38. Nowy Mieszkaniec

Był późny ranek, gdy chłopcy wstali i zrobili sobie śniadanie. Nie długo po posiłku przyszła do nich wiadomość w zwoju od Yagury, więc ruszyli od razu do niego. Naruto wszedł do gabinetu bez pukania, ponieważ był w nim tylko Mizukage.

- Yagura, wzywałeś. - odezwał się Naruto.

- Tak, ponieważ chciałbym wam, o czymś powiedzieć. - wstał i obszedł biurko, opierając się o niego.

- Słuchamy. - odezwał się Sasuke.

- Bez waszej zgody wysłałem posłańca w poszukiwaniu drugiego Jinchurikiego. - powiedział spokojnie. Chłopcy spojrzeli po sobie zaintrygowani.

- Udało się? - odezwał się Naruto.

- Tak. - odpowiedział i delikatnie się uśmiechnął. - Będzie czekał na was w najdalej oddalonej na północ wiosce. Ściśle rzecz mówiąc, to nie będzie w niej, tylko w pobliżu. - wyjaśnił z lekkim uśmiechem.

- A co mu posłaniec powiedział? - zapytał Sasuke.

- Że dwójka bardzo utalentowanych chłopców chce porozmawiać. Na początku mocno się opierał, ale w końcu przystał na to. - bracia uśmiechnęli się lekko na tę wzmiankę skinęli w podzięce.

- Dziękujemy bardzo. - odpowiedział brunet.

- Nie ma za co. Jeszcze jedno. Nie wiem, jak zareaguje na waszą dwójkę, ale jest wbrew pozorom silnym przeciwnikiem. - spojrzał uważnie w ich oczy, dając im do zrozumienia, że Jinchuriki jest na tyle silny, że może wyjść z tego problem.

- Wiemy o tym, ale dziękujemy Yagura. - powiedział Naruto.

- O której wyruszacie? - zapytał.

- Jak najszybciej. Jak się ogarniemy z ekwipunkiem, pewnie. - odpowiedział Naruto po krótkim zastanowieniu.

- Dobrze. Powodzenia. - chłopcy kiwnęli głowami i przenieśli się do mieszkania.

- Kurama-san! - wykrzyknął Sasuke.

- Co się drzesz!? - powiedział lis i wyszedł z sypialni blondyna.

- Jesteśmy umówieni z Utakatą. - odpowiedział, co lis poderwał uszy do góry.

- Kiedy? - zapytał zaciekawiony.

- Jeszcze dziś wyruszamy. - powiedział Naruto i podał bratu zwój z ekwipunkiem.

- Gdzie?

- Na północ, do najdalej wysuniętej wioski i jej okolic, Aniki.

- Pomogę wam się spakować. - powiedział i przybrał ludzką postać.

- Dziękujemy. - powiedział Sasuke i po półgodzinie wszystko mieli gotowe do podróży. Stali właśnie przy Głównej Bramie do Wioski Mgły i żegnali się z Yagurą.

- Uważajcie na siebie. - powiedział Kage - Lasy na północy są pełne zbójów i innego tałatajstwa.

- Dziękujemy Yagura i do zobaczenia. - pożegnał się blondyn.

- Yagura?

- Tak Sasuke? - spojrzał na bruneta.

- Być może po rozmowie z Utakatą nie wrócimy do Mgły, ale będziemy od czasu do czasu wpadać. - powiedział.

- Oraz jeśli będziesz miał spore kłopoty, to wiesz co robić. - Naruto puścił oczko, na co Karatachi się uśmiechnął szeroko.

- Nie bój się, słaby nie jestem. Przecież to przeze mnie Kiri jest zwana Wioską Krwawej Mgły. - odpowiedział, a chłopcy się zaśmiali.

- Fakt. Wybacz mi Mizukage-sama. - Naruto celowo użył formalnej formy, co tylko roześmiało nastolatka. Najlepsze w tej całej sytuacji był szok i zdziwienie na twarzach doradców oraz paru ochroniarzy, gdyż Yagura w ogóle się nie uśmiechał, a co dopiero śmiał.

