2. Pierwsze treningi
Naruto obudził się wcześnie rano. Na zegarku wskazówka wskazywała godzinę wpół do siódmej. Zamknął oczy. Stanął przed klatką śpiącego Kyuubiego.
- Kurama wstawaj. Chcę już zacząć trening. - niecierpliwił się. Blondyn zdenerwował się, po kilku minutach nalegania, by się obudził. Wziął wdech. - Wstawaj kulko rudego futra!
- Jak mnie nazwałeś?! - warknął - Ja ci dam kulkę rudego futra, bachorze. Pożału...
- Skoro w końcu się Łaskawco obudziłeś. - sarknął, przerywając mu - To może powiesz mi, co mam dziś ćwiczyć? - lis spojrzał na niego sceptycznie i westchnął.
- Dobrze... Słuchaj. - zaczął - Za godzinę masz być na tej polanie, co wczoraj. Jasne gaki? - warknął - A teraz wynocha z mojej klatki! - krzyknął.
- Dobrze, jak sobie życzysz. - powiedział, wychodząc z umysłu. Blondyn spojrzał na zegarek, który wskazywał za dziesięć siódma. Wykonał poranne czynności, łącznie ze śniadaniem w postaci ramenu na szybko i wyszedł z domu. Chłopiec puścił się biegiem w stronę bramy i po paru minutach pojawił się przed nią. Strażnicy spali w najlepsze. Cichutko się wymknął, kierując się w stronę polany.
- Dobra, jestem. - zakomunikował lisowi - To od czego mam zacząć?
- Najpierw zrób parę kółek wokół polany - powiedział na odczepnego - W tym czasie zadam ci parę pytań odnośnie do klanów i wiosek. Odpowiadaj mi w myślach. - nakazał.
- Zgoda. - po krótkiej rozgrzewce Naruto rozpoczął bieg i czekał na pytanie.
- Ile mamy krajów? - zapytał - Wymień.
- Wyróżniamy pięć głównych krajów. Kraj Ognia, Wody, Ziemi, Błyskawic i Wiatru. - odpowiedział.
- Dobrze. - pochwalił - Wymień Ukryte Wioski i ich przywódców.
- Konohagakure - Hokage, Kirigakure - Mizukage, Iwagakure - Tsuchikage, Kumogakure - Raikage, Sunagakure - Kazekage. - wyrecytował płynnie.
- Co wiesz na temat klanu Hyuga?
- Klan Hyuga. Jest to jeden z klanów żyjących na terenie Wioski Liścia. Podzielony na Główną gałąź i Trzon drzewa. - powiedział, robiąc już szóste okrążenie. Naruto, jak na sześciolatka miał dobrą kondycję, więc taki bieg nie męczył go zbyt szybko. - Głową Gałęzi jest Hiashi Hyuga. Największą chlubą tego klanu jest ich dojutsu*, Byakugan (Białe Oczy). Dają one użytkownikowi wyjątkową umiejętność, czyli spoglądania przez niemal wszystko, jak również zdolność odczytywania myśli przeciwnika z ruchu jego oczu, dostrzegania wewnętrznego centrum chakry przeciwnika. Byakugan potrafi widzieć wszystko wokół użytkownika tego Kekkai Genaki*. - skończył mówić, robiąc już ósme kółko. Pomału zaczął się męczyć - Kurama zrobimy przerwę?
- Yyy, co? - nie dosłyszał - Tak, tak. Przerwa. - otrząsnął się - Muszę przyznać, że taki dzieciak jak ty szybko się uczy. - powiedział z nieudawanym podziwem.
- Dziękuję Kyu! - zawołał na głos i podbiegł do jeziora. Obmył twarz i wrócił pod drzewo.
- Skoro masz przerwę, to opowiem, co ja wiem na temat tego dojutsu. - powiedział do chłopca.
- Zgoda. Słucham. - skupił się.
- Oprócz przepływu chakry, użytkownik widzi Tenketsu, czyli punkty przepływu chakry, których jest trzysta sześćdziesiąt w ciele człowieka. Użytkownik może dzięki precyzyjnemu uderzeniu zatrzymać lub zmienić kierunek oraz szybkość przepływu chakry w ciele. Byakugan widzi trzysta pięćdziesiąt dziewięć stopni wokół użytkownika. Jeden punkt, znajdujący się w okolicach pod pierwszym kręgiem szyjnym, jest punktem ślepym Byakugana. Oznacza to, że użytkownik jest niemal nietykalny, chyba że przeciwnik dostrzeże słaby punkt jego zdolności. - skończył mówić.
