Rozdział 4
Na polanie niedaleko Fubuki-Gakure płonął ogień. To nie był pożar. Po prostu na polanie rozłożyły obóz dwie osoby. Jeden z nich - siedmioletni na oko blondyn, wyglądał na pogrążonego w głębokim śnie. Drugi - rudy młodzieniec, nawet nie wyglądał na sennego, tylko na zamyślonego.
-Naruto, czy to możliwe? Czy to ciebie dotyczy przepowiednia sprzed jakichś trzech tysięcy lat? Zaraz, jak ona brzmiała..? Chyba...
W wiosce, gdzie płonie ogień serc,
Członek klanu wielkiego narodzi się.
Wśród jego życia nie ujrzysz tęcz,
Lecz on przenigdy nie podda się.
Nie ma rodziny, lecz demon w nim,
Zamknięty, stał się starszym bratem mu.
Jednak on trwa dalej iście w stylu lwim,
Nikt o jego rodzicach nie powiedział mu.
Po kilku już latach chłopiec ten miał dość,
W nocy uciekł z domu, w ten świat pełen burz.
Demona wypuścił, dzieląc jego złość,
Przemierzyli świat swój cały wzdłuż.
Zamieszkał wraz z demonem,
W jego pięknym domu.
Sam stał się demonem,
Dom rodzinny zniszczył.
Lecz rodzinę zyskał,
Jego sen się ziścił.
-Hmm... Wszystko się zgadza. To by wyjaśniało, dlaczego Sarutobi poluje na niego. Ale skąd on wie, że chodzi akurat o Namikaze? A może? Nie, raczej nie byłby na tyle głupi, żeby pozbywać się wszystkich klanów ze swojej wioski - powiedział cicho Kurama po czym się na chwile zamyślił. - A może jednak? A zresztą i tak nie uda mu się już dopaść Naruto, żeby go zabić. Poza tym i tak bez problemu pozbyłbym się oddziału ANBU, tak samo, jak zabiłem członków Akatsuki - stwierdził demon i poprawił się na ziemi. - Eh... Idę spać, jutro rano muszę jeszcze pomówić z Naruto i wpaść do Fubuki-Gakure, a później dotrzeć do Kazan no Ryuu*, żeby dotrzeć do mojego kraju przed zachodem słońca.
Rudowłosy mężczyzna położył się na ziemi i posłał ostatnie spojrzenie na młodszego brata. Uśmiechnął się on delikatnie i zamknął oczy pogrążając się w lekkim śnie.
~~*^*~~
Sarutobi, wypełniając dokumenty usłyszał pukanie do drzwi. Kiedy powiedział 'proszę', do pomieszczenia wszedł oddział ANBU, który miał znaleźć młodego Namikaze.
-I co? Jak misja?
-Hokage-sama, jest pewien problem...
-Co? Jaki problem może być w znalezieniu siedmioletniego chłopca?
-Bardzo duży, Hokage-sama. Ten bachor opanował Kage Bunshin no Jutsu!
-Co?! A skąd on może znać Kage Bunshin? Skąd w ogóle taki pomysł?
-Kuromaru węsząc tropy znalazł miejsce, gdzie trop rozdzielał się na 20 stron. Stworzyliśmy klony i każda grupa poszła innym tropem. I my, i klony po jakichś 700 metrach stwierdzaliśmy, że ślad się urywa.
-Jak to: się urywa?! Czy wy głupi jesteście czy tylko udajecie?
-Ale, Hokage-sama...
-Dosyć, nie chcę tego słuchać! - krzyknął Hokage. Starzec zaciągnął się swoją fajką i się trochę uspokoił. - Zawiedliście, więc teraz przez trzy miesiące nie będziecie dostawać żądnych poważnych misji. Za to będziecie codziennie wyprowadzać psy.
-A-ale Hokage-sama...
-Żadnych "ale"! Zawiedliście i musicie ponieść za to konsekwencje. Wynocha!
Po wyjściu shinobi, Sarutobi zaczął mamrotać pod nosem.
-Naruto, Naruto..! Miałeś szczęście, ale to jeszcze nie koniec. Znajdę cię nawet na końcu świata... Zniszczę cię - zaczął mówić do siebie stary mężczyzna. - Zaraz, zaraz... Na razie nie dam rady znaleźć tego Namikaze, więc muszę zająć się klanem, który mam pod nosem... Czyli pozostaje Uchiha, szykujcie się na śmierć..!
~~*^*~~
Pewien niebieskooki blondyn właśnie się obudził i zaczął przecierać swoje zaspane oczka. Po chwili i przeciągnięciu się kilka razy dostrzegł siedzącego obok mężczyznę.
-Ohayo... Kyuubi - powiedział cicho blondyn.
-Witaj Naruto - przywitał się z uśmiechem demon. - Cieszę się, że już wstałeś. Musimy uzgodnić kilka rzeczy przed podróżą.
-A co takiego?
-Po drodze zajdziemy do FubukiGakure, więc musisz mówić do mnie inaczej niż dotychczas.
-Dlaczego? - spytał zdziwiony chłopiec.
-Jeśli zaczniesz przy cywilach mówić do mnie "Kyuubi" to ludzie od razu zaczną panikować. W dodatku jak do Konohy dojdzie informacja, że gdzieś słyszano o Kyuubim to Sarutobi wyśle tam ANBU.
