Rozdział 72 - Konflikt i "tortury".

Ogłoszenia Duszpasterskie:

Ukośną czcionką będę zaznaczał myśli bohaterów zaś pogrubioną rozmowy ważniejsze fabularnie które będą nawiązywać do przyszłych rozdziałów. Takich fragmentów nie będzie za wiele ale będą one pełnić bardzo ważną funkcję fabularną. Miłego czytania oraz zapraszam do komentowania :*

====

Czas zacząć ostatnią walkę, jeżeli gotowi to zaczynajcie!

- Coś się święci. Czuje kogoś, nie!

Spojrzał szybko prawym okiem przestrzeń zrobiła się pusta cała w czerni czuł skupisko czakry po za areną.

- Będą atakować! Szybko przerwij walkę! - Mówiąc to przywołał do siebie dosyć pokaźny zwój był on dosyć spory. Założył ulubioną przez siebie maskę lisa zaś zwój rzerzucił przez ramię i błyskawicznie pojawił się na arenie. Rozłożył zwój na ziemi szybko przywołał w głowie odpowiednie znaki po czym krzyknął - Technika krwawego barona, ochronna męka - Wokół areny pojawiła się czerwona jak krew tarcza zasłaniająca widok
Nie minęła nawet chwilka jak potężny wybuch uderzył w tarczę która pod siłą uderzenia rozerwała się sukcesywnie zatrzymując atak przeciwników. Błysnął w stronę białowłosej by wraz z nią przenieść się po za areną.

- Bardziej od strony północy - Krzyknął biegnąc do znajomej. - Zajdź ich od tyłu! - Dodał nagle znikając.

Była to technika której nauczył się od czarnego mistrza. Pozwalała ona na zamienienie się w przemieszczającą iluzję. Stawało się w tedy praktycznie niewidzialnym dla oka ludzkiego.

Przykrył opaską lewe oko odsłaniając przy tym prawe oko. Obraz zmienił się w czerń w których było widać jedynie niebieskie płomyki które oznaczały czakrę. Im większe płomyki tym więcej czakry lub potężniejszą czakrę miał osobnik.

Poznawał tą czakrę nie do końca pamiętał skąd.

Widział ich trzy osoby ubrane na czarno z lekko widocznymi niebieskimi oznaczeniami. Mieli również szare maski, było 2 mężczyzn i 1 kobieta patrząc na figure jak i wygląd nie mógł ich zabić musiał, nie za wszelką cene musiał wydobyć z nich informacje na temat ataku.

Szybkim ruchem przywołał do ręki łuk odrzucając przy tym srebrną laskę na bok, naciągnął cięciwe uprzednio zakładając strzałę. Przelał odpowiednią ilość czakry do łuku i przy pomocy alchemii zatruł strzałę w sposób taki by unieruchomiła wroga po chwili szybko wystrzelił. Plan był taki by trafic najbardziej oddalonego wroga prosto w nogę lub rękę a trucizna załatwi resztę.

Usłyszał ryk bólu wiedział już że trafił.  Wyciągnął z kabury dwa kunaie i rzucil w stronę dziewczyny kunai którego z łatwością zablokowała.

Tu był problem - Pomyślała zamaskowana dziewczyna.  Potrafiła go wyczuć lecz nie potrafiła go namierzyć tak jakby się pojawiał i po chwili znikał by znów się pojawić w innej lokalizacji.

Co było najgorsze?  Z drugiej strony było słychać walki na broń ręczna więc nic dziwnego że będzie to walka jeden na jednego.

Nie to nie będzie walka jeden na jednego. Czuła zbliżające się w ich kierunku czakry.

Miała trzy opcję:

1. Załatwić szybko tego jednego i uciec.
2. Użyć jednorazowego zwoju by uciec.
3. Poddać się.

Nie mogła się poddać,  wybrała opcję pierwszą... Najgorszą.

- Mam dla ciebie zagadke, jeżeli ją rozwiążesz będziesz mogła odejść sama, jeżeli jej nie odgadniesz pójdziesz ze mną. Lub możemy walczyć nawet jeżeli nie zgadniesz więc zgadzasz się?

- Nie mam wyboru - Parsknęła.

