107. Decyzja
- Niespodzianka! - wykrzyknął tłum. W górę wystrzeliły snopy kolorowego ognia. Naruto razem z Kushiną ruszył do brata i reszty.
- Wszystkiego najlepszego braciszku. - powiedział z uśmiechem i podał mu czarkę z sake, po czym podał kolejne trzy reszcie rodziny Uchiha.
- Co... Wy... - nie mógł wydusić z siebie słowa. Blondyn objął go ostrożnie, by ten nie wylał.
- Na cześć Uchihy Sasuke! - wszyscy zaczęli bić brawo i krzyczeć - Niech nam żyje sto lat. Ukłon! - tłum złożył ukłon na cześć jubilata.
- Planowałeś to? - warknął zarumieniony.
- Owszem, dlatego byłem nieswój. Teraz pij. - wskazał na sake. Brunet westchnął, ale posłał mu szeroki uśmiech. Wypił alkohol i się skrzywił. Mikoto i Fugaku lekko oszołomieni poczynili, jak syn. Itachi po chwili milczenia po prostu się zaśmiał.
- Wszystkiego najlepszego braciszku. Twoje zdrowie. - po czym wypił i oddał czarkę Kushinie. Naruto popchał bruneta do wszystkich, by złożyli mu życzenia i pogratulowali wejścia w dorosłość. Co rusz ktoś go objął, to poklepał po plecach. Niektóre kobiety ucałowały go w policzek, co zaskoczyło chłopaka. Sam oszołomiony odpowiadał z lekkim opóźnieniem, ale zaraz się opanował i dziękował. Rodzice patrzyli na błyszczące oczy swojego młodszego syna z radością.
- To był twój pomysł? - Fugaku zwrócił się do blondyna, który skinął z uśmiechem głową.
- Owszem. Wysyłanie ukrytych myśli do Kuramy, który dyrygował głównie przygotowaniem i odciągał Sasuke od wszystkiego, by ten nie spostrzegł, było trudne. Itachi zajął się obserwacją swojego młodszego braciszka. Oka-chan i Roshi-jichan zajęli się jedzeniem. Zadaniem Tou-chan było sprowadzenie gości z Konohy i Suny. - wskazał na ludzi. W tej samej chwili właśnie Gaara składał mu życzenia, po czym ku szokowi bruneta objął go w męskim uścisku. Kankuro uścisnął mu rękę.
- Wiele zrobiłeś dla moich synów. - powiedział.
- Tak. - nie krył się z tym - Ale to oni też dali mi wiele. Dali mi rodzinę.
- Dziękuje Naruto. - odezwała się Mikoto i objęła chłopaka. - Jeszcze raz ci dziękuję.
- Nie ma sprawy. - uśmiechnął się. Senior poklepał go po barku, kiedy się odsunął.
- Naruto, co się teraz dzieje? - odezwał się Itachi. Blondyn spojrzał na tłum.
- A, to Roshi-jichan i jego stół z jedzonkiem. Tsunade-bachan chyba zaopatrzyła nas w dużą ilość sake. - parsknął śmiechem, kiedy zaczęła polewać praktycznie każdemu. - Lepiej tam chodźmy, bo cały ramen zjedzą, dattebayo! - wszyscy się zaśmiali i ruszyli do ludzi.
- Naruto, jak ja cię nienawidzę. - powiedział Sasuke, kiedy ten stanął obok bruneta. - Jest tu Noki-sama i przyniosła lisie wino.
- Do usług. Radzę ci z nią wypić. - poklepał go po plecach - Jak coś będę w pogotowiu. - uśmiechnął się lekko.
- Dzięki Młotku. - powiedział z dużą ilością sarkazmu.
- Nie dramatyzuj. - popychał go do patrzącej z lisim uśmiechem Noki. Naruto zabrał ze stołu czarkę z wodą i ruszył za bratem.
- Noki-sama. - ukłonił się i usiadł na poduszce tak jak blondyn. Lisica skinęła głową i polała mu. Chłopak zachował pełną kurtuazję. W ciszy upili łyk tak, jak jego towarzyszka.
- Wszystkiego najlepszego Sa-chin. - uśmiechnęła się, kiedy chłopak zaczął kaszleć. Uszy położył po głowie, a kitami niespokojnie zamerdał. Naruto uśmiechnął się zza czarki.
