106. Sasuke i Itachi

- Wskrzesiłem was, bo obiecałem Sasuke, że zobaczy się z rodzicami, skoro ja widzę się ze swoimi. - odpowiedział blondyn Fugaku. Ten zmrużył tylko oczy.

- Jesteś synem Yondaime i Kushiny, tak... - zamyślił się - Co to za miejsce?

- Uzushiogakure. - powiedział, czym zaskoczył małżeństwo - Wioska jest w pełni odbudowana, tylko pod silną osłoną uniemożliwiającą dojrzenie prawdy zawartej za nią.

- Prawdy? - odezwała się Mikoto.

- Zrozumiecie, jak wejdziecie. - uśmiechnął się lekko - Sas jest do pani bardzo podobny z charakteru, jak i z wyglądu.

- Naprawdę? - posłała mu szeroki uśmiech.

- Tak. Fugaku-san proszę o troszkę mniej tej powagi. Dziś są urodziny waszego młodszego syna, a mojego brata. - powiedział z lekkim uśmiechem.

- Brata?! - podniósł głos mężczyzna.

- Długa historia. Lepiej ją opowie Sasuke i Itachi. - oznajmił - Teraz zapraszam do naszego domu. Domu Bijuu. - oboje zachłysnęli się gwałtownie powietrzem.

- Tych... - zaczął przez zęby.

- Proszę się hamować ze słownictwem. - upomniał poważnie.

- Jestem byłym Jinchuriki Kyuubiego. On jest moim starszym bratem i proszę nie wierzyć we wszystko, co mówią na temat Ogoniastych. Są moimi i Sasuke rodziną. Nie są potworami... Są istotami stworzonymi przez Mędrca Sześciu Ścieżek. Nigdy nie miały służyć złu i nienawiści. To ludzie przez jeden wypadek od razu przypięli im łątkę bestii i potworów. W tej wiosce są sobą i żyją pełnią życia. Tam znaleźli się szczęście i wolność, którą im odebrano. - wskazał dłonią na widoczne na ten moment dla oczu Uchiha ruiny - Wszyscy Kage z pięciu wiosek podpiszą niebawem pokój i dadzą wolną rękę Bijuu i ich Jinchurikim, zwłaszcza że parę dni temu wojna się skończyła.

- Wojna?! - krzyknęli jednocześnie.

- Tak. Zmierzyliśmy się z Madarą i Wiecznym Tsukiyomi. Ja i Sasuke pokonaliśmy wrogów i zastał teraz pokój. Bijuu nie będą pozbawiane wolnej woli. Inaczej ja i Sasuke naprostujemy odpowiednio ów ludzi. - uśmiechnął się przebiegle. Fugaku się to nie spodobało. Chłopiec wytwarzał aurę siły i władzy. A co najbardziej go niepokoiło, to z miejsca chciał zachować do niego szacunek.

- Czy możemy już wejść? - odezwała się już z lekka zniecierpliwiona brunetka i złapała pod ramię męża.

- Zapraszam. - przesunął się i gestem otwartej dłoni pozwolił, by weszli w barierę. - Witam w Uzushiogakure. - po czym dotknął ich. Oboje wybałuszyli oczy i cofnęli się ze strachem, widząc przed sobą Son Goku w swojej naturalnej wielkości, który pomagał w budowie jednego z domów.

- Ojcze? Matko? - odezwał się znajomy głos, przepełniony szokiem, na który Mikoto zastygła i zaczęła się odwracać powoli. Ujrzała Itachiego w towarzystwie Nii, którą trzymał pod ramię.

- Itachi schowaj tę kamienną maskę do kieszeni i przywitaj się z rodzicami, jak należy. - powiedział Naruto i klepnął go w ramię, ocucając go z szoku. Brunet odchrząknął.

- Witajcie. - powiedział - Widzę, że Naruto jak zwykle dopnie swego. - syknął na niego, ale ten tylko uniósł ręce do góry i się szeroko uśmiechnął.

