Przeklęta maska... ~ Odcinek 6

Wybaczcie, ale nie dam rady dodać zwiastunu, mimo że jest zrobiony, ale nie wiadomo czemu, nie mogę go dodać ;( (jeśli ktoś by jednak chciał go zobaczyć to może mogłabym go przesłać przez jakiegoś linka czy cuś) :)

Już za dwa tygodnie miał się odbyć ponowny egzamin na chuninna. Każdy więc, który miał do niego przystąpić, na nowo rozpoczął swe ciężkie treningi, w tym także Naruto.
Dzisiaj jednak z samego rana, postanowił zrobić sobie małą przerwę w treningach i zwołał spotkanie z Sasuke i Sakurą. A więc tam gdzie zawsze, czyli na drodze pomiędzy dwoma płotami, przyszli z niechęcią jego przyjaciele.
Sakura pocierając jeszcze oczy z niewyspania i z bardzo nietypową fryzurą pojawiła się tuż przed Sasuke, który dotarł tam mając na twarzy jak zawsze swoją obojętną minę i ręce w kieszeni.

- Czemu musimy spotykać się tak wcześnie? - narzekała dziewczyna.

- Sakura - chan... Co ty masz z włosami? - spytał Naruto.

Ta, wyciągnęła swoje lusterko i spojrzała w nie, nieświadoma niczego. Kiedy jednak ujrzała swoją fryzurę, cała się zarumieniła. Jej różowe włosy nie były teraz idealnie poukładane, lecz odstawały w każdym możliwym kierunku podobnie jak u chłopaka.

- Naruto! To twoja wina! To ty kazałeś nam tak wcześnie wstać! Przez co zapomniałam się uczesać... - krzyczała na niego i chcąc już go walnąć, podniosła rękę w górę, lecz ktoś ją chwycił, przerywając jej działania.

- Sasuke - kun... - rzekła cicho zdziwiona Sakura, widząc jak zaciska swą dłoń na jej ręce.

- Jak znowu straci przytomność to nie powie nam tego co chciał i po co to spotkanie - powiedział chłopak, puszczając powoli jej rękę, a Naruto odkulił się wcześniej robiąc to, aby zablokować w pewien sposób jej uderzenie.

Niezadowolona Sakura stanęła więc z oburzoną miną odwracając głowę w drugą stronę.

- A więc pamiętacie jak próbowaliśmy zobaczyć Mistrza Kakashiego bez maski? - zaczął Naruto.

- Widziałeś go? - poderwała się nagle dziewczyna.

- Ma królicze zęby albo wielkie usta? - spytał Sasuke, na co każdy dziwnie się na niego spojrzał.


- Nie widziałem go, ale możemy podjąć kolejną próbę. Teraz musi nam się udać - odparł pewny siebie.

- I po to wstawaliśmy o tej godzinie, żebyś nam to powiedział?! - krzyknęła ponownie z pretensją Sakura, lecz Naruto nie zdążył na to odpowiedzieć.

- Masz jakiś plan? - spytał Sasuke, na co Naruto tylko przytaknął.

- Wiecie może gdzie on mieszka? - mówił, lecz tamci pokręcili przecząco głową - musimy więc go śledzić, sprawdzić gdzie mieszka i patrzeć przez okna. We własnym domu na pewno nie chodzi w tej przeklętej masce! - odparł zadowolony ze swego planu.

- Idioto! Nie będę go podglądać we własnym domu! - powiedział Sasuke, po czym zaczął iść w drugą stronę.

- A co jeśli pod maską ma długą brodę, która sięga mu do ziemi? - spytał podchwytliwie chłopak.

W tym momencie Uchiha stanął jak wryty i wyobraził sobie chichoczącego Kakashiego bez maski z długaśną, brązową brodą przez co lekko skrzywił twarz.

- Albo ma ogromny nos? - dodała Sakura cicho się przy tym śmiejąc, na co Sasuke jeszcze bardziej się skrzywił wyobrażając go sobie z wielkim nosem, lecz nadal stał odwrócony do nich tyłem.

- Albo ma ogromne usta i królicze zęby jednocześnie? - kontynuował Naruto, który był bliski wybuchu śmiechu.

Wtedy chłopak ze skrajnie skrzywioną miną, odwrócił się do nich przodem, po czym głośno i głęboko westchnął.

- Niech wam będzie...

- Jest! - krzyknęli oboje.

- No to co najpierw robimy?

- Musimy go znaleźć i śledzić do momentu, aż wejdzie do swojego domu - objaśnił krótko Naruto.

- Okej

Potem od razu, jednomyślnie uskoczyli w jedną stronę w poszukiwaniu Mistrza Kakashiego.
Biegali po całej wiosce próbując go odnaleźć, lecz nigdzie go nie było.

- Na pewno gdzieś siedzi i czyta tą swoją głupią książkę - zwrócił się do nich Naruto.

