Rozdział 5
Gdy tylko Naruto wypił napar, jego serce przestało pracować, a on sam padł bezwładnie na łóżko. Chłopiec osunął się w ciemność, gdzie jego umysł dryfował przez nieznaną ilość czasu, aż do jego uszu doszedł donośny dźwięk. Malec zaskoczony nagłym i głośnym hukiem otworzył nagle oczy, do których dostały się promienie słońca. Jego ciało było obolałe i zastałe, co niezwykle utrudniało chłopcu podniesienie się do siadu. Gdy tylko malec przyzwyczaił się do słońca dostrzegł, że znajduje się w tym samym pomieszczeniu co przed uśnięciem.
-Ciekawe ile byłem nieprzytomny..? - pomyślał Naruto, po czym dostrzegł wbiegającego do pokoju Kyuubiego, który ewidentnie spieszył się, jakby zależało od tego jego życie. - Kurama..?
Lisi demon momentalnie podbiegł do chłopca, zamykając go w szczelnym uścisku, jednocześnie nie pozwalając młodemu oddychać.
-Nawet nie wiesz jak się martwiłem o ciebie - wyszeptał wciąż będąc przytulonym do dziecka. Kyuubi odsunął się od Naruto, dalej trzymając jego ramiona w swoich dłoniach. Dopiero po chwili Naruto dostrzegł, że oczy Kuramy są całe czerwone. - Nie sądziłem, że twoja przemiana będzie aż tak ryzykowna... Przepraszam.
-Dlaczego mnie przepraszasz, aniki? Nie zrobiłeś nic złego...
-Właśnie, że zrobiłem - powiedział cicho. - Mogłem cię lepiej przygotować, upewnić się, że nic ci się nie stanie... A ty... twoje serce przestało bić. Cały tydzień odchodziłem od zmysłów, nie wiedziałem czy w ogóle się obudzisz...
-Przecież nic mi nie jest! - krzyknął uśmiechając się, na co i jego starszy brat również delikatnie się uśmiechnął. - Moje serce bije i czuje się dobrze, więc proszę, nie martw się o mnie..!
Kurama przyglądał się młodzieńcowi z troską i lekkim podziwem. Nie spodziewał się on, że Naruto w tym wieku okaże takie wyrozumienie i troskę o przybranego brata.
~~*^*~~
Kiedy tylko Kyuubi opuścił pomieszczenie, po kilkugodzinnych rozmowach, wkroczyło do niego kilka nowych postaci wraz z białą wilczycą. W oczy Naruto rzuciła się pewna młoda dwójka, a mianowicie dziewczyna o czerwonych włosach i fioletowowłosy chłopiec.
~Witaj Naruto ~ zaczęła Shiro podchodząc do łóżka malca. ~ Jak się czujesz?
Młody Uzumaki uśmiechnął się w stronę kobiety, po czym odpowiedział jej krótko, że wszystko jest w porządku. Wilczyca sprawdziła jeszcze czy młodzieniec nie ma gorączki po czym usiadła obok łóżka.
~Bardzo mnie to cieszy ~ powiedziała i wskazała nagle na obce postacie w pokoju. ~ Przyszłam przedstawić ci twoich nowych nauczycieli oraz dwoje dzieci w twoim wieku, z którymi od dzisiaj będziesz trenować.
Naruto chciał wstać, by kulturalnie powitać nowe osoby, lecz kobieta gestem ręki nakazała mu siedzieć spokojnie, po czym wskazała na pierwszego z lewej mężczyznę o czarnych włosach i wręcz białych oczach.
~To jest Yure no Ōkami. Będzie on odpowiedzialny za wszystko co związane z genjutsu, yami no jutsu* oraz kontrolą umysłu ~ powiedziała, a Naruto przyjrzał się mężczyźnie, którego gęste i nieco krzaczaste włosy były związane w niskiego kucyka, zaś oczy wyrażały jedyne znudzenie i lekką irytację. ~ Yure-san wbrew pozorom jest niezwykle sympatyczny.