- Dzię-kuję Noki-sama. - powiedział, kiedy piekło w gardle i ustach osłabło. - Bardzo mocne.
- Wiem. Nauczymy cię jeszcze pić. - mrugnęła do niego - Jeszcze? - wskazała na brązowy wazon.
- Nie, nie. - machnął rękoma, na co Kapłanka zaśmiała się perliście i lekko.
- Jak coś jestem tutaj. - brunet wstał i ukłonił się, po czym odszedł i odetchnął z ulgą, tak samo jak blondyn.
- Mocne? - zapytał.
- Piekielnie. - mruknął.
- Masz już zaróżowione policzki, braciszku. - uśmiechnął się psotnie - Żebym cię nie zbierał z ziemi.
- Zamknij się. - powiedział chłodno, ale z uśmiechem - Chyba mi starczy. - stwierdził.
- Nie tak szybko. Masz jeszcze kilku ludzi. - chłopak jęknął, ale poddał się i ruszył wypić toasty za siebie z innymi. W międzyczasie towarzystwo za Sasuke i Naruto dla Noki zajął Chiaki, który wpatrywał się z wyzwaniem w oczy kapłanki. Na środku stał duży brązowy dzban, wypełniony winem.
- Twoje zdrowie... - nie dokończył, bo na stole pojawiła się mniejsza butelka z sake oraz Tsunade, która dosiadła się.
- Wszędzie rozpoznam i wyczuję walkę na picie. - powiedziała z szerokim uśmiechem. Noki skinęła z powagą głową i polała kobiecie wina. Blondynka skinęła w podzięce i uniosła kieliszek. - Za nas i wygraną wojnę.
- Za nas i wygraną. - odpowiedzieli razem, po czym duszkiem wypili.
- O tak! To się nazywa alkohol! - powiedziała uradowana - Przepyszny. - Noki zaśmiała się, tak jak Chiaki, który polewał kolejną kolejkę. Biedna Shizune i Ton-Ton pokręcili na boki głowami załamani.
- Zobaczymy Hokage, czy dotrwasz do końca dzbana. - oznajmił pół-lis z lekkim uśmieszkiem.
- Mało kto mnie przepija. - machnęła ręką z czerwonymi paznokciami, po czym wpiła alkohol. Lisy spojrzały na siebie i wypili swoje kolejki. Sake ponownie się polało i ruszyło w ruch. Całej trójce przyglądali się praktycznie wszyscy. Lisy z kpiącymi minami, a ludzie i Bijuu ze śmiechem. Kushina pokręciła na boki głową i machnęła ręką na nich. Minato objął ją w pasie i pocałował w policzek. Mikoto i Fugaku stali obok nich i patrzyli na wszystkich. Byli naprawdę zaskoczeni i oszołomieni widokiem lisów oraz Bijuu wśród ludzi.
- Niesamowite. - wymsknęło się Fugaku, który pokręcił głową.
- Prawda? - brunetka chwyciła go za ramię - Tak wiele różnych istot w zgodzie i do tego świetnie się bawią. Może i my powinniśmy się zabawić? - posłała mu zadziorny uśmiech. Senior odpowiedział na niego. Dwa małżeństwa podeszły i wzięli ze sobą kilka butelek sake i zaczęli ze sobą rozmawiać o wszystkim i wypijać za zdrowie swoich dzieci. Itachi szukał w tłumie swej ukochanej i znalazł ją, rozmawiającą z Fuu, Chomei i Matatabi. Brunet stanął obok.
- Witam. - przywitał się z lekkim uśmiechem.
- Hejka. - odpowiedziała radośnie Fuu.
- Witaj Itachi. - powiedziała Cho, razem z Matatabi. Nii złapała mężczyznę pod ramię i posła mu lekki uśmiech.
- Jak się ma Sasuke? - zapytała blondynka.
- Skrępowany. - odpowiedział i wszystkie kobiety zaśmiały się.
- Biedny. - powiedziała bez krzty współczucia w głosie.
- Przeżyje. Czy mogę was przeprosić... - spojrzał na Bijuu i Fuu - Ale chciałbym porwać moją partnerkę?