- Idźcie już i powodzenia. - chłopcy uśmiechnęli się i ruszyli biegiem w kierunku północy. Po kilku godzinach intensywnego biegu zatrzymali się na krótki postój na polanie, w oddali płynął strumyk. Sasuke podbiegł do niego i napełnił bukłaki wodą. Naruto zajął się ogniskiem, a Kurama wskoczył na drzewo i obserwował okolicę. Po półgodzinie przygotowań na ognisku piekły się dwa zające.

- Robi się późno. - odezwał się blondyn - Nie warto biegać w nocy.

- Fakt. - zgodził się z nim brat. - Ty trzymaj pierwszą wartę.

- Dobrze. - brunet położył się w namiocie - Obudzę cię za cztery godziny.

- Zgoda. Dobranoc. - Naruto usiadł na jednej z gałęzi oddalonej parę metrów namiotu. W ten sposób miał oko na obóz i był całkowicie niewidoczny. Dzięki temu mógł w porę ostrzec Sasuke przed ewentualnym zagrożeniem. Blondyn wyciszył chakrę i słuchał dźwięków sów, szelestu gałęzi oraz pracy drobnych zwierząt. Do towarzystwa miał gwiazdy i księżyc. Po dwóch godzinach warty wyczuł nieznajomą chakrę. Po minucie usłyszał od zachodniej strony obozu dźwięk kroków. Szybko zeskoczył, bezszelestnie na ziemię i podbiegł do namiotu.

- Sasuke. - szepnął - Ktoś tu idzie. - brunet poderwał i spojrzał przytomnym wzrokiem. Chłopcy kiwnęli porozumiewawczo głowami podłożyli klony na swoje miejsce, a sami skryli się w koronach drzew. W tej samej chwili trójka mężczyzn weszła na teren obozowiska. Dwójka z nich dzierżyła długie miecze, a trzeci krótki sztylet.

- Załatwimy to szybko. - powiedział jeden z nich szeptem i uchylił zasłonę od wejścia do namiotu. Bracia wyciągnęli kunaie i zeskoczyli na ziemie centralnie za dwójką bandytów. Ogłuszyli ich, a Naruto odwołał klony. Trzeci mężczyzna wyskoczył, jak oparzony i stanął jak wryty, kiedy zobaczył, jak jego towarzysze leżą nieprzytomni u stóp dwójki dzieci.

- Co do... - zaczął.

- Nieładnie to tak się zakradać. - odezwał się blondyn i podrzucał sobie kunaiem, od czasu do czasu nim obracając.

- Przecież jesteście bachorami! - warknął.

- Ale bardzo silnymi. - tym razem odezwał się Sasuke. - Jak widzisz nawet ta dwójka to półgłówki i nawet nas nie zauważyli.

- Przecież widzieliśmy was jak rozmawialiście... - warknął.

- Wiemy o tym doskonale. - przerwał mu brunet i westchnął.

- Co? - zapytał głupio zbir

- Wyczuliśmy waszą chakrę przy bramie Kiri. - odparł blondyn i przewrócił oczami.

- Kim wy jesteście?! - zapytał przez zęby. Chłopcy spojrzeli na siebie i westchnęli.

- Uchiha Sasuke. - przedstawił się.

- Namikaze-Uzumaki Naruto. - oczy bandyty otworzyły się szeroko i cała jego odwaga nagle uleciała.

- Że niby mam w to uwierzyć? - próbował ukryć strach prychnięciem, ale na próżno.

- Czyli o nas słyszałeś? - oznajmił blondyn - Ciekawe, co o was pisze Książeczka Bingo. - Sasuke odpieczętował ze swojego nadgarstka.

- Nazywasz się Kozuma Kori, a ta dwójka to bracia Nakuria, ciekawe. Razem za was będzie około dwa tysiące Ryō za żywych lub martwych. - oznajmił Sasuke - Braciszku, a może za pomocą lisów ich zawieziemy pod sam gabinet Mizukage?