Namikaze z lekkim uśmiechem kiwnął głową w geście powitania, po czym pokierował wzrok na następną osobę, którą okazała się piękna kobieta o platynowych włosach z kilkoma blond pasemkami oraz zielonymi, świecącymi oczami. Ciepła aura jaką roztaczała sprawiła, że Naruto mimowolnie się uśmiechnął do niej.
~To z kolei jest Akari Hane no Ōkami, starsza siostra mojego męża oraz główna medyczka naszego klanu ~ powiedziała uśmiechając się do kobiety. ~ Będzie uczyć cię medic-jutsu i hikari no jutsu*.
~Jestem dość wymagająca, więc mam nadzieje, że się przyłożysz do naszych zajęć.
-Będę się starał z całych sił..!
~Następny jest Kanashii no Ōkami, instruktor taijutsu i kenjutsu, który przy okazji nauczy cię dokładnie panować nad demoniczną formą ~ gdy Shiro Hane mówiła, Naruto zerknął na mężczyznę, którego smutna mina idealnie komponowała się z brudno-niebieskimi włosami oraz szarymi oczami, pod którymi znajdowały się tatuaże w kształcie łezek. Gdy ich oczy się skrzyżowały, mężczyzna uśmiechnął się słabo. ~ Zaś obok jest jego brat, Hayashii no Ōkami, który nauczy cię posługiwać się elementem ziemi i błyskawicy.
~Witaj ~ powiedział mężczyzna niezwykle podobny do poprzedniego, jednak jego włosy miały kolor brązowy, a pod oczami znajdowały się pioruny. ~ Podobno twój ojciec był uważany za geniusza wśród ludzi, mam nadzieję ty również się nim okażesz.
~Ja jestem Yume no Ōkami ~ wtrąciła się nagle kobieta o wręcz brzoskwiniowych włosach ze złotym połyskiem i granatowymi oczami. Jej spojrzenie przeszywało Naruto na wylot, dając mu do zrozumienia, że nic się przed nią nie ukryje. ~ Będę cię uczył technik wiatru i wody.
Na samym końcu kobieta wskazała wysokiego mężczyznę o ognistym spojrzeniu, którego długie i krwiste włosy były związane w wysokiego kucyka. Jego mina nie była zbyt miła, wręcz wyglądał jakby był tu wbrew własnej woli.
~Na koniec jest Honoo no Ōkami ~ mężczyzna tylko fuknął pod nosem i odwrócił wzrok. ~ Nauczy cię kontrolować ogień i pomoże odblokować umiejętności klanowe z twoich ludzkich rodziców.
~To czy go nauczę czegokolwiek będzie zależeć tylko od tego, czy będzie w stanie nadążyć ~ warknął czym spowodował małe poruszenie. Naruto jednak się niezbyt przejął tym i od razu skierował swe spojrzenie na kobietę obok.
-Shiro Hane-sama, dlaczego będę uczył się kontroli wszystkich żywiołów, zamiast tylko tego, z którym jestem kompatybilny?
~Demony mają większe szanse na opanowanie każdego z pięciu podstawowych elementów, jak i specjalnych. Jak już zakończysz w pełni przemianę i podstawowy trening, to na podstawie wybranego, lub wybranych, przez ciebie natur zaczniesz zaawansowany trening. Jeśli ci się uda to opanujesz też jakieś kekkei genkai.
-Opanuje kekkei genkai?! - krzyknął zaskoczony chłopiec. - Przecież nie bez powodu jest to nazywane limitem krwi... Nie powinienem być w stanie tego opanować jak mi się podoba.
Wilczyca tylko się zaśmiała cicho, po czym wskazała gestem ręki, by dwójka dzieci w wieku Naruto podeszła bliżej. Przed chłopcem stanęła dziewczynka o krwistych włosach i spojrzeniu przypominającym jednego z jego nowych mentorów. Jej mina od razu dała młodzieńcowi do zrozumienia, że będzie to ciężka znajomość. Za to obok niej stał chłopiec o jasnofioletowych włosach, który ewidentnie nie chciał wchodzić koleżance w drogę i jedynie się przyglądał.
