13. Starcie
- Wiesz... - odezwał się - Jeśli chodzi o ciche zabójstwo, to chyba cię przewyższam. - powiedział szeptem Naruto, przykładając kunai do jego szyi.
- Kiedy ty... - znieruchomiał.
- Naruto! - zawołał zszokowany zachowaniem chłopca Kakashi. - Co ty wyprawiasz?!
- Umiem co nieco... - wyszeptał - Więc te "bachory", jak nas nazywasz, mogą ci dokopać. - syknął mu do ucha i wrócił obok Sasuke, kiedy wróg zamierzał wbić mu kunai w bok blondyna.
- Nigdy nie widziałem, żeby ktoś tak szybko się poruszał. - powiedział z kpiną.
- Cóż, teraz wiesz. - wzruszył ramionami. - Będziesz tak stał na tym Kubikiribocho i gadał, czy może będziesz walczył? - prowokował go blondyn, odpieczętowując swoją katanę. Rękojeść była cała czerwona z czarną wstążką i z dzwoneczkiem na jej końcu. Ostrze za to było czarno-srebrne z wygrawerowanym lisem. Sasuke poszedł w ślady blondyna i również odpieczętował swój miecz. Jego broń różniła się czarnym kolorem uchwytu i czerwoną wstążką. Jego ostrze było podobne, ale różniło się wygrawerowanym tygrysem.
- Wkurzyłeś mnie smarkaczu. - warknął i skoczył na pobliskie jezioro. - Kirigakure no Jutsu! - założył pieczęcie i cały teren pokrył się gęstą mgłą.
- Chronić Tazunę! - rozkazał Kakashi, odkrywając Sharingana. Chłopcy ustawili się do szyku chroniącego starca.
- Serio mgła? Nie masz nic innego? To jest już nudne. - tym razem sprowokował go Sasuke. - Naruto, szybka czy powolna walka? - zapytał w myślach.
- To Zabuza, więc będzie łatwo, ale i nie za łatwo. - odpowiedział. W tej samej chwili między Tazuną i resztą pojawiał się Momochi. Sakura stała jak sparaliżowana, widząc mężczyznę.
- Przegraliście. - powiedział i już miał się zamachnąć mieczem.
- Naruto? - powiedział Sasuke, blondyn się uśmiechnął i szybko się obrócił, wbijając katanę w ciało wodnego klona, który dosłownie rozpłynął się. Blondyn zaczął składać pieczęcie.
- Fūton: Reppūshō! - krzyknął i wokół niego pojawił się olbrzymi wir powietrza, który rozproszył mgłę.
- Jesteś za wolny. - zwrócił się do Momochiego po skończonej technice.
- Takie tanie sztuczki na nas nie działają. - odezwał się Uchiha.
- Widzę Kakashi, że masz bardzo utalentowanych podopiecznych. - zwrócił się do Kaszalota.
- Walcz z równym siebie przeciwnikiem. - odpowiedział mu.
- Nie. Z tobą skończę, jak oni... - wskazał na chłopców - Będą martwi.
- Sensei? - odezwał się Naruto - Mam plan. Zagadaj go, a my go wykończymy. - szepnął, a Kaszalot kiwnął prawie niezauważalnie głową.
- Zabuza, zostaw ich i walcz ze mną. - starał się go zagadać, przy okazji próbując go przekonać do walki z sobą.
- Nie wydaje mi się, żeby walka z tobą dała mi tyle satysfakcji, co walka z nimi. - wskazał na nich zabandażowanym podbródkiem.
- Słuchaj. - zwrócił się w myślach Naruto. - Zrobimy tak. Najpierw go troszkę wkurzymy, a potem stworzymy Hosengan. Będę niby celował w jego plecy i znając go, zrobi unik. Następnie uderzymy z armatki wodnej, połączonej z błyskawicą. Zapewne wtedy pokaże się jego towarzysz. I reszta w biegu się okaże. - wyjaśnił plan.
- Dobra. - zgodził się Sasuke.
- I to rozumiem. Sensei? - zwrócił się do niego Naruto - Proszę stanąć za nami, resztę zostaw nam. Kage Bunshin no Jutsu. - obok chłopca pojawił się klon, który od razu przystąpił do tworzenia Rasengana.