- Wiem gdzie może być - odparła Sakura, po czym poprowadziła swych przyjaciół nad pewną rzekę - musimy przepłynąć pod wodą do pomostu.

Chłopcy pokiwali tylko głowami, a po chwili cała trójka zanurzyła się w rzece zostawiając jedynie nad jej powierzchnią czubki głów.
Dziewczyna się nie myliła, na murku pomostu siedział odwrócony w przeciwną do nich stronę Kakashi, teraz pozostało im jedynie czekać, aż się stamtąd ruszy.
Zanim jednak to nastąpiło, minęło sporo czasu.

- Wstał - szepnęła do nich Sakura.

Wtedy mężczyzna z szarą, odstającą czupryną odwrócił się niespodziewanie w ich stronę. Momentalnie więc cała trójka zanużyła się całkiem w wodzie, a Kakashi nie widząc nic podejrzanego, usiadł i wrócił do czytania swej książki. Kiedy tamci już się wynurzyli i zobaczyli, że ten ponownie zasiadł na swym murku, mieli już zamiar zawrócić. Nie chcieli bowiem czekać kolejną godzinę lub dwie w wodzie.
Gdy nagle, ich nauczyciel zamknął książkę, wstał, przeciągnął się i zaczął iść powolnym krokiem w stronę głównego rynku wioski.

- Idziemy - szepnął tym razem Naruto, po czym powoli i ostrożnie kolejno wynurzali się z wody.

Kiedy Kakashi odszedł już trochę dalej, wszyscy trzej skakali po dachach budynków podążając tuż za nim tak, aby go nie zgubić jak za każdym razem to się kończyło.
W końcu mężczyzna wszedł do jakiegoś budynku. Szybko więc ustawili się wokół okna, szukając go od razu wzrokiem. W środku były jakieś dwie kobiety w białych fartuchach i upiętymi w ciasnego koka włosach.
Kiedy wreszcie pojawił się tam ich sensei, który był w samym ręczniku i MASCE NA TWARZY, położył się na jakimś łóżku. Po chwili kobieta podeszła do niego i zaczęła masować mu plecy, a Kakashi chichotał pod nosem.
W tym momencie kobieta powiedziała coś do niego, na co on tylko pokiwał głową i właśnie zaczął zdejmować swoją maskę z twarzy, gdy nagle w środku pojawiła się gęsta para wodna, przez którą nic nie było widać.

- To są jakieś żarty! - powiedział Naruto z zawiedzioną miną.

Jeszcze przez chwilę czekali mając nadzieję, że para zniknie, ale kiedy to nastąpiło, na łóżku leżał już jakiś inny stary i gruby facet, a patrzeć na niego jak był w samym ręczniku to dla nikogo przyjemność...
W tym także czasie, Kakashi opuścił budynek, a trzech młodych ninja dalej podążało za nim.

- Patrzcie, znowu wchodzi do jakiegoś budynku, może to jest jego dom - zauważyła Sakura.

Różowowłosa dziewczyna i tym razem miała rację. Miejsce do którego wszedł, było jego mieszkaniem i na ich szczęście, mężczyzna od razu poszedł do łazienki wziąć kąpiel.
Zaraz potem, ich trzy głowy widniały w jego oknie, ale kiedy doszli do wniosku, że zaraz on rozbierze się do naga, od razu wzięli głowy w dół, aby oszczędzić sobie tych widoków.
Kiedy był już w wannie, słychać było jego głębokie westchnięcie, a na twarzy oczywiście nadal miał swoją maskę...

"Zdejmij , zdejmij , zdejmij !" - mówił każdy w myślach.

Nagle ich nauczyciel podniósł rękę w celu zdjęcia tej przeklętej maski. Chwycił ją i powoli zdjął z twarzy, a pod nią była... kolejna maska...

- To przestaje być śmieszne! - odparł zbulwersowany Naruto, który puścił się rękoma i spadł gwałtownie w dół lądując w kontenerze na śmieci, a Sasuke westchnął jedynie kłopotliwie, będąc już tym znudzony.

Kiedy Kakashi miał kolejny raz zdejmować z twarzy swą maskę, przypomniał sobie nagle, że nie zasunął na okno rolety i pociągnął za sznurek, przez co zasłonił im pole widzenia.
Zrezygnowani Sasuke i Sakura zeszli stamtąd zabierając po drodze Naruto.

- To się nigdy nie uda - wetschnął Uchiha, który wraz z dziewczyną ciągnął po ziemi za nogi ich przyjaciela, który był nieprzytomny.

Niestety ich "misja" skończyła się jak ostatnio niepowodzeniem, a Sasuke nadal musiał się zmagać z obrazem Kakashiego mającego ogromne usta lub królicze zęby...

Powiem tak - ten rozdział miał być taki bardziej śmiechowy, ale nie wyszedł śmiechowy tylko nudny XD Nie martwcie się jednak moi drodzy, w następnym rozdziale będzie już raczej o czymś ciekawszym. Jak sądze :D

legolas_myluv
*mangozjeb*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top