~Mamy trenować z tym człowiekiem?! To poniżej mojego poziomu..!
Naruto jedynie posłał jej sztuczny uśmiech i spojrzał na kolegę obok. Ten w geście przywitania kiwnął głową, co Uzumaki powtórzył.
~Mura ~ powiedział cicho, a po chwili wskazał obrażoną na świat dziewczynkę. ~ A to Akai.
-Miło mi was poznać.
~No dobrze, Akai, Mura, oprowadźcie proszę Kuroia po wiosce i wyjaśnijcie co trzeba, dobrze?
Chłopiec zaskoczony tym jak kobieta go nazwała spojrzał na nią z pytaniem w oczach, a ta jakby od razu rozumiejąc jego myśli, uśmiechnęła się ciepło i odpowiedziała.
~Nowe imię jest nadawane po przemianie, na podstawie charakterystycznych cech wyglądu lub zachowania. W twoich włosach znajdują się czarne pasemka, co znaczy, że po przemianie będziesz miał czarne futro i włosy.
-Czarne włosy? - spytał chłopiec nie kryjąc nawet zaskoczenia. - Czemu?
~To naturalna kolei rzeczy jak człowiek zmienia się w demona, jego cały wygląd zostaje zmieniony ~ powiedziała dziewczynka, jakby to była oczywista rzecz.
~No dobrze, ogarnij się i zapoznaj się z nowymi przyjaciółmi.
Gdy tylko Shiro Hane wyszła z pokoju, a za nią reszta demonów, chłopiec zerknął już poważnym wzrokiem na pozostałą dwójkę. Blondyn wstał i bez słowa poszedł do łazienki, gdzie miał już naszykowane ubrania. Nim jednak zajął się czyszczeniem ciała spojrzał w lustro, gdzie dostrzegł zupełnie inne dziecko. Siedmiolatek podszedł bliżej i dostrzegł, że w jego włosach faktycznie pojawiły się drobne czarne kosmyki, wąsy na policzkach zniknęły, zaś jego piękne, niebieskie oczy przybrały kolor dzikiej czerwieni z pionową źrenicą, niczym u Kyuubiego.
Młody demon westchnął cicho jakby ze zrezygnowaniem, po czym bez chwili namysłu ruszył się umyć. Stojąc pod ciepłą wodą blondyn próbował przyzwyczaić się do nowego imienia, które mu nadano. Kuroi brzmiało w tym momencie nieco abstrakcyjnie, lecz z każdą sekundą, w której je powtarzał, zaczynał przywykać. Po osuszeniu ciała i włosów chłopczyk ubrał na siebie uwczasu przygotowane ubranie, którym okazała się czerwona yukata, zdobiona czarnymi i złotymi wzorami.
Wilczy demon wyszedł z pomieszczenia i stanął naprzeciw pozostałej dwójki, która w momencie gdy go dostrzegła oniemiała. Dziewczynka momentalnie odwróciła głowę w bok, mrucząc coś pod nosem, a Mura lekko się uśmiechnął. Już po kilku sekundach kierowali oni swe kroki w stronę wyjścia z posiadłości.
-Wszyscy nauczyciele są z klanu Ōkami... Dlaczego tak jest?
~Czy to nie oczywiste? - spytała po czym prychnęła cicho Akai. ~ Każdy klan ma swój własny styl, techniki, sekrety. Nigdy nie zdarza się coś takiego, by przyjąć pod swoje skrzydła kogoś spoza rodziny.
~W dodatku każdy klan ma pakt z własnymi istotami, które można przywołać.
-Kuchiyose no jutsu, tak?
Fioletowowłosy kiwnął głową po czym prowadził chłopca w stronę wyjścia z klanowej dzielnicy. Jak młody demon się dowiedział, w królestwie demonów jest dziewięć klanów, które powstały dzięki bijuu, oraz pięć, które powstały osobno. Jest również wiele pomniejszych rodzin, które nie zaliczają się pod klany, a mają powiązanie z innymi zwierzętami.