- Naruto! - upomniał go Hatake - Sami go nie pokonacie.
- I co mi tą kulką zrobisz? - zaśmiał się, ignorując słowa Użytkownika Sharingana. Zabuza śmiał się, stojąc na środku jeziorka.
- Sasuke teraz ty. - powiedział Uzumaki, ignorując zaczepkę Zabuzy i słowa Kakashiego.
- Katon: Gōkakyū no Jutsu! - zawołał i skierował płomień w Wirującą Sferę. Obie techniki połączyły się, tworząc płomienną kulę, która znacznie się powiększyła. - Teraz. Przegrałeś.
- Katon: Hosengan! - wypowiedział nazwę techniki i teleportując się za plecy Momochiego, lecz przeciwnik w ostatniej chwili odskoczył. W miejscu uderzenia powstała olbrzymia chmura pary oraz krater, który pomału zapełniał się wodą. - Muszę przyznać, że ładny unik, ale zdania dalej nie zmienię. - zwrócił się do Zabuzy - Sasuke teraz! - chłopcy złożyli bardzo szybko pieczęcie. - Suiton: Suidan no Jutsu*! - wymówił Naruto.
- Raiton: Kangekiha! - wykrzyknął Sasuke. Wodny strumień wystrzelony z ust Namikaze połączył się z błyskawicą, tworząc wodę pod wysokim napięciem. Momochi nie zdążył się uchronić i trafiony uderzył w najbliższe drzewo. Zsunął się po nim nieprzytomny.
- Muszę przyznać, że idzie wam coraz lepiej - odezwał się Kurama.
- O! Proszę. - zdziwił się Uzumaki. - Śpioszek się obudził. - zakpił.
- Cały czas was obserwowałem i słuchałem! - warknął lekko poddenerwowany lis.
- Naruto. - upomniał go Sasuke.
- No dobra... Wybacz Aniki. - przeprosił w myślach.
- Wracajcie.
- Skoro jest już nieprzytomny, to może, by go unieruchomić na chwilę. - powiedział Sasuke.
- Co masz na myśli? - zapytał się Kakashi.
- Zaraz zobaczysz Nar... - nie dokończy, bo w szyję Zabuzy trafiły dwa senbony*. Zaraz po nich pojawił się człowiek w masce ANBU z Kirigakure.
- Co tu robi Onin? - zapytał Naruto, udając szczerze zdziwionego.
- Ścigałem go. - odezwał się - Mam rozkaz go zgładzić.
- Co robimy? - zapytał Naruto w myślach.
- Niech go weźmie. Zaprowadzi nas do kryjówki tego całego Gato. - odezwał się Kurama.
- Dobry pomysł. - zgodził się z nim Uchiha.
- Racja. - przytaknął lisowi blondyn.
- Rozumiemy, ale czy mogę sprawdzić, czy faktycznie jest martwy? - zapytał fałszywego Onina, mężczyzna kiwnął głową, że się zgadza. Sasuke podszedł i sprawdził puls, uśmiechał się pod nosem, upewniając się co do tego człowieka, stojącego obok. - Śmierć kliniczna. - pomyślał.
- Doskonale, jeden plan mniej. - uśmiechnął się lis.
- Nie żyję. - powiedział w kierunku towarzysza Momochiego. Chłopak kiwnął głową i zabrał "martwe" ciało Zabuzy.
- Powiem tak. - odezwał się po chwili Naruto - Zabuza żyję.
- Co? - nie dosłyszał Kakashi - Przecież...
- Śmierć kliniczna. - przerwał mu Sasuke - Pozwoliliśmy mu go zabrać, bo dzięki temu zaprowadzi nas do kryjówki Gato. - wyjaśnił - Naruto, potrafi się przenieść do osoby, którą widział i obserwował przez kilka minut.
- To prawda. - potwierdził Uzumaki - Póki co, zajmijmy się ochroną Tazuny-sana.
- Racja. - zgodził się Kaszalot - Ale będziecie musieli wyjaśnić nam to i owo.
- Dobrze. - zgodzili się jednocześnie. I tak przez godzinę szli, nie odzywając się do siebie.
- Co chcecie dokładnie wiedzieć? - zapytał Sasuke, przerywając ciszę - Ale ostrzegam, na niektóre pytania nie odpowiemy.
