99. Powrót Juubiego

- Roma, co się dzieje?! - lisy odskoczyły od Obito, którego połowa ciała pokryła się czarną istotą.

- Kakashi... Zetsu! - warknął, a jego ciało i on sam starło się oprzeć przed kontrolą. Po chwili zniknął w ziemi. Lisy zareagowały natychmiastowo. Pojawiły się dosłownie w ułamku sekundy przed Kakashim, odciągając go od rąk Obito. Niestety na nic to się zdało. Hatake został wciągnięty w wymiar Kamui.

- No Jasny Złoty! - warknął Koha, kiedy shinobi rozpłynął się w powietrzu. - Gdzie dzieciaki?

- Regenerują się. Sasuke mało, co nie zginął. - Kohamaruji warknął głośno, powodując lekkie dreszcze u shinobi, którzy stali w pobliżu. Lisy zniknęły.

- Fiel! - wykrzyknął młodszy brat.

- Dziesięć minut. - warknęła na Kohe. Naruto otworzył oczy.

- Co się dzieje? - zapytał zaniepokojony.

- Obito dał się przekonać, ale Czarny Zetsu przejął nad nim kontrolę i teraz zapewne odebrali Sharingan Kakashiego. - pionowe kolorowe oczy otworzyły się szeroko.

- Idę! - poderwał się na nogi.

- Ani mi się wasz! - warknęło rodzeństwo jednocześnie. Fiel zaklęła pod nosem, gdy się zdekoncentrowała, ale natychmiast wróciła do rekonstrukcji płuca, mięśni i kości.

- Jesteś tutaj potrzebny. - powiedział Shikuroma.

- Kiedy ty się przeniesiesz tam, zakłócisz walkę tutaj. - dodał Koha.

- Madara będzie wiedział, że się przeniosłeś. Uwolni Juubiego, pozostając w Trybie Mędrca. Zetsu odda mu oko i rozpocznie się Tsukuyomi. - blondyn na słowa Romy zacisnął pięści i przegryzł wargę do krwi.

- Kurwa! - warknął i usiadł z powrotem na ziemi - Co mam robić? - zapytał i spojrzał na nieprzytomnego i bladego brata.

- Naruto skup się i pochłaniaj chakrę. - powiedziała Fiel - Z Sasuke już lepiej. - powiedziała. Chłopak wziął wdech i zamknął oczy, opierając dłonie na ziemi.

- Ty mały... - warknął Koha, kiedy poczuł, że zamiast pochłonąć chakrę, rozprzestrzenia ją po polu bitwy. - Przestań...

- Nie skup się Roma. - przerwała mu. Lis skupił się trochę i zachłysnął się powietrzem.

- Ty ją pobierasz i oddajesz jednocześnie! - Naruto tak naprawdę rozsiał chakrę do każdej żywej istoty, jednocześnie stwarzając z nich bańki chakry i energię, którą będzie pobierał, nie robiąc przy tym żadnej krzywdy, gdyż każda użyta technika pozostawia po sobie ślady chakry użytkowania w miejscach, gdzie jej użył. - Pokrywasz teren, zmieniając ją w gąbkę. Część chakry, będzie pobierane przez ciebie, jak i wszystkich. Na złotego to genialne! Koha dołóżmy swoje. - Lisy natychmiast zaczęli łączyć się z liniami chakry blondyna, zwiększając zasięg. - Fi? - spojrzał na wygładzające się czoło siostry.

- Chakra mi się uzupełnia. Wyczuwam to, robi to pomału, ale dzięki temu szybciej leczę Sasuke. Naru doskonale. - uśmiechnęła się do niego. Chłopak tego nie widział, bo miał zamknięte oczy i skupienie wymalowane na twarzy, ale uśmiechnął się lekko na komplement. W tyle było słychać niezliczone wybuchy. Wszyscy wiedzieli, że to Madara i walczący Kage.

- Jak z Sasuke? - spytał Namikaze.

- Płuco w pełni zrekonstruowane, łopatka też, jeszcze mięśnie i nerwy. - mruknęła i otarła podbródek z potu. - Przeklęty Madara. - warknęła pod nosem - Trzy minuty.