-Więc jest tylko czternaście oficjalnych klanów?
~Na tą chwilę tak ~ odpowiedział, po czym uśmiechnął cię smutno. ~ Kiedyś podobno było tu dużo więcej demonów... Nawet takich, które miały powiązania z mitycznymi istotami.
-Mitycznymi..?
~Smoki, syreny i takie tam ~ wtrąciła się rudowłosa. ~ Jednak to było wieki temu, jeszcze przed panowaniem Bijuu.
-Niesamowite - wyszeptał siedmiolatek. Chłopiec zaczął rozglądać się po okolicznych budynkach, które swoją architekturą przykuwały wzrok każdego. - Moglibyśmy odwiedzić Kurame-nii?
~Kurame-nii..? Jak możesz tak zwracać się do naszego pana?! ~ krzyknęła Akai patrząc z obrzydzeniem na chłopca, który nie do końca rozumiał powód kolejnego wybuchu dziewczyny. ~ Kurama-sama jest naszym najwspanialszym władcą, który rządzi całą Krainą Demonów! Masz zwracać się do niego...
-Naruto - wtrącił się nagle basowy głos, który sprawił, że wszyscy dookoła z wyjątkiem Naruto zadrżeli. - Shiro Hane powiedziała, że już wyszedłeś.
-Kurama-nii!
Blondyn podbiegł do starszego brata i od razu przytulił się do niego, jakby nie widzieli się od wielu dni. Mężczyzna poczochrał włosy młodzieńca uśmiechając się diabelnie przy tym. Wzrok ognistowłosego przeniósł się po chwili na zdziwione twarze rówieśników chłopca, a widząc ich jedynie cicho parsknął śmiechem.
-Zapomniałem, że miałem ci kogoś dzisiaj przedstawić - powiedział Kurama w stronę blondyna, który od razu zamienił się w słuch. - Chodźmy. Twoi nowi przyjaciele też mogą iść, o ile będą w stanie - dodał szybko przyglądając się nieruchomym dzieciom.
~K-kurama-sama... dlaczego tu jesteś? - spytała nagle dziewczynka, jakby nie łącząc faktów.
Lisi demon jednak nie odpowiedział i z uśmiechem skierował się w stronę posiadłości, a obok niego za rękę mały blondyn.
~Kurama-sama ~ zwrócił na siebie uwagę jeden ze strażników. ~ Czy te dzieci są tu z panem?
Kyuubi odwrócił się w stronę wspomnianych dzieciaków i dostrzegł dwójkę towarzyszy Kuroia. Mężczyzna w odpowiedzi jedynie kiwnął głową i ruszył dalej przed siebie. Zatrzymał się on dopiero przed masywnymi drzwiami, które prowadziły do głównego biura. Pomieszczenie za nimi było ogromne, z wieloma regałami i jeszcze większą ilością książek, które się już na nich nie mieściły. Pod oknem znajdowało się masywne biurko i to przy nim Kuroi dostrzegł kobietę o rudych włosach, przyglądającą się jakimś papierom.
-To właśnie moja narzeczona - powiedział Kitsune wskazując na kobietę, która na jego głos podniosła wzrok. Dostrzegając gości podeszła bliżej i posłała chłopców ciepły uśmiech. - Akane, to jest...
~Witaj Kuroi ~ przywitała się przerywając partnerowi i spokojnie czekając na reakcje blondyna, który jedynie nieśmiało skinął głową. ~ Nie musisz się tak wstydzić... Powiedz, jak podoba ci się nowe imię? Sama pomagałam Kuramie je wybrać ~ dodała pociesznie lisica, próbując nieco rozluźnić dziecko.
-Myśle, że już przywykłem - odpowiedział nieco nieśmiało. - Miło mi panią poznać.
