Tajna wiadomość cz. 2

Staram się by wszystko się ukazało, ale okazuje się że przy przenoszeniu ucięło ponad 2/4 zawartości... Tak z ponad 1 tysiąca słów zostało coś koło 500-700 słów :( Przykro mi bo to już nie pierwsza taka sytuacja.

Rozdział ten dedykuję Wszystkim czytającym, dzięki że tu jesteście <3

Umieszczę ją tutaj, z nadzieją, że wszystko będzie dobrze. Oraz zaznaczę gdzie się to kończy ;). Miłego czytania, z pozdrowieniami od Demonka ~~ DemonicznejPandy.

0-0-0 Kontynuacja 0-0-0

Zdziwieni uczniowie podnieśli zwój, szybko przestudiowali zawartość i zgodnie z życzeniem udali się do wskazanych przez niego sklepów. Cytując "Udajcie się do Zbrójmistrza i do ichiraku" w tym pierwszym po coś ważnego a do drugiego po prowiant, no tak zapomnieliśmy? Ich mistrz to kochanek ramenu.

Na polu treningowym została tylko Kina, naprawdę zdenerwowana. Czuła że musi wyładować drzemiącą w niej złość ale nie mogła znaleźć odpowiedniego celu. Więc proste było wykonać jakąś mocno zużywającą czakrę technikę. Wiedziała że coś takiego wystarczy by wyładować wszystkie swoje złości.

Blondyn siedząc w domu wcinał swój ulubiony ramen gdy niespodziewanie zaczął wyczuwać mocne skupiska zbierającej się czakry, dokładnie z miejsca z którego się przeniósł. Pole treningowe... Walka?! Odskoczył od biurka i momentalnie założył ściągnięte buty, przełożył pelerynę i znikł w obłoczkach dymu zostawiając za sobą ten fajny znak na podłodze[Mały X]. Ale to taki smaczek o którym tylko garstka ludzi wiedziała.

Pojawił się na polu treningowym idealnie odskoczył od lecącego w jego stronę pocisku. - Kina dość - Zacząłem podchodząc do niej. Była zdenerwowana?

- Mam cię już dość - Mówiła przez łzy. Aż tak bardzo emocjonalna z niej kobieta? Formujac w ręce coś na styl rasengana... Zaraz rasengana? Skąd, a no tak zapomniałem że ma coś podobnego do rasengana tylko słabszego.

- Wybacz Kina - Dodał uderzając ręką w jej szyję powodując prawie natychmiastowe zemdlenie dziewczyny.

Obiecał że wytrzyma, więc to oczywiste że nie zamierza się poddawać. Gdy wyczuł w tych dzieciakach coś ciekawego zrozumiał że musi dojść do tego jak pomóc im to rozwinąć, ulepszyć na wyższy poziom.

To było coś ala Kekkai gekai, ale nie wydaje mi się że ich klany miały coś takiego.

Podniosłem delikatnie jej lekkie ciało o przeniosłem się do domu zarzucając ja na łóżko by odpoczywała on kontynuował czytanie książki senseia. Eldorado filtrujących to naprawdę wciągająca książka, nie tak że jest zboczona... Bo jest jak cholera ale ma to czego brakuje takim książka fabułę. Bo gdzie fabuła w innych książkach o tak zboczonej fabule.

Nie ma co się przejmować najważniejsze jest to że ma co czytać odkąd przeczytał książkę dobrego senseia którą pożyczył od siostry naprawdę bardzo mało czasu spędzał na treningi które nie wie jak bardzo by mu się przydały. 

Jego czytanie zostało przerwane przez budzącą się Kinę.

- C-co się stało? - Zapytała. Serio nie pamiętasz? Wrr dziewczyno!

- Wpadłaś w furie, zniszczyłaś kawałek pola treningowego no i najważniejsze - Zrobił złą minę - Zaatakowałaś biednego blondynka który chadzał się grzecznie po polu...

- Ciebie? Niemożliwe! N-Naruto przepraszam nie wiem co powiedzieć. Czułam furie, byłam na coś zła? Nie pamiętam!

- Ojej nie musisz się martwić, piękna dama nie powinna robić takich min, i płakać bez powodu. - Przytulił ją, nie bez powodu złożył szybko pieczęci i stworzył znak którym będzie mógł kontrolować jej uczucia.

- Będzie dobrze zobaczysz - Mówiąc to odszedł od lekko czerwonej na policzkach dziewczyny.

Czuł się dziwnie to druga osoba przy której czuje dziwne ciepełko w brzuszku.

