Rozdział 13.
- Świetnie, no po prostu świetnie - Jęknął czując jak w jego głowę zaczynają uderzać niewielkie kropelki deszczu. Momentalnie zaczął rozglądać się na boki i ujrzał niedaleko nawet dużą jaskinie, szybko zmienił trasę i udał się w stronę jaskini. Gdy przeszedł zauważył lekki ogień obok którego siedziały trzy osoby. Szybko ukrył swoją czakrę i przyjrzał się im.
Jednym z nich był chłopak który nosił białą kurtkę z wysokim kołnierzem, czarne spodnie i niebieskie sandały. Jego prawą nogę i rękę ciasno okrywały bandaże. Przy lewym udzie wisiała okrągła kabura na zwoje, a prawe udo obciążała kabura na broń. Ubiór i jego kolorystyka zmieniły się w drugiej części. Zamiast kurtki i spodenek miał biały zestaw (kaftan z długimi, szerokimi rękawami i spodnie do kostek), obciążony jasnoszarym materiałem. Kaftan zapinany był na jeden, jedyny guzik na prawej piersi. Stopy zasłaniały mu czarne sandały.
Obok niego siedział chłopak ubrany był dziwnie nałożony miał zielony kombinezon, z pomarańczowymi podgrzewaczami na nogach i nosi czerwony ochraniacz na czoło wokół pasa. Jedyną różnicą w stroju Lee do senseia są bandaże, regularnie noszone wokół jego dłoni i nadgarstków, które obejmują również zestaw szwów na lewej ręce,
Zaś po lewej stronie siedziała dziewczyna miała sportową bluzkę z długimi rękawami i wysokim kołnierzem, a także z czerwonymi zamkami, i krawędziami połączeniu podobnym zabarwieniem, spodnie wypukłe, włosy były dziwnie ułożone.
- Nie będę wam przeszkadzał jak zatrzymam się na czas deszczu tutaj? - Zapytał swym zimnym i zarazem mocno spokojnym jak i podejrzliwym głosem.
- Huh, nie sądziłem że poznam kogoś z siłą młodości do walki dwoma ostrzami!! - Krzyknął po czym wyciągnął kciuk przed siebie i uśmiechnął się dziko jak by zobaczył po dwóch tygodniach miskę ramen.
- Jak widać.. To jak mogę? - Znów zapytałem. Nie chciałem iść bo nie chciałem być cały mokry.
- Możesz, chyba nie chcesz być przeziębiony - Wypowiedziała wpatrując się w niego tylko po to by po chwili złapać lekkiego rumieńca.
- Cóż, widzę po waszych minach że chcecie się coś dowiedzieć więc pytajcie - Powiedziałem po czym usiadłem przy ognisku.
- Jak się nazywasz? - Zapytał białooki chłopak.
- Ryiuki, nazywam się Ryiuki. - Odpowiedziałem wyciągaj z pochwy miecz przyglądając się mu.
- Wow, mogę zobaczyć? - Zapytała z nadzieją dziewczyna, ja na to uśmiechnąłem się i podałem jej katanę.
- Dobra, a wy jak się nazywacie? Musze znać imię moich tymczasowych sojuszników. - Dodałem znów spokojny głosem.
- To jest Tenten - Wskazał na dziewczynę - To jest Rock Lee - Wskazał na człowieka bobra - A ja to Neji. Widzę że masz znaki klanu trawy czyżbyś był jej shinobi? - Ostatnie słowa wypowiedział przypatrując się chłopakowi - Wyglądasz dziwnie podobnie do mojego byłego kumpla Naruto - Dodał.
- Odpowiem wprost, cóż nie wiem czemu wyglądam podobnie, i po drugie nie jestem shinobi. Jestem zwykłą osobą o potężnych umiejętnościach która stara się poprawić coś co jest dla jego życia bez sensu. - Odpowiedział to co mi mózg nakazał.
- Skąd masz tak epicką broń! - Wręcz wykrzyczała TenTen.
- Cóż kosztowała 15 tysięcy ryu, mam ją od pewnego mężczyzny, teraz oddaj ją idę spać miłej nocy - Dodałem po czym odebrałem miecz i schowałem do pochwy, szybkim ruchem reki wyciągnąłem zwój z kieszenie by położyć go na ziemi, rozszerzyłem go a w biało-szarym dymie pojawił się śpiwór, szkoda że nie widzicie oczu tej trójki!
- Dobranoc - Dodałem po czym udałem się w niby sen, który tak naprawdę był czuwaniem i lekkim odpoczynkiem.
- Wstawać lenie! Wróg idzie, czuje spore ilości czakry biegnące w naszym kierunku - Ostatnie zdanie wręcz wykrzyczał wtedy powiem poczuł jak coś/ktoś rzuca czymś. Chłopak szybko odwrócił się i gdyby nigdy nic złapał kunaia w swoją rękę.
- Więcej siły, z czymś takim to nawet bym się starać nie musiał - Zaśmiał się czując na sobie zdziwiony wzrok towarzyszy.
W tym momencie za ściany wyskoczył średniej wielkości lis.
- Popisujesz się przed samiczką? To ja może zostawię was samych! - Uśmiechnął się, i znikł w dymie w tym samym czasie wyczuł nagle podniesienie się ciśnienia, odwrócił się i ujrzał zdenerwowany wręcz wściekł wzrok wbijający się w niego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top