- Mogę być widzialny,  mogę zostać dotknięty   uwielbiają mnie dzieci i zawsze coś pokazuje.

- Proste - Zaśmiała się patrząc przed siebie gdy nagle pojawił się przed nią nieznany osobnik z maską lisa na twarzy.

- Masz odpowiedz?

- Chodzi o Lustro!

- Odpowiedź jest.... Niepoprawna, prawidłowa odpowiedź to woda. Patrząc na twoją postawę chcesz walczyć jasne, pamiętaj jednak shinobi który łamie zasady to śmieć a nie shinobi.

Chłopak szybko naładował pięść czakrą i uderzył, znaczy miał zamiar uderzyć w brzuch dziewczyny lecz ta bardzo szybko zrobiła unik.

- Lubię jak ktoś zaczyna walkę bez odpowiedniego sygnału, ale to było chamskie zagranie z twojej strony.

- Czemu chamskie? - Zapytał uderzając cios za ciosem.

- Bo tak - Odpowiedziała parując uderzenie, to była jedna z takich walk w którym Naruto poczuł że może walczyć przy pomocy pełnej mocy. Odsłonił więc oko które zakrył przed pojawieniem się przy dziewczynie.

Znów zaczęła się walka tym razem jednak były to uderzenia mieczem o miecz, cóż najważniejsza informacja na ten moment była taka że miecz dziewczyny był czarny czyli prawdopodobnie też była wybrana przez te specjalne przedmioty.

- Haha - Zaśmiał się - To teraz pokaże ci moją prawdziwą siłę - Odskoczył - Kage bunshin no jutsu - Dodał a wokół dziewczyny pojawił się ogrom klonów.

- Klony cienia? Serio a miałam cie za poważnego przeciwnika - Dodała wbijając miecz w ziemie.  wypowiedziała coś pod nosem i już po chwili nastąpił wybuch który zniszczył wszystkie klony.. Tak w tym momencie myślała.

- Wiesz, to była podpucha muszę cię sprawdzić - Dodał wyrzucając w jej stronę oznaczonego kunaia. Gdy był wystarczająco blisko przeniósł się do niego i przy pomocy sztuki czarnych mistrzów bardzo szybko wywołał jutsu - "Błysk" - Dodał pojawił się potężny impuls którego nie była w stanie zablokować, nie była nawet na to gotowa.. Odleciała wbijając się w ścianę góry. To był jej koniec. Nie była w stanie się ruszyć.

- Widzisz, wystarczyła prosta sztuczka - Zaśmiał się szyderczo dochodząc do celu, chwycił za miecz dziewczyny - Hmm pożera czakrę, jasne - Zaśmiał się. Nie przejmował się wiedział że coś takiego ma limit a jego czakry było zbyt dużo. - Twoja czakra, nie będzie ci już potrzebny taki nadmiar. Zmusisz się do treningu od nowa - Dopowiedział wykonując kilkadziesiąt pieczęci - "Technika pieczętująca: kontrola przepływu" - Czubki palców zaświeciły się na niebieski kolor - Nauczyłem się tego od pewnego majstra, technika ta pożera od ciebie maksymalną ilość czakry zmniejszając ją. Zabiorę tylko trochę lecz następnym razem zginiesz - Dodał wbijając palce w rękę dziewczyny.

- Niee! - Krzyczała, wręcz błagała, zaczęła czuć się coraz gorzej. Jej ciało zaczęło lekko drgać, był to efekt uboczny nagłego stracenia dużej ilości czakry.

- Teraz jesteś bezbronna, twoje ostrze osiągnie limit pamiętaj o tym - Dodał po czym przyrzucił dziewczynę przez ramię, w tym czasie dobiegła do niego białowłosa.

- Znikamy, trzeba będzie wezwać.. W sumie nie ważne - Wyczuł ich czakrę zbliżającą się do miejsca w którym się znajdowali.

- Pozwoli pani że znikniemy? - Uśmiechnął się lekko - Obiecuję że potem ci wynagrodzę brak odzewu - Dopowiedział po czym znikli w błysku.