Nagle wszystko stało się czarne a ja zobaczyłem znana mi dobrze sylwetkę.

- No hej - Przywitał się głupkowato. - w sumie nie wiem ile minęło czasu ale mam niespodziankę!!

- Czyżby to było to o czym mówisz.  Broń?

- Owszem i to nie byle jaka wiesz ile włożyłem w to serduszka?

- A więc.. Co tam masz?

- Kijek Prawdy. - Przywołał przy tym potężną drewnianą laske.

- Serio kij? I co ja mam tym zrobić. Zrzucić psu by aportował?

- To też możesz... Nie! Ta broń jest wyjątkowa. Ma bardzo wiele komend i każda wywołuje coś ciekawego. Nie mogę powiedzieć Ci co, sam się dowiesz, powiem tyle tych zaznaczonych na czerwono nie używaj w miejscach gdzie są cywile. Oto pełna lista komend - Podał mi rulon prawie cały wypełniony.

- Dz-dziekuje - Mówiąc to odebrałem Kijek a na całej mojej ręce pojawił się ogromny o piękny tatuaż.

- A teraz idź bo twoja "dziewczyna" cię wolą - Zaczął się śmiać swoim dziwnym akcentem by po chwili zniknąć w białym dymku. Mrugnąłem i znów znalazłem się w swoim pokoju widząc jej zdziwiony wzrok.

- Umm, spałem na stojąco? - Dobra wymówka to taka nad którą nie będziesz myślał zbyt długo. Ważne by nie było zbyt pokręcona i możliwa do wykonania w kilka chwil. To właśnie źle odpowiedzi gubią ludzi.

- Koniec Dopiski-

Wędrując przez znienawidzoną dżunglę, bo inaczej tego nazwać nie można. Wówczas usłyszeć można było tylko śpiew ptaków oraz ich czakrę pulsującą gdzieś w tym wszystkim.

To właśnie nazywa się przemierzanie w bezpieczeństwie, jeżeli było by za cicho, oznaczało by to że coś się dzieje, za głośno to znaczy że stało się już coś tylko nie wiadomo gdzie. A jak jest tak nie za cicho nie za głośno tak idealnie, prima sort. To wiadomo że nic złego jak na razie stać się nie może.

- Naruto-sensei - Usłyszał za sobą głos dziewczynki.

- Tak? - Zapytał, stopując przy tym by wyrównać z nią kroku.

- Daleko jeszcze? Kiedy zrobimy przerwę?

- Jeszcze trochę, idziemy skrótem, już jesteśmy tak blisko, jestem pewien że wytrzymacie. Jak nie, to zrobimy przerwę ale nie wypoczniemy tak dobrze jak tam.

- Teraz w lewo - Krzyknąłem do biegnącej przed nami Kiny - Obiecuję że jak tam dotrzemy to będę miał dla was niespodziankę - Uśmiechnął się i powrócił przed szereg by znów prowadzić swoją małą drużynę. Nie rozumiał jednego, z jakiegoś powodu zaczęło mu się to podobać, mieć własnych podopiecznych i czuć to że to od niego zależeć będzie jak silnymi będą w przyszłości.

Jakiś czas później.

- Mówiłem że blisko? - Zaśmiał się gdy zauważył zipiących kompanów.

- Dokumenty i powód przybycia! - Warknął stojący na bramie strażnik, blondyn podszedł i szepnął mu coś do ucha. Nie wiadomo co ale wystarczyło by momentalnie ich przepuszczono.

- Co mu powiedziałeś? - Zapytała ciekawsko Kina.

- Tajemnica - Uśmiechnął się - Blok mieszkalny jest tam - Rzucił im sakiewkę - Zarezerwujcie pokoje a reszta dla was - Mówiąc to zniknął w błękitnym błysku zostawiając po sobie tylko zielonego kunaia.

Czy on naprawdę go wyrzuca? Czy po prostu tak zaznacza miejsce? To pytanie było bardzo dobrym pytaniem, albowiem nikt nie był w stanie na nie odpowiedzieć.

Gdy blondyn znalazł się przed dobrze mu znanymi czerwonymi drzwiami momentalnie otworzył je mocnym uderzeniem wykrzykując.

- Witam moją królewnę!

- Naruto?! - Wyskoczyła z biurka by najmocniejszym uściskiem jakim potrafiła go przytulić.

- Tyle minęło odkąd potajemnie zaczęliśmy współpracować, ile to już 3 lata?