- Skąd wiecie tyle o tym całym Zabuzie? - zapytała Sakura. - I kim są ci cali Onini?
- O Zabuzie wiemy z książeczki bingo. - odpowiedział Sasuke.
- Jeśli chodzi o Oninów. - zaczął opowiadać Naruto - To są ANBU z Kirigakure. Są bardzo dobrymi znawcami anatomii, dokładnie znają rozmieszczenie wszystkich witalnych punktów człowieka i są w stanie z dokładnością do milimetra trafić w to miejsce. Są też w stanie za pomocą senbonów wprowadzić ofiarę w stan szoku, śmierci klinicznej, tak jak w przypadku Zabuzy, a nawet okaleczyć lub upośledzić ją do końca życia. - wyjaśnił.
- Rozumiem. Dzięki. - podziękowała.
- Sasuke, Naruto? - odezwał się Kakashi - Nie macie chyba w zamiarze udać się do siedziby Gato?
- Aniki skłamać? - zapytał w myślach Naruto.
- Tak. - potwierdził lis.
- Nie, sami się tam nie udamy. - odpowiedział blondyn.
- Zapewne Gato posiada duży arsenał złodziei, morderców i tak dalej. - powiedział Sasuke i machnął dłonią, obracając ją w nadgarstku.
- To dobrze chłopcy. - w jego głosie było słyszeć ulgę - Teraz zakończmy to, co zaczęliśmy.
- Hai! - zawołała drużyna geninów i przyspieszyła kroku. Po około godzinie marszu cała grupa znalazła się w miejscu całkowicie zasłoniętą przez gęstą, wręcz mleczną mgłę.
- Cisza. - odezwał się Tazuna - Musicie być cicho. Tam... - wskazał w punkt po lewej stronie od nich - Jest łódka. Idziemy. - powiedział i wszedł w mgłę. - Witaj. - odezwał się do flisaka* - Płyńmy. Proszę was, abyście zwracali się do siebie szeptem. - wszyscy skinęli głowami i wsiedli do łódki. Przez chwilę nikt nic nie mówił. Słyszeć było tylko, jak drewniany kij flisaka zanurzał się i wynurzał z wody.
- Dlaczego musimy być cicho? - zapytała się Sakura, przerywając błogą, choć niepewną ciszę.
- Gato zabija ludzi, którzy próbują uciec. - odpowiedział Tazuna.
- Dopływamy. - oznajmił flisak. Po kilku minutach ich oczom ukazał się malowniczy widok. Wyspy otoczone przez wodę oraz zielone drzewa "rzucone" w błękitną toń.
- Dobrze. - odezwał się Tazuna, wysiadając z łódki - Zapraszam do mojego domu. Mieszkam z córką i wnukiem.
- Dziękujemy. - powiedział Kakashi i cała grupa ruszyła w stronę domu starca. Po dwudziestu minutach marszu stanęli pod drzwiami budynku. Tazuna wszedł do środka.
- Proszę, poczekajcie tu, aż dam wam sygnał. - skierował swój wzrok na Kaszalota. Shinobi skinął głową i dał znak reszcie, aby się zatrzymała. - Tsunami, Inari wróciłem! - zawołał, przechodząc próg. Ściągnął kapelusz i buty.
- Dziadku! - przywitał i wskoczył w nastawione ramiona starszego mężczyzny.
- Cześć Inari. - pogłaskał wnuka po głowie.
- Witaj tato. - odpowiedziała kobieta, wychodząc z kuchni i wycierając mokre dłonie w fartuch.
- Tsunami witaj. - uścisnął córkę.
- Droga była bezpieczna? - zapytała z troską i lekkim niepokojem w oczach.
- Bez żadnych większych problemów. - spojrzał wymownie w jej czarne oczy. Kobieta kiwnęła głową na znak, że rozumie - Tsunami, Inari chciałbym wam przedstawić pewnych ludzi, którzy pomogli mi bezpiecznie wrócić do was.
- Dobrze. - zgodziła się niepewnie, ale przywołała uśmiech na twarz i ściągnęła fartuch.
- Kakashi-san, zapraszam do środka. - zawołał, odwracając się w stronę gości.