- Zabieraj. - machnęła na nią z szerokim uśmiechem Matatabi. - Tylko pamiętaj, ja drapię. - oznajmiła zadziornie i pokazała swoje turkusowe paznokcie z lekkim szpicem.
- Będę pamięć Matatabi. - posłał jej uśmiech i zabrał Nii na spacer.
- Słodka z nich para. - stwierdziła z uśmiechem Fuu.
- Prawda. Bardzo do siebie pasują, jednocześnie mają tyle sprzeczności. - powiedziała Nibi, reszta jej przytaknęła.
- Założymy się? - oznajmiła nagle nastolatka.
- A o co? - Cho podniosła brew.
- Ile będą mieć dzieci? - kobiety wybuchły śmiechem.
- Dwójka. - stwierdziła Matatabi.
- Ja też tak myślę. - zgodziła się z siostrą.
- Ja obstawiam, że trójka. - ponownie wybuchły śmiechem i razem udały się do stołu ze słodkimi przekąskami. Spostrzegły jubilata, który akurat rozmawiał z rodzicami i popijał sake. Naruto za to śmiał się z mamą.
- Ładny widok. - powiedział Nanabi.
- Zgadzam się. Rodzina w komplecie. - stwierdziła z uśmiechem Fuu i włożyła do ust różowe dango. - Na Mędrca, co za smak. - rozpłynęła się, przymykając oczy z przyjemności. Bijuu zaśmiały się i same spróbowały. Reakcje były podobne. - Roshi-jisan potrafi gotować prawdziwe arcydzieła kulinarne.
- Oj tak! - odpowiedziały wspólnie. Nieopodal ów kobiet stał sam kucharz i uśmiechnął się zza wąsa zadowolony. Kiwnął głową i odszedł do kuchni dorobić parę rzeczy. W następstwie z nim udał się Son, z którym wdał się w miłą i spokojną rozmowę. Han stał w cieniu budynku razem z Kokuo i skinął na przyjaciela głową. Weszli razem z nimi do środka.
***
Wszyscy bawili się przednio. Sake i lisie wino lało się litrami. Pojedynek Noki, Chiakiego i Tsunade skończył się straceniem przytomności przez blondynkę, ale dzban był pusty, czym zdobyła szacunek kapłanki i Chiakiego, który był w dalszym ciągu przytomny, ale bardzo, bardzo pijany bił brawo. Biedny Kurama, który musiał mieć go pod swoją opieką, warczał na niego i jego głupotę, po czym skarcił też Noki za jej niepohamowanie. Otrzymał jednie prychnięcie z jej strony i soczysty rumieniec, kiedy przypomniała mu o Fiel. Kurama warknął i zabrał przyjaciela, zaprowadzając go do domu chłopców. Chiaki mruknął coś pod nosem i zasnął na dobre. Lis westchnął i wyszedł z domu. Odszukał swoich podopiecznych, którzy rozmawiali ze swoimi rodzicami. Ujrzał też, jak Itachi dosiadł się do nich razem z Nii. Udał się w ich stronę. Po drodze pochwycił czarkę i butelkę sake.
- Mogę się przysiąść? - zapytał.
- Oczywiste Kurama. - powiedział Sasuke i przesunął się, robiąc mu miejsce.
- No jubilacie polej swojemu mentorowi. - powiedział i podstawił czarną czarkę. Uchiha uśmiechnął się i napełnił ją. - Twoje zdrowie. Niech rozsądek i opanowanie zawsze będą z tobą. - po czym spojrzał na blondyna - By opanować jego, kiedy sam zacznie.
- Dzięki Aniki. - mruknął wielce obrażony chłopak i upił wodę z czarki. Wszyscy zaśmiali się na to.
- Dziękuję Kurama. - wypił alkohol. Jego policzki były już dużo mocnej zarumienione, a oczy błyszczały. Sasuke był po prostu rozluźniony. Naruto wiedział, że czuje się szczęśliwy, będąc wśród rodziny.
- Zaraz wracam. - oznajmił nagle blondyn i wstał. Sasuke odprowadził go wzrokiem do domu Roshiego.
- Opowiedz jeszcze raz walkę z Danzo. - Fugaku podjął przerwany temat. Brunet zamilkł na chwilę, po czym zaczął opowiadać ze szczegółami walkę i jej przebieg. Opowiedział dokładnie o technikach swojego klanu, jakich użył zwyrodnialec. Senior wzburzył się. - Jak on mógł. Itachi... wybacz mi...