- Dobrze. Dziękuję... - przerwał mu potężny wybuch. - Co do... Na Mędrca! - oczom wszystkim, nie tylko obecnych tu lisom ukazała się postać w pełni uformowanego Juubiego. Bijuu było dwukrotnie większe od zwykłego Ogoniastego. - Jak my mamy to pokonać? - zapytał przerażony.

- Razem. - wycharczał głos.

- Sasuke! - Naruto padł na kolana przed nim - Nie mów.

- Nic mi nie jest młotku. - chłopak próbował usiąść, ale dłonie brata mu to uniemożliwiły.

- Leż Sas. - powiedział, a w głośnie była niema prośba. - Fi-san jeszcze nie skończyła. - brunet spojrzał blondynowi w oczy, po westchnięciu położył się z powrotem. Lisica położyła dłoń na klatkę piersiową nastolatka, regenerując mu chakrę.

- Co mnie ominęło? - zapytał.

- Porwali Kakashiego i Juubi został uwolniony, i jest dużo większy. - westchnął Naruto i dobył katany, którą odruchowo zapieczętował w nadgarstku. - Fi-san?

- Już prawie skończyłam. - oznajmiła i przejechała dłonią po klatce piersiowej. - Dobra skończyłam. - powiedziała i zabrała dłonie - Zajmijcie się nimi, a ja wracam do rannych. - lisy kiwnęły głowami. Naruto pomógł Sasuke wstać.

- Gotowy Sas?

- Gotowy Naru? - zapytali się jednocześnie i uśmiechnęli się chytrze. Obaj dzierżyli katany.

- Aniki? - odezwał się do lisa.

- Wejdź Naruto w Tryb Mędrca. Sasuke Susanoo. - chłopcy kiwnęli głowami i cała czwórka zniknęła, pojawiając się przed Juubim, Madara i Obito, po którym widać opór.

- Naruto? - Sasuke skupił się na młodszym Uchihę.

- Obito dał się przekonać do racji i szaleństwa Madary, ale Czarny Zetsu przejął nad nim kontrolę, ale z tego, co widzę, opiera się. - Uzumaki skupił się na jednej chakrze. - Kakashiemu nic nie jest, ale nie ma oka. Sakura nim się opiekuje. - powiadomił. Nagle obok nich pojawił się Minato.

- Nie jest dobrze. - zaczął - Juubi zmiażdżył nas. Pierwszy się zrekonstruowałem. - westchnął i spojrzał na Madarę i jego nieprzychylny wzrok. - Chyba jego plan pozbycia się nas, Kage się nie powiódł.

- Gdzie... - zaczął brunet, szukając wzorkiem Tsuchikage.

- Onoki nie żyje. - oznajmił starszy Namikaze. Naruto zassał powietrze przez zęby i zacisnął dłoń na rękojeści. Na twarzy Sasuke pojawił się lekki grymas wściekłości, ale zdusił go w zalążku.

- Zajmijmy się nimi. - wskazał głową wrogów - Naruto?

- Przyjąłem. - jego ciało pokryło się w pełni chakrą Kuramy, po czym znalazł się w głowie lisa. Sasuke stanął obok niego w eterycznym wojowniku. Inni Jinchuriki również przybrały tryby Bijuu. Każdy Ogoniasty i jego pojemnik stanęli w jeden linii na przodzie armii shinobi. Każde było gotowe na atak. Tak wroga i pełna determinacji postawa zaskoczyła Madarę, a Juubiego z lekka zirytowała, czym było spojrzenie wielkiego czerwonego oka z Rinneganem z dziewięcioma tomoe.

- Naruto, jak mamy z tym walczyć? - zapytała Fuu, która podleciała do niego pokryta chakrą Kuramy.

- Wszyscy razem. Musimy unieruchomić Juubiego. Ja i Sasuke zajmiemy się Madarą. Razem damy radę. - powiedział do niej. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.

- Dobrze będzie jak reszta ludzi i lisów będzie powiadomiona. - odezwała się Matatabi.

