Rozdział 15.

W tym samym czasie w Konohagakure białowłosy mężczyzna szedł w stronę pola treningowego, od pewnego momentu zrozumiał że postąpił źle wyrzucając Naruto z drużyny, tak samo to że faworyzował jednego z uczniów tylko z tego powodu iż ten posiadał Sharingana.

Jednak najważniejsza rzeczą było zbliżanie się pewnego zboczonego pustelnika do jego rodzinnej wioski.

- Dobra, koniec... - Jęknął po chwili, wykonał parę znaków i obok niego pojawił się rudawy lis o krwawych oczach. Chłopiec usiadł niedaleko łóżka i udał się na medytacje, tym samym pozwalając by rudawy lis ułożył się na jego sterczące w wszystkie boki włosy.

Gdy mijała już czwarta godzina, chłopiec dalej medytował jednak to nie to dziwiło towarzyszy tylko to że jego lis notorycznie obserwował.

- Dobra, kuramo trening zakończony powodzeniem dziękuje - Wstał blondyn i ukłonił się nisko lisowi na co ten przyjął dumną postawę by po chwili zacząć się bawić jego złotawymi włosami.

- Widzę wasze miny - Wypowiedział po chwili basowy głos, był on ostry wręcz przerażający.

- GOMEN - Jęknął czarnooki i udał się w stronę drzwi by po chwili za nimi zniknąć, tak samo postąpił białooki. Blondyn zostając sam na sam z lisem wyjął z kieszeni coś co najbardziej jego przyjaciel uwielbiał, była to mała złotawa kuleczka.

- Naruto, musisz potrenować walkę dwoma mieczami naraz, zawsze walczysz jednym albo w ostateczności dwoma, ale jak byś cały czas walczył dwoma to było by to o wiele potężniejsze i bardziej wyglądające na coś naprawdę wspaniałego - Wypowiadał pomału każde słowo, Naruto po chwili zorientował się o co mu chodzi i szybko udał się w stronę podwórka gdzie czekała na niego blondynka, on już sam wiedział kto to jest.

- Naruto? - Zapytała zaciekawiona, lecz sama nie wierzyła w to skoro Naruto zaginął.

- Nie, a teraz w czym mogę pomóc? - Zapytał lecz ta tylko odpowiedziała że zwój który miał przynieść ma być u kazekage, więc chłopak pędem popędził za blondyna gdy znaleźli się w środku chłopak położył zwój na blacie i znikł blondynce z oczów w błękitnych płomieniach.

Przyjął pozycję gotową do ataku, wyciągnął dwie bronie pierwszą była katana zaś drugą miecz, szybko przyjął odpowiednią pozę, krok do przodu miecz lekko w dół zaś katana trzymana niedaleko gardła, była to jego unikalna pozycja więc nikt nie znał tego jak walczy. Szybkimi ruchami zaczął uderzać w drzewo niedaleko niego przyśpieszając z każdym kolejnym cięciem tylko po to by po chwili wykrzyczeć - "Futon: Chinoshūkaku"(Żniwa krwi) - Wtedy bowiem jego ostrza zaświecił ostrą czerwienią a on sam zaczął bardzo szybko wirować wokół własnej osi, ataki były na tyle szybko że ciężko było je dostrzec okiem. Tworzył on za sobą lekkie podniesienia wiatru które z każdym kolejnym krokiem użytkownika stawały się coraz słabsze.

- Dość - Warknął w głowie basowy głos widząc że czerwona chakra zmierza w stronę jego przyjaciela. Tak był demonem, złym jak cholera ale jednak ten złotowłosy chłopak nawrócił go. On sam przez tą zje** pieczęć nie mógł kontrolować własnej czakry dlatego też postanowili. Pozbyć się ciemnej strony jego duszy która poprzez własny bunt tworzy coś czego Naruto na pewno by nie chciał

- No nie powiem, ładna technika - Ktoś za nim wypowiedział a blondyn momentalnie się odwrócił i o dziwo zobaczył tą samą dziewczynę która prowadziła go do Kazekage, wiedział że jeżeli powie zbyt dużo to się ujawni dlatego nic nie odpowiadając wykonał kilka pieczęci i znikł w niebieskim ogniu.