- Kyu, jakich technik będziesz mnie uczył? - zapytał na głos.
- Na początek będziesz się uczył chodzenia po wodzie i drzewie. Jak to opanujesz, to będę cię uczył Kage Bunshin no Jutsu, Kawarimi no Jutsu, Shunshin no Jutsu, kilka przydatnych i prostych pieczęci oraz podstawy Shōsen Jutsu. - odpowiedział - Bo z twoimi pokładami chakry powinno to szybko pójść, ale najpierw wracaj do ćwiczeń. Zrób pięćdziesiąt przysiadów i trzydzieści pompek.
- Hai! - krzyknął i wstał. Naruto ćwiczył pod okiem Kuramy, a lis odpytywał go ze zdobytej wiedzy. Blondynowi ćwiczenia wychodziły coraz sprawniej, za to pytania robiły się coraz trudniejsze. Odpowiadał na nie, bez żadnych większych problemów. Po trzech godzinach ćwiczeń Uzumaki zgłodniał.
- Nee, Lisku? - powiedział zasapany - Głodny jestem. Zróbmy przerwę, bo zaraz padnę na moją piękną buźkę z głodu.
- Nie rozśmieszaj mnie. - zaśmiał się - Ty i ładna buźka? Jasne - ironizował - Ale przerwa ci się należy, ale nie za długo.
- Ja wcale nie żartuję! - oburzył się i wstał z ziemi, na której chwilę temu siedział. Otrzepał tyłek i ruszył truchtem do Ichiraku Ramen.
- Ramen, ramen. - nucił pod nosem - Ramen, mój kochany, pyszny ramen. - Kiedy tak sobie nucił, biegnąc główną drogą po wiosce. Jakiś obcy rzucił w niego kamieniem, który niefortunnie trafił go w łuk brwiowy. Chłopiec zajęczał z bólu i chwycił się za bolące miejsce.
- Potwór, powinieneś zginąć! - wrzasnął jakiś mężczyzna i uciekł.
- Ałł. - syknął z bólu. Krew zaczęła się sączyć z rany. - Kurama pomóż, boli. - powiedział cichutko, płacząc.
- Oderwij kawałek materiału z bluzki i przyłóż do rany. Ja w tym czasie ją zagoję. - wydał polecenie i chłopiec drżącą rączką oderwał niewielki kawałek, przykładając go do rany.
- Kurama, już nie boli. - powiedział po kilku sekundach zaskoczony. - Jak to zrobiłeś? - zapytał.
- Użyłem swej chakry. - odpowiedział - Teraz, biegiem do domu. - rozkazał. Oczami blondyna widział, jak kilku oprawców zbliża się do niego.
- A co z ramenem?
- Tobie ramen zawsze w głowie. Do domu i koniec. - zakończył dyskusję.
- Dobrze. - posmutniał, ale posłuchał przyjaciela i biegiem udał się do mieszkania.
- Dobrze... Myślę, że na razie z ćwiczeniami fizycznymi robimy przerwę. - oznajmił - Jak będziesz w domu, wejdź do mnie. Porozmawiamy o chakrze. Pora, abyś zaczął ćwiczyć też umysł.
- Hai. - potwierdził - Dobra Lisku, zaczynamy, dattebayo! - powiedział, gdy znalazł się w już domu.
- Ależ ty nie cierpliwy, mały. - westchnął - Naruto umyj się, jesteś cały we krwi. A trening nam nie przepadnie. Mam jeszcze masę ćwiczeń fizycznych dla ciebie. - uśmiechnął się przebiegle.
- No dobrze. - umył się i zjadł trzy opakowania ramen na szybko. Po posiłku usiadł na łóżku. Zamknął oczy i stanął przed klatką Kyuubiego.
- Już jesteś, a chciałem się jeszcze przez chwilę zdrzemnąć. - mruknął do siebie - Podejdź.
- Czego mnie nauczysz? - zapytał pełen ciekawości.
- Najpierw powiedz, czym jest chakra i do czego służy? - zadał pytanie.
- Chakra jest niezbędna, nawet do najbardziej podstawowej techniki, polegającej na formowaniu fizycznej energii, znajdującej się w każdej komórce ciała oraz energii duchowej, uzyskanej z ćwiczeń i doświadczeń. Kiedy zostanie uformowana, może zostać skierowana, układem krążenia chakry, który jest dla chakry tym, czym dla krwi jest układ krwionośny. - odpowiedział - Chakra jest też potrzebna do wykonania ninjutsu opartych na żywiołach. Ziemi, ognia, wiatru, wody i błyskawicy. Większość shinobi ma naturalne powinowactwo do jednego z typów. Istnieje pięć podstawowych typów, a każdy jest silniejszy od jednego i słabszy od innego.