- Toż to doskonały pomysł! - Uzumaki przyzwał trzy lisy, a Sasuke zajął się bandytami, których związał liną i założył pieczęć, którą zerwie Yagura. Wyjaśnienie zawarł w bliźniaczym zwoju.

- Ruszajcie. - słowa skierował do lisów, które kiwnęły głową. Bandyci byli nieprzytomni, ponieważ Naruto dzięki specjalnym ziołom ich uśpił. - Powinny dotrzeć za kilka godzin. - powiedział - A my się zbieramy, czy jeszcze śpimy?

- Ja bym pospał. - odpowiedział brunet i w tej samej chwili ziewnął.

- W sumie, można by rozłożyć małą barierę i pójść spać.

- Dobra. - chłopcy postawili Błękitną Barierę wokół obozu i położyli się spać. Ich sen trwał zaledwie cztery godziny, ale mimo to wyspali się.

- Słońce ledwie co wyszło zza gór. - stwierdził Sasuke, kiedy wyszedł z namiotu.

- Idealnie. Szybko zwijamy się i ruszajmy. - odpowiedział blondyn i tak po szybkim śniadaniu składającym się z zimnego króliczego mięsa, wody i chleba ruszyli w dalszą drogę. Po pięciu godzinach byli prawie na miejscu. Znakiem tego był szum oraz uderzenia wody o skały. Chłopcy uruchomili swoje dojutsu i wypatrywali Utakaty. - Wyczuwam go. - odezwał się Naruto - Chyba.

- Kierujmy się tam. - Uzumaki skręcił delikatnie w prawo. - Chyba to on. - powiedział po chwili Sasuke.

- Jednak atuty Byakugana są przydatne. - stwierdził Sasuke i uśmiechnął się, w jego ślady poszedł Naruto. - Myślę, że tyle biegu wystarczy. - chłopcy zeskoczyli na ziemię i ruszyli szybkim tempem w stronę Utakaty. Nie wyciszyli chakry, wręcz przeciwnie zwiększyli jej przepływ, żeby chłopak mógł ich wyczuć. Nagle Jinchuriki zatrzymał się, a chłopcy wyszli zza drzew.

- Kim jesteście? - zapytał, stojąc do braci tyłem.

- Namikaze-Uzumaki Naruto. - powiedział chłopak.

- Uchiha Sasuke. - Nastolatek w niebieskim kimonie odwrócił się. Kimono było delikatnie rozchylone na piersi, gdzie trzymał lewą dłoń. W prawej dłoni posiadał dziwne urządzenie, przypominające fajkę. Młody mężczyzna spojrzał swoim jednym złotym okiem na braci, drugie było zakryte przez brązową grzywkę. Wyglądał na osiemnastolatka.

- Czyli jesteście tą dwójką rzekomych braci? - zmrużył oko, łypiąc na nich.

- Tak dokładnie. - odpowiedział z uśmiechem blondyn.

- Udowodnijcie. - oznajmił chłodno.

- Aniki, pokaż się. - powiedział Naruto i obok chłopców pojawił się Kurama, a swoją wielkością przypominał tygrysa. Jego oko otworzyło się szeroko.

- Czyli jesteś Jinchuriki? - upewnił się i spojrzał w błękitne oczy.

- Tak jestem, a ty jak się zwiesz? - zapytał, mimo że wiedział.

- Utakata. - odpowiedział. - Czy on jest w tobie zapieczętowany?

- Był. W wieku sześciu lat otworzyłem pieczęć i uwolniłem Kuramę. - wyjaśnił.

- Masz w sobie Sześcioogoniastego. Jednego z Bijuu. - odezwał się lis.

- Czyli ta moc, którą otrzymałem, to jest Bijuu? - spojrzał na niego.

- Tak, to prawda. - odpowiedział Naruto.

- Chciałbym z nim porozmawiać. - powiedział.

- Jak to z nim porozmawiać? - zapytał podejrzliwie.

- Normalnie. - westchnął.

- Spokojnie Utakata. - odezwał się Naruto. - Nikt tu nie chce zrobić nikomu krzywdy. Nie po to tu jesteśmy.

- A po co? - machnął dłonią, wskazując na nich.