~~*^*~~
Minęły cztery lata odkąd Kuroi trafił do krainy demonów. Jego włosy przybrały całkiem czarny kolor, twarz nieco spoważniała, a jego postawa stała się pewniejsza siebie. Młody demon, pilnie się uczył i trenował, by w najbliższym czasie zakończyć w pełni przemianę, po czym móc się dalej rozwijać. Kuroi niedawno został poinformowany przez ukochanego brata, o wspólnej misji poza ich krainą i z tego powodu młodzieniec pakował wszystkie potrzebne rzeczy. Gdy tylko czerwonooki skończył, ruszył biegiem do miejsca, gdzie od pewnego czasu czekał na niego Kyuubi.
-Spóźniłeś się - stwierdził lisi demon, przyglądając się jak jedenastolatek łapie oddech. - Masz wszystko?
Kuroi z lekkim uśmiechem kiwnął głową, po czym ta dwójka ruszyła biegiem przed siebie. Już po chwili byli czy bramie, która miała ich zaprowadzić do ludzkiego świata.
-Dawno tam nie byłem - stwierdził cicho chłopiec, nieco się stresując. Został co prawda poinformowany, że w ludzkim świecie ich demoniczne cechy nieco zanikną, dzięki czemu nie będą się tak wyróżniać, jednak dalej się stresował. - Na pewno nikt nas nie rozpozna?
-Nie ma szans, by ktoś cię poznał - odpowiedział stanowczo Kyuubi, po czym posłał młodszemu bratu delikatny uśmieszek. - Ruszajmy.
Przybrane rodzeństwo podeszło do wielkich wrót, które delikatnie zabłysły. Gdy tylko Kuroi postawił stopę w bramie poczuł lekkie mdłości, a portal jakby go wciągnął. Jak tylko czarnowłosy otworzył ponownie oczy dostrzegł, że znajduje się w tej samej jaskini, co cztery lata temu.
-I jak?
-Okropne uczucie... - wyszeptał lekko zdegustowany młodzieniec, na co usłyszał głęboki śmiech Kuramy. - Gdzie dokładnie mamy się udać?
-Konoha - odpowiedział krótko, po czym zaśmiał się, gdy zobaczył zaskoczoną minę dzieciaka. - Z pewnych źródeł wiemy, że Hiruzen próbuje pozbyć się dziecka z przepowiedni, jednak nie wie kim ono jest. Prawdopodobnie zacznie zaraz likwidować wszystkie możliwe opcje.
-Likwidować wszystkie opcje..? Masz na myśli, że zabije niewinne dzieciaki?!
Kyuubi jedynie kiwnął głową, po czym ruszył przed siebie, a Kuroi po krótkim zamyśleniu się wyrównał krok z bratem. Spacerowali oni przez jakiś czas w ciszy, jednak czerwonooki cały czas był myślami gdzieś indziej. Przypomniał on sobie o młodym członku klanu Uchiha, który zawzięcie próbował dorównać bratu. Na myśl o tym, że Sarutobi mógłby dopuścić się zabicia go, w czarnowłosy coś zadrżało.
-Myślisz, że Sarutobi zaczął już coś działać?
-Tego właśnie nie wiem - odpowiedział, a po chwili dodał już ciszej. - Mam nadzieje jednak, że nie jest na tyle skończonym kretynem, by wybijać swoich ludzi...
Przybrane rodzeństwo narzuciło na siebie ciemne płaszcze, po czym biegiem ruszyli w stronę Konohy. Ich demoniczne tempo pozwoliło przebiec im cały dystans w niezwykle krótkim czasie. Dopiero kilka kilometrów przed bramą zwolnili do normalnej prędkości, by nikt ich nie zauważył. Gdy przed oczami Kuroia pojawił sie mur wioski liścia coś go lekko zakuło w piersi. Po takim czasie nie powinien już myśleć o tym miejscu z sentymentem. A mimo to kącik ust poszybował do góry.
-Pamiętaj, jesteśmy podróżnikami. Rodzeństwem, które chce jedynie odpocząć i uzupełnić zapasy - szepnął Kurama zerkając kątem oka na młodszego demona. - Trzymaj emocje na wodzy, nieważne co by się tam działo.