- Bardzo dobrze. - pochwalił - Pokażę ci, o co chodzi z mieszaniem energii fizycznej i duchowej. - powiedział i zmienił się w mężczyznę, ale tym razem nie miał na sobie kimona, a tradycyjny strój shinobi. Różnił się rękawami, które były jasnopopielate z płomieniami przy końcach rękawów, a na plecach miał wyszytą złotą nicią cyfrę dziewięć. Spodnie i sandały były ciemnogranatowe. Swoje długie włosy związywał właśnie w wysoki kucyk. - Najpierw musisz się skupić i wyobrazić tę energię. To na początku nie jest łatwe, ale poradzisz sobie. - Kurama złożył dłonie i nad jego głową pojawiła się rudopomarańczowa chakra. - Tak wygląda moja chakra, twoja będzie jasnoniebieska. I dzięki niej można używać różnych technik. - wyjaśnił - Na przykład... Kage Bunshin no Jutsu! - zawołał, a po bokach pojawiły się dwa klony. - Teraz Naruto podejdź do jednego z nas i dotknij.
- Dobrze. - chłopiec podszedł do klona po lewej strony. Wyciągnął dłoń i ostrożnie dotknął Kuramy. Chłopiec otworzył szerzej oczy ze zdziwienia - Ale jak? Przecież klony powinny być niematerialne. Dam radę się tego nauczyć? To jest poziom jonina, dattebayo!
- Tak, to prawda, co mówisz. - zgodził się - Ale z twoimi pokładami chakry zwykłe Bunshin nie będzie prawidłowe. Technika się nie uda. Z Kage Bunshin, które pobiera więcej chakry od użytkownika, jest trudniejsza dla tych, którzy mają jej mało, tym samym będzie łatwiejsza dla ciebie. - wyjaśnił chłopcu.
- Sugoi! - zawołał radośnie - Czyli dam radę robić tak trudną technikę, dattebayo?!
- A co ja właśnie powiedziałem, knypku. - zirytował się - Koniec na dziś. Spać. Jutro wstajesz wcześnie rano. I ostrzegam, jak znowu będę cię musiał budzić piętnaście minut, to wylądujesz w jeziorze, jasne? - ostrzegł, patrząc mu w niebieskie oczy.
- H-hai. - przestraszył i wyszedł ze swojego umysłu, kładąc się do łóżka. - Dobranoc Aniki i dziękuję za trening.
- Aniki? - zdziwił się - Dlaczego mnie tak nazwałeś?
- Bo... Bo traktuję cię za moją rodzinę. Pomagasz mi i ratujesz, kiedy mi się coś stanie. Troszczysz się o mnie jak... Jak starszy brat. - powiedział cichutko, chowając głowę pod kołdrą, chciał ukryć rumieniec, wpływający na policzki. Kurama słysząc to, wzruszył się i uśmiechnął.
- Śpij mały. - powiedział czule - Jutro czeka cię kolejny ciężki dzień... Ototo - szepnął, ale Naruto tego nie usłyszał, bo już zasnął.
***Miesiąc później***
Na następny dzień, jak i kolejny miesiąc Naruto trenował umysł i ciało. Chłopiec pod okiem Kuramy uczył i powtarzał technikę Cienistego Podziału, którą zaczął się uczyć niecałe dwa tygodnie temu.
- Dobrze, Naruto. - pochwalił chłopca, któremu udało się zrobić jedenaście klonów. - Skup się i zrób piętnaście replik naraz.
- Hai. - odpowiedział i zamknął oczy dla lepszego skupienia. Otworzył je i wykrzyknął - Kage Bunshin no Jutsu! - Przed nim pojawiło się nie piętnaście, a dwadzieścia klonów. - Kurama! Kurama, udało mi się zrobić dwadzieścia, dattebayo!