- Racja. Zajmijcie się tym? - zapytał Sasuke.

- Oczywiście. Lisie pilnuj swoich szczeniąt. - Kurama parsknął, ale kiwnął głową. Fuu, Matatabi i Nii odeszli poinformować Narę. Nie minęło nawet kilka minut, jak shinobi zaczęli się przegrupowywać i ponownie dzielić na odpowiednie grupy do jednakowych technik.

- Powiadomiłem wszystkie Bijuu, aby wspólnie zajęły się Juubim, nasza dwójka zajmie się Madarą. Obito przejmie Koha. Roma będzie nas ubezpieczał i w razie kłopotów wesprze. - powiedział.

- Kurama, lepiej ty walcz z Juubim, nasza trójka zajmie się Madarą. Przydasz się im. - oznajmił brunet.

- Sasuke... - zaczął Kyu.

- Zgadzam się. - odezwał się blondyn i spojrzał na Bijuu - Idź Aniki to wasza walka. Pomścijcie rodzeństwo. Skopcie mu tyłek, dattebayo. - po czym chłopak opuścił głowę lisa. Sasuke zawczasu podsunął dłoń wojownika, na którą pół-lis wszedł. Chłopak przeszedł do kryształu i stanął obok brata. - Gotowy?

- Szczerze, nie. - westchnął - Prawie zginąłem. Wstyd mi, ale nie.

- Ja też się boję. - złapał go za ramię - Zdziwiłbym się, jakbyś się nie bał.

- Wiesz, jak pocieszyć w najmniej odpowiednich momentach, młotku. - powiedział i posłał mu lekki uśmiech.

- To ja Najbardziej Nieprzewidywalny Shinobi na świecie. - wyszczerzył się.

- Młotek. - ale odwzajemnił lekkim uśmiechem.

- Sas, czas na zwiększenie mocy oczu. - brunet westchnął.

- Nie obejdzie się teraz bez tego. - mruknął. Chłopcy uruchomili dojutsu, po czym Naruto zniknął, napierając nagle na Madarę, którego zaskoczył nagły atak. Sparował go instynktownie i próbował wbić ostrze stworzone z Kuli Prawdy, ale ostrze wbiło się w powietrze.

- Jakim? - syknął.

- Och, nie pamiętasz Madara, jak to Obito sam mi wystawił swoją technikę. - syknął i w lewej dłoni ukazał się Rasengan wzmocniony chakrą Kuramy. Technika dosięgła... powietrze?! - Co do... - chłopak odskoczył na bezpieczną odległość.