- Było minęło. - machnął zdrową ręką. - Ważne, że on jest martwy i to za zasługą Sasuke, Naruto i Kuramy. - w tej samej chwili zjawił się blondyn z wielką tacą.
- Sasuke, sto lat raz jeszcze. - po czym położył tacę z wielką misą wieprzowiny w panierce z bambusem i ryżem. Na górze ryżu była wbita świeczka. - Pomyśl życzenie Oni-san. - powiedział z naciskiem na "starszy brat". Kiedy pierwszy szok minął u bruneta. Wszyscy jak jeden rusz wybuchli gromkim śmiechem. Zarumieniony jubilat warknął po lisiemu, że Naruto to skończony kretyn, po czym złożył dłonie na kształt modlitwy i zamknął oczy. Pomyślał życzenie i zdmuchnął świeczkę. Naruto wyjął ją i podął każdemu pałeczki i miseczki.
- Dzięki Młotku. - powiedział, ale na jego twarzy gościł uśmiech - Powiedz mi, dlaczego to konkretnie danie?
- Bo je lubisz, a za słodkimi nie przepadasz. - wzruszył ramieniem i nałożył mu porządną porcję. - Wcinaj i nie marudź.
- Tak mamo. - mruknął. Ponownie wszyscy się zaśmiali, ale krótko. Naruto nałożył każdemu porcję, po czym zaczęli jeść.
- Naruto, to jest pyszne! - odezwała się po pierwszym kęsie Mikoto, mimo że nie odczuwała głodu.
- Dziękuje. Roshi-jichan mi pomógł. - wskazał na śmiejącego z Tobio z czegoś co powiedział.
- Jak się cieszę, że odziedziczyłeś gotowanie po mnie. - powiedziała z ulgą Kushina, na co jej mąż zaśmiał się nerwowo.
- Wiem, też się cieszę. - odparł - Prawda Tou-chan? - spojrzał na niego.
- Nie przypominaj mi. - mruknął, ale zaśmiał się cicho.
- Ale dlaczego mam nie wspominać wybuchu jajecznicy, kiedy ją robiłeś? - podniósł jedną brew z pytającym wyrazem twarzy i zadziornym uśmieszkiem. Senior spojrzał na syna z chłodem i zmrużył oczy. Nagle Mikoto i Kushina parsknęły głośnym śmiechem, potem dołączyła Nii i Kurama. Na sam koniec już wszyscy się śmiali i zajadali potrawę, popijając od czasu do czasu wodą lub sake. - Zaraz się pożygam z tego szczęścia, emitującego od ciebie, brat. - mruknął do niego w myślach, przekomarzając się.
- Stul dziób, Młotku. - pomyślał ostro - Dziękuję. - dodał po chwili.
- Pamiętaj. Zawsze będę twoim bratem, przyjacielem. Rodziną. - oznajmił pewnie i spojrzał w oczy bruneta.
- Wiem. Dziękuję za wszystko Naru. - utrzymali jeszcze przez chwilę kontakt wzrokowy, po czym wrócili do jedzenia.
- Tak się zastanawiam... - zaczął Fugaku - Dlaczego postanowiliście pozbawić się człowieczeństwa na rzecz przemiany?
- Uznaliśmy, że jako ludzie nie pokonamy zła, które zagraża temu miejscu i ich mieszkańcom. - powiedział Naruto - Bijuu, to tak naprawdę tylko niewyobrażalnie potężna chakra, ale jak się ją połączy, staję się czymś, z czym nie da się walczyć w postaci człowieka. Nasza dwójka raz już umarła, ale jak się okazało, tak miało być. Bycie pół-lisami pozwala żyć tu, jak i w Kraju Złotego Lisa.
- Tu jesteśmy Uchihą Sasuke i Namikaze-Uzumakim Naruto. Tam Księciem Sasuke i Księciem Naruto. - powiedział brunet.
- Książęta... Ale dlaczego? - zadał kolejne pytanie.
- Z tym pytaniem, to kierować się Fugaku-san do Shikuromy-sama. To on nadał nam te tytuły. - wskazał na ów lisa, który ich doskonale słyszał. W tej samej chwili uniósł złotą czarkę z sake i szeroko, ale psotnie się uśmiechnął.