---

- Mam ich, znaczy jedną tamta dwójka znaczy jedna osoba nie żyję z tego co się dowiedziałem więc zostaje nam ta dziewczyna i jakiś facet. Właśnie nie zdjąłem maski przecież nie wypada tak przez Kage być w masce co nie dziewczynko? - Zarechotał zdejmując maskę z jej twarzy.

Była to młoda dziewczyna o czerwonych włosach nie mógł zobaczyć źrenic dziewczyny gdyż powieki były zamknięte, twarz miała w sumie dosyć ładną twarz, czoło było dosyć niskie miała dosyć sporawe brwi oraz małe mocno czerwone usta. Nos również był mały.

- Wydobędę od niej informacje, trochę pomieszam jej w głowie i może być z niej naprawdę zacny ninja naszej wioski. Jak to się mówi z wrogów można zrobić sojuszników.

- Jak to chcesz zrobić? Wiesz że techniki kontroli są zakazane?

- A kto powiedział że zrobię to w taki sposób, choć w sumie nie głupi pomysł. Dam jej wybór oraz pieczęć nadzoru. Proste?

- Rób jak chcesz. Ale jak zdradzi ty poniesiesz konsekwencje. - Powiedział, a blondyn wybył z pomieszczenia kierując się w stronę sali przesłuchań.

-_-Minęły dwie godziny-_- UWAGA SCENY PRZEMOCY:

- Zaczynamy - Wypowiedział w stronę przywiązanej do krzesła dziewczyny.

- Boisz się że cie zjem że tak mnie przywiązałeś? - Zapytała.

- Nie, ale nie chcę byś mi przeszkadzała gdy będę cię torturować. Chyba że rozplączesz język zanim użyje takowych środków.

- Nigdy! - Splunęła w maskę blondyna.

- Pokazałaś mi swoją głupotę, wiem że facetów przesłuchać można w łatwiejszy sposób, wiem też że dziewczyny znane są z tego że mogą przecierpieć więcej i że są o wiele wytrwalsze. Ale mamy czas. - Dodał przewracając krzesło.

- Od czego by tu zacząć - Myślał - A właśnie nie wypowiadaj jutsu, jesteśmy w pomieszczeniu gdzie nikt oprócz mnie oraz Ichibiego nie może używać jutsu. Ooo, stara metoda Ichibiego - Zaśmiał się wyciągając z szuflady młotek.

- Mówi się że człowiek mówi więcej gdy zaczyna cierpieć.

- Pierdol się! - Krzyczała, w głębi bała się ale nie mogła zdradzić nie miała by wtedy gdzie się podziać. Umarła by. Jako nukenin nie ma prawa bytu!

- Że mam cię? No dobra, ale to potem. Na razie zamiast gwałtów nie gwałtów zaczniemy od bolesnych czynności - Podszedł do niej i wyprostował rękę która przykuł kajdankami w stolę.

- To tutaj to nie jest czerwona farba, to krew.. Zaschnięta krew - Wypowiedział, po czym uderzył młotkiem w palec dziewczyny. Krzyk wydobył się z jej gardła.

- Widzisz, jeden paluszek złamany to jeszcze cztery? Chyba że zaczniesz mówić.

- Spierdalaj! - Odkrzyknęła znów spluwając w jego stronę.

Znów uderzył młotkiem, ale żeby ból był jeszcze większy uderzył w ten sam złamany palec po czym uderzył w palec obok również go łamiąc.

- A może teraz?

- Nie powiem! Nie mogę!

-  Oj oj, możesz - Dodał wyciągając z pudełka pinezki - Wiesz że w palcu jest taki punkcik jeżeli się w niego nieodpowiedni wbijemy to stracisz czucie w palcu, jednakże jeżeli zrobię to dokładnie to będziesz czuła tak ogromny ból jakby ktoś odrywał ci palce. Chyba chcesz być jeszcze shinobi? Co nie? Nukeninie. - Parsknął po czym wbił pinezkę w końcówkę palca.

- Przestań! - Krzyczała gdy ten zaczął wbijać ją coraz głębiej - Powiem! - Krzyczała, błaga płacząc - Przestań Proszę! - Znów, chłopak jednakże musiał się upewnić.

Wziął kolejną pinezkę.

- Nie proszę! Błagam przestań - Krzyczała gdy ten momentalnie wbił ją w środkowy palec dziewczyny.

