Rozdział 24.

Hey, na wstępie chciałbym poprosić o komentowanie i dawanie uwag gdzie popełniłem jakiś błąd bądź temu podobno. Po za tym miło mi że dotarliśmy już do 24 rozdziału a wam dalej się to podoba. Z całego serduszka dziękuje i zapraszam do dalszego czytania mojego FF ;)

[Miesiąc później]

- Ale gorąco - Jęknęła pewna brunetka stojąca nieopodal pola treningowego.

- Im bardziej marudzisz, tym bardziej będzie ci ciepło. Taka informacja z mojej strony jak byś nie ubierała tego ohydnie grubego kimona to może by było lepiej - Na te słowa znikł zostawiając osłupiałam brunetkę.

Tym czasem, w oddali przez pustynie kroczył pewien blondyn, kroczył ponieważ susza panująca w miejscu gdzie on się znajduje była na tyle duża i na tyle poważna że sam blondyn nawet nie spodziewał się tego że za słabo oceni swoje zapasy wody, przez co został skazany na łaskę matki natury. Ocenił zapasy na tyle kiepsko że już prawie dwie godziny wędruje po pustyni w poszukiwaniu pewnego punktu o nazwie Suna. Odkąd stracił kawałki swej pamięci nie pamiętał dokładnie bowiem gdzie znajduje się owe miejsce. Pamiętał jedynie wszystko co przeżył, oraz kogo poznał lecz miejsc w których był już nie do końca. Jak to powiedziała pewna medyczka, twój mózg się przegrzał.. A tak na poważnie odkąd jak to powiedziałeś "uderzyłeś" głową o kant biurka twoja pamięć zanikła.

- Woda!? - Zawył z nut gdy niespodziewanie zauważył przed sobą oazę biegł w jej kierunku i gdy już dotarł na miejsce, oaza przesunęła się. Wtedy bowiem już wiedział, wzrok, umysł, i inne narządy zaczynają sprawiać mu figle. Jedyne o czym marzył to spora ilość tego jakże lubianego przez wszystkich napoju o nazwie Woda.

Osunął się na ziemie wdychając i wydychając powoli zebrane w płucach powietrze.

Pomocy! - Jego krzyk, który wręcz był błaganiem rozniósł się poprzez wiejący wiatr w różne strony..

----

- Słyszałeś to? - Zapytał niepewnie strażnik swojego kompana. - Czyżby kolejna osoba zapomniała wziąć wodę? - Dodał.

- Yo - Odpowiedział po chwili kiwnęli porozumiewawczo głową i szybkim biegiem skierowali się w stronę z którego wyłonił się dźwięk.

Po prawie 2 minutach intensywnego biegu zauważyli leżącą na piasku postać, ubrana była w zwykły strój shinobi oraz maskę lisa. Szybko wykonali pierwsze czynności: sprawdzili czy żyje, jeżeli tak to w jakim stopniu jest odwodniony i temu podobny.

- Dobra, do Suny mamy 5 minut drogi.. w sumie jeżeli przybylibyśmy z jakieś 5-6 min później to był by martwy. - Podsumował strażnik który niósł chłopaka.

- Wiem kto to jest - Popatrzył na twarz mężczyzny z której zleciała dosłownie przed chwilką maska.

- Naruto Uzumaki, najlepszy przyjaciel Kazekage... Trzeba się pospieszyć to dostaniemy awans!! - Wrzasnął i przyśpieszyli kroku.

[Jakiś czas później, szpital]

- Wyjdzie z tego? - Zapytał czerwonowłosy jednego z najlepszych medyków z wioski.

- Oczywiście, jest tylko bardzo mocno odwodniony ale tak po za tym to nic mu nie jest.. Oprócz jednego szczegółu, jego oczy.. Jakimś cudem co po chwilę otwierają się i zamykają za każdym razem kolor tęczówek jest inny.. - Ostatnie słowa oznajmił tak jakby coś mu się przypomniało. - On jest uzumaki tak? - Zapytał od razu.

- Tak!? 

- Wiele, ale to wiele wyjaśnia, Siostro! Przynieś proszę książkę b24 z szafki c11 - Na te słowa siostra wyszła pokoju.

- Jeżeli się nie mylę, jego specjalne umiejętności klanu uzumaki zaczynają się aktywować. Jednym z dowodów na to są zmieniające kolor tęczówki, drugim jest to że na prawej ręce pojawił się znak czaszki..

- Co to są za umiejętności? Mów!

- Sam się chce dowiedzieć, dlatego posłałem po tą książkę, zostawiła ją Kushina Uzumaki, na jak to ujęła. Wszelki wypadek.