- Jak chcesz, to potrafisz. - uśmiechnął się - Myślę, że z nimi nauka wchodzenia na drzewo pójdzie ci łatwiej. - powiedział - Wejdź do umysłu, pokażę ci, jak to zrobić. - Naruto wykonał polecenia i stanął przed Kuramą, który był w ludzkiej formie. - Naruto musisz skupić chakrę w stopach, a dokładniej na ich spodach i uwolnić tak, aby stworzyła lepką podeszwę, która przyklei się do drzewa. Pamiętaj, że zbyt dużo chakry spowoduję, że nie oderwiesz nóg od pnia, a jak będzie jej zbyt mało, to spadniesz. - ostrzegł i wszedł na ścianę. - Będzie dla ciebie łatwiej, jak wbiegniesz na nią. - doradził chłopcu, schodząc ze ściany.
- Dobrze. Rozumiem. - powrócił na polanę. - Hej ludziska! Słuchać. - zwrócił się do klonów - Będziemy się uczyć wchodzenia na drzewo bez użycia rąk. Musicie zgromadzić chakrę w podeszwach stóp i wbiec na pień. Musi stworzyć tak jakby lepką podeszwę. Pamiętajcie, że jak będzie jej zbyt dużo, to odbijecie się, a za mało, spadniecie. Zrozumiano?
- Hai! - odkrzyknął tłum. I tak przez resztę dnia klony i Naruto starali się wdrapać na czubki drzew. Naruto, by tak skupiony, że zapomniał o jedzeniu. Przypomniał sobie o nim, gdy głośno zaburczał mu żołądek.
- Ej, mały! - zawołał - Zrób przerwę. Klony będą nadal ćwiczyć. Zjedz coś.
- Dobrze. - niechętnie zgodził się i podszedł do jednego z drzew, pod którym był koszyk z prowiantem. Wyjął dwie kanapki i wodę. - Kurama? Mam sugestię.
- Jaką?
- A może, by połowa klonów uczyła się chodzenia po wodzie, a druga na drzewa. A ja poćwiczę z jednym klonem taijutsu. Co sądzisz? - zapytał.
- Hymm... - zastanowił się - To nie jest taki głupi pomysł, ale będziesz wykończony. A klony odwołasz, dopiero jak będziesz w domu i siedział na łóżku.
- Czemu? - zapytał z pełną buzią.
- Bo całe ich zmęczenie przejdzie na użytkownika techniki. Mówiłem ci to już. Głuchy jesteś czy masz uszy brudne? - zirytował się.
- No dobra. Coś tam mówiłeś, sorki lisku. - uśmiechnął się i wstał. Podszedł do klonów. - Hej! Przerwa. Chodźcie mnie posłuchać. - Gdy zawołał, kopie przerwały ćwiczenia i podbiegły do użytkownika - Podzielcie się na dwie drużyny. Jedna będzie dalej ćwiczyć wchodzenie na drzewa, a druga będzie się uczyć chodzenia po wodzie. Zgoda? - skończył. - Tylko niech drużyna od wody zaczeka. - dopowiedział.
- Hai! - drużyna pierwsza odeszła w stronę drzew.
- Kurama wytłumacz, jak wejść na tafle. - poprosił, wchodząc do lisa.
- Podobnie, tylko musisz ją uwolnić, żeby mogła tak jakby wyciekać ci ze stóp. - powiedział - Efekt będzie ten sam, jak dasz za mało albo za dużo chakry. - Kurama złożył parę pieczęci i poziom wody w klatce nieznacznie się podniósł. Woda sięgała brzucha Naruto. - Popatrz na moje stopy. - Naruto opuścił wzrok i zauważył, jak chakra Kyuubiego wypływa ze stóp. Lis stał na wodzie, zrobił parę kroków i zrobił koło wokół chłopca. Naruto patrzył uważnie na kroki.
- Ach! - zachwycił się - Rozumiem, co masz na myśli. Dzięki Aniki.
- Dobra. Wiem, co trzeba zrobić. - powiedział - Musicie skupić chakrę w stopach, tak aby wyciekała, ale nie jak przy w chodzeniu na drzewa, bo ona wtedy tworzyła lepką podeszwę. Tu musi wypływać ze spodu stóp. Rozumiecie? - zapytał się.
- Tak! - odpowiedzieli chóralnie.
- No to biegiem nad wodę. - Repliki ruszyły w stronę jeziorka. Naruto stworzył jeszcze jednego klona. - Poćwiczymy taijutsu. - odezwał się do repliki. Ten na znak, że usłyszał, przyjął pozę do walki. Naruto wraz z klonami ćwiczyli do późnego wieczoru. Repliki świetnie sobie radziły wchodzeniem na drzewa, jak i utrzymaniem równowagi na wodzie.
- Dobra Gaki. - powiedział - Koniec na dziś. Wróć do domu i wtedy odwołaj klony.
