Rozdział 66

Białowłosa leżała bezwładnie na szpitalnym łóżku,  nie do końca pamiętała co się wydarzyło wczorajszego dnia.. Bowiem, a zarazem straciła pamięć, z tego co mówili jej lekarze straciła pamięć na skutek uderzenia w głowę bądź wykrwawiania się. Tak naprawdę nie do końca stwierdzili czy to na skutek właśnie tych dwóch rzeczy. Ale jedno jest pewne, skoro straciła pamięć będzie musiała jak najszybciej dowiedzieć się co się wczoraj wydarzyło, oraz podziękować osobie która ją uratowała. Czuła tą potrzebę, czuła że jeżeli nie podziękuje tej osobie za to że jeszcze żyje to będzie na siebie totalnie zła....

- Więc.. Jak widzisz, wszystko jak na razie jest w porządku. Rany się goją zaś ty prawdopodobnie zregenerowałaś już siły na tyle by czuć się o wiele lepiej.. No w sumie spałaś prawie 17 godzin.

- 17 godzin?

- Tak, nie wiem czy pamiętasz. Ale wczoraj obudziłaś się na chwilkę zamieniliśmy parę słówek i prawie od razu padłaś w ponowny sen..

- Pamiętam, rozmawialiśmy o mojej chwilowej amnezji

- Tak! Co do amnezji dowiedzieliśmy się że osoba która cię tu niosła podczas przeniesienia upadła a ty uderzyłaś głową w ziemie, dlatego masz zanik. Prosiła by jej nie obwiniać o to ale ten dzień był dla niej bardzo trudny.

- Mogę wiedzieć, nie! Muszę wiedzieć kto to był! Muszę mu podziękować!

- Prosił mnie by ci nie mówić, jak wróci ci pamięć to będziesz wiedziała, ale by dać ci podpowiedz powiedział że lubisz go nazywać Kłamczuszkiem.

Rany, nie pamiętam! Nie pamiętam do kogo tak mówiłam..

- Baka - Jęknęła - A ile będę musiała tu jeszcze być? - Zapytała

- Tak naprawdę wykonam jeszcze badania czy wszystko jest w porządku i jeżeli wszystko będzie w porządku to nawet dzisiaj wyjdziesz stąd...

- To bardzo dobrze

---------------

Minął miesiąc od ostatniej misji blondyna. Zgodnie z zasadami jest na długo terminowym urlopie więc nie przejmuje się tak naprawdę niczym ważnym.

A co się wydarzyło w wiosce?

Oprócz tego że większość członków organizacji przeniosło się do nowej siedziby ukrytej głęboko pod Konoha oraz że ludzie stali się tak dociekliwi że czasami nawet chodzą z.wykrywaczami metalu tylko po to by znaleźć jakieś ukryte wejście bądź cokolwiek innego, jednakże wejście zostało ukryte w taki sposób że nawet najdoskonalsze oko nie mogło by je zobaczyć.

Co dalej? No więc na jaw wyszła pewna sensacja. Albowiem dowiedziono się że Shikamaru oraz Temari są w związku. Do teraz mówi się o tym jak powstrzymywano Garę przed ekspedycja..

No i najważniejsze czyli Białowłosa.

Po wyjściu ze szpitala dużo czasu spędziła na treningach oraz przypominaniu sobie o tym kto ją uratował. Oczywiście pamięć wróciła jednakże nie miała żadnej okazji by podziękować blondynowi z jednego konkretnego powodu... Nie była w stanie go znaleźć w sumie odkąd rozpoczął urlop widziano go w wiosce tylko 2 razy i to na bardzo krótko.  Mówi się że zbiera informację do książki którą od dawna chciał napisać.  Ale tak naprawdę mało osób wie o tym że takowa książka została oddana do wydawnictwa dzisiejszego dnia.

Jeżeli chodzi o samą białowłosą to nie zmieniła się dalej jest dożartą kobietą szukającej dobrej walki. Jednakże, zmieniło się jedno. Dołączyła ona do ninja Konohy[Nie wspominałem że jakimś dziwnym trafem wszyscy do Konohy idą? Przypadek? Nie sądzę]

- Mało osób, aż dziwne - Wypowiedziała wchodząc do sali z osobami rozdzielającymi misje. - Naprawdę, czyżby każdy był na misji? - Zapytała samej siebie rozglądając się uważnie. Gdy idąc do przodu spojrzała na tablicę od razu się zatrzymała by spojrzeć kto aktualnie jest w trakcie misji, lecąc wzrokiem po nazwiskach zatrzymała się na tym dobrze jej znanym, Uzumaki-Namikaze.

Był w trakcie misji dla strzelców bowiem sugerowała się tym że przy jego zdjęciu[Tak po aktualizacji przy każdym ninja jest dodane jego zdjęcie] jest gwiazdka którą zawsze zdejmują po powrocie lub przywieszają gdy na takową wyrusza. Ciekawił ją opis tej misji ale nie miała jak tego sprawdzić... Ale dziwne, przecież jest na urlopie to jakim... A nie czekaj, przecież strzelcy mają inne zasady niż inni, no tak...

- Witam listę poproszę - Powiedziała jak zawsze podchodząc do mężczyzny siedzącego za blatem. Gdy lista się rozwinęła szukała jakiegoś odpowiedniego zlecenia, i znalazła je. Misja rangi B polegająca na odszukaniu zaginionego ninja, szansa na walkę z osobami z rangą powyżej chunina więc może nie być tak łatwo, ale skoro jest w legendarnej organizacji to o czymś to musi świadczyć.

--- W tym samym czasie ---

Blondyn odskoczył od miejsca w którym wylądowały kunaie przeciwników, był sam ich było 4. Widział jedną opcję, rozproszenie magi.