- Oczywiście, dattebayo! - podparł się pod boki - Tak zdecydowanie. - powiedział po chwili - Ty to Fugaku-san, a Sasuke to Mikoto-san. Zdecydowanie. - pokręcił głową na boki. W tej samej chwili Nii zaśmiała się cicho.

- Proszę wybaczyć. - powiedziała - Nazywam się Yugito Nii była Jinchuriki Dwuogoniastej i partnerka Itachiego.

- Nii. - syknął cicho.

- Wiem dokładnie, co zrobiłeś w przeszłości i wiem, co robisz teraz. Uspokój się i przestań być taki sztywny. - powiedziała poważnie.

- Itachi? - odezwała się brunetka i po prostu sekundę później przytulała skamieniałego syna. Naruto odciągnął Nii, po czym oddalili się po kryjomu. Naruto zniknął i pojawił się obok brata.

- Hej. - przywitał się z bratem.

- Hej, gdzie zniknąłeś? - zapytał i ubrał na się w czarną koszulkę.

- Po prezent urodzinowy. - powiedział i wskazał na okno. Brunet spojrzał i pobladł.

- Ty... - zaczął i spojrzał w z szokiem blondyna, który na twarzy miał szeroki uśmiech.

- Dopełniam złożoną ci obietnicę. - powiedział i schylił głowę.

- Młotek. - powiedział i złapał go za dłoń, wyprowadzając z pokoju.

- Sas ogony. - zaśmiał się, kiedy Uchiha zatrzymał się w progu i szybko się ich pozbawił. Obaj wybiegli na dwór. Sasuke zatrzymał się w pół kroku, kiedy zobaczył, jak Fugaku niezdarnie przytula syna do siebie i poklepuje po plecach. W tej samej chwili oczy Mikoto spotkały się z oczami drugiego syna.

- Sasuke... - zakryła usta, a z oczu pociekły łzy.

- Mamo... - wyszeptał i podbiegł do niej, wpadając w jej objęcia. - Tęskniłem. - wyszeptał jej w szyję.

- Jak ty wyrosłeś synku. - pogłaskała go po włosach.

- Idę po Tou-chana i Oka-chan. - wysłał mu w myślach wiadomość i zniknął. Brunet odsunął się i spojrzał w oczy matki.

- Dzięki Naruto taki jestem. - odpowiedział.

- Widzę. - pogłaskała go po policzku - Och... Przepraszam, że cię zostawiłam. - zapłakała.

- Mamo, uspokój się. Nie jestem zły, a ty nie jesteś winna temu. Nawet Itachi. - spojrzał na starszego brata i posłał mu lekki uśmieszek, na co on kiwnął głową. Fugaku wszystko widział i był nie tylko zdumiony brakiem wrogości, to jeszcze widok ciepła w czarnych oczach sprawił, że nawet teraz po śmierci poczuł wyrzuty sumienia do samego siebie. Sasuke wyczuł zmianę w ojcu.

- Nie wiń się. Postępowałeś ku dobru klanu. - mężczyzna zachłysnął się powietrzem i spojrzał na młodszego syna z zaskoczeniem.

- Trochę się szkoliłem u takiego jednego Dziewięcioogoniastego Lisa. - uśmiechnął się do niego. Czym jeszcze bardziej zaskoczył ojca.

- Ty... Mnie nie nienawidzisz? - zapytał pozornie spokojnie, bo w środku czuł ogromny stres i niedowierzanie.

- Nie. - pokręcił na boki głową - Ktoś mi otworzył szerzej oczy na twoje, Itachiego i moje poczynania i dał jasno do zrozumienia, że nie tędy droga.

- Kto... - zaczął.

- Namikaze-Uzumaki Naruto. - odpowiedział.

- Synek Kushi... - zaczęła z uśmiechem brunetka.

