zainteresowaniem głowę na bok.

- A taki... - zniknęli w pomarańczowym błysku, to samo uczynił Sasuke. - Witam cię w nowym domu. - pokazując, tak samo, jak Utakacie. Ruinę.

- Serio?! - wykrzyknęła - Tu mieszkacie?! - Fu zaskoczył widok zrujnowanej niegdyś wioski.

- Jak nie wierzysz, to zrób dwa kroki w przód. - oznajmił Sasuke.

- Hym... - Fu uśmiechnęła się i ku zaskoczeniu braci wzbiła się w powietrze. Leciała dość wysoko i w pewnym momencie, gdzie znalazła się na wysokości placu. Zanurkowała w dół. Kiedy wylądowała i wyprostowała się, miała zamknięte oczy. Uchyliła je i zaraz w pełni otworzyła. Jej oczom ukazała się w dalszym ciągu ruina. Chłopcy zaśmiali się z jej miny. A ludność patrzyła na nią z szerokimi uśmiechami. Jinchuriki nikogo nie widziała i patrzyła lekko zdezorientowanym wzrokiem na braci.

- Fu-chan. - obok niej pojawił się blondyn z uśmiechem na ustach - Zamknij oczy. - poprosił, a Fu zrobiła co kazał. Naruto chwycił jej ramiona i obrócił w stronę zbiorowiska, które zaczęło się zbierać. - A teraz otwórz.

- Ale czad! - wykrzyknęła - Cho, czy ty to widzisz?! - dziewczyna zaśmiała się. - Naruto! Sasuke! Super!

- Umiesz latać. Nieźle, dattebayo! - uśmiechnął się blondyn.

- To są ogony Cho. - wyjaśniła.- To jest boskie, w ogóle nic nie wyczułam. Zero! Tu jest bariera, która ukrywa to wszystko?! - zapytała i już blondyn miał odpowiedzieć, ale ona dalej mówiła. - No przecież! Super! Już mi się podoba! Gdzie możemy zamieszkać?

- Co? - zapytał Naruto, zdezorientowany. - A! Tam są dwa wolne domy. - wskazał na budynki - Ale jeśli chcesz, możesz się do kogoś wprowadzić.

- Serio?! Hym... - zamyśliła się - Na razie chcemy same, ale może w późniejszym czasie się przenieśmy, jeśli oczywiście będą nas chcieli. - zaśmiała się.

- W porządku. - odwzajemnił uśmiech. - Fu-chan? Kurama i ja chcemy cię o coś zapytać.

- Pytajcie śmiało. - w tej samej chwili pojawił się, tym razem w ludzkiej postaci Kurama. - W tej postaci jesteś mega przystojny Kurama! - pisnęła. Lis westchnął.

- Jak dobry kontakt masz z Chomei? - zignorował słowa dziewczyny.

- Doskonały! Opowiedziała mi o was. - odpowiedziała.

- Chciałabyś jej zwrócić wolność? - zapytał.

- Oczywiście! Już dużo wcześniej chciałam ją wypuścić, ale ona się nie zgadzała i nie chciała mi podać klucza do otwarcia pieczęci. - westchnęła. - Teraz na mnie krzyczy, że zrobiła to po to, by mnie chronić. - uśmiechnęła się.

- Teraz może wrócić na wolność. Tu jest bezpiecznie. - powiedział.

- Każdy Jinchuriki ma taką pieczęć. - pokazał brzuch. - Dzięki niej Jinchuriki może spokojnie korzystać z chakry Bijuu, a one mogą się przenieść do niej w razie potrzeby. - powiedział Naruto.

- Mogą również wychodzić, kiedy się im żywnie podoba. - dopowiedział lis.

- Cho się zgadza. - odpowiedziała z uśmiechem - W końcu zwrócę jej wolność. Too... Kiedy zaczynamy?

- Można nawet i teraz. - uśmiechnął się blondyn.