- Z propozycją domu. - powiedział Sasuke, czym na krótką chwilę zaskoczył szatyna.

- Domu? - prychnął i spojrzał w kpiną na blondyna.

- Tak dokładnie. Wiem, jak czuje się odrzutek. - powiedział i spojrzał na niego spokojnie.

- Wiesz? - zapytał zaskoczony, powagą słów młodszego.

- Jestem Jinchuriki Konohy. Raczej byłem. - oznajmił z kpiną, ale zaraz z poważniał.

- Konohy?! - wykrzyknął zaskoczony. - Przecież Jinchuriki Konohy jest pilnie strzeżony.

- Raczej katowany. - wtrącił brunet z odrazą.

- Słucham? - spojrzał z dezorientacją na Uchihę.

- Od małego okaleczano, bito, wyzywano... - zaczął Sasuke i spojrzał na spokojnie stojącego Naruto.

- Próbowano wielokrotnie zabić. - wtrącił Kurama. - Przejąć moc.

- Dokładnie tak jak powiedzieli. - potwierdził gorzko blondyn. - Odpowiedz mi na jedno pytanie. Dlaczego nie mieszkasz w Kiri?

- Bo... - nagle zrozumiał sens pytania. - Ta moc, którą otrzymałem...

- Właśnie. - potwierdził.

- Każdy taki jak ty i ja jest tak traktowany? - blondyn kiwnął głową. - Ile znacie już osobiście Jinchurikich?

- Z tobą będzie trzech. - odpowiedział.

- Trzech? Skąd? - dopytywał.

- Syn Kazekage, Mizukage. - powiedział z lekkim uśmiechem, kiedy ujrzał szok na twarzy szatyna.

- Mizukage?! - wykrzyknął zaskoczony.

- Tak dokładnie. - zaśmiał się.

- Co cię śmieszy?! - warknął.

- Długo cię w Kiri nie było. Ile to już podróżujesz? - zapytał.

- Dwa i pół roku. - odpowiedział zaskoczony pytaniem.

- Yagura wie o tobie, jako o zbiegłym ninja, więc łatwo posłaniec znalazł cię, ale nieźle go poturbowałeś, zanim przekazał ci wiadomość. - posłał mu zawadiacki uśmieszek.

- Tak. - westchnął zażenowany. - Opowiedz mi raczej o tym rzekomym domu.

- Lepiej nie tu. - powiedział.

- Dlaczego? - zmarszczył brwi.

- Jestem sensorem i w okręgu pół kilometra znajduje się mały obóz podejrzanej bandy. - oznajmił i wskazał kierunek.

- Rozumiem. To w takim razie, gdzie chcesz o tym porozmawiać?

- W Kiri. Spokojnie. - uspokoił go Naruto, gdyż ujrzał przedsmak gniewu. - Yagura zdaje sobie z tego sprawę, że taka rozmowa w lesie odbyć się nie może. - uspokoił.

- A co, jeśli nie przyjmę propozycji? - zapytał.

- Nie mamy zamiaru zmuszać, ale nawet Yagura planuje zamieszkać tam, kiedy abdykuje. - nastolatka zaskoczyły słowa blondyna.

- Zgoda. - odpowiedział po chwili namyślenia. Naruto kiwnął głowa i podszedł do złotookiego. Złapał go za ramię, po czym zniknęli w pomarańczowym błysku. Uchiha złapał się brata, Kurama przedwcześnie zniknął. Cała trójka znalazła się w gabinecie Mizukage. Szaro włosy wzdrygnął się.

- Mogliście mnie uprzedzić. - powiedział lekko oburzonym tonem, ale zaraz delikatnie się uśmiechnął - Wasza przesyłka dotarła bez przeszkód. Oto wasza nagroda.

- Wiesz dobrze, że nie za Ryō to zrobiliśmy.

- Wiem, ale... - w ich stronę rzucił dwa zawiniątka. - Od dziś należycie do Kirigakure. - lekki szok na twarzach chłopców rozśmieszył Karatachiego.

- Yyy... Dziękujemy... Chyba. - odpowiedział blondyn po chwili.