- AAA!! - Krzyk wydobył się z sali. - Przepraszam! Powiem wszystko! - Krzyczała.

KONIEC PRZEMOCY

- Widzisz? Mówiłem że jak cię skrzywdzę to od razu powiesz. Tu jest właśnie słabość ludzka, a mówiłem że mogli byśmy to załatwić bez bólu. - Dodał wyciągając pinezki. Postawił krzesło i usiadł na przeciwko dziewczyny, wbijając wzrok w jej czerwone tęczówki.

- To teraz mów, jeżeli odpowiesz szczerze wyleczę twoje rany. Jeżeli będziesz kłamać pobawimy się jeszcze, wiem jaki jest los nukenina bo sam nim kiedyś byłem[ Wedle tego co się dowiedział od kuramy{Nawiązanie do czasów przed śmiercią.}] Lecz o to się martwić nie musisz. Jeżeli mnie wspomożesz i obiecasz mi jedną rzecz to załatwię byś była shinobi w tej wiosce zgoda?

- T-tak! - Wypowiedziała krzywiąc się z bólu.

- Dobra, więc pierwsze pytanie kto was nasłał? - Zapytał.

- Nie wiem dokładnie kto to... Nigdy go nie widziałam dostawaliśmy informacje oraz zlecenia za pomocą jego pośrednika. Wywnioskowaliśmy że jest to jakiś mężczyzna który ma przezwisko Guru.

- To wszystko? - Wiedział że coś kręci - Kręcisz coś.

- Mówię prawdę! Nie wiem kto to jest! Tylko mój kompan się z nim spotkał raz, Kerbyl ten blondyn!

- Cóż nieżywy nic nie powie, kurde. Dobra, co dalej? Co to za misja? Po co?

- Misją było przerwanie egzaminu na chunina, oraz zabójstwo prawej ręki Minato, tej białowłosej.

- Wiecie że nawet w trzech nie dali byście rady? Meh, ale jakie byłyby z tego korzyści? I dla was i dla niego?

- Mówił że jedyne czego potrzebuje to zawieruchy, gdyby Kage stracił prawą rękę lub zginęło by kilku chuninów wina spadła by na organizatora i między woskami wybuchła by spora kłótnia.

- W sumie, prawda... Ale osoba która to zaplanowała zapomniała chyba o mnie, to że zniknąłem na półtorej roku nie oznaczało że umarłem. A co z wami?

- Jeżeli misja by się udała dzięki swoim kontaktom wykreślił by nas z listy Nukeninow i zarazem poszukiwanych.

- Wiesz że tylko Kage o najwyższym priorytecie mógłby to zrobić? Prawda jest taka że oszukał was, nikt nie mógł by tego zrobić oprócz Tsuchikage lub Hokage. Znając tego starego bolca nie zrobił by tego, a Minato musiał by mieć konkretne powody by to zrobić więc nie ma szans. Wracając, co teraz powinienem z tobą zrobić. Tak odpowiadając na twoje pytanie, egzamin jest dalej kontynuowany.

- Po co ta parsa skoro potrafisz przeczytać to co myślę?

- A jakoś chciałem sprawdzić to czego się dowiedziałem. Hej hej, uśmiechnij się zaraz będzie po bólu - Wypowiedział a rany czerwonowłosej już po chwili znikły, a kości się zrosły. Po chwili również rozwiązał dziewczynę.

- Ty mnie nie okłamałaś to i ja również ciebie nie okłamie, zawszę dotrzymuje słowa. Pokaż poprzednią opaskę - Wypowiedział. Spojrzał na nią była zbiegłym ninja z Suny.

- Czemu akurat zbiegłaś z Suny? Przecież tam Kazekage to mój kumpel. On dobry człek być - Zaśmiał się. - Nie no nie interesuje mnie to, musisz przejść okres próbny. Pokazać że potrafisz się zmienić a nie że robisz to tylko by uciec. Nakładam na ciebie pieczęć nadzorcy, jeżeli zdradzisz pieczęć wyssie z ciebie całą czakrę a ty umrzesz, zrozumiałaś?