- Przepraszamy za najście. - powiedział grzecznie Hatake. Dzieci również się przywitały i pokłoniły delikatnie. Wszyscy ściągnęli buty.
- Zapraszam. Siadajcie. - zaprosiła gości do stołu, szeroko się uśmiechając - Zaparzę herbaty. - Kobieta zniknęła w kuchni i po paru minutach wróciła z tacą parujących kubków. - Proszę bardzo.
- Dziękujemy. - uśmiechnął się Kaszalot poprzez maskę - Nazywam się Hatake Kakashi. - przedstawił się, kiedy kobieta usiadła na krześle obok Tazuny i syna. - To są moi podopieczni. Haruno Sakura. - dziewczyna kiwnęła leciutko głową - Uchiha Sasuke i Uzumaki Naruto. - chłopcy również skinęli głowami. I tak Kakashi opowiedział pokrótce, co działo się po drodze. Nim się spostrzegli, za oknami przywitał ich późny wieczór.
- Już tak późno? - zdziwiła się kobieta i od razu wstała - Sakuro, możesz mi pomóc? - zapytała się dziewczyny, uśmiechając lekko do niej.
- Oczywiście. - wstała i obie zniknęły. Kobiety pojawiły się po kilku minutach.
- Panowie, zapraszam do pokoi na sen. - powiedziała z szerokim uśmiechem na swoich ciemno malinowych ustach i śnieżnobiałych zębach. Wszyscy na ten widok nie mogli się nie uśmiechnąć.
- Dziękujemy Tsunami-san. - odpowiedział Naruto, wstając. W jego ślady poszła pozostała trójka i razem udali się na górę do łóżek, po drodze dziękując obu kobietą. I tak w miłej atmosferze minęła noc. Na następny dzień Kakashi i drużyna wyszła na dwór.
- Dzieciaki, skoro i tak chwilę tu zostaniemy, to nauczę was paru rzeczy. Zwłaszcza ciebie Sakura. - zwrócił się dziewczynki - Niestety, ale odstajesz od grupy. - różowo włosa schyliła głowę, ale zaraz ją podniosła.
- Wiem i dlatego niech mnie sensei uczy. - powiedziała z błyskiem w oku i determinacją w głosie. Chłopcy i jonin zaskoczeni słowami Sakury oniemieli.
- No może coś z niej będzie... - pomyślał Naruto.
- Zobaczymy. - odpowiedział Sasuke, mrużąc oczy.
- W takim razie Sakura. - odezwał się Kakashi - Nauczę cię wchodzenia po drzewach.
- Tak jak Sasuke-kun i Naruto? - dopytała się. Mężczyzna kiwnął głową na potwierdzenie.
- Super! - z zadowolenia Sakura klasnęła w dłonie. Drużyna skierowała się do pobliskiego lasu. Kaszalot rozejrzał się trochę.
- To dobre miejsce. - odezwał się po kilku minutach milczenia - Sakura wybierz sobie wysokie drzewo z prostym pniem. - poprosił. Dziewczynka porozglądała się i podeszła do jednego z nich. Kaszalot kiwnął głową - Skoro masz drzewo, to i zapewne wiesz, na czym polega kontrola chakry. - różowo włosa kiwnęła głową. Kakashi się uśmiechnął - W takim razie Sakura musisz sprowadzić chakrę do stóp, a dokładnie na jej podeszwy. Musisz pamiętać, że jak dasz jej zbyt wiele, to nie odkleisz stopy, a zbyt mało, spadniesz. Zrozumiałaś?
- Tak mniej więcej. Pokażesz sensei jak? - poprosiła. Jonin złożył palce w pieczęć i na trawie wokół stóp pojawiła się mała fala. Hatake skierował się na drzewo i postawił stopę na korze. Dziewczyna dokładnie patrzyła na jego ruchy. Mężczyzna był już w połowie i nagle gwałtownie skręcił w stronę jednej z gałęzi. Zaczął po niej chodzić do góry nogami. Po chwili oderwał stopy, robiąc zgrabne salto w przód. Wylądował dokładnie przed trójką geninów.
- Teraz rozumiesz? - zapytał.