Kuroi przytaknął i nabrał powietrza. Gdy tylko znaleźli się przy wejściu dwójka strażników zwróciła na nich uwagę, przez co ich zatrzymali do kontroli.
-Oi! Kim jesteście? Pierwszy raz was widzę.
-Zwykłymi podróżnikami - odpowiedział od razu Kyuubi. - Chcemy nieco odpocząć i dokupić prowiant na dalszą drogę.
Jeden z mężczyzn podszedł bliżej i przyjrzał się twarzom pod kapturami, a po sekundzie nakazał im je zdjąć. Gdy tylko Kurama wykonał polecenie, Kuroi również, lecz z lekkim zawahanie, to zrobił. Kotetsu, strażnik co stał z tylu, zajrzał do książeczki bingo, by upewnić się, że nie są oni przestępcami, po czym dał sygnał Izumo, że są czyści. Towarzysze dostali przepustki, po czym skierowali się już w stronę głównej ulicy w wiosce.
-Jaki jest plan? - spytał chłopiec za pomocą telepatii.
-Rozejrzymy się nieco po okolicy. Postaraj się wyłapać wszystkie szczegółu z rozmów dookoła.
Kuroi narzucił ponownie kantor na głowę, gdy tylko dostrzegł, że ludzie się mu przyglądają. Nie wiedział z jakiego to powodu, jednak nie podobało mu się to. Chłopiec skierował się w stronę niewielkiej restauracji, gdzie serwowali ciepłe napoje i przekąski. Po wejściu do środka czarnowłosy dostrzegł niewielką grupkę dzieciaków, którymi okazali się być jego rówieśnicy z akademii. Bracia usiedli niedaleko nich, tak by moc podsłuchiwać i zamówili herbatę.
-Nadal nie wierze w to co się stało...
-Chodzi ci o Sasuke-kun, prawda?
-To tragedia jakaś - wtrąciła się rozpoczyna blondynka. - Że też jego brat musiał to zrobić...
Kuroi lekko przerażony wizją śmierci rówieśnika spiął się, zaciskając dłoń na kubku. Pod wpływem nacisku naczynie pękło, rozlewając wrzątek na stolik i rękę dzieciaka. Czerwonooki jednak się nie przejął tym zbytnio i dalej wsłuchiwał się w rozmowę starych kolegów z klasy.
-Ale dlaczego tylko Sasuke przeżył? Podobno nawet osoby będące poza domami zostały zamordowane...
-Nie mnie pytaj - odburknął czarnowłosy, który po chwili westchnął, narzekając na wszystko. - To upierdliwe, ale może miał w tym jakiś cel.
Wilczy demon momentalnie ożył, gdy przed jego oczami pojawiły się palce jego brata. Chłopiec odsunął głowę do tylu unikając w ten sposób bolesnej pobudki z transu, a po tym spojrzał na starszego mężczyznę. Obydwoje bez słowa wstali i wyszli, uprzednio zostawiajac pieniądze na ladzie.
-Sasuke i Itachi jako jedyni przeżyli, więc musimy ich odnaleźć.
-Itachi pewnie jest poza wioską. Po czymś takim nie mógłby tu zostać - powiedział w myślach Kyuubi, a następnie skierował się w stronę klanu Uchiha. - Zacznimy od młodszego z braci. Pewnie będzie w domu lub szpitalu.
-Rozdzielmy się więc - Kuroi spojrzał na starszego brata, który jedynie kiwnął potwierdzająco głową.
-Ty się udaj do jego domu, ja sprawdzę szpital i okolice.
~~*^*~~
-Wyglada na to, że nie ma go już w wiosce - powiedział Kurama, po czym zaczął nad czymś bardzo intensywnie myśleć. Jego uwagę rozproszył jednak Kuroi, który szarpnął go za płaszcz. - Co jest?
-Wydaje mi się, że wyczuwam chakre Sasuke.
-Wyczuwasz jego chakre..? Gdzie?