- Naruto strzała. - powiadomił go Sasuke. Naruto skupił się, aby całe jego ciało znalazło się w wymiarze Kamui. Pocisk trafił w obu Jinchurikich Juubiego, który aktualnie odpierał ataki pięciu Bijuu. Dwoje z nich Kurama i Gyuuki ciskali w potwora pociski Bijuu, te różniły od zwykłej Bijuudamy tym, że były drobniejsze i nie potrzebowały tak wielkiej ilości chakry Yin i Yang, jak pocisk Juubiego. Dzięki temu Ośmiornica i Lis mogli posyłać serie. Pozostała trójka zbierała chakrę na pokaźnych rozmiarów Bijuudamę. Jednocześnie shinobi z Kumo i każdy jeden, który władał żywiołem ziemi, stworzyli olbrzymie ściany skał, które unieruchomiły zaskoczoną Bestię. Trzy Bijuu posłały pocisk, prosto w łeb Juubiego, ten wydał przerażający ryk i sam zaczął zbierać chakrę do niego, który był krwisto-czerwony i znacznie większy od Damy trójki Ogoniastych. Shikamaru domyślił się tego i natychmiast wszyscy zaczęli działać, tworząc kilkaset ścian z kamienia, ziemi i innych technik, które tworzyły swoistą barierę. Yamato i Hashirama wzmocni ją technikami drewna. Wszystkie pięć Bijuu same stanęły w jednym miejscu, naprzeciwko pocisku Juubiego i skupiły ogony, by zatrzymać wybuch. Shikamaru wykorzystał klan Uzumaki, którego atutem na tę chwilę była Kongo Fusa. Na jego sygnał wszyscy obecni posłali łańcuchy i owinęli je na dwóch łapach, wytracając z równowagi przeciwnika. Pocisk, zamiast lecieć prosto na shinobi i Bijuu skręcił lekko w prawo. Minato był przygotowany i posłał Bijuudamę za strzelca. Efektem tego działania było to, że bestia oberwała własnym atakiem w plecy. Rozległ się potężny ryk wściekłości, a w powietrze wzniosły się tony pyłu. Shinobi wykorzystali ten moment i zaczęli składać pieczęcie. Wojownicy z Kumogakure i Iwy stworzyli potężną ściany, które przytrzasnęły bestię po bokach, by nie mogła się ruszyć. W tej samej chwili Bijuu cisnęli w Juubiego Bijuudamą. Triumfalny krzyk rozniósł się po wojsku, ale nie na długo. Potwór zaryczał i wbił ogony w ziemię. Ziemia się za trzęsła. Po kilku sekundach wystrzeliły z niej siedem ogonów bestii. Wszystkie otoczyły shinobi, którzy zbili się w ciasną kupę. Ze strachem patrzyli, jak ogony tworzyły olbrzymią klatkę. Lisi bracia zaniepokoili się i natychmiastowo Naruto stworzył lodowe klony, które zrobiły w swoich dłoniach Rasenshurikeny wzmocnione chakrą Kyuubiego i Lisim Ogniem. Siedem replik zniknęło i każde uderzyło w ogony. W powietrzu rozniósł się dźwięk cięcia i ryk Dziesięcioogoniastego, którego części ciała po prostu runęły w dół, a kikuty zniknęły w ziemi i ukazując się już przy ciele głównym. Shinobi rozproszyli się, unikając lecących szczątków, ale nie wszystkim się to udało, część polegała pod nimi. Naruto ocalił większość, kosztem swoich sił przeciwko Madarze. Chłopak doskonale ukrył nagły ubytek chakry, pobierając go z otoczenia. Sasuke skupił się na parowaniu wszelkich ataków na brata, a ten z Romą zajęli się tylko atakiem. Umiejętności władcy lisów były sporym wyzwaniem dla Madary. Sztuka władania kataną przebijała umiejętności walki Uchiha. Skutkowało to tym, że wskrzeszony nie mógł skutecznie atakować i musiał się tylko bronić. Naruto za to nie szczędził siły fizycznej z lekką domieszką chakry, by rozpraszać przeciwnika. Refleks i nieprzeciętny styl walki chłopaka dawały mu lekką przewagę, zawłaszcza, teraz kiedy używał znacznie bardziej dojutsu. Mógł w dużo lepszym stanie unikać ataków, ale nie ta tyle, by samemu atakować. Kule Szukające Prawdy były skuteczną bronią i tarczą dla Jinchurikiego. Sasuke starał się znaleźć sposób na Kule. Stosował wszystkie natury i ich połączenie, nawet Lisi Ogień był bezradny. Frontowe ataki Kul, mógł tylko sparować, tym samym zostawał odrzucany kilkanaście metrów w tył.

***

Walka trwała w tym samym schemacie już od kilku minut. Przez ten czas nic nie udało się zrobić. Żadna ze stron nie miała przewagi. Madara atakował coraz silniejszymi technikami, ale bracia i Roma odpierali je, sami atakując. Koha, który do tego czasu walczył z opierającym się Zetsu Obito. Pokonywał go, nie robiąc zbytniej krzywdy zdrajcy.

- Kurwa! - warknął Naruto, kiedy po raz kolejny jego atak został skutecznie zablokowany. - Musi być jakiś sposób na pokonanie tych pieprzonych Kul. - warknął, stając obok Shikuromy i Sasuke.

- Jedynie co mi do głowy przychodzi, to że musicie mieć moc Hagoromo-samy, by okiełznać Kule Prawdy. - mruknął lis.