- Nie ma za co. A teraz... - wzrok skierował na Utakatę. - Zostawiam was. Porozmawiajcie sobie. - powiedział i wstał od biurka.

- Dziękujemy. - odezwał się Sasuke. Yagura kiwnął głową i wyszedł, zamykając cicho drzwi. Zszokowany Utakata nie odezwał się słowem.

- Wracając do naszej rozmowy, to stworzyliśmy takie miejsce w Uzushiogakure, gdzie Jinchuriki i ich Bijuu mogą żyć normalnie, swobodnie. Bez żadnych krzywych spojrzeń. - zaczął wyjaśniać sytuację.

- Azyl. - stwierdził po prostu.

- Można tak powiedzieć. - odparł z uśmiechem blondyn.

- Ale takie nagromadzenie tak silnej chakry...

- Spokojnie. Cała wioska jest pod bardzo potężną barierą, w której nikt cię nie zobaczy i nie wyczuje. - przerwał i wyjaśnił mu.

- Rozumiem. Teraz, o co chodzi z tą rozmową? - w tej samej chwili pojawił się Kurama.

- Dotknę cię, by porozmawiać z Saikenem. - odezwał się lis.

- Nic mi się nie stanie? - spytał z lekką obawą.

- Nic. - odpowiedział.

- Zgoda. - lis podszedł i dotknął jego czoła ogonem.

- Saiken. - powiedział i pojawił się w bladoniebieskim pomieszczeniu. Rokubi siedział w oddzielonej dwoma czerwonymi ścianami, których pośrodku były wielkie wrota z bazowymi kratami.

- Kurama, co ty tu robisz?! - wykrzyknął zaskoczony swoim wysokim, prawie że piskliwym głosem.

- Porozmawiać o moim Jinchuriki i jego planie.

- Jakim planie? - mała łapka dotknęła krat.

- Naruto stworzył z moją pomocą i kilku innych osób miejsce, w którym my możemy żyć bez uwięzi. - powiedział.

- Doprawdy? - zdziwił się - Ale...

- Przypomina Staruszka. - przerwał mu.

- Chcę go poznać. - powiedział stanowczo i zbliżył się do bramy. Ślimak po usłyszeniu tych słów od Kuramy, już wiedział.

- Ototo! - zawołał go.

- Utakata, Aniki mnie wzywa. - powiedział blondyn.

- Jak to wzywa? - zdziwił się.

- Poprosił mnie, abym... - zastanowił się przed odpowiednim stwierdzeniem - Wszedł ci do głowy. Spokojnie nic ci się nie stanie. Saiken-san chce mnie poznać i tyle.

- No dobrze. - zgodził się niechętnie.

- Omoide no Sōsa. - wypowiedział nazwę techniki i znalazł się w pieczęci, obok Kuramy. - Witaj Saiken-san. - przywitał się z uśmiechem. Ślimaka zaskoczyła ciepła postawa chłopca oraz jego szczery uśmiech.

- Ty się mnie nie boisz? - zapytał zaskoczony.

- A dlaczego mam się bać rodziny? - odpowiedział pytaniem na pytanie i uśmiechnął się szeroko.

- Rodziny!? - pisnął - Chłopcze wiesz kim jesteśmy?

- Wiem. Osobami lepszymi od ludzi. - opowiedział - Uważam, że demony czy potwory tworzone są przez ludzi, którzy nawet nie poznali ich charakteru. - odparł.

- Kurama on serio przypomina Staruszka. W jego spojrzeniu widać prawdę, ale co chcecie zrobić z moim Jinchurikim? - spojrzał na lisa.

- Utakata jest prawie przekonany i zapewne się zgodzi. - odpowiedział spokojnie.

- Rozumiem. A gdzie niby jest to bezpieczne miejsce, że się tak wyrażę? - przeniósł wzrok z powrotem na Naruto.

- Uzushiogakure. - odpowiedział.

- W takim razie zgadzam się. Czekam na wolność. - zaśmiał się.

- Saiken-san otrzymasz ją. - odpowiedział z uśmiechem - Do zobaczenia.