Od razu zaczął składać pieczęcie najszybciej jak potrafił, wyglądało to tak jakby jego ręce dosłownie zamieniły się w wiatr, bowiem nikt nie był w stanie dojrzeć żadnych z wykonywanych przez niego pieczęci, a było ich sporo.

"Technika rozproszenia: odstąpienie czakry!" - Krzyknął a na ziemi zaczęły pojawiać się w niezliczonej ilości pentagramy.

- W tym momencie, jesteśmy bez czakry, więc zostało nam użyć broni białej - Wypowiedział jednakże sam złamał zasadę wyciągając łuk, technika ta łapie wszystko co jest aktualnie w posiadaniu czakry.. A łuk jak wiemy był zapieczętowany więc nikt nie może zarzucić mu oszustwa.

- Myślisz że zwykłym drewnianym łukiem pokrytym farbą możesz nam coś zrobić? Żarty sobie z nas stroisz? My ninja rangi Jonin oraz poszukiwani ninja rangi A mamy się bać drewnianego łuku? W dodatku od kogoś co jest... O cholera.. - Dopiero teraz zauważył cztery gwiazdki nad liściem..

Momentalnie napiął łuk zobaczył w ich oczach furię, każdy z nich wyciągnął broń którą miał pod ręką i zaczęli od razu szarżować... Nie wiedzieli jednego, że chłopak ma ukrytego asa...

- Jak to jest? - Zapytał blondyn - Że nawet w takiej sytuacji walczycie? Spójrzcie, każdy wasz ruch jest rejestrowany a potem od razu odsyłany do mnie. jestem w stanie przewidzieć wasz styl walki zanim nawet go wykonacie, bowiem jak wiemy każdy trzyma się pewnych najsilniejszych sekwencji. Patrząc na niego - Skierował łuk w stronę najgrubszego z nich - Używa stylu podkręconej pandy by zadać ogromne obrażania i nie stracić za dużo energii. - Dodał i wystrzelił w jego kierunku strzałę uprzednio napełniając ją odpowiednią ilością czakry by przyśpieszyć jej lot. Strzała poszybowała z taką prędkością że nikt nie był w stanie stwierdzić w jakim momencie wbiła się w serce przeciwnika.

- Została trójka - Wypowiedział a łuk znikł, pojawiła się kosa jego ulubiona broń do walki na bliskim dystansie. Znaczy lubił też walczyć kunaiem jednakże to przy kosie pokazywał swoją prawdziwą siłę

Dziwne, wypowiedział w myślach przy okazji parując cięcie z prawej strony. Odskoczył w tył i przybrał ulubiony styl walki, styl Krawaworękiego.

Wysunął lekko prawą nogę do przodu zaś lewą w bok, można powiedzieć że poza dziwna.. Ale skuteczna, wedle założeń osoby która wymyśliła tej styl jeżeli ułożymy nogę milimetr do milimetra dobrze i zamachniemy się mocno w tył to siła następnych 15 uderzeń będzie o 26% silniejsza oraz będzie wzrastać z każdym uderzeniem o 4,5%, tak naprawdę nie wiedział na jakiej zasadzie to działa. Jednakże działa ona wyjątkowo dobrze skoro wedle opisu broń którą się posługuje zaczyna świecić coraz mocniej z każdym uderzeniem aż do 15 najsilniejszego gdzie cała poświata zaczyna znikać... A potem reset znowu ta sama poza i to samo, jednakże same ataki muszą być ściśle określone przez techniki, jeżeli wykroczy się po za zakres to styl się "wyłącza".

Pierwszy z nich pojawił się naglę przed nim i z szybka chciał uderzyć go kunaiem w brzuch, wbić go. Chłopak momentalnie obrócił się w okół niego i uderzył kosą najmocniej jak potrafił, ruch był podstawowy z partii 3. Atak praktycznie od razu został odparty a za blondynem pojawił się drugi z przeciwników, walczył dwoma mieczami, mądrze ale nierozważnie. Uderzył blondyna z rękojeści cofając odbity miecz... Walczył nawet nawet, ale i tak brakowało mu dużo.

Blondyn raz jeszcze odskoczył od przeciwników, jak najszybciej cofnął technikę którą rzucił i pochłonął całą zdobytą wiedzę na temat oponentów. Bardzo szybko wykonał określone pieczęci a jego ręce zabłysły złotym kolorem. Przeteleportował się w sam środek przeciwników i każdego najszybciej jak potrafił dotknął powodując pojawienie się na ich ciałach nieokreślonej ilości różnorakich znaków. Schował broń i od razu teleportował się przed bramę Konohy... W jego udo wbity był miecz, pewnie zrobili to w momencie jak ich dotykałem.. Nic nie poczuł dziwne, jednakże ból wrócił z podwójną siłą bowiem od razu upadł na ziemie nie mając siły nawet wstać. Broń była wbita głęboko dlatego najszybciej wyjął ją i zaczął uciskać miejsce z którego zaczęła obficie pryskać krew...

Jednakże strażnicy widząc blondyna od razu podbiegli do niego w celu udzielenia jakiejkolwiek pomocy.

- Misja wykonana - Uśmiechnął się pokazał kciuk do góry a potem runął twarzą na ziemie.. Zemdlał, nie z wycieńczenia czy też z bólu, z wykrwawienia.. Odkąd jego kochany lisek Kurama jest na wolności[W tym momencie był wewnątrz blondyna]  to jego umiejętności lecznicze trochę zmalały... Ale spokojnie nie ma co się przejmować, i tak go wyleczy w końcu to kuramuś!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top