- Chyba tak. Spróbuję. - Sakura stanęła w lekkim rozkroku, złożyła dłonie i zamknęła oczy. Wokół jej stóp, tak jak u Kakashiego pojawiła się fala - Dobrze. Jestem gotowa. - oznajmiła.
- Na początku rób to z rozbiegu. - powiedział i sięgnął do kabury - Kunaiem rób cięcia, jak daleko zaszłaś. - podał go jej.
- Dobrze. - zaczęła biec w stronę drzewa. Długimi krokami wbiegła na prawie tę samą wysokość, co Kaszalot, ale w ostatniej chwili skręciła na pobliską gałąź i na niej usiadała. - Udało mi się! - zawołała z góry. Cala trójka otworzyła szerzej oczy ze zdumienia.
- Doskonale Sakura. - pochwalił ją Kakashi - Ćwicz dalej, aż wejdziesz na sam szczyt. - dziewczyna kiwnęła głową i zeskoczyła na dół. Powtórzyła czynność.
- Może wy też potrenujecie. - odezwał się Kurama.
- Na przykład? - zapytał się Sasuke.
- Równowagę w ekstremalnych warunkach. - zaproponował - Przydaje się w walce na różnych wysokościach i powierzchniach oraz ogólnie poprawia równowagę.
- Aniki, a gdzie masz tu ekstremalne warunki do ćwiczeń? - odpowiedział z sarkazmem Naruto.
- Jezioro. - chłopcy jednocześnie skierowali wzrok na wodę.
- Kurama-san, nie wydaje mi się, aby jezioro było jakoś ekstremalne. - wątpił, a lis tylko westchnął.
- Naruto nauczyłem cię Mizu no Yari*. - powiedział zirytowany.
- A ! Już rozumiem. - pomyślał Sasuke - Nagłe poderwanie wody spowoduje u nas dezorientację i trudności w skupieniu się na czymś innym oraz ustaniu na nogach.
- Dokładnie Sasuke. Naruto rozumiesz? - upewniał się lis.
- Tak. Tylko jak ja mam to robić? Przecież Sasuke nie ma natury wody, a ty masz rozpoznawalną chakrę. Kakashi cię rozpozna. - wyjaśnił swoje przypuszczenia.
- Tak, ale na tę technikę dużo chakry nie potrzebuję. Wystarczy, że Sasuke zakryje mnie i zmienię kolor. - powiedział Kurama.
- Skoro tak mówisz. To zaczynamy. - odpowiedział i się uśmiechnął - Trochę się zmoczymy.
- Tak trochę. - zawtórował mu Sasuke. - Sensei? - zwrócił się na głos do Kakashiego.
- Hym?
- Możemy poćwiczyć na tym jeziorze?
- A co będziecie ćwiczyć? - zapytał, spoglądając znad swojej książki.
- Równowagę ekstremalną. - odpowiedział Naruto, szczerząc się.
- Równowagę ekstremalną? - zaskoczyła go nazwa ćwiczenia - A co to takiego?
- Zobaczy sensei. - powiedział Sasuke i w trójkę udali się nad jezioro. Sakura słysząc to, chciała przerwać i popatrzyć, ale nie chciała również zostać w tyle. Postanowiła dalej ćwiczyć wchodzenie po drzewach.
- Dobra Sasuke. - powiedział Naruto - Zaczynasz. - chłopak kiwnął głową i stanął na środku jeziorka. - Jestem gotowy. - oznajmił.
- Suiton: Mizu no yari! - zawołał blondyn i po chwili Uchiha wyleciał w górę, nurkując od razu w wodzie.
- Mizu no yari? - zapytał zdziwiony Kakashi - Nie ma przecież takiej techniki.
- Wymyśliłem ją. - skłamał czysto - Pomógł mi Sasuke. - cały czas patrząc na ofiarę techniki, który raz po raz lądował w wodzie.
- Rozumiem, to ja wracam do swoich rzeczy. - powiedział i się oddalił.
- Tak trzymaj Naruto. - odezwał się lis.
- Dobrze. - odpowiedział na głos, gdyż nikogo prócz Sasuke nie było w pobliżu. Po około dziesięciu minutach czarnowłosy utrzymał się kilka sekund na szczycie, po czym runął w dół.
- Cholera! - wrzasnął - Już prawie mi się udało.