- Trzymaj się mały. - chłopak i lis zniknęli.

- I jak? - zapytał Utakata.

- Bez problemu się dogadaliśmy, ale to ty musisz podjąć decyzję. - powiedział Naruto. Nastolatek zastanowił się przez moment.

- Dobrze, ale chciałbym zobaczyć to miejsce.

- Z tym nie ma problemu. - odpowiedział Naruto z uśmiechem i złapał Utakatę za ramię. Zniknęli, z kolei Sasuke podszedł do biurka i na pustej karteczce napisał krótką notatkę z informacją, że pokazują Utakacie dom. Kiedy skończył sam zniknął w ciemnoniebieskim błysku.

- Witaj proszę cię w naszym domu, dattebayo! - wykrzyknął blondyn i gestem pokazał ruinę.

- Ta ruina to wasz dom!? - krzyknął.

- Zrób dwa kroki. - nakazał mu. Zdziwiony szatyn uczynił to. Naruto oparł dłoń na jego plecach. Jego mina roześmiała go i w tej samej chwili pojawił się Sasuke.

- I co? Zaskoczony? - odezwał się brunet i uśmiechnął się.

- Tak. - odpowiedział maniakalnie, gdyż wpatrzony był w Shukaku, który pokazywał jakąś powietrzną technikę Temari i Gaarze. W oddali widać było, jak Kankuro ćwiczy z klonami Ichibiego swoje marionetki.

- Oi! Gaara! Temari! Shukaku! - wykrzyknął blondyn i pomachał. Cała trójka odwróciła się i odmachała na widok braci i przybysza. Gaara pobiegł, a za nim podążyła siostra.

- Naruto, Sasuke witajcie. - przywitał się z nimi.

- Cześć. Poznajcie Utakatę. - wskazał na nastolatka. - Jinchuriki Sześcioogoniastego. - chłopak odwrócił się na dźwięk swojego imienia i podszedł do grupki, do której właśnie doszedł Shukaku i Kankuro. - chłopcy przywitali się szybkim uściskiem dłoni.

- Nazywam się Gaara. - przedstawił się - Jinchuriki Jednoogoniastego. Shukaku.

- Kolejny. - westchnął. Gaara spojrzał na Bijuu i uniósł brew.

- Brata bądź siostry nie chcesz po tylu latach zobaczyć? - zapytał.

- Saiken jest nudny tak samo, jak Żółw. - powiedział i odszedł w stronę drzew. Gaara westchnął. - I ty też! - krzyknął jeszcze.

- Wybacz, on taki jest. - słowa skierował do Utakaty.

- Co mam rozumieć przez nudni? - zapytał.

- Jeśli brać pod uwagę charakter Shukaku i Kuramy-sana, to pewnie Rokubi jest spokojny i opanowany.

- Chyba rozumiem. Czy on jest zapieczętowany? - wskazał na oddajającego się Ichibiego.

- Nie. - odpowiedział czerwono włosy.

- Naruto? - zwrócił się szatyn do niego. - W jaki sposób chcecie zdjąć ze mnie pieczęć?

- Najpierw trzeba zobaczyć, jaka ona jest. - odpowiedział i w tej samej chwili pojawił się Kurama.

- Mogę spojrzeć? - zapytał - I później porachuję kości temu Grubasowi. - powiedział przez zęby.

- Zgoda. - lis obszedł dookoła chłopca i zatrzymał się przy brzuchu.

- Pieczęć jest bardzo rozbudowa. - powiedział. - Nie wiem, czy nie będzie potrzebna pomoc kogoś z twojego kraju.

- Niestety zabiłem osobę, która próbowała mi coś z nią zrobić. - wyjaśnił.

- Hym... Chodź. - powiedział Kurama i wskazał na dom braci. - Grubasie! Rusz swój tłusty tyłek i mi pomóż! - wykrzyknął.

- Gaara? - zapytał niepewnie szatyn.

- Słucham? - odezwał się i zignorował Bijuu.