- Dobrze. - opowiedział i udał się w stronę bramy. Sprawdził, czy strażnicy śpią. Kiedy się upewnił, cicho ich ominął i skierował się do domu. Długo nie szedł, kiedy spostrzegł, że ktoś go śledzi.
- Aniki, ktoś mnie śledzi. - pomyślał - Co mam robić? Atakować?
- Nie. Idź, jak gdyby nigdy nic. - odpowiedział - Jeśli cię zaatakują, uciekaj. Dobrze? Skręć w tę uliczkę po prawej.
- Dobrze. - Naruto szedł pomału w stronę uliczki. Postacie skręciły za nim. Naruto stanął przed ścianą plecami do napastników.
- Mamy cię, demonie. - powiedział jeden z nich.
- Teraz nam nie uciekniesz. - dopowiedział drugi, wyciągając broń z pochwy.
- Aniki? - zaniepokoił się.
- Daj mi przejąć kontrolę nad ciałem. - powiedział - Nie zabiję ich, tylko przestraszę.
- Dobrze. - zgodził się. Lis przejął kontrolę nad ciałem, jak i głosem. Zniknął błękit, zastępując go krwistą czerwienią.
- Zostawicie to dziecko. - przemówił swoim głosem, odwracając się w stronę mężczyzn. Kiedy ukazała się im twarz blondyna, zauważyli w ciemnościach jarzące czerwienią oczy. - Albo was zabiję. - Uśmiechnął się przerażająco.
- To demon! - krzyknął - Rokuro, uciekajmy.
- Przestań się mazgaić, to tylko bachor. - warknął na towarzysza - Co on może nam zro... - Nie dokończył, bo ręka z pazurami przeszyła mu prawą stronę klatki piersiowej.
- Ostrzegałem. - powiedział swoim basowym głosem - Ty! - wskazał na bladego z przerażenia mężczyznę zakrwawionym pazurem - Zabierz tę zarazę do szpitala, bo inaczej mu pomogę się wykrwawić. - zwrócił się do drugiego z mężczyzn - I radzę więcej po tego dzieciaka nie przychodzić. Albo czeka ich los o wiele gorszy, niż tego przybłędy. - wskazał na niego podbródkiem. Mężczyzna kiwnął głową, patrząc z przerażaniem w stronę Kuramy. Wziął rannego towarzysza na barana i zniknął w chmurze dymu. Lis wrócił do domu i położył ciało chłopca na łóżku. Oddał mu z powrotem kontrolę.
- Aniki? Co zrobiłeś? - zapytał.
- Postraszyłem i zraniłem jednego z nich. - odpowiedział spokojnie, wręcz znudzony - Spokojnie. Rana nie jest poważna. - uspokoił chłopca. - Teraz odwołaj klony.
- To one nie zniknęły?! - zdziwił się - Przecież przejąłeś nade mną kontrolę.
- Powinny, ale użyłem minimalnej ilości chakry. - odpowiedział - A ty dobrowolnie mi pozwoliłeś przejąć władzę nad ciałem, więc to mi ułatwiło sprawę, Ototo. - Kurama zanim się spostrzegł co powiedział, z oczu chłopca pociekły łzy szczęścia. Bez zastanowienia wszedł do umysłu i wbiegł w pysk lisa, mocno się do niego przytulając. - Ej, co tobie? - zapytał zdezorientowany - Naruto, złaź ze mnie.
- Aniki powiedziałeś do mnie "ototo". - powiedział z uśmiechem poprzez łzy.
- No dobrze, ale zejdź już ze mnie. - powiedział lekko zażenowany sytuacją i zmienił się szybko w człowieka. Naruto, zanim się spostrzegł, wpadł w objęcia Kuramy i jeszcze raz mocno się wtulił. Tym razem w szyję i włosy Kyuubiego. Lis niepewnie oddał uścisk. - Naruto odwołaj klony. - szepnął we włosy chłopca. Blondyn kiwnął główką i wszystkie repliki z polany zniknęły w białym dymie. Chłopiec poczuł ogromne zmęczenie i prawie od razu zapadł w sen, ale zanim to zrobił, ułożył się wygodnie w objęciach swojego "starszego brata".
- Dziękuję Aniki. - szepnął i zasnął w objęciach lisiego opiekuna.
- Dobranoc mały. - odpowiedział - Przed tobą wiele przygód. Zapamiętaj, zawsze zostanę z tobą. - blondyn uśmiechnął się przez sen, nieświadomie bardziej przytulając się do Kuramy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top