- Mikoto! - wykrzyknęła wspomniana kobieta. - Na Mędrca Miko-chan! - wpadły sobie w objęcia - Nawet nie wiesz, jak za tobą tęskniłam, a Itachi prawie się rozpłakał, kiedy mi się zwierzał...

- Ciociu... - odezwał się zażenowany, co nie uszło Mikoto, która zaśmiała się radośnie. Fugaku stał z tyłu i tylko patrzył na swoich synów, którzy nie tylko byli szczęśliwi, to jeszcze nie darzyli nikogo nienawiścią i byli zrelaksowani.

- Fugaku, co tak stoisz? - odezwała się Kushina i przygarnęła go do uścisku - Tak się witasz z matką chrzestną twojego starszego syna? - ucałowała go na powitanie w policzek.

- Widzę, że moja piękna żona dobiera się do cudzego męża. - odezwał się nowy, ale równie znajomy głos.

- Och... Zamknij się Minato. - machnęła na niego ręką, ale była lekko zażenowana.

- Yondaime. - skinął głową na powitanie. Namikaze podszedł i wyciągnął dłoń w jego kierunku. Ten z lekkim zawahaniem uścisnął ją.

- Witaj Fugaku. Obaj jesteśmy martwi, więc przeszłość nas nie interesuje, zwłaszcza że nasi synowie traktują się jak bracia. Prawda Sasuke? - spojrzał na osiemnastolatka.

- Owszem Minato-san. - odpowiedział i uśmiechnął się.

- Kushina, może zaprowadzisz naszych gości do środka i podasz herbaty i pozwolisz porozmawiać im? - Uzumaki zaśmiała się i pociągnęła Mikoto do domu. Obie zawzięcie o czymś szeptały. Dokładnie o swoich synach. Itachi zrównał się z ojcem tak, jak Sasuke. Minato zamknął pochód. W cieniu domu Roshiego patrzył na ich Naruto z lekkim uśmiechem, po czym wszedł do środka. Kushina szybko obsłużyła gości i zniknęła razem z mężem, zostawiając ich samych.

- Chyba czas opowiedzieć, co się działo przez te dwanaście lat. - zaczął Sasuke. Rodzice zgodnie skinęli głowami. Mikoto trzymała swoich synów za dłonie. Promieniała szczęściem, widząc ich razem.