- Niby skąd wytrzasnę ci Mędrca Sześciu Ścieżek?! - zirytował się brunet. Tak samo, jak pozostała dwójka była sfrustrowana nieskutecznymi atakami, przynajmniej pół-lisy, bo ataki Władcy przynosiły nieznaczne efekty. Nie raz udało mu się trafić Madarę, by ten się regenerował, ale Kule Szukające Prawdy od razu atakowały i skutecznie powstrzymywały kolejne serie w ataku.

- Nie derywuj się Książę. - powiedział spokojnie Roma - Mnie też denerwuję obecne położenie, ale przynajmniej Madara nie może uruchomić Shinju. Shinobi, Bijuu i moje lisy świetnie powstrzymują Juubiego i nie dają mu zbyt wiele czasu na ataki.

- Jak na coś nie wpadniemy, to szybciej wyczerpiemy swoje siły, niż pokonamy Madarę i Czarnego Zetsu. - mówiąc to, blondyn spojrzał na Kohę, który ostrożnie, ale skutecznie blokował i atakował Uchihę.

- Może dajmy się przebudzić Kaguyi. - powiedział nagle Sasuke.

- Co?! - krzyknął Naruto i spojrzał na brata.

- Daj mu powiedzieć. - warknął władca. Naruto położył uszy, kiedy ostry ton władcy dał o sobie znać.

- Niech się przebudzi, a wtedy użyjemy tego. - blondyn zbladł.

- Jeśli nie zadziała? - zapytał cicho - Świat i my zostaniemy unicestwieni.

- Wiem, z czym to się wiąże, Naruto, ale jak będziemy nadal walczyć w ten sposób, Madara może prędzej czy później zabić i nic już nie zrobimy. - Uzumaki przegryzł dolną wargę i zacisnął pięści, z czego jedna była na rękojeści katany.

- Mędrcze, daj nam olśnienie albo twoja pieprzona matka nas unicestwi. - zmówił cichą modlitwę szeptem. Shikuroma nie mógł się nie uśmiechnąć na słowa blondyna.

- Stańcie za mną. - powiedział. - Jeszcze nie pokazałem pełni mych sił.

- Wiemy. - mruknęli jednocześnie, czym zaskoczyli lisa.

- Jak to? - zapytał.

- Widzimy, że się hamujesz przy nas. Zapewne masz dość destrukcyjne techniki.

- Dokładnie. Moje lisy wiedzą, jak postąpić z nią, a raczej jej skutkami. Pokryjcie swoje ciało Lisim Ogniem. Niech was utuli jak bańkę.

- Jesteś nieprzekonany, czy ona zadziała? - wyczuł niepewność Sasuke.

- Wiem, że Kule Szukające Prawdy, to jedne z najsilniejszych artefaktów, jakie chodziły po ziemi. Tylko Hagoromo-sama miał możliwość kontroli nad nimi. Madara i Obito dzięki Juubiemu pozyskali tę moc. - powiedział i zaczął wspinać - Okryjcie się ogniem. Moje lisy wyuczyły zmiany i pokrywają każdego shinobi. Chakra Ramy robi za dodatkową barierę i pozwoli na większe przeżycie. - chłopcy kiwnęli głowami i zamknęli oczy, skupiając się na wnętrzu. Po kilku sekundach poczuli ciepło, rozchodzące się od środka klatki piersiowej, ku całemu ciału. Ich ciało po prostu zaczęło płonąć. Naruto pokryty chakrą Kuramy i Sasuke otoczony eteryczną otoczką Susanoo stworzyła dodatkową barierę ochronną. Wzrok obu braci przysłoniła biel, ale zaraz widok powrócił.

- Nie pozwólcie, by technika Romy was dosięgła. Zaufajcie w pełni Ogniowy. - w ich głowach usłyszeli lekko zasapany głos Kyuubiego.

