Rozdział 20.

- Dobrze że jesteście - Wypowiedziała blondyna - Więc tak misja dostarczenia tego zwoju do Suny, zleceniodawcą jest Naruto. Oprócz tego chciałam zapoznać się z treścią zwoju ale jak otwierałam go to momentalnie mi się usypiało więc powiem wam nie otwierajcie go, oprócz tego był mały liścik gdzie nasz blondynek poprosił o bezzwłoczne dopisanie go do listy zaginionych tyle powinno wystarczyć wam resztę nakazano mi nie mówić a jak wiemy zleceniodawca nasz pan. Więc wyruszajcie. - Ostatnie słowa wykrzyczała, ale pomimo tego sama Tsunade zauważyła na twarzy Kiry lekki rumieniec oraz na twarzy Nejiego szok.

- Oprócz tego, jak dodatek chcę byście uważali oraz jeżeli będzie możliwość i spotkacie Naruto to podpytajcie go - Widać było że skierowała to bardziej w stronę Kiry która tylko kiwnęła głową na znak zrozumienia.

Dwie dziewczyny i jeden mężczyzna biegli przed siebie skacząc z drzewa na drzewo, kierowali się w stronę Suny, podróż mijała im nadzwyczaj powoli, skakanie z drzewa na drzewo robi się lekko nudne ale takie jest życie shinobi. Gdy słońce zaczęło zachodzić za pięknymi górami, jedna z dziewczyn wskazała polankę na której mieli rozłożyć obóz, bez zwłoki wyciągnęli dwa namioty oraz ułożyły w mały okrąg kamyki.

- Uwaga! - Dało się usłyszeć krzyk jakiegoś nieznajomego mężczyzny, mężczyzny z tego powodu iż można było usłyszeć to po jego głosie. Dziewczyna nie zdążyła zareagować krew prysła w stronę jej twarzy. Nic się nie działo, czy tak wygląda śmierć? - Zapytała samą siebie i powoli otworzyła oczy. Przed nią stał mężczyzna odziany w pomarańczowy płaszcz z czarnymi ogniami na samiutkim końcu efekt był naprawdę wyśmienity. Dopiero po chwili zauważyła Kunai wbity w rękę jej obrońcy, o dziwo on wyciągnął bez zbędnego pier*olenia tą broń z ręki by po chwili zrzucić ją na ziemie.

- Znikać! - Nakazał mężczyzna który po prawie sekundzie uformował jakieś pieczęcie po to by po chwili zniknąć w niebieskim błysku czerwono włosa zaczęła się rozglądać zauważyła go na drzewie lecz nim zdążyła wykonać jakąś reakcję ponieważ osobnik znikł.

- Kto to był? - Zapytał zszokowany prędkością przeciwnika Neji.

- Wydaje mi się że członek tej nowej organizacji, jak jej tam było? Ne, neru, beru... - Kontynuowała swe myśli w celu przypomnienia sobie nazwy tej organizacja zajęło jej to parę min ale dopiero po chwili przypomniała sobie - Mam! Nazywała się NerieBe - Dodała ze zwycięskim uśmiechem.

- Przecież ta organizacja to mit, to nie jest możliwe by było coś takiego jak "Bractwo" które likwiduje wroga na tyle szybko że nikt nie jest w stanie ich złapać - Warknął ostatnie słowo i rzucił kunai w stronę krzaków które rosły za nim.

- Gratulację, wyczułeś mnie czyli że dobrze, ale dalej za słabo zmniejszyłem wyciszenie czakry, więc wiesz. Nazywam się Deju - Dodał nieznajomy, znaczy już znajomy który ubrany był w taki sam płaszcz jak osoba która uratowała Kirę.

- Wiem że was straszę i temu podobne, ale mistrz nakazał nam przeprosić was za nasze zachowanie - Dodał swym ponurym i zarazem ciekawskim głosem. Nie czekał na zaproszenie podszedł do palącego się ogniska i usiadł na jednym z kamienie obok niego.

- A kto jest twoim mistrzem panie Deju? - Zapytała brunetka.

- On - Wskazał ręką na pustą polanę przez który po chwili przeszedł niebieski błysk, na środku stał...

** Szef **

- N-Naruto? - Zapytała ze łzami w oczach dziewczyna, chłopak nic nie odpowiedział jedynie spiorunował ich wzrokiem i znikł po chwili.

- A jemu? Co się stało? - Zapytała ta sama dziewczyna o czarnych jak noc włosach.

- Mi? Nic, już taki jestem - Wypowiedział mężczyzna który o dziwo był za nimi.

- Przyszedłem zapytać, o pewną rzecz, zwój czy to jest wasza misja? - Zapytał szorstko

- T-Tak - Wypowiedziała różowo włosa.

- Podobno jest to misja rangi A, więc uważamy jak się tylko da - Dodał Neji.

- Dobrze, Deju! Idziemy - Chwycił kruczowłosego za ramie i znikli w błękitnym błysku.

- Czy, czy to był Naruto? - Zapytała rozmarzona czarnowłosa.

- Tak, to byłem ja! - Wypowiedział znów ten sam głos, chłopak siedział obok ogniska.

- Jak ty! UGH!!! - Wywrzeszczała Sakura, po czym chwyciła za fasolkę która zawsze ma kieszeni zjadła ją ukazała swoje mięśnie i wyciągniętą pięścią biegła w stronę blondyna.

- Za wolno - Dodał znów znikając w błysku, robił to tak szybko że dziewczyna sama nie wiedziała gdzie ma atakować, w końcu postanowiła iż uderzy w środek tak też postąpiła, trafiła coś już myślała że to ten blondyn lecz okazało się że był to po prostu kamień.

- Dość! - Warknęła Kira znudzona już tym zachowaniem. - Naruto-kun! Mówiłeś kiedyś mi że szczerość to podstawa, że szczerość buduje wiele dlatego powiem coś czego nikomu nie mówiłam - Wzięła głęboki wdech przez co zaciekawiony blondyn pojawił się obok.

- Okłamałam cię z moim wiekiem, tak naprawdę jestem dwa lata młodsza od ciebie. - Wypowiedziała na co chłopak roześmiał się swym "anielskim"?! głosem.

- Ciężko mnie nabrać, zrozumiałem to od razu, po za tym miłej misji zobaczymy się może za 2-3 lata papa -  Znikł w niebieskich płomieniach, drużyna zaczęła się rozglądać i upewniając się że nikogo nie ma poszła po prostu spać zostawiając na warcie Kirę przez bite 3 godziny.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top