***

Młody Uchiha rozpoczął swoją historię. Zaczął od dni, kiedy został sam w pustym dystrykcie i jaką nienawiścią darzył wtedy Itachiego. Kiedy doszedł do części, jak poszedł do Akademii i jak poznał Naruto oraz jego charakter, jak i pomysły na życie, uśmiechnął się lekko. Opowiedział o ich początkach przyjaźni, o tajemnicy Naruto. Mówił o strachu, graniczącym z przerażaniem, potem o zrozumieniu, kiedy przyczyny nienawiści mieszkańców do Naruto okazały się prawdziwe i fałszywe jednocześnie. Opowiadał, jak poczuł, że są do siebie podobni, o przyjaźni z Dziewięcioogoniastym Demonem, który udzielał im lekcji i szkolił na potężnych shinobi. Jak podczas walki z Zabuzą Momochim i jego druhem przebudził pierwsze stopnie Sharingana. Płynnie przeszedł do Egzaminu na Chunina, jak wspólnie walczyli z Orochimaru i jak przebudził Mangekyo Sharingana, w momencie ujrzenia śmiertelnej rany u Naruto. Opowiedział jak blondyn, dzięki Trybowi Mędrca powstrzymał Orochimaru przed swoim ukąszeniem i pozostawieniem pieczęci. Wspomniał, jak zawarli przymierze z Gaarą, obecnym Kazekage i byłym Jinchuriki Ichibiego. Potem Sasuke przeszedł do walk na arenie, gdzie obaj rozgromili przeciwników oraz zaczął opowiadać o ucieczce do ruin. Pozostawienie uwolnionego Kyuubiego w wiosce, który podszył się za braci. Było jeszcze większym zaskoczeniem dla seniora, który nie mógł w to uwierzyć i potrzebna była interwencja samego Kyuubiego i jego wspomnień, po tym chłopak wrócił do opowieści. Sceneria zmieniła się na Uzushiogakure, gdzie obaj segregowali i zgłębiali wiedzę ze zwojów, ukradzionych z biblioteki Hokage. Sasuke opowiadał, jak obaj odbudowywali wioskę oraz znosili pieczęcie klanu. Brunet przeszedł do wskrzeszenia Minato i przebudzenia przez blondyna Kinshigana. Opowiadał o stoczonej walce syna z ojcem oraz tym jak Naruto oddał mu część mocy swoich oczu, mówiąc, że będzie się rozwijać razem z nim. Wspomniał, jak one zmieniły kolor i swoją moc. Mikoto zapłakała cicho, słysząc, co blondyn uczynił dla jej młodszego syna. Objął ją ramieniem, nie przerywając opowieści. Zaczął opowiadać o tym, jak Danzo i ich porwał. O torturach, potem skupił się walce i jej wygranej. Z twarzą pełną obrzydzenia i pogardy opisał też, co zrobił ten nikczemnik z oczami klanu Uchiha. Fugaku wymówił wiązankę przekleństwem tak samo, jak Itachi, który bardziej się pohamował. Kiedy do seniora dotarło, co uczynił jego syn z Naruto, osłupiał. Byli dopiero dziećmi, kiedy to się stało. Patrzył tylko na swojego młodszego syna z wielką dumą. Sasuke opowiadał, jak zdobywali zaufanie innych Bijuu. Jak obaj walczyli w przyjaznym sparingu z Yagurą Karatachim, byłym Mizukage. Opowiedział, jak uwalniali Bijuu spod pieczęci i dawali im dom oraz wolność. Opowiedział o ich wdzięczności, o ich pomocy. Podkreślił, że stali się dla niego rodziną, a ta wioska domem. Wspomniał, że nie traktuję Konohy jako domu, jak w przypadku Itachiego, ale jest w stanie zrozumieć jego myślenie. Opowiedział o tym, jak jego starszy brat razem z Kisame przyszli do wioski, odchodząc z organizacji. Po tym zaczął opowiadać o ataku Paina, jednego ze stworzycieli organizacji Akatsuki, którego pokonał Naruto z pomocą trzech lisów. Tu Sasuke położył nacisk na słowa blondyna, by ten w razie jego porażki zaopiekował się Uzushiogakure. Chciał podkreślić wagę zaufania, jaką miał do młodego Namikaze. O tym, jak odbudowali z pomocą Bijuu Konohę po ataku Paina i jego Dróg. Powiedział o każdej przysiędze i obietnicy, jaką złożyli sobie nawzajem. Sasuke przerwał opowieść na łyk wody, zanim przeszedł do części o Kraju Złotego Lisa.

- Teraz, o czym będę opowiadał... Może zmienić wasz pogląd, co do mnie i Naruto. - zaczął i spojrzał poważnie w oczy ojca, jak i matki - Tym kim się stałem, przenosząc się na trening do Kraju Złotego Lisa, może was przerazić i obrzydzić. - Itachi złapał go za ramię, dodając otuchy.

- Wiem, kim jest. - zaczął starszy brunet - Nigdy mi to nie przeszkadzało. - powiedział - Teraz, ja was proszę, abyście zachowali spokój i nie przerywali Sasuke. Mogę na was liczyć w tej sprawie? - małżeństwo spojrzało na siebie z niepokojem, ale zgodnie kiwnęli głowami. - Zaczynaj Sasuke.

***

Sasuke zaczął opowiadać początki treningów w Kraju Złotego Lisa. Zamilkł, kiedy miał już mówić o swojej przemianie, ale zachęcający uścisk dłoni matki na swojej dodało mu siły.