- Ufamy. - odpowiedzieli jednocześnie. Shikuroma cały czas patrzył na Książęta. Kiedy ujrzał, że Ogień opatulił ich, przystąpił do recytacji i składania skomplikowanych pieczęci. Wokół niego pokazało się sześć białych płomyków. Wszystkie wystrzeliły w kierunku, a raczej otoczyły Madarę, który stał z kpiącym uśmieszkiem na ustach i patrzył, co lis zamierza użyć przeciwko jemu. Jedno jego skinie, a Kule otoczą go, chroniąc przed urazami. Po prostu czekał. Shikuroma warknął pod nosem, ale nie ważył się przerwać inkarnacji. Sześć płomyków wniknęło w ziemię. Przez kilka sekund nic się nie działo, gdy nagle w niebo wystrzeliło sześć świetlisto-złotych promieni. Słupy zaczęły się rozrastać na boki, tworząc splecioną klatkę. Pod stopami Romy pojawił się świetlisty krąg ze złotymi napisami. Przypominał pentagram, tylko ten zamiast pięcioramiennej gwiazdy miała sześć ramion. Włosy splecione w mocny warkocz opadły kaskadą na plecy, po czym zaczęły się unosić. Pokazało się też siedem kit. Bracia ujrzeli, że na twarzy i odsłoniętych przedramionach lisa dziwne złote linie, które oplatały ciało. Chłopcy od samego początku poczuli niewyobrażalny strach i przytłoczenie. Obu zabrakło tchu.

- Spokojnie. Nic wam nie będzie. - dodał im otuchy - Wytrzymajcie. - bracia ostatkiem sił przywrócili ciału normalne funkcjonowanie, a w tej samej chwili Roma otworzył oczy, które były całe, dokładnie całe złote. Tęczówka, źrenica zniknęły bez śladu, pochłonięte przez złoto. Shikuroma maniakalnie, bez żadnej kontroli siebie uniósł przed siebie rękę, cały czas nieprzerwanie recytując. Obserwatorzy widzieli, jakby wpadł w jakiś trans. Ruszył palcami, z których wystrzeliła jedna wiązka, uderzając centralnie w Madarę i przebijając wpierw złotą klatkę. Tak jak sądził, Madara Kule okryły go i osłoniły.

- Wzywam moc pradawnych przodów. Niech unicestwi tego, którego otoczyła moc przodków. Niech pochłonie go czeluść. - wypowiedział i zacisnął pięść. Nagle zrobiło się całkiem biało. Wszyscy, którzy patrzyli na poczynania Władcy Kraju Złotego Lisa padli na ziemię i zasłonili oczy. Tylko lisy złożyły głęboki pokłon Władcy. Czworonogi wiedziały, że w tej chwili w ciele ich władcy znajdują się fragmenty poprzednich władców. Części ich duszy. Białe światło zaczynało znikać, zastępując je światłem krwawego księżyca. Świetlista klatka zmieniła się w jasny punkt, przypominający gwiazdę, która uderzyła w bruneta. Książęta musieli przysłonić oczy, by móc ujrzeć prawdziwą moc destrukcji. Shikuroma zamknął oczy i zamilkł. Złoty pentagram zniknął, tak samo jak linie na skórze. Włosy opadły falami na plecy. Sam władca, jakby sfrunął na ziemię. Chłopcy, widząc jego stan, szybko go podtrzymali. Białe światło, które pokryło Uchihę, zaczęło blaknąć, zastępując je popękaną, gdzieniegdzie ukruszonym kokonem z Kul. Naruto wykorzystał to i zaatakował, pozostawiając Shikuromę Sasuke. Jego katana przecięła Kulę i samego Madarę w pół, ale ten tylko się uśmiechnął i niezauważalnie wykonał jeden drobny ruch nadgarstkiem. Nagle Naruto wypluł złotą krew, tak samo jak Sasuke. Wróg rzucił ciałem Naruto o ziemię i przeniósł się do władcy i księcia. Roma nie zdążył obronić się przed atakiem i sam został posłany w tył. Uchiha przeszył dłonią dławiącego się krwią bruneta. Chłopak złapał za rękę wbitą w swoją pierś i patrzył zamglonym wzrokiem na uśmiechniętego wroga.

- Wygrałem. - powiedział Madara prosto w twarz konającemu Sasuke, który tracił świadomość, a wzrok gasł. - Umrzecie. - po czym po prostu cisnął ciałem z dala od swoich nóg. Samemu, ruszając po Rinnegana.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top