- No to jazda! Cho jak otworzyć pieczęć? - dziewczyna skupiała się i podniosła brwi wysoko. - Serio?! Tylko tyle! Że wcześniej na to nie wpadłam! Cholerka. - Fu zaczęła składać pieczęcie - Cho mówi, żebyście się odsunęli. - lis i bracia posłusznie się cofnęli. Mały tłum gapiów, który spoglądał na nową przybyłą z dużą ciekawością, cofnął się troszkę. Dziewczyna, kiedy skończyła, przegryzła kciuk, po czym podwinęła swoją krótką, białą spódnicę. Oczom chłopców i Kuramy ukazała się bardzo drobna pieczęć na prawym udzie. Fu dotknęła pieczęci zakrwawionym palcem. - Kai! - wykrzyknęła. Pieczęć gwałtownie zaczęła się rozrastać. Doszła aż do karku nastolatki. Jej postać przypominała drobne listki, które jeden po drugim zaczęły świecić. Z pieczęci zaczęło wypływać białe światło, a za Fu ukazywała się postać. Po dwóch minutach obok niej stanęła w ludzkiej postaci Chomei. Młoda kobieta wyglądała na co najmniej dwadzieścia lat. Jej różowe oczy otoczone gęstymi rzęsami, jasnozielone włosy z niebieskim błyskiem, które związała w luźny kok. Jej kimono było jasnoróżowe w zielone przebłyski. W tym samym przypadku jak z pozostałymi Bijuu miała na plecach cyfrę siedem na pisaną czarną nicią. Jej kimono miało rozcięcie wzdłuż prawego uda. Na prawej nodze miała ciemnoczerwone kabaretki.

- Witam! - odezwała się. - Szczęśliwa Siódemka Chomei. - przedstawiała się z uśmiechem, a jej głos był delikatny i miękki. Bardzo przyjemny dla słuchaczy.

- Cho! - Fu rzuciła się na nią i przytuliła. Siedmioogoniasta odwzajemniła uścisk. - Nareszcie nie mam wyrzutów sumienia.

- I nie powinnaś ich mieć. - westchnęła i się uśmiechnęła - Kurama nałóż na Fu tę pieczęć.

- Dobrze. - dziewczyna podeszła do lisa, który przyłożył dłoń do jej brzucha.

- Łaskoczesz Kurama. - zachichotała.

- Chomei dotknij pieczęci. - Nanabi wykonała to i zniknęła w białym dmie.

- Interesujące. Fu będziesz bez problemu korzystać z mojej chakry. - uśmiechnęła się szeroko.

- Dobzie. - zasepleniła lekko.

- Fu-chan? - odezwał się blondyn.

- Tak Naruto?

- Jest jeszcze jedna pieczęć, która... - zaczął.

- To niech ją nałoży. - przerwała z uśmiechem.

- Nawet nie wiesz do czego... - próbował w wyjaśnić, ale w dalszym ciągu nie mógł.

- Wyjaśnisz po. Chcę, żeby Cho była bezpieczna i nie chcę, aby wpadła w ręce jakichś typków. - oznajmiła.

- Po to jest ta pieczęć... No po części. - powiedział Kurama.

- I super. Nałóż ją, proszę. - lis westchnął i zrobił to.

- Działa w taki sposób, że wymazuje ci wspomnienia o tym miejscu, żeby... - zaczął tłumaczyć działanie.

- Żeby chronić Bijuu! - po raz kolejny mu przerwała.

- Tak i tylko ty ją uruchomisz, przesyłając do niej chakrę, prócz tego będziesz mogła wezwać pomoc w razie kłopotów. - dokończył wyjaśnienie.

- Dziękuję jeszcze raz. - nagle zachichotała. - Ciekawe, kiedy się zorientują, że odeszłam.

- Nie będziesz tęsknić? - zapytał Uzumaki.

- Nie. - odpowiedziała - Naruto, ile macie lat?

- Ja i Sas mamy szesnaście lat. - odpowiedział.

- Mamy tyle samo lat! - pisnęła po raz kolejny. - Mogę pozwiedzać?

- Jasne! - dziewczyna posłała uśmiech blondynowi i poleciała.