- Mhm

Minął jakiś okres czasu odkąd pomocnica doktorka wyszła z pomieszczenia, po chwili jednak dało się usłyszeć pukanie. Do środka weszła jego asystentka odłożyła księgę na stole po czym opuściła pomieszczenie.

- No więc? - Zapytał zdenerwowany i zarazem martwiący się o przyjaciela Kazekage

- Wedle tego co tu piszę zacytuję 

,, Jej wzrok, wzrok pusty niczym skała nie wyróżniał się prawie niczym, tylko jedna rzecz była inna, tym się właśnie ten wzrok wyróżniał zmieniał co mrugnięcie tęczówki miały inny kolor. Spytałem jej o co chodzi, ona odpowiedziała swym pełnym uczuć głosem. To? Kekkai genkai, jest niczym sharingam, potrafi przewidywać ruchy, potrafi sporo lecz sama nie wiem co dokładnie. Nigdy z niego nie korzystałam ale to coś jest na pewno potężne"

- Dziwne, a co z tą czaszką?

,,O co chodzi z tą czaszką? Dziwne jest to że jest tak mały a tak wyraźny. Popatrzyła na palec, nie mam pojęcia podobno jej moc uaktywni się tylko i wyłącznie na łonie śmierci."

- Czy jest coś więcej? Coś dokładniejszego?

,,Czyli, pieczęć coś czego nie da się usunąć, znak który zostaje do końca życia i znika po śmierci? Co on daje proszę powiedz, widzę w twoich oczach że wiesz. -- Dobrze, odpowiem a wię"

- To jest urywek reszty nigdy nie było - Wskazał posmutniały na spopieloną część.

- Patrz, tu jest coś sklejone!

- O rany - Rozerwał kartki.

,, Jaka broń? Co znów za broń, nie przesadzasz? Jak to możliwe? Ta pieczęć jak to pow''

- I tu jest koniec.

- Kazekage-sama i Hebrigdzie, Naruto Uzumaki obudził się - Dodał a ci wybiegli jak oparzeni z gabinetu.

[Pokój w którym jest Naruto]

Ale tu szaro - jęknął, nudno, strasznie. Mrugnął i zobaczył coś innego, pokój teraz był cały zielony, znów mrugnął i tym razem kolor był innego koloru. Mrugał bardzo szybko tylko po to by zobaczyć że z każdym mrugnięciem widzi zupełnie inaczej.

- Szybko się obudziłeś ty idioto, nie wiesz że na pustynie bierze się wodę? - Wykrzyczał w jego stronę naburmuszony Gaara.

- A ty wiesz kretynie, że na przyjaciół się nie krzyczy? - Warknął.

- Jak się czujesz? - Zapytał stojący obok niego lekarz.

- W sumie, dobrze ale coś jest nie tak, z każdym mrugnięciem widzę inaczej.

- Jak to inaczej?

- Z każdym mrugnięciem widzę inaczej, teraz wszystko jest takie brązowe dziwne.

- Twój kolor tęczówek jest brązowy, mrugnij - Nakazał mu lekarz.

- i teraz jak? - Dodał gdy chłopiec mrugnął.

- Teraz, wszystko pomarańczowe. Gaara, w pomarańczowym ci do twarzy hah - Zaśmiał się.

- Twoje oczy, są koloru pomarańczowego... Dobra, dziwne.. Zmieńmy temat, może i zmienia kolor, ale jest to przydatne w walce, potrafi zdekoncentrować wroga oraz przewidujesz jego ataki...

- Nienormalne, czuję że coś zmusza czakrę by płynęła w stronę oczu

- Może to być to co masz na palcu, spróbuj coś z tym zrobić.

Chłopak odwrócił rękę i zobaczył na palcu pomarańczową czaszkę, zaczął szturchać ocierać aż w końcu zdenerwowany pociągnął palec[PS: od autora: tak jak jak się robi gdy wybije się palec]. Momentalnie wszystko co było pomarańczowe stało się normalne, Gaara miał czerwone włosy pokój był biały, doktorek był lekko siwawy.

- Kazekage, patrz jego wzrok.. jest chyba normalny?

- Tak, tylko jedna osoba ma tak błękitne oczy, tylko on.

- Kazekage-sama! - Wykrzyknęła wbiegająca do sali dziewczyna.

- Słucham

- Informuje że za chwilę zaczyna się ostatni etap egzaminu!

- O kur*a zapomniałem, spóźnię się!

- Nie do końca - Na te słowa blondyn wstał, założył maskę lisa która leżała na brązowej szufladzie, założył na głowę błękitny kaptur chwycił Gaarę za ramie.

- Arena beza? - Zapytał na co on pokiwał głowa. Tak bowiem znikli w niebieskim błysku pozostawiając za sobą jedynie ogień który od razu został ugaszony przez białowłosego.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top