Niezmienny wróg | dalszy trening ~ Odcinek 10
- Świadek tej walki twierdzi, że byli to ludzie Orochimaru... - kontynuowała pani Tsunade.
- Orochimaru?! - wykrzyknęła jakby z przerażeniem w głosie.
- Ta. Niestety udało im się zabrać jednego członka klanu. Jeśli Orochimaru wykorzysta ich siłę i umiejętności przeciw nam, to nie będzie dobrze
- Co więc robimy? - pytała wciąż bardzo przejęta daną wiadomością, Shizune.
- Zwołaj obecnych w wiosce Jouninów - wydała rozkaz, na co towarzysząca jej kobieta skinęła głową, po czym opuściła pomieszczenie.
Po jej wyjściu, Tsunade zaczęła bujać się na swym krześle wciąż zerkając do otwartej księgi.
"Orochimaru! To przekracza wszelkie granice!" - myślała ze złością.
- Sinada... - szepnęła ze smutkiem w głosie.
WALKA SHINO I KIBY ~ W TYM SAMYM CZASIE
Na sam początek pojedynku, Kiba podał Akamaru i sobie pigułki żywnościowe. Potem jego posłuszny pies, wskoczył mu na plecy zmieniając swe rozmiary oraz barwę sierści.
- Gijuu Ninpou! Jujin Bunshin! - powiedział, po czym Akamaru zaczął przemianę stając się po chwili klonem swego właściciela. Potem spojrzeli na siebie znacząco, rozumiejąc się bez słów - Gatsuuga! - to rzekłszy, obydwoje zaczęli obkręcać się dziko wokół własnej osi wykonując liczne ataki skierowane do Shino.
- Mushi Kame no Jutsu! - powiedział chłopak w okrągłych, ciemnych okularach, unosząc swoje dwie ręce, po czym wokół niego utworzyła się tarcza z jego Kikaichu.
Żaden atak Kiby i Akamaru nie zdołał przebić tej tarczy, więc zaprzestali tego typu atak. Zdołali więc uknuć pewien plan, ponieważ dobrze znali dobre strony umiejętności walki Shino, ale i też te złe.
Kiedy jego tarcza zniknęła, przed nim również nikogo nie było. Stał jednak w miejscu, nawet się nie rozglądając, ponieważ znalezie wroga było zadaniem jego robaczków.
"Hah, udało się" - pomyślał Kiba z cieniem uśmiechu na twarzy.
"Co on tym razem kombinuje?" - rozmyślał Shino "to zmyłka. Było ich dwóch, a więc gdzie jest ten prawdziwy?".
Wtedy jego owady, wyczuły jednego z nich na drzewie. Chłopak zeskoczył więc z drzewa w ucieczce przed nimi i ponownie stanął na przeciw swego rywala. Z jego twarzy, nadal jednak nie znikał uśmiech, co zdawało się coraz bardziej podejrzane dla Shino.
- Teraz, Akamaru! - krzyknął, kierując swój wzrok na przyjaciela.
Nagle, jego sobowtór pojawił się za ich przeciwnikiem i wykonał ich popisowy oraz chyba najbardziej skuteczny atak.
- Gatsuuga!
Kiedy uderzył chłopaka, okazał się być jedynie klonem z jego Kikaichu.
- Cholera - szepnął krzywiąc znacząco minę, Kiba.
Przez nieudany atak, Akamaru ponownie wrócił do swojej prawdziwej postaci i szybko dał o sobie znać szczekając do swego właściciela.
Zaniepokoiło to jednak Kibę, ponieważ teraz nadchodził atak Shino, lecz ani on, ani jego towarzysz nie byli wstanie odgadnąć skąd on dobiegnie.
***
Podczas tej walki, ciężki trening Naruto wciąż trwał, jednak patrząc na chłopaka, z którym wykonywał te same ćwiczenia, czuł lekkie zażenowanie, a zarazem większą determinację do jeszcze cięższej pracy.
"Ile on tak może?" - myślał przewracając oczami.
- 2882, 2883, 2884... - mówił już z o wiele większym wysiłkiem Lee, wykonując pompki na rękach, a właściwie na samych kciukach.
PO KILKU DNIACH
Już za dwa dni miał się odbyć egzamin na chunina. Udział zamiar mieli w tym wziąć Naruto, Shino, Temari, Neji, Shikamaru i Chouji. Niestety nie pojawi się tam ani Sasuke, ani Gaara, czy Kankuro, którzy zrezygnowali.
Jednak, pani Tsunade postanowiła zebrać więcej osób do egzaminu szukając chętnych w innych krajach i wioskach. Oczywiście żeby przystąpić do etapu końcowego, musieli przejść wcześniejsze, lecz nie mogli w nim brać udział ci, co odpadli wcześniej.
***
Naruto zakończył swoje treningi z brewką i na dzisiaj ponownie umówił się ze swoim nauczycielem, tak zwanym: Ero - seniin. Liczył bowiem, że zdąży go nauczyć techniki teleportacji, której nie dopracował w 100%.
Kiedy zmierzał już w miejsce ich spotkania, z daleka zobaczył Sakurę, więc bez wahania podbiegł do niej z uśmiechem.
- Good Morning, Sakura - chan - odparł wesoło.
- O, Naruto. Nie powienieneś teraz trenować?
- Właśnie idę na trening, ale... - przerwał, gdy nagle na jego twarzy pojawiły się rumieńce i zaczął wykonywać kłopotliwe ruchy.
W tej chwili, zza rogu wybiegła Tenten, która bardzo się spiesząc, nie zauważyła stojących na jej drodze przyjaciół, przez co szturchnęła ramieniem Naruto.
- Przepraszam! - krzyknęła w dalszym biegu dziewczyna.
Ten niespodziewanie stracił równowagę i niefortunnie poleciał w przód lądując głową... między piersi Sakury.
Na początku nie zorientował się gdzie znajduje się jego twarz, lecz kiedy doszedł do wniosku, jakie jest miejsce jego położenia, odchylił twarz z przerażoną miną. Kiedy spojrzał na dziewczynę, ta na początku cała była czerwona ze wstydu, lecz potem w mgnieniu oka stała się wręcz rozszalała z gniewu.
- NARUTO!!! IDIOTO! - krzyknęła, po czym uderzyła go pięścią tak, że po chwili odleciał na tyle daleko, że zniknął z zasięgu jej wzroku.
Dziewczyna rozwścieczona do granic możliwości, ruszyła w przeciwnym kierunku, a po Naruto nie było wręcz śladu. Plus dla niego był jedynie taki, że miał bliżej do miejsca swojego treningu z Jiraiyą.
Kiedy się otrząsnął, wstał głaszcząc się po obolałej głowie.
- Sakura - chan... To bolało... - mamrotał pod nosem.
Chłopak wiedział jednak, że nie ma czasu na marudzenie, bo egzamin zbliżał się nieubłaganie, a musi jeszcze sporo popracować nad swoimi umiejętnościami. Od razu więc ruszył do swojego sensei'a.
******
Trochę długo nie było żadnego rozdziału, ale teraz postaram się częściej dodawać, bo już zaraz zaczynają się wakacjeee :D
legolas_myluv
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top