- Po wypiciu naparu z krwi i ziół przeszliśmy przemianę w istoty... Nie do końca ludzkie, jak i nie do końca lisie. - Fugaku zbladł, jak jego żona, ale milczeli, patrząc z niepokojem na syna. - Ja i Naruto staliśmy się pół lisami. - po czym wstał z kanapy i ukazał swoją prawdziwą postać, zaczynając od uszu, pionowych źrenic, kończąc na ogonach i pazurach. - To jestem prawdziwy ja. - powiedział i skierował wzrok na ojca, a potem na matkę. Oboje byli sparaliżowani. Bynajmniej nie z przerażenia, co z zaskoczenia i szoku. - Powiedzcie coś. - szepnął cicho i pozbył się atrybutów.

- Dlaczego? - odezwał się cicho Fugaku i chrząknął. - Dlaczego? - powiedział głośniej.

- By pokonać ludzi, którzy zagrażali Bijuu i rodzinie. - powiedział od razu. Mikoto wstała i podeszła do syna, kładąc mu delikatnie dłoń na policzku, a po jej twarzy ciekły łzy.

- Zawsze będziesz naszym synem, Sasuke. - po czym przytuliła go - Nie ukrywaj siebie.

- Dziękuję mamo. - objął i pozwolił, by kity, które ponownie pokazały się również ją objęły. - Dziękuję.

- Kochem cię synku. Tak samo mocno, jak Itachiego. To się nie zmieniło. - po czym odsunęła się i pociągnęła go z powrotem na kanapę. - Fugaku może coś powiesz, ty bez czuły draniu? - fuknęła na niego.

- Co mam powiedzieć Mikoto? - warknął - Mój syn jest... pół-lisem. Wyczuwam od niego potężną moc. Zresztą powiedziałaś to za mnie...

- Nie jestem sokołem, który nosi wiadomości. Sam im to powiedz. Zanim odejdziemy, bo będę ci truła po wieczność. - Sasuke i Itachi spojrzeli na siebie w lekkiej dezorientacji, która zmieniła się w śmiech. Obaj zaczęli się śmiać, tak szczerze bez zahamowania. Po lekkiej konsternacji małżeństwa, sami dołączyli do synów.

- Czyli akceptujecie Sasuke takim, jakim jest? - upewnił się Itachi i spojrzał wymownie na Fugaku.

- Oczywiście. - powiedział tym razem ojciec i odchrząknął, zakrywając usta pięścią.

- Ulga... - westchnął, na co Sasuke uśmiechnął się szeroko i podziękował rodzicom za wyrozumiałość. Powrócił do opowieści.