- Dobrze Sasuke. - pochwalił go - Skoro już masz zalążek sposobu. No to czas na zmianę. - powiedział Kurama.
- Już? - zdziwił się chłopak - Dobrze. - i zszedł z jeziora. - Naruto? - zwrócił się do blondyna - Wysuszysz mnie?
- Jasne. - uśmiechnął się - Zmokła kuro. - zaśmiał się.
- Zaraz ty będziesz tak wyglądał. - słysząc to, Naruto od razu przestał się śmiać.
- Futon: Onko-fu no Jutsu. - i po kilku sekundach w stronę Sasuke powiał cieplutki wiatr.
- Dzięki. Kurama-san?
- Usiądź. - powiedział lis. Sasuke kiwnął głową i posłusznie usiadł nie daleko brzegu. Lis w tym czasie pojawił się i zmienił w małego czarnego liska z puchatą biało czarną kitą - Gotowy smarku? - zapytał blondyna.
- Tylko nie smarku, ty kupo futra. - odpyskował mu z uśmiechem na ustach.
- Pożałujesz tych słów. - zagroził mu i uśmiechnął się przebiegle. Naruto nic z tego nie robiąc, wszedł na nie naruszoną taflę wody.
- Gotowy! - krzyknął i podniósł rękę.
- Suiton: Mizu no Yari. - wypowiedział nazwę techniki. Naruto po sekundzie wystrzelił jak z procy do góry, nurkując z wielkim rozpryskiem - No to jesteśmy kwita. - oznajmił Kurama, śmiejąc się, w jego ślady poszedł też Sasuke.
- Ha, ha, ha! - zadarł się na całe gardło z sarkazmem - Ale się uśmiałem. - sarknął Naruto i stanął z powrotem na wodzie - Będziesz dalej rżał, czy może... - nie skończył, gdyż po raz drugi wyleciał w powietrze, ale tym razem w ostatniej chwili zrobił salto i wylądował na tafli. Minęło już dwie godziny, od kiedy Uzumaki ćwiczył. Nagle chłopak poczuł znajomą chakrę. Użył Hiraishinu i znalazł się przy kompanach.
- Co się dzieje? - zapytał Sasuke, patrząc na lekko zaniepokojoną twarz Namikaze, na której po chwili zagościł szeroki uśmiech.
- Zbliża się Kiri. - odpowiedział, wciąż się szczerząc.
- Szybko, nie minął nawet tydzień. - zamyślił się na moment Kurama - Może coś się stało w... - nie dokończył, bo z lasu wyłonił się błękitny łepek lisa. - Kiri. - zwrócił się do gościa - Zaczekaj w lesie. Nie jesteśmy sami. - rozkazał, a zwierzę skinęło i znikło w gęstwinie. - Chłopcy idziemy. Naruto zrobisz dwa klony, jak będziemy w lesie. - powiedział w stronę blondyna.
- Dobrze. - i w trójkę zniknęli w krzakach. - Kage Bunshin no Jutsu. - obok niego pojawiły się dwa klony. Jeden z nich zmienił się w Sasuke i repliki wróciły nad brzeg jeziora. Pozostali weszli bardziej w głąb.
- Witaj Kiri! - przywitał się Sasuke.
- Witam was wszystkich. - również się przywitał i schylił łeb w stronę Kuramy. - Kurama-sama, Sasuke-kun, Naruto-kun ja i klony udaliśmy się do Suny. Zastaliśmy tam Jinchurikiego Jednoogoniastego. - złożył krótki raport.
- Czyli w Sunie jest ten przeklęty Szop. - westchnął poirytowany Kurama, zmieniając się w siebie.
- Szop? - zdziwili się chłopcy.
- Shukaku. - wyjaśnił - Przypomina bardziej tanukiego*. - sprostował i machnął swoimi rudymi kitami. - Mów dalej Kiri. - zwrócił się do krewniaka.
- Nazywa się Sabaku no Gaara. Jest synem Kazekage. - wyjaśnił - Jest w waszym wieku. Ma straszą siostrę i brata. Z tego, co widzieliśmy, jest tak samo traktowany, jak ty Naruto-kun, ale różni się to tym, że ludność Suny boi się go. - zakończył.
- A mój brat? - zapytał Sasuke.