- Dziękuję. - powiedziała Chomei, kiedy Fu odleciała. - Martwiłam się, że nie będzie mieć przyjaciół.

- Już ma ich... Rodzinę. - odpowiedział Naruto.

- Tak. - zaśmiała się - Bardzo przypominasz Mędrca Sześciu Ścieżek.

- To prawda każde Bijuu to mówiło. - zaśmiał się. Do niego dołączyła Cho.

- Wszyscy patrzą na nią, ale z żadnym negatywnym uczuciem. Dobra idę się przywitać z rodzeństwem. - uśmiechnęła się i poleciała na skrzydłach do Sona i Kokuo.

- No to została dwójka. - odezwał się Sasuke.

- Hachibi i Nibi. - zgodził się z nim brat.

- Dlaczego mam wrażenie, że z nimi będzie ciężko. - westchnął brunet.

- Też to czuję Naru. - zgodził się z nim - To co? Mały sparing? - Kurama westchnął i odszedł w stronę drzew.

- Z przyjemnością. - bracia udali się na pole treningowe. Było bardzo ciepło, więc ściągnęli z siebie koszulki. Walczyli ponad godzinę, zanim przybiegł do nich lisi posłaniec.

- Naruto-kun, Sasuke-kun jest problem - powiedział lis.

- Jaki? - zapytał Sasuke i ubrał koszulkę na spocony, umięśniony tors.

- Podejrzana grupa zwana Akatsuki, którą obserwuję, chce zdobyć wszystkie Jinchuriki i ich Bijuu.

- Co?! - wykrzyknęli bracia jednocześnie.

- Kurwa! - zaklął Naruto - Kto jest ich celem najpierw?

- Gaara-kun i Shukaku-san. - odpowiedział. - Kiedy wyruszyli?

- Dziś rano. Niejacy Sasori oraz Deidera. - odpowiedział lis.

- Jasna cholera! Trzeba działać. Wiesz, gdzie dokładnie znajduje ich kryjówka?

- W Kraju Rzeki. - odpowiedział.

- Kurwa, to zaraz z Krajem Wiatru! - blondyn stworzył klony. - Zwołajcie wszystkich na plac. Migiem! - rozkazał, a klony sprintem udały się do ludzi. - Sasuke.

- Wiem. - zniknął w błękitnym błysku. Naruto z posłańcem przenieśli się na środek placu.

- Wszyscy? - przejechał wzrokiem po tłumie. - Akatsuki wykonali ruch. Zmierzają po Gaarę i Shukaku. Ja i Sasuke wyruszamy natychmiast. Gaara już został powiadomiony. - Naruto wyjaśniał obecne położenie. - Proszę was, abyście nie opuszczali przez pewien czasu Uzushio. Bardzo was proszę. - powiedział blondyn.

- O to się nie martw Ototo. - pocieszył go lis.

- Dokładnie Mały. - powiedziała Chomei.

- Nie ruszymy się z miejsca, chyba że będzie potrzebna nasza pomoc. - powiedział Isobu. Yagura mu przytaknął.

- Dziękujemy przyjaciele. Jesteśmy wdzięczni wam za to. - oznajmił z wdzięcznym uśmiechem Namikaze.

- Naruto, Sasuke. - odezwał się Utakata - Uważajcie na siebie.

- Dziękujemy. - chłopcy zniknęli.

- Pilnujcie się. - powiedział Kurama do rodzeństwa i również zniknął.

- Jeśli ich zamiarem jest wyłapanie nas po kolei, to chłopcy muszą udać się zaraz po bitwie do Nibi i jej Jinchuriki. - powiedział Isobu.

- Tak. - zgodził się z nim Kokuo.

- A może powinniśmy się udać do nich. - odezwała się Fu.

- Nie ma mowy! - wykrzyknęła Chomei.

- Ale... - zaczęła.

- Bracia, nie po to stworzyli to miejsce. - mówiła dalej. - Naruto prosił nas, abyśmy zostali. Jeśli któryś z nas wyruszy, doda im tylko problemów.

- Masz rację Cho. Wybacz. - powiedziała ze skruchą.

