Rozdział 21. - Coś innego.
Hey zanim zaczniecie czytać, chciałbym poinformować że będą tu bardzo mocno pomieszane informacje które od dzielone będą trzema gwiazdkami. Oprócz tego od pewnego momentu będzie opisana pewna sytuacja gdzie będzie opisana historia pewnej osoby, rozpocznie się od sześciu gwiazdek.
Pięcioletnia dziewczynka o czarnych jak noc włosach, oraz pięknych oczach koloru zielonego siedziała na półce skalnej, siedziała nad jeziorkiem który znajdował się całkiem niedaleko domu jej rodziców. Znaczy chyba rodziców, odkąd dowiedzieli się że dziewczynka ma tak małe ilości czakry że małą możliwością jest by została shinobi w przyszłości jej "rodzice" odwrócili się od niej, stała się dla nich zwykłym ciężarem zaś całą uwagę skierowali w stronę starszego syna a zarazem starszego brata bohaterki który niedawno co zaczął naukę w akademii ninja.
***
- Wypad demonie - Skierował te słowa w stronę blondyna starszy uczeń akademii. - Nie zrozumiałeś? Wypad! - Tym razem krzyknął a blondyn nawet nie ruszył się z miejsca, nie bał się wręcz przeciwnie w podświadomości śmiał się z jego głupoty.
- Nie zrozumiałeś? Wypad, albo inaczej to załatwię! - Tym razem blondyn zacisnął pięści szybkim krokiem podszedł do starszego ucznia i za pomocą taijutsu szybko znokautował. Tak jak się tego spodziewał, w akademii uczą taijutsu dopiero na sam koniec.
- Mowę odjęło? Zlituje się nad tobą ale pamiętaj, jesteś nikim! - Skierował swój wzrok w stronę huśtawki lecz zamiast usiąść po prostu odszedł od dzieciaka jak i huśtawki.
***
- Ty idiotko, mówiłam ci do jasnej cholery że masz wysprzątać pokój ty nieznośna.. - Urwała lecz sama czarnowłosa wiedziała co chciała powiedzieć. Szybko posprzątała pokój po czym skierowała się w stronę swoich czterech kątów.
- Dlaczego ja? To nie moja wina że mam mało czakry - Mówiła na głos a z jej zielonych patrzałek zaczęła płynąć strużka łez.
***
- To jak, walka na miecze? - Zapytał z uśmiechem brązowo-włosy.
- Tak jest paniczu! - Wypowiedział stojący przed nim mężczyzna, po to by po chwili można było słyszeć uderzenia metalu o metal.
***
- Dzisiaj na koszt firmy! - Wypowiedział z uśmiechem sprzedawca w stronę blondyna o niebieskich oczach, sprzedawca był też właścicielem jak i kucharzem.
- Arigato! - Wypowiedział z uśmiechem od ucha do ucha blondyn.
Blondyn zaczął wcinanie już trzeciej miski z rzędu, za to pewien białowłosy shinobi imieniem Kakashi obserwował go za swojego stoika i rozmyślał nad jednym tematem. Skąd taki apetyt u tak małego chłopca ale jak wiemy matka natura jest nam obca.
*** ***
- Dość! - Krzyknął 16 letni blondyn w stronę swojego towarzysza, który któryś tam raz z kolei uderzył klęczącego przed nim mężczyznę.
- Daje ci szanse, albo dalej się męczysz albo odpowiesz na pytanie - Wypowiedział swym bez uczuciowym głosem.
- Pier*ol się! Nic wam ni. ..- Nie dokończył bowiem ostrze z gracją odcięło mu głowę.
- Jednego mniej, ehh a chciałem się dowiedzieć więcej na temat tej dziewczyny - Jęknął cicho.
*** ***
- Sakura, i jak tam ci się z saskiem układa? - Zapytała z widocznym uśmiechem na twarzy, zmrużyła lekko oczy.
- C-CO? Przecież między nami nic nie jest.. - Wypowiedziała jąkając się przy tym.
- Dobrze wiem że randkujecie - Powiedziała z uśmiechem zostawiając zszokowaną i zarumienioną dziewczynę.
Skierowała się bowiem w stronę domu jej przyjaciela, dom który niby jest jej, a tak naprawdę jej nie jest.
- Dość - Poprosiła swego podopiecznego liska by przestał ją lizać. O dziwo posłuchała się i powędrowała w stronę miski z jedzeniem. Pomyśleć lis a zachowanie jak u psa...
Dziewczyna podeszła do szafy skąd wyciągnęła ubranie zastępcze, skierowała się w stronę łazienki. Lecz zanim tam doszła usłyszała głos pukania do drzwi, odłożyła więc ubranie i podbiegła do drzwi otworzyła je a widok jaki zastała, normalnie szok.
Przed nią klękał pewien chłopak o krzaczastych brwiach z czerwonymi kwiatami w rękach.
- Proszę, proszę uszczęśliw mnie i zostań moją dziewczyną! - Wypowiedział z lekkimi rumieńcami na twarzy.
- Lubię cie Lee, ale musisz mi wybaczyć - Uklękła przy nim - Ale moje serce należy do kogoś innego, ale pocieszę cię. Pewna osoba jest tobą zainteresowana i spokojnie to jest dziewczyna! - Dodała a chłopak w mgnienie oka zniknął z szerokim uśmiechem.
Nigdy go nie zrozumiem - Pomyślała i znikła za drzwiami swojego mieszkania.
- Proszę! - Wykrzyczała wycierając włosy w ręcznik, drzwi od mieszkania nieznacznie się uchyliły a w nich pojawił się białowłosy mężczyzna który jak tylko zobaczył półnagą dziewczynę zarumienił się jego oczy rozszerzyły się o 400% a z nosa puściła się krew.
- Panu dziękujemy - Dodała wyrzucając gościa za drzwi. Nie jej wina że tak działa na mężczyzn, prawie wszystkich Naruto był jedynym wyjątkiem.
Od tego przedstawienia w którym uczestniczył białowłosy minął miesiąc zaś samym głównym bohaterem był pewien sannin który oczywiście przeprosił ją za swoje zachowania, i na potwierdzenie tego dał jej książkę własnego autorstwa która o dziwo spodobała się jej. Jak na swój młody wiek, tylko 14 lat dobrze wiedziała o wszystkim co ją otaczało...
- Kakashi-sensei! - Wydukała wściekła, znów się spóźnił.
- Przepraszam za spóźnienie, ale pewna staruszka poprosiła mnie o pomoc i nie miałem serca odmówić - Wyjaśnił, coś co nie było kłamstwem.. niebywałe.
- Dobra, to co dzisiaj trenujemy? - Zapytała po chwili.
- Cóż, jak wiesz poziom twojej czakry zwiększył się trochę więc możemy potrenować coś nowego. Twoim elementem czakry jest ogień oraz ziemia więc nauczę cię jakieś nowej techniki ognia.
--- I tak bowiem minął im cały dzień.
- Dobrze! Ostatni raz! - Wykrzyczał w jej stronę Kakashi, na co dziewczyna złożyła pieczęcie i wypowiedziała - Katon: Gōkakyū no Jutsu! - Z jej ust wydobyła się potężna kula ognia która z niesamowitą prędkością kierowała się w stronę posiadacza sharingana.
- iii jak se.. - Uklękła na kolana, nie minęła nawet chwila a dziewczyna nieprzytomna osunęła się na ziemie. Kakashi wiedział że to z powodu nadwyrężenia czakry. Więc szybko chwycił dziewczynę i znikł w szaro-białym dymie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top