- Chyba rozumiem, co miałeś na myśli. - uśmiechnął się bardzo delikatnie i spojrzał na lisa. Gaara uśmiechnął się i kiwnął głową. W tej samej chwili Shukaku cisnął w stronę lisa piaskowy pocisk, który trafił centralnie w lisią głowę.

- Oo. - powiedział Naruto i w ostatniej chwili złapał Utakatę i Gaarę, a Sasuke Temari i Kankuro, którym na szybko streszczał sytuację. Wszyscy przenieśli się spory kawałek od placu, w którym się znajdowali. - Aniki, jaki ty czasem jesteś głupi. - westchnął. - Spróbuję ich jakoś uspokoić.

- Życzę powiedzenia braciszku. - parsknął, kiedy Ichi i Kyu zwarli się w szyku.

- Rusz tyłek! Przydasz mi się. - warknął na niego.

- A co z tego będę miał? - zapytał i się uśmiechnął.

- A niech cię! - wykrzyknął i machnął na niego ręką, po czym zniknął w pomarańczowym błysku. Sasuke śmiał się.

- Czy oni... - zaczął szatyn i spojrzał na walkę dwóch Bijuu.

- Tak w kółko? - zgadł Gaara.

- Tak. - potaknął głową.

- Niestety. - westchnął miętowooki. - Zostajesz?

- Nie wiem, ale zapewne zostanę. - odpowiedział i spojrzał na wioskę.

- Naruto, Sasuke i Kurama-san odbudowali Uzushiogakure właśnie po to, by Jinchuriki i Bijuu mogły żyć normalnie. W spokoju. W Sunie uważano mnie za potwora. Niejednokrotne próbowano zabić. Ojciec pozbawił mnie jakichkolwiek więzi, między innymi z moim rodzeństwem, ale dzięki braciom odzyskałem pozytywne uczucia, przyjaciół i miejsce, do którego mogę wrócić. Jestem im za to wdzięczny. Szczerze bałem się co z tego wyniknie, ale moje obawy rozwiały się w momencie jak przybyłem tu. Zapewne wyczuwasz ogromną moc w tym miejscu? - zapytał.

- To prawda. Nie wiem skąd ona jest. - potwierdził i rozejrzał się po w części już odbudowanej wiosce.

- To cała wioska. Klan Uzumaki. Ich pieczęcie nadal tu są i działają, ale Naruto większość otworzył. - wyjaśnił.

- Co oni tak właściwie zamierzają z nimi zrobić? - zapytał, kiedy spojrzał na chłopców, którzy stali obok siebie plecami do nich.

- Spróbują ich zatrzymać. - odpowiedział i również spojrzał na braci.

***

- Sas użyjmy Kirin, może to coś da. - powiedział Naruto.

- Taa. - chłopcy złożyli pieczęcie i z uruchomionymi dojutsu wykrzyknęli - Kirin! - Niebo pokryło się czarnymi chmurami, które co pewną chwilę rozświetlały pioruny. Bracia spojrzeli sobie w oczy i kiwnęli głowami. Ich dłonie jednocześnie skierowały się na Bijuu. Nagle pojawił się olbrzymi smok stworzony z samych błyskawic, który z impetem uderzył w Ogoniaste Bestie. Walczący natychmiast przestali się bić. Ich lekko zwęglone ciała rozśmieszyły chłopców, ale zaraz spoważnieli.

- Na Mędrca Sześciu Ścieżek! - wykrzyknęli wspólnie - Czy moglibyście nie zachować się, jak rozwydrzone bachory! - powiedzieli w tym samym czasie. Efekt był taki, że obie bestie mruknęły coś pod nosem zażenowane i zmieniły się w ludzi.

- Dziękujemy. - powiedział już Naruto z dobrze wyczuwalnym sarkazmem.

- A teraz prosilibyśmy, abyście zajęli się Utakatą. Wyzywanie siebie możecie przenieść na później. - odezwał się stanowczo Sasuke. Bijuu westchnęło, ale wzięło sobie słowa bruneta do serca i ruszyli w kierunku Gaary i Utakaty, po czym wszyscy, prócz dwójki rodzeństwa z Suny skierowali się do domu chłopców.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top