- A teraz sprawdźmy, czy bariera jest szczelna. - Bijuu zgodziło się z siostrą i każda ruszyła w inne miejsce, by sprawdzić jej stan. Wszystko było w porządku.

- Gaara! - wykrzyknął blondyn, który pojawił się w gabinecie, a w nim było całe rodzeństwo.

- Naruto! Sasuke! - podniósł się zza biurka i podszedł do nich. - Co z tym zrobimy?

- Jeśli trafią na burzę piaskową, to dotrą tu za jakieś parę dni. Może trzy. - powiedział szatyn.

- Jeśli nie, to za dwa dni, maksymalnie. - westchnął czerwono włosy.

- Shukaku. Pomysły? - odezwała się Temari.

- Ja bym zaczekał na nich i zabił. - powiedział, pojawiając się w swojej postaci.

- To chyba jedyne wyjście. - westchnął blondyn. - Czekamy, ale nic nie dajemy po sobie poznać. Dobrze jakbyś...

- Naruto? - przerwała mu Temari.

- Co tam Temari? - spojrzał na nią.

- A może niech Shukaku wróci do domu. - zaproponowała.

- Nie zostawię tego bachora samego! - zaskrzeczał.

- Wydaje mi się, że Temari ma rację. Jeśli... - zaczął Kazekage.

- Nie ma żadnego "jeśli" Rudzielcu. - przerwał - Zostaje i zabije tych gnoi. - Gaara spojrzał na Tanukiego i westchnął.

- Dziękuję Shukaku. Kankuro, Temari... - kiedy spojrzał na rodzeństwo, po raz kolejny westchnął, ponieważ ich wzrok i postawa ciała mówiły, że ani myślą odejść. - Nie ważne. Chłopaki, co robimy?

- Niech sobie przyjdą. - powiedział spokojnie brunet - Nie wiedzą tylko, że masz nas. Ty będziesz pierwszy walczył, jeśli będziesz miał kłopoty. Wkroczymy. - uśmiechnął się.

- Plus. Oni nie mają pojęcia, że Bijuu są odpieczętowane. - dopowiedział blondyn.

- Fakt. W takim razie czekamy. - oznajmił.

- Jest jeszcze jeden problem. - powiedział Kurama, któremu zrzedła mina. - Jeśli polują na nas w kolejności. Kolejną osobą i Bijuu będzie Nibi i Yugito Nii. - westchnął.

- Kuso! - warknął blondyn i podparł się rękami o biurko. - Kage Bunshin no Jutsu. - wypowiedział nazwę techniki i od razu przeszedł do Kuchiyose. - Miri, Kuri i Kiri wyruszacie natychmiast do Nibiego i Hachibiego. Macie ich powiadomić o Akatsuki i ich polowaniu na Bijuu. Zwłaszcza do Nibi. Ty. - zwrócił się do klona - Pozostawiaj znaczniki w ich otoczeniu i spotkaj się z klonem, który jest w Kumogakure i zostaw tam znaczniki. - klon kiwnął głową.

- Naruto? - zaniepokoił się Sasuke i dotknął ramienia blondyna.

- Nie ma czasu na to. Lepiej dmuchać na zimne. - blondyn napisał w dwóch zwojach wiadomość do pozostałych Bijuu. Na zwojach umieścił znaczniki, które w momencie otwarcia przejdzie na Jinchurikich Dwuogoniastej i Ośmioogoniastego. - Ruszajcie macie tam dotrzeć najszybciej, jak się da. - powiedział w stronę klonów i lisów. Kiwnęli głowami i wyskoczyli przez okno, znikając.

- Dobrze zrobiłeś Ototo. - położył mu dłoń na ramieniu.

- Obyś się nie mylił. - westchnął.

- Z informacji wiemy o nich, tyle że dogadują się z Bijuu, więc powinno się udać. - pocieszył go Sasuke.

- Dzięki. - blondyn wziął głęboki wdech i ze świstem wypuścił je. - Dobra. Teraz musimy czekać. - wszyscy kiwnęli głowami i zaczęli obmyślać plan oraz jego szczegóły.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top