- Uff - Zadyszał wtedy bowiem poczuł na sobie wzrok osób którzy stali w pokoju, było to jego towarzystwo oraz najwidoczniej KazeKage.

- Właśnie mieliśmy cie szukać - Jęknął Lee a sam KazeKage wpatrywał się w blondyna, wiedział kim jest ale obowiązywała go tajemnica.

- Hokage usłyszała że jesteś w wiosce, prosiła byś po drodze przyszedł do Konohy bo coś tam ważnego jest dla ciebie. Nie mam pojęcia co ale skoro o to poprosiła to musi być to coś naprawdę ważnego. A tak po za tym, moja siostra miała cie przyprowadzić do mnie ale jak szybko poszła tak szybko przyszła bez ciebie bo jak się okazało znikłeś w płomieniach. Wytłumaczysz mi się w gabinecie jak na razie zostawiam was samych, miłego dnia. - Dodał po czym znikł w lekkim podmuchu piasku z jego urny.

- Czyli, jeżeli tak patrzeć to możemy się spodziewać że będziesz wracał z nami do Konohy? Albo szedł jak wolisz? - Zapytała brązowooka

- Zastanowię się - Odpowiedział na pytanie po czym wyciągnął katanę - Widzę to twoje spojrzenie pobaw się - Po czym podał jej broń a sam znikł w płomieniach.

- Huh, TenTen aleś czerwoniutka! - Wykrzyczał Lee - To siła młodości!! - Dodał z triumfalnym okrzykiem. Chciał coś dodać jeszcze ale pięść dziewczyny która z dużą siłą uderzyła w twarz chłopaka zatrzymała jego wypowiedzi na kolejną godzinkę.

W tym samym czasie blond-włosy chłopak udał się w stronę pola treningowego nr. 3, tak był tu spory okres czasu więc mniej więcej wie gdzie się co znajduje. Gdy dotarł na miejsce pole było jak zwykle puste lecz było to nowe, odbudowane pole treningowe. Heh czyli nie kłamał, dodał w myślach i skupił się mocno. Wyrzucił sztylet z znacznikiem głowy lisa w stronę drzewa.

- Hiraishin no Jutsu! - Powiedział by po chwili rozmyć się w niebieskich płomieniach, tak płomieniach jego  też to zastanawia czemu nie błysk ale cóż, nie wnika. Znaczy niby był to błysk ale zawsze zostawial po sobie niebieaki ogień ktory przez chwile plonął. Dosłownie po sekundzie znalazł sie na samym końcu polany.

Gdy uznał że trening chwilowo może być zakończony szybko wrócił do pokoju w ktorym mieszkali jutro mial zamiar wyruszyć. Gdy otworzyl ciezkie drewniane drzwi zobaczyl bowiem lee w lekkiej nietrzeźwości nad którym panował Neji. Jednak sam Naruto chciał sprawdzić czy zaznaczy kogoś. Podszedł do TenTen która jako jedyna nic nie robila tylko badała swym okiem miecz. Mocnym ruchem przyłożył rękę do ramienia dziewczyny i przelał troche czakry. Zajęło mu to zaledwie pare sekund a na ramieniu znajdowal sie znak lisa.

- Co ty mi zrobiłeś!? - Krzyczała na blonsyna a ten jedynie sie zaśmiał.

- Zaznaczyłem Cię jeżeli kiedyś będziesz mieć kłopoty uderz reka dwa razy w ten znacznik. Nie obiecuje ze sie pojawie ale istnieje taka szansa. Po za tym nie próbuj go usunac nie da się. - wypowiexzial a zszokowana dziewczyna patrzyla to w niego to w lee który kręcił sie wokół własnej osi wydawajac różne dźwięki.  Zaskoczyło ją to ponieważ momentalnie usiadła na łóżko.

- A i nie wracam z wami. Daj znac jak będziecie w konoha to sie pojawie jak narazie - Podał jej kunai który prawie zawsze mial przy sobie - za towarzystwo ja bede spadał papatki - Dodal chwytając katane by po chwili zniknac w niebieskich płomieniach



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top