-Nie aż tak daleko od wioski, powinnismy go szybko dogonić. Chodźmy..!
Kuroi zaczął biec między drzewami w kierunku niezwykle mrocznej energii. Jak wspomniał wcześniej, szybko dobiegli do miejsca, gdzie ich oczom ukazał się młodszy Uchiha, próbujący zaatakować starszego. Ku ich zdziwieniu, Itachi wydawał się nieobecny i jedyne co robił, to uniki. Kurama stojący obok dzieciaka od razu zauważył dziwne zaburzenia chakry u geniusza, jednak nie wiedział co to powoduje, bez dokładnego przyjrzenia się z bliska.
-Itachi pewnie jest kontrolowany - szepnął rudowłosy, patrząc jak jedenastoletni chłopiec z furią w oczach wreszcie unieruchamia bruneta. - Wypadałoby go...
Gdy Kurama chciał poinformować Kuroia o powstrzymaniu ich, dostrzegł, że go już nie ma obok, chłopiec stał obok rówieśnika. Gdy tylko Sasuke miał wbić ostrze w szyje starszego brata, Kuroi zatrzymał jego rękę. Młodszy Uchiha spojrzał na przybysza z gniewem, po czym zaczął się wyrywać.
-Puszczaj mnie! Co ty do cholery robisz, co?! Puszczaj!
-Co robię..? - spytał retorycznie chłopiec, po czym westchnął, lecz nie puścił ręki kolegi. - Powstrzymuje cię przed czymś, czego będziesz żałować do końca życia, baka.
Sasuke spojrzał zszokowany na czerwonookiego, jednak nim zdążył cokolwiek powiedzieć obok pojawił się Kurama, który podszedł od razu do Itachiego. Mężczyzna kucnął i przyjrzał się dokładnie twarzy nastolatka, a po chwili parsknął.
-Twój brat jest pod wpływem jakieś techniki piorącej mózg.
-Co..?
-Widzisz? Nawet pod wpływem tak silnej techniki, że zadziałała na niego, nie był w stanie zabić własnego brata - wtrącił się jedenastolatek. - Chyba kocha cie bardziej, niż myślałeś.
Kuroi zrzucił bruneta z jego starszego brata, po czym dał Kuramie działać. Już po chwili Itachi jakby się wzbudzał z transu. Gdy nastolatek podniósł się do siadu wydawał się być zmieszany, jakby wyrwało się go właśnie ze snu. Sasuke natomiast wstał z ziemi i wściekłe rozglądał się po zakapturzonych postaciach, czekając jednocześnie na dalsze wydarzenia.
-Co... co się stało..? - nastolatek rozejrzał się po zebranych i gdy dostrzegł brata z nieznajomymi osobnikami, oraz to, że są w lesie, nieco się spiął. - Kim jesteście?
-Ale miłe podziękowanie...
-Uspokój się - jęknął Kurama. - Dopiero się ocknął.
Sasuke zniecierpliwiony spojrzał na swojego brata, po czym jego gniewny wzrok powędrował na niższą postać w płaszczu. Chciał wierzyć w to całe przedstawienie, jednak wciąż kierowały nim emocje, spowodowane utratą całej rodziny. Chłopiec rzucił się na rówieśnika, szarpiąc go za płaszcz, przez co jego kaptur zleciał z głowy.
-Co mu zrobiliście, co?! To przez was był kontrolowany?! Wy go do tego zmusiliście, tak?!!
-Uspokój się, dattebayo..! - jęknął Kuroi, któremu wyrwało się jego stare powiedzonko. Sasuke nagle jak zaczarowany puścił szatę i cofnął się o krok do tylu. - Prawdopodobnie to na rozkaz Sarutobiego. My tylko sprzątamy po nim ten syf.
-Oi, nie mów za dużo.
Kuroi mimo upomnienia wiedział, że już i tak za dużo powiedział. Uświadomiło go przy tym spojrzenie młodszego z braci Uchiha, który wyglądał jakby zobaczył ducha. Chłopiec wpatrywał się jak zaczarowany w rówieśnika, który miał być martwy od lat.