- Tak, dokładnie 3 lata, co cię tu sprowadza? - Zapytała wracając na swoje stanowisko. - Bez powodu się nie pojawiasz... A mógłbyś, jesteś takim słodkim chłopcem - Zachichotała.

- List, ważny list. Szykuje się, kolejna wojna.. - Podał jej list - Szukamy sprzymierzeńców, za 2 tygodnie zostanie odrodzony Madara..

- Madara!!!! Do jasnej cholery, to nie jest przeciwnik z którym będziemy w stanie się mierzyć, będzie potrzebna pomoc wszystkich kage! On... On ma siłę, inaczej... To jest Dziewięcioogoniasty w ludzkim ciele!

- Co? - Zapytał - Jak to możliwe? Przecież... Przecież tylko Jinchuriki mogą mieć czakrę tak potężną jak Jinchuriki.

- I tu się nie zgadzamy, Madara od urodzenia, już po pierwszym miesiącu zaczął trenować, nikt nie wiedział jak. Ale już w wieku 4 lat miał tytuł Jónina, to przeciwnik który przekroczył wszystkie granice.

- Czyli, o czyli mam szansę? Ogólnie, wiesz hehe... Ja też tak trenuję, no i wiesz... Przeszedłem trening z legendarną dwójką, i wszystko pozytywnie. Wiesz jakie sztuczki potrafię? Np jutsu bez używania znaków i wypowiadania nazwy na przykład.

Otworzył w tym momencie okno przez które prawie od razu wyleciała ogromna kula ognia.

- Skąd? Przecież legendarna dwójka odmówiła kontaktu i zaszyli się nie wiadomo gdzie, w dodatku zrezygnowali z nauczania oraz się pokłócili!

- Nic z tego co powiedziałaś nie jest prawdą! To zwykłe plotki, przyjmują na uczniów każdego kto godzien jest spełnić wymagania. Nie zaszyli się, ukryli przed zjednoczoną armią chcącą ich zniszczyć, tylko Tsuchikage i Kazekage znali ich położenie, również teraz Hokage. Z nauki nigdy nie zrezygnowali, zrobili sobie przerwę by rozwinąć coś więcej, coś czego nie byli w stanie wyjaśnić a co do kłótni, wedle tego co mówiono, kłótnia była jedno dniowa o kobietę. Skończyło się tak że kobieta ta została zabita przez najemników, oni ją pomścili i się pogodzili.

- ... Dobrze... Załóżmy że tak było, to czemu mi nie powiedziano? Że Hokage oparł się takiej buźce? Nierealne...

- Ma Kushine, nie dziw się. Ty też powinnaś sobie kogoś znaleźć a nie tylko z tym czarnym kotem siedzisz, mówisz że taka piękna, co jest prawdą zarazem. Ale do teraz żadnego sobie nie znalazłaś?

- Czekam na tego jedynego, co spełni moje wymagania... Kogoś takiego jak ty..

Rumieńce na twarzy blondyna były widoczne nawet z sowitej odległości, pojawiły się tak nagle.

- Żartuje, szukam kogoś starszego matołku - Zaśmiała się. - Ja i moja kompania udzieli wam pomocy, a co z resztą?

- Został jeszcze ten stary pryk, którego krzyż boli.

- Tsuchikage? On to zawsze ma problemy, ale jak przyjdzie co do czego to pierwszy szuka pomocy. Nie przejmuj się nim, na pewno się zgodzi.

- Cii - Zatkał palcem usta - Obca czakra - Szepnął cicho - Ktoś się włamał do siedziby, zajmę się tym - Dopowiedział przywołując zielony kunai. Znikł w niebieskim błysku by zjawić się przed wejściem, zastał tam dwie osoby, mężczyznę i kobietę. Całkowicie nie znane mu twarze.

- Skąd jesteście i po co przybywacie? - Zapytał

- Jesteśmy z tu i tam, Pacankowo się nazywa. Przybyliśmy by zabić niejakiego Uzumaki Naruto oraz Mei Terumi. - Warknął stojący przed nim mężczyzna wyjmując kartkę - Brać go! - Krzyknął a znikąd pojawili się jego kompani, oj drogi koleżko chyba pomyliłeś przeciwników, ja też mam asa w rękawie pomyślał przywołując różdżkę, rozmył się w pyle by przeszukać interesującą go technikę.

Bla bla bla, bla bla bla, bla bla bla, oo to może być ciekawe. Gravity Fall, zamyka obszar w którym nie ma możliwości wykonywania technik[nie dotyczy stylów] oraz kontroli ciała przeciwników. Czas działania do 2 minut.