Zaczął opowiadać o specjalnym lisim treningu, z którego weszli na wyższe poziomy w niektórych technikach, czy też byli w stanie połączyć dojutsu z Trybem Mędrca. Płynnie przeszedł do początku wojny, opisał porwanie Tsunade przez Madarę. Fugaku spiął się na wzmiankę o nim, ale gestem dłoni nakazał, by dalej opowiadał. Sasuke opowiedział o reakcjach ludzi na ich nowe "ja" oraz ich akceptacje. Opowiedział pokrótce, jak Naruto uwolnił prosto z rąk ich wrogów i ich krajówki Hokage i więźniów, na co Mikoto zachłysnęła się powietrzem i zaczęła mruczeć pod nosem o nieodpowiedzialności i głupocie młodych. Sasuke uśmiechnął się na to, ale nie przerwał opowieści. Przeszedł do porozumienia i spotkania w Kraju Żelaza. Opowiedział dokładnie o strategii oraz rozpieszczeniu armii. O pomysłach Minato i klanu Nara. Kiedy przeszedł do swojego porwania i rzekomego prania mózgu przez Orochimaru Mikoto wszczęła mu małą awanturę. Opowiedział, jak go traktowali oraz to, jak przekazywał każde wieści i informacje prosto do Naruto, poprzez ich więź telepatyczną. Następnie przeszedł do wybuchu wojny i pierwszych walk. Nie skąpił szczegółów na opisanie złości i szoku Madary, kiedy jednak brunet nie był po ich stronie. Opisał swoją walkę z Naruto i jak masakrowali Białych Zetsu i przechodzili z pól walki na inne. Sasuke zaczął opowiadać o walce z Madarą oraz później z Dziesięcioogoniastym. Opowiedział o swojej śmierci spotkaniu z Mędrcem Szczęściu Ścieżek i jego darze. W tym momencie Itachi zbladł, słysząc o jego śmierci, ale słowem się nie odezwał, tylko chwycił go mocniej za ramię. Sasuke opisał rozmowę, jak i starcie z przebudzoną Kaguyą. Opowiadał, jak skakali między wymiarami i walczyli na różnych terenach. Opisał każdy wymiar z osobna bardzo dokładnie, by lepiej naświetlić walki. Ostatecznie przeszedł do finału, kiedy Kaguya została zapieczętowana i szukali sposobu na powrót do domu. Ponowne powiedział o spotkaniu z Hagoromo i jego podziękowaniu. Opowiedział o swoim zmęczeniu i osłabieniu po walce, że czuł szczęście i spokój, kiedy walka się skończyła i nadszedł nowy smutny, ale szczęśliwy dzień. Opowiedział, jak był na dwóch rodzajach pożegnań zmarłych. Opisał lisi pogrzeb na Wzgórzu Dusz. Płynnie przeszedł do dzisiaj, kiedy obudził się z potwornym bólem głowy, jak i ciała. Opisał swoją przemianę w dorosłego lisa. Wyjaśniał, na czym ona polegała...

- I tak o to Naruto powiedział mi, że dotrzymuje złożonej obietnicy i wskazał mi okno, gdzie zobaczyłem was. Byłem zaskoczony tym, że zrobił to teraz, nie później. Jestem mu wdzięczny do końca życia. Jest mi bratem i to się nie zmieni. - zakończył swoją historię z lekkim uśmiechem.

- Synku przeżyłeś wiele, co mnie osobiście przeraża. - powiedziała w końcu Mikoto, przerywając ciszę. Chłopak zaśmiał się lekko.

- Bywało raz gorzej, raz lepiej. Dzięki Naruto jestem, kim jestem. - oznajmił z lekkim uśmiechem.

- Dobry z niego chłopak. Jestem z was obu dumna. - przytuliła go, po czym spojrzała na męża z wyczekiwaniem.

- Sasuke. Jak silny jesteś? - oburzone warknięcie Mikoto.

- Fugaku! - upomniała go ostro.

- No co? - mruknął i spojrzał na nią z pytaniem.

- Spokojnie mamo. Ojcze, jestem bliski poziomu Mędrca Szczęściu Ścieżek. - Fugaku zakrztusił się śliną.

- Co?! - prawie poderwał się na równe nogi z fotela.

- No tak. Tylko muszę się jeszcze szkolić, ale chyba daruję sobie dalsze treningi i będę rozwijał się we własnym zakresie. - powiedział z szerokim uśmiechem na ustach. Ulżyło mu, że rodzice go zaakceptowali.

- Dobrze, dobrze. - kiwnął głową, po czym przeszedł z czarnych oczu z białymi pionowymi źrenicami na drugie czarne oczy swojego starszego syna. - Twoja kolej Itachi.

- Moja historia nie jest tak barwna, jak Sasuke. - zaczął starszy brunet i przepłukał usta zieloną herbatą.