-Na-naruto..?
Czerwonooki westchnął, by po chwili kiwnąć głową. Na dodatkowe potwierdzenie podejrzeń kolegi, posłał mu swój stary, szeroki uśmiech, lecz tym razem z nutką zadziorności. Sasuke od natłoku informacji i intensywności zdarzeń padł na ziemie.
-Ktoś mi tu wreszcie wyjaśni, co się dzieje? Kim jesteście? - wtrącił się nagle starszy z rodzeństwa.
-Ktoś na rozkaz Hiruzena przejął nad tobą kontrole i rozkazał, byś wybił cały klan. Tylko wasza dwójka się ostała - odpowiedział spokojnie Kurama, ściągając kaptur z głowy. - Ściągnąłem z ciebie technikę, ale jest szansa, że mogli coś jeszcze na ciebie nałożyć, więc będę wdzięczny, jak będziesz tu spokojnie siedział i wykonywał polecenia.
Gdy Kyuubi skończył tłumaczyć zaistniałą sytuacje bracia Uchiha w szoku trawili informacje. Itachi mimo braku widocznych oznak, niezwykle przeżywał to co się stało. Został zmuszony do własnoręcznego zamordowania jego najbliższych, jego własnej rodziny. Sasuke zaś bardziej przejmował się tym, że wszystko działo się na rozkaz Hokage. Jak dla niego było to zbyt dziwne, by ten przemiły starzec mógł coś takiego zrobić.
-To wszystko nie ma sensu... - wyszeptał jedenastolatek patrząc w ziemie. - Co się z tobą działo, Naruto..? Dlaczego zniknąłeś?
-Po pierwsze, Kuroi - odpowiedział stanowczo dzieciak. - Zmieniłem nie tylko wygląd, ale i imię. Po drugie, Sarutobi chciał i mnie zabić wcześniej, ale uciekłem z pomocą Kyuubiego. - Ostatki klanu Uchiha z przerażeniem spojrzałby na czarnowłosego, który wyrażał jedynie obojętność. Widząc ich nieme pytania chłopiec cicho się zaśmiał i założył ręce na piersi. - Nie ma się czego bać - powiedział i wskazał na mężczyznę obok. - Postrach Konohy nie jest wcale taki groźny.
-Nie nazywaj mnie tak..!
-Sam często tak się przedstawiasz, Kurama-nii.
-Tylko jak chce kogoś nastraszyć! Poza tym miałeś im nie mówić za dużo.
Kuroi na kolejną uwagę jedynie się zaśmiał ciepło, po czym spojrzał ponownie na starego przyjaciela. Było dla niego oczywiste, że ta dwójka już nie wróci do Konohy, więc nie miał wyboru i postanowił ich zabrać ze sobą. Nieważne jaka byłaby opinia jego starszego braciszka.
-Zabierzmy ich po prostu z nami.
Kuroi stwierdził, zamiast spytać, co niezwykle podirytowało władcę demonów. Jednak widząc przyjemne iskierki w oczach młodszego brata, Kurama zrezygnował z kłótni i westchnął głośno.
-Tak jak Kuroi powiedział, jestem Kyuubi No Kitsune, jednak moje imię to Kurama - powiedział nagle lisi demon, zaskakując tym młodzież. - Zabierzemy was do naszego domu. Po drodze wszystko dokładnie wam objaśnię, więc będę wdzięczny za brak głupich pytań i podążanie za nami.
Itachi po sekundzie wstał i kiwnął głową, zgadzając się na warunki. Widząc to, Sasuke również wstał i podążył za starszym bratem, cały czas będąc jednak myślami gdzieś indziej. Jego gniew cały czas się narastał i kierował już tylko bezpośrednio do Hiruzena. Mimo to musiał coś zrobić, więc postanowił pójść za starym przyjacielem i wysłuchać co mają do powiedzenia na ten temat.
~~*^*~~
yami no jutsu* - sztuka ciemności
hikari no jutsu* - sztuka światła
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top