O tyle to mi wystarczy.

Pojawiając się przed nimi uderzył wedle zaleceń różdżką o ziemię - GRAVITY FALL - Momentalnie pojawiła się zamknięta kapsuła z zielonymi promieniami.

- Teraz możemy walczyć - Śmiał się straszliwie widząc przeciwników próbujących jakimś cudem przyczepić się do ściany.

Styl Shirigami: szybkie cięcie - To były słowa które przypieczętowały ich los, zielony kunai zabłysnął swą barwą. Obok niego zataczał się niebieski obszar, który po chwili znikł łącznie z nim.

Legendarny styl opanowany pod przewodnictwem legendarnej czwórki, oznaczony jako nie do zatrzymania. Styl który wykrywa i unicestwia wszystkich w specjalnym okręgu który rośnie co sekundę, maksymalny czas utrzymania tego obszaru wynosi 5 sekund.

Znikał w niebiesko-zielonym błysku podcinając gardła niedoświadczonym ninja, jedyne co było widać to krew unosząca się w powietrzu wypryskująca powoli z ich gardeł, w sumie to był dobry sposób na zatrzymanie wykrwawiania w celu uratowania życia.

Ale nie tym razem, zatrzymał się przy ostatniej osobie, dziewczyna o lekkim ciemno-brązowym odcieniu włosów najbardziej przykuła jego uwagę, coś było w niej nie tak. Coś zmuszało ją do atakowania gdy ona tego nie chciała, w jej oczach był strach. Pieczęć kontroli!

Obszar znikł a wszystkie ciała zmarłych wojowników i wojowniczek upadły na ziemie, obsmarowany krwią blondyn pojawił się tuż za dziewczyną i paraliżującym uchwytem zatrzymał ją przed wykonaniem jakichkolwiek działań.

Patrząc na nią szybko przeanalizował przebieg czakry i wykrył z jakiego miejsca wydobywa się zmanipulowana esencja, błękitne palce zabłysnęły gdy jednym mocnym ruchem "wyrwał" pieczęć i przełożył na papier.

Ten jeden ruch spowodował że ciało dziewczyny zawisło w nieczynności, zemdlała. Ból i presja który na nią oddziaływał był na tak wysokim poziomie że aż zemdlała z bólu.

- Trzymam cię, nic ci nie będzie ofiaro losu - Zachichotał, naprawdę miał szczęście do dziewczyn bo za każdym razem gdy trafiał na jakąś złą to byłą to naprawdę piękna istota.

Przerzucając ją przez ramie jak worek wrócił do gabinetu Kage, odłożył ją na sofę a sam wrócił do rozmowy.

- Najemnicy, Jónini, chunini, wszyscy martwi. Mieli jakiegoś nukenina z czarną pieczęcią - Na dowód wyjął karteczkę gdzie widniała pieczęć - Ktoś z nich kontrolował ją przez co zmuszona była wykonywać czynności których nawet nie chciała, taka żywa marionetka z uczuciami i marzeniami.

- I co z nią zrobię? Na oko ma z 17-18 lat... Nie mam miejsce w drużynach by gdziekolwiek ją umieścić albo coś.

- A kto powiedział że ją oddam... Może ją wezmę ze sobą? - Zapytał.

- Ale była na moim terytorium więc w sumie należy do mnie.

- Cena? - Zapytał, tak to będzie handel człowiekiem, takie rzeczy się zdarzają.

- Naruciaku, mój kochany. 250 tysięcy ryu.

- Powaliło cie kobieto? - Uderzył o stół  - Dam 150 nie więcej.

- I tak może być - Uśmiechnęła się szeroko chowając sakiewkę. W tym samym czasie blondyn zerwał z jej głowy ochraniacz z przekreślonymi znakami wiosek, znak nukenina.

- Więc, po sprawię.

- Umm - Usłyszeli oboje, odwracając się zobaczyli pełne strachu zielone tęczówki wbijające w nich wzrok. Wyjęła kunaia z sakiewki, no tak zapomniał o tym.

- Kim jesteście, czego chcecie? - Warknęła, zamykając oczy i czekając na ból który nigdy nie nastał.

- Twoimi wybawcami, drogi nukeninie od dzisiaj będziesz pod moją opieką - Wypowiedział blondyn.

Szybko zerwała kawałek szaty nawet nie wiecie jak wyglądała jej twarz gdy zobaczyła że po pieczęci śladu brak.

J......


Ciąg dalszy nastąpi :)






Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top