- Ku naszemu niepocieszeniu. - westchnął brunet - Jest to bardzo kłopotliwe, kiedy lis po prostu składa ci pokłon.
- Wolimy być po prostu Sasuke i Naruto. - uśmiechnął się lekko Uzumaki.
- Trudno będzie. Musicie się pogodzić z tymi tytułami. Zważcie na to, że tutaj jesteście bohaterami. - powiedział Kurama i zjadł kawałek bambusa.
- Wiemy... - mruknęli jednocześnie.
- Ale i tak będziemy mieszkać tu. - wskazał na wioskę. Lis skinął głową, że zrozumiał aluzję.
- Nie chcecie podjąć się dalszemu w szkoleniu? - zapytał senior.
- Teraz nasza siła w tym świecie jest nieokiełznana. Jedynie kto w tym gronie jest nas w stanie zabić. To Kurama, Noki-sama, Chiaki-san, Fi-san, Koha-san i Roma-sama i Kimisa, ku naszemu zaskoczeniu. - Fugaku uniósł brwi i spojrzał na dziewczynkę, aktualnie siedzącą na ramionach Kisame i śmiejącą się głośno.
- Oraz my sami. - dopowiedział Sasuke - Jeszcze my możemy zabić się nawzajem.
- Żadna ludzka broń i techniki nas nie zabiją. - powiedział ponuro.
- Możecie uznać nas za tchórzy, ale Kraj Złotego Lisa nie ucieknie i będzie czekał na nasze odwiedziny. - oznajmił.
- Teraz wolimy się szkolić we własnym czasie. Sami. - oświadczył pewnie Uchiha.
- Nasze przysięgi są w dalszym ciągu aktualnie. - zaczął blondyn - Żaden z nas nie będzie słabszy od drugiego.
- Zawsze równi. - dodał.
- Nawet jeśli dojdzie do walki między nami...
- To zginiemy razem. - zakończył Sasuke i posłał uśmiech do przyszywanego brata.
- Wielkie słowa, synu. - powiedział Fugaku - Cieszę się, że postępujecie tak, a nie inaczej... Że nie podążacie ścieżką chwały i chciwości.
- Nigdy. - zapewnili jednocześnie.
- No dobra, koniec tej całej powagi. - odezwała się Kushina - Jedzmy i pijmy. Dziś jest święto Księcia Sasuke, czy jak się tam zwie, dattebane. - wszyscy się roześmiali. Atmosfera rozluźniła się natychmiast. Wszyscy powrócili do posiłku i napitków.
- Oka-chan, Tou-chan? - zwrócił się do małżeństwa Namikaze szeptem.
- Co tam synku? - powiedziała i pogłaskała go po ramieniu.
- Wracacie? - oboje uśmiechnęli się lekko smutno i skinęli głowami.
- Nasz czas już dobiega końca. Widzieliśmy, jak dorastacie, jak się zmieniacie. Teraz już jesteście dorośli. - powiedział Minato.
- Nie potrzebujesz nas, tak jak i Sasuke. - brunet spojrzał na małżeństwo Namikaze i posłał im lekki uśmiech oraz skinął głową w podziękowaniu.
- Zawsze będziemy was kochać. - powiedziała pewnie i objęła blondyna.
- Dziękuję wam. - Minato chwycił i ścisnął go za nadgarstek. W tej samej chwili Mikoto i Fugaku rozmawiali o tym ze swoimi synami. - Odprowadzę was.
- Odprowadzimy, to chciałeś powiedzieć Młotku. - odezwał się brunet i posłał mu smutny uśmiech. Dobrze go rozumiał.
- Wybacz. Odprowadźmy was. - poprawił się. Kurama wysłał widomość do rodzeństwa, które zaczęło powiadamiać o odejściu dwóch małżeństw. - Idziemy? - spytał cicho. Wszyscy powstali. Minato rozejrzał się po tłumie, który okrążył ich znienacka.
- Minato, Kushina, Fugaku, Mikoto, ale tak bez pożegnania się z nami? - odezwała się Tsunade. Jej policzki był lekko zarumienione, ale była na tyle przytomna, że nie chwiała się. Małżeństwa uśmiechnęły się przepraszająco. Minato i Kushina stanęli po bokach swojego syna tak jak Fugaku i Mikoto. Namikaze spojrzał na Uchihę seniora, ten gestem dłoni pozwolił mu mówić.