- Niestety jeszcze nic Sasuke-kun, ale szukamy. - powiedział Kiri.
- Dziękuję. - skinął głową lekko. Był rozczarowany, ale w dalszym ciągu zdeterminowany.
- Może was to zainteresuję. Obecnie w Sunie znajduję się sannin Jiraiya. - powiedział.
- Mój ojciec chrzestny? - zdziwił się Naruto - Co on tam robi?
- Poszukuje materiałów do swoje kolejnej książki. - odpowiedział i westchnął- Za niedługo ma zawitać w Wiosce Liścia, ale nie wiemy dokładnie, kiedy.
- Dziękuję bardzo Kiri-san.
- Dowiedziałem się, że Konoha i Suna organizują Egzamin na Chunina. - poinformował ich - To już wszystko, co na razie wiemy.
- Dziękuję Kiri. Możesz wracać. - powiedział Kurama.
- Zrozumiałem. Do zobaczenia. - pożegnał się i czmychnął w pobliskie krzaki.
- Skoro zlokalizowaliśmy Jednoogoniastego i jego sakryfikanta. - odezwał się Naruto - To pora obmyślić kolejny etap planu.
- Nie śpiesz się tak młody. - uspokoił chłopca - Skoro Suna bierze udział w egzaminie, to zapewne syn Kazekage też będzie w nim uczestniczył.
- Właśnie. - odezwał się Sasuke - Nie będziemy musieli iść specjalnie do Suny w tej sprawie.
- Rozumiem. - kiwnął głową Naruto - Ściemnia się. - powiedział, spoglądając na niebo ukazane między koronami drzew.
- Naruto ma rację. - zgodził się z nim lis - Klony i reszta pewnie są już u tego starca. Wracamy. - skończył i zniknął.
- Aniki? - zapytał blondyn w myślach po chwili.
- Hym? - odezwał się sennie.
- Jaki jest Shukaku?
- Szop to idiota. - zaczął po prostu - Uwielbia być sadystą i jest szalony.
- Nie lubicie się? - zgadał Sasuke.
- Oczywiście, że nie! - potwierdził głośno - Taki zadufany w sobie dureń, każdego z nas wprowadzał w irytację.
- Umiejętności? - dopytał blondyn.
- Oprócz kontroli piasku, to jeszcze ma opanowaną do perfekcji naturę wiatru... i coś jeszcze tylko mi się zapomniało co. - wyjaśnił. - Dajcie mi spać. - warknął i zamknął oczy.
- Dzięki Aniki za wykład. - mruknął z sarkazmem, ale lis nie odpowiedział, bo drzemka pochłonęła go całkowicie.
- Skoro Kurama-san śpi, to wejdźmy już do środka. - powiedział na głos Sasuke.
- Pytanie. Jak? - westchnął.
- Wyciszmy do zera chakrę i przez okno. - wskazał na nie - wezwiemy klony i po sprawie. - wzruszył ramionami.
- Dobra. - i tak chłopcy wskoczyli do budynku. Wylądowali w pokoju Inariego.
- To pokój tego malca. - wyjaśnił Naruto - Chodź, wychodzimy. - chłopcy wyszli z pokoju i udali się do swojego pokoju.
- Super. - powiedział Uchiha - Jesteście tu. - odezwał się w stronę klonów.
- Tak. - odezwał się klon Naruto - Po kolacji, powiedzieliśmy, że jesteśmy zmęczeni i chcemy się szybciej położyć.
- Dzięki chłopaki, to był świetny pomysł. - pochwalił ich, klony skinęły głowami i Uzumaki je odwołał.
- O czy gadali? - zapytał czarnooki, kiedy blondyn zamilkł na dłuższą chwilę.
- To tak, o treningu Sakury, to i owo o nas i o moście. Jutro idziemy pilnować Tazuny, a Sakura będzie ćwiczyć. - wyjaśnił krótko - Nudy. - ziewnął.
- Taa. - zgodził się z Naruto - Idziemy spać? Ten trening mnie wykończył.
- Z przyjemnością. Mnie też dał się we znaki. - uśmiechnął się i ponownie ziewnął. Chłopcy szybko ogarnęli się do snu i po dziesięciu minutach smacznie spali.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top