- Zrozumiałam - Wypowiedziała swym delikatnym głosem blondyn zaś podszedł do niej i szybko nałożył na nią pieczęć - Możemy iść już do Hokagę? - Zapytała - Co się stało z moim kompanem?

- Cóż zaczął kłamać nie mówił prawdy to został zabity. Ile ty tak w ogóle masz lat?

- Kobiet się o wiek nie pyta, wyglądam młodo wiem, co do wieku to 18.. - Odpowiedziała

- Mykamy - Chwycił ją za rękę by zniknąć pojawiając się obok Kagę.

- I jak tam ci się podobają nadania opasek? - Zaśmiał się szyderczo, Hokagę najbardziej na świecie nie lubił tego zajęcia, zwłaszcza jeżeli zostało dużo osób Chuninami, ale na szczęście wyników jeszcze nie było.

- Dobrze, a co z nią? Powiedziała wszystko? - Zapytał.

- Tak, ma na sobie pieczęć. - Dodał

- No cóż, droga Kino. Widziałem cię na liście, i cóż nie wiem co z tobą zrobić... Masz poważne wykroczenia na swoim koncie. Wiem, mam dla was idealny plan. Zgodzę się wypisać ją z listy oraz dodać do shinobi konohy, jeżeli ekhem.. Naruto zgodzisz się być senseiem geninów a ona będzie twoją pomocniczką.

- COOOOO? - Krzyknęli w tym samym momencie - Wiesz że nie mogę, jestem strzelcem. I nie chcę niańczyć bachorów!

- A ja się do tego nie nadaję, dopiero co byłam Nukeninem. Znaczy dalej jeszcze jestem...

- Jedyna opcja, albo się zgodzisz albo ona no cóż, w najlepszym wypadku zostanie wygnana z Konohy.

- Ale dlaczego akurat ja? Co to za nienawiść?

- Aktualna klasa w szkole jest tak duża że brakuje nam opiekunów, dlatego postanowiliśmy dobierać najlepszych.

- Raz jeszcze, dlaczego ja? I dlaczego z nią?

- Odpowiedziałem już na pierwsze pytanie, a dlaczego ona? Ma się nauczyć pokory, ona również ma się nauczyć pokory, poprzednio była łącznikiem więc prawie zacznie się uczyć w odpowiednim kierunku.

- ... Dobra! Ale pod jednym warunkiem, będzie to pierwsza i zarazem ostatnia drużyna którą będę szkolił.

- A dlaczego ja? Zwłaszcza z kimś kto mnie torturował! Co mam przebywać obok niego gdyby nigdy nic się nie stało, zapomnieć o tym bólu?

- Serio tortury? Przecież to już takie nie modne, wystarczyło użyć tego Jutsu..

- No a czemu nie? Przynajmniej jest ciekawiej.

- Ciekawiej? Ty cholerny! - Przerzuciła go przez ramię na ziemie - Wiesz jak to bolało?

- Ey ey ey, nie rób tak bo pieczęć pamiętaj! - Dodał.

- Ugh! Dobra..

- Dzieci się pobawiły? To teraz Naruto zmykaj a ty, z tobą sobie pogadać muszę. Wiesz papiery to papiery tam to.

Blondyn szybko wybył z pomieszczenia jak i zarazem z budynku, usiadł na schodach zakładając przy tym swoją ulubioną lisią maskę, uwielbiał ją. A zwłaszcza te efekty przepływu czakry przez uszy.

- Patrzcie! To lis! - Krzyknęło jakieś dziecko i zaczęło biec w jego stronę a za nim tabun kolejnych dzieciaków.

Czekaj co? Czyżbym był popularny? Haha! Nie może być

- O co chodzi? - Zapytał

- Jest pan przecież tym popularnym lisem z tej organizacji! Wie pan ile o panu legend stworzono?

- Yyy, nie? Wiecie, dopiero co wróciłem. Nawet jeszcze nie odwiedziłem domu - Mówił łagodnie, spokojnym tonem.

- Oglądał pan nasze walki?

- Nie. Musicie wybaczyć ale przebyłem naprawdę długą drogę muszę odpocząć - Wypowiedział i znikł w złotym błysku.

- Jak on to zrobił? - Te myśli przechodziły przez głowy dziesiątek geninów oczekujących na wyniki.




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top