***

Itachi rozpoczął od momentu, kiedy wybił cały klan. Spojrzał ukradkiem na Sasuke, który zachęcił go do dalszego mówienia. Fugaku spiął się, ale słuchał. Brunet, kiedy przeszedł do momentu z zabiciem rodziców... przerwał na chwilę, po czym zaczął odpowiadać dalej. Wplótł w to swoje uczucia. Senior patrzył wyłącznie na Sasuke, który zdawał sobie z tego sprawę i przecząco kiwnął głową. Wiedział, co się działo wtedy. Itachi opowiedział odejście z Konohy i ból jaki mu towarzyszył przy tym. Opisał podróż do organizacji Akatsuki jako zdrajca i morderca. Opisał życie tam i swojego towarzysza Kisame, a potem przyjaciela oraz początkową współpracę z Orochimaru, którego szczerze nie lubił. Skupił się na opisywaniu zadań, jakie miał oraz to, że Pain zechciał zbierać Bijuu. Później opowiedział o pogłoskach, jakie słyszał o pół lisach. Z początku nie wietrzył w nie, ale potem zaczął obserwować ich za pomocą kruków. Opisał swoje zerwanie z organizacją i wyruszenie do Uzushiogakure. Wspomniał o swoim szoku, widząc uśmiech na twarzy młodszego brata oraz braku jawnej wrogości i nienawiści. Opisał zaskoczenie, kiedy przekroczyli barierę. Opowiedział o przeżyciach, jakie doznał, kiedy ujrzał tyle Bijuu w jednym miejscu i każdy broniący siebie, jak i mieszkańców. Kolejną rzeczą, jaka go zaskoczyła była spostrzegawczość Sasuke i Naruto, co do niego. Ich szczerość wywarła wrażenie na starszym brunecie. Opowiedział o tym, jak tu zamieszkał i o obowiązkach jakie pełnił. Wspomniał z lekkim uśmiechem, że pracował na roli i pomagał w przygotowaniu leków. Dbał o dom. Opowiedział o swoim niepokoju i otwartości mieszkańców na niego. Potem opisał, jakiego doznał szoku na widok cioci Kushiny i Minato. Opisał uczucia, kiedy Sasuke pokazał się w swojej lisiej postaci. Podkreślił, że od samego początku, kiedy go tylko zobaczył, nie miał zamiaru się go wyrzec. Pomału przeszedł do Konohy i początkach wojny. Wspomniał o Kimisie, na co Sasuke parsknął cicho śmiechem. Machnął ręką, że poznają się niebawem. Itachi powrócił do opowieści i opisał spojrzenia ludzi. Pełne pogardy i strachu oraz jak potraktowała go Tsunade. Jak odebrała mu łatkę zdrajcy i przedstawiała jego, jako cichego bohatera. Sasuke popatrzył na niego zaskoczony, bo nie wiedział o tym, ale nie przerwał historii. Przeszedł do wojny samej w sobie i walkach. Opowiedział, jak walczył z Zetsu i bronił lisów oraz shinobi. Opisał obronę Uzushiogakury. Powiedział też o stracie ręki i radości, kiedy zobaczył całego i zdrowego brata.

- Na tym kończę. - powiedział i zwilżył gardło - Tak wyglądało moje dwanaście lat.

- Nie powiedziałeś jednego Itachi. - odezwała się Mikoto i spojrzała na niego z błyskiem w oku. - Kim jest ta młoda piękna dama? - Itachi poruszył się niespokojnie na kanapie.

- Moja partnerka. - powiedział w końcu - Raczej można powiedzieć ktoś więcej.

- Nie wierzę! - zakryła ręką usta - Ty się rumienisz! - pisnęła i przytuliła do siebie syna. Sasuke zaśmiał się, a Fugaku tylko uśmiechnął - Jak się cieszę. Będę mieć wnuki. - mówiła rozentuzjazmowana.

- Mamo... - zaczął.

- Cicho bądź. Chcę mieć całą gromadę. - pogroziła mu placem. Sasuke coraz głośniej się śmiał.