- Dziękuję, że przez ten krótki czas mogłem poznać was wszystkich i zobaczyć starych przyjaciół. Dziękuję za opiekę nad Naruto i Sasuke. Wiele to dla nas znaczy. - ukłonił się nisko. Wszyscy zaczęli bić brawo. Tsunade miała łzy w oczach. W końcu ruszała do przodu i objęła Minato, potem Kushinę. Następnie przeszła do małżeństwa Uchiha i ich też uściskała, co zaskoczyło Fugaku. Kolejna była Kimisa, która wskoczyła zapłakana w objęcia Minato. Jej ramiona się trzęsły, a łzy moczyły materiał na ramieniu Yondaime. Kushina sama otarła kilka łez, kiedy Misa przeszła do niej.
- Pilnuj się i wyrośnij na silną kunoichi. Pełną dobroci i mocy. - dziewczynka skinęła głową, po czym nieśmiało podeszła do Mikoto, która ze smutnym, ale szczęśliwym uśmiechem pochwyciła ją w ramiona, szepcząc podziękowania za opiekę nad jej synami. Fugaku poklepał ją po głowie. Dziewczynka wróciła do bliźniaków. Kurama uścisnął dłonie z mężczyznami. Kushina objęła go i ucałowała w policzek. Mikoto również to uczynniła, dziękując mu za bycie z nimi. Lis posłał jej uśmiech i przyjął podziękowania. Następny był Jiraiya, który bez krępacji objął starszego blondyna i uściskał czerwono włosą. Pożegnał się też z Uchiha, wymieniając uściski dłoni. Kazunari, Tobio i Rutsu podeszli do Kushiny objęli ją po kolei. Babcia pogłaskała ją jeszcze po policzku i wytarła łzę. Sama płakała. Ostatnimi byli Kakashi i Obito. Hatake podszedł do Minato, który objął swojego ucznia i poklepał go po plecach, żeby się nie przejmował i żył. Obito nieśmiało przytulił się do Kushiny, która z szerokim uśmiechem zdzieliła go po głowie, mówiąc, żeby przestał być ponury i żył jako wolny Uchiha, po czym oboje się zamienili. Uchiha podziękował Minato, a on z lekkim uśmiechem poklepał go po ramieniu. Kakashi został uściskany. Kushina na odchodnym złapała go za maskę, ściągnęła. Wybuchła perlistym śmiechem i założyła mu ją z powrotem. Wyszperała mu do ucha kilka słów, na co Hatake się zmieszał, ale kiwnął głową zarumieniony.
- Jeszcze raz dziękujemy za opiekę nad nimi i danie im rodziny, której nie mieli. - powiedział, po czym udali się w stronę lasu, razem ze swoimi dziećmi. Wszyscy pożegnali się, kłaniając się im, a raczej ich plecom. - Naruto, synu. - odezwał się Minato, kiedy zatrzymał się i odwrócił. Kushina i pozostała dwójka wskrzeszonych też to uczyniła. - Nasz czas dobiegł końca. Jestem szczęśliwy, że mogłem zobaczyć was szczęśliwych i pełnych życia. Ja i Kushina kochamy cię bezgranicznie. - blondyn ledwie powstrzymywał łzy - Sasuke te słowa kieruję także do ciebie. Od samego początku traktuję cię jak mojego drugiego syna. - Kushina mu przytaknęła.
- Nie wstydź się ich Naru. - powiedziała i uśmiechnęła się pokrzepiająco. Sama nie powstrzymywała łez, które spłynęły jej po policzkach. - Chodź tu do mnie. - otwarła ręce, w które wpadł chłopak. Płakał w milczeniu. Minato objął żonę i syna z drugiej strony. Sasuke uśmiechnął się na to i powrócił spojrzeniem na swoich rodziców. Mikoto starała się być twardą, ale posłuchała się słów przyjaciółki i pozwoliła łzą wypłynąć. Sasuke przytulił ją do siebie. Sam czuł łzy pod powiekami. Fugaku objął Itachiego w mocnym uścisku.