- Mamo! Proszę... - błagalne spojrzenie zmiękczyło podekscytowanie i radość brunetki.

- No dobrze... Dobrze. - Mikoto miała zaczerwienione ze szczęścia i emocji policzki tak, jak i szeroki uśmiech.

- Dobra partia z tej Nii. - mruknął Fugaku i spojrzał na swoje kolana zamyślony.

- Ojcze... - mruknął skrępowany.

- Nie mogę zgodzić się na ślub z byle jaką panienką. - powiedział i spojrzał w zszokowane oczy Itachiego.

- Ty mi... - zaczął.

- Tak, masz nasze błogosławieństwo, tak jak i Sasuke. - oznajmił. Itachi patrzył się pierwszy raz w życiu tępo w swojego ojca. Sasuke klepnął go po plecach.

- Wiesz, co brat... Chcę być chrzestnym córki. - powiedział z szerokim uśmiechem.

- Morda. - warknął i posłał w niego kunaiem, który złapał w dwa palce.

- Nie. Naruto pewnie do mnie dołączy i Kurama też. Jak mówi mama. Cała gromadka. - nakreślił rękoma krąg w powietrzu.

- Och! Zamknij się w końcu. - westchnął i przetarł oczy, które były podejrzanie zaczerwienione. Fugaku zaśmiał się głośno i tubalnie.

- Cieszy mnie widok, że dogadaliście mimo przeszłości. - powiedział.

- Zwal winę na Naruto. - powiedzieli jednocześnie, po czym popatrzyli na siebie wilkiem. Nagle wciągnęli głośno powietrze i spojrzeli na ojca.

- Itachi-nisan! - drzwi gwałtownie się otworzyły i w progu stanęła z rozpuszczonymi włosami Kimisa.

- O ho... O wilku mowa. - mruknął Sasuke.

- O Sasuke-nichan! - dziewczynka w kilku susach znalazła się na kolanach młodszego i go mocno przytuliła, po czym przeszła na kolana starszego i już tam została. Przeskanowała wzorkiem kobietę i mężczyznę. - To wasi rodzice, dattemasa. - stwierdziła, tak po prostu - Itachi-nisan i Sasuke-nichan są kozaccy i genialni! - podkreśliła, unosząc wysoko ręce.

- Kimisa kultury trochę. - mruknął Itachi i pokręcił głową na boki.

- Rozkaz! - po czym zeskoczyła z kolan - Nazywam się Uzumaki Kimisa! Spadkobierczyni talentu klanu Uzumaki. Miło mi poznać, dattemasa! - po czym wskoczyła z powrotem na kolana Itachiego, a raczej przeniosła się na oparcie kanapy, gdzie ściągnęła gumkę z włosów i zaplotła szybkiego warkocza brunetowi. - No, tak lepiej. - mruknęła. Itachi westchnął na jej poczynania i wzruszył ramionami w stronę Fugaku, który patrzył na to z nie lada zaskoczeniem.

- Nie poznaję cię synu. - powiedział w końcu, kiedy dotarł do niego sens sytuacji.

- To jeszcze nic, ojcze. - powiedział Sasuke - Misa-chan ma dość mocną więź z mordercą z Kiri, Kisame Hoshigakim. Przyjacielem Itachiego. - wskazał na nią i brata kciukiem, a sam pochylił się w stronę seniora.

- Ile masz lat skarbie? - zapytała Mikoto z uśmiechem.

- Prawie siedem. - odparła - Na Moje Łańcuchy! - pisnęła i zeskoczyła z kolan - Naruto-nichan poprosił, byśmy wszyscy udali się na środek placu.

- Dlaczego? - spytał brunet.

- Bo tak Itachi-nisan. - po czym złapała braci i siłą wyciągnęła ich na dwór, po czym uciekła, stając przodem do rodziny Uchiha, a bokiem do Naruto. Sasuke stanął w progu z niekulturalnie otwartymi ustami.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top