- Niczego nie żałuj, synu. - powiedział mu do ucha - Zawsze ciebie i Sasuke kochaliśmy, może tego nie okazywaliśmy, jak należy.
- Dziękuję ojcze. - odsunął się od niego, pozwalając uścisnąć się matce.
- Sasuke, wybacz mi, że przez te lata, kiedy byłeś dzieckiem, nie poświęcałem ci zbyt dużo czasu. - powiedział poważnie.
- Wybaczyłem ci to już dawno ojcze. - odpowiedział - Ojcze, nie winię cię za to, co robiłeś. Dziękuję, że mnie wychowywałeś. - Fugaku porwał w objęcia młodszego syna.
- Dziękuję synu. - poklepał go po plecach, po czym puścił.
- Sasuke? - odezwała się Kushina. Chłopak odwrócił się do niej i pozwolił jej się przytulić i ucałować w czoło. Tak samo, jak zrobiła jego własna matka. - Dbaj o siebie, mały. - powiedziała.
- Dobrze ciociu Kushino. - po czym Minato objął go tak jak Fugaku. - Trzymaj się i częściej się uśmiechaj. - obaj wymienili lekkie uśmiechy. Naruto skończył się żegnać z Mikoto i Fugaku, którzy ponownie podziękowali mu za ocalenie ich synów od nienawiści
- Ciociu... - nie dokończył, bo został przyciśnięty do uścisku.
- Bądź szczęśliwy i pełny życia Itachi. - powiedziała - Będę patrzeć. - uśmiechnęła się psotnie, mimo łez.
- Dobrze. - chłopak odpowiedział jej z szerokim uśmiechem. Z Yondaime wymienił mocne uściski dłoni i słowa pożegnania. Dwa małżeństwa stanęły obok siebie. Mikoto i Kushina pośrodku.
- Naruto? - zwrócił się do niego Minato.
- Słucham tato? - podciągnął nosem i spojrzał w tak samo niebieskie oczy.
- Nie sprowadzaj nas już więcej, dobrze? - wskazał na całą czwórkę. Uchiha zgodzili się z nim z lekkim uśmiechem i skinięciami głową.
- Obiecuję tato. - uśmiechnął się, ale kolejna łza spłynęła mu po policzku. Cztery sylwetki zaczęły świecić białym światłem.
- Kochamy was. - powiedziała Mikoto do swoich synów.
- My ciebie też Naruto. - powiedziała Kushina, po czym zniknęli. Naruto, Sasuke i Itachi patrzyli, jak białe światło leci do góry, po czym znika. Las ponownie stał się ciemny. Blondyn podciągnął nosem i otarł policzki z łez. Sasuke chwycił go za ramię, samemu ocierając swoje łzy spod powiek.
- Będę za nimi tęsknił. - oznajmił i spojrzał na dwóch Uchiha.
- My za nimi też. - powiedział młodszy brunet.
- Zostawię was. - oznajmił i dotknął ich ramion, lekko je ściskając. Obaj podziękowali skinięciami. Itachi odszedł.
- Chodź Naru. - blondyn skinął głową i złapał za wyciągniętą dłoń. Obaj zniknęli w błękitnym błysku.
- Gdzie jesteśmy? - zapytał i otarł już do końca ślady po płaczu.
- To Dolina Początku i Końca. - odpowiedział i usiadł na głowie Hashiramy. Naruto usiadł obok.
- Dlaczego tu? - zdziwił się.
- Nie mam zamiaru udać się do Kraju Złotego Lisa. Dobrze mi tu. - oznajmił cicho, ale pewnie.
- Co planujesz? - zapytał, nie będąc zaniepokojony. Był spokojny.
- Podróż po świecie Shinobi. - oznajmił. Naruto uśmiechnął się lekko, patrząc w gwiazdy. Ujrzał jedną spadającą.
- Ja za to chciałbym zwiedzić Kraj Złotego Lisa. Nie po to, by się szkolić, a raczej go poznać. - Sasuke odwzajemnił ten sam uśmiech.
- Podróż... - wyszeptał.
- Podróż. - potwierdził cicho. Obaj już patrzyli na gwiazdy i wsłuchiwali się w szum wody. Obaj podjęli decyzję. Rozstają się, by podróżować i zgłębiając wiedzę o historii dwóch światów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top