-Rozumiem! - krzyknął chłopiec. - A mogę mówić do ciebie po imieniu?
-Może być... Teraz jeszcze jedno.
-Co takiego?
-Jeżeli pójdziesz ze mną do mojego kraju, to najprawdopodobniej będziesz musiał zostać demonem...
-O ile nie będę musiał wrócić do Konohy albo cię opuścić to jasne!
-Ale żeby zostać demonem, będziesz musiał, poniekąd, umrzeć jako człowiek.
-Jak to poniekąd? - spytał zaskoczony blondyn.
-Jeśli człowiek ma zostać demonem, musi wypić pewną rzecz, a zresztą, wszystko powie ci głowa klanu, który przyjmie cię na członka.
-Jak myślisz, który klan mnie przyjmie?
-Nie wiem, to nie zależy ode mnie - powiedział lisi demon posyłając dziecku uśmieszek.
-No dobra - odpowiedział i wstał. - To zbierajmy się do tej wioski.
Po chwili byli już w drodze do Fubukigakure. W połowie drogi zaskoczyła ich zamieć śnieżna, z których znana jest ta wioska. Kiedy przedzierali się przez śnieżycę, nagle przed ich oczami ukazała się brama wioski, do której zmierzali. Po przejściu przez bramę skierowali się do centralnie usytuowanego placu w wiosce. Gdy dotarli na miejsce, Kurama zaciągnął Naruto o sklepu z odzieżą, gdzie zamienił pomarańczowy dres chłopca na biało-czerwony strój i biały płaszcz, sam kupił czerwono-czarny strój z czarnym płaszczem i wyszli poza teren wioski. Demon skierował się jeszcze bardziej na południe, a za nim podążał Naruto. W pewnym momencie, ku zdumieniu Naruto, zamieć raptownie zastąpiona została przez przepiękne krajobrazy. Zaś daleko, daleko za jeziorem Naruto dzięki Kimiganowi zauważył aktywny wulkan, który, co najdziwniejsze, idealnie pasował do tego przepięknego miejsca. Naruto z zaciekawieniem rozglądał się dookoła, chłonąc przepiękne widoki, co nie umknęło czujnej uwadze lisiego demona.
-Kurama, dokąd my idziemy?
-Do przejścia między tym wymiarem i krajem światła, w którym mieszkają demony.
-A gdzie jest to przejście? - spytał zafascynowany Naruto.
-Pod wulkanem jest złota brama chroniona przez dwójkę strażników.
Blondyn wydawał się podekscytowany tym wszystkim, a po chwili wyruszyli w dalszą drogę. Kiedy dotarli do Lazurowego Jeziora, weszli na jego arcyczystą taflę i dalej podążali już po niej. Po jakichś dwudziestu minutach dotarli na drugi brzeg jeziora. Poszli dalej, a po dwóch godzinach dotarli do bramy w wulkanie. Już mieli przechodzić, kiedy z litej skały wyleciało przepiękne stworzenie, a drugie wyszło z zarośli otaczających bramę.
~Stójcie wędrowcy! Kim jesteście i co tu robicie?
-Ja jestem Kurama, Kyuubi no Kitsune, obecny władca demonów i wracam do domu. Ten chłopiec to mój były jinchuuriki, Naruto Namikaze, zabieram go ze sobą, strażnicy przejścia, Honoo no Sokou i Hoshi no Tora.
~Wasza wysokość! - powiedziały zaskoczone zwierzęta. - Możecie wejść.
-Dziękujemy. Chodź, Naruto.
Kiedy ominęli strażników, weszli do wnętrza góry i podążyli krętym korytarzem w dól. W pewnym momencie korytarz skończył się, a zaczął się most wyrzeźbiony nad przepaścią, na dnie której leniwie płynęła lawa. Na końcu mostu widniał dziwnie wyglądający portal.
W momencie gdy Kyuubi dotknął portalu, ten zaczął świecić niezwykłym białym blaskiem. Wtedy demon złapał chłopca za rękę i wskoczył w jaśniejący owal. Po chwili byli już w księstwie demonów. Kyuubi skierował swe kroki do pałacu, Naruto zaś biegł za nim, rozglądając się dokoła i chłonąc przepiękny widok, jaki przedstawiało miasto. Wszędzie były piękne domy, zaś po ulicach chodziły zarówno demony w ludzkich formach, ze skrzydłami lub bez nich, jak i niezwykłe zwierzęta.
Po chwili dotarli do pałacu, zajmowanego obecnie przez Radę najpotężniejszych demonów, która zastępowała nieobecnego w królestwie Dziewięcioogoniastego Lisa. Kiedy weszli do pałacu, wszystkie demony reprezentujące swoje klany, były już obecne, co zdumiało młodego Namikaze
~Witaj nasz panie i władco - odezwała się skrzydlata biała wilczyca
-Witaj Shiro Hane. Witajcie wszyscy! Wróciłem.
~Panie?
-Tak, Nibi?
~Cóż robi obok ciebie ten człowiek?
-Naruto jest moim byłym Jinchuuriki, bardzo go polubiłem, chciałbym, aby został demonem.
~Czyżby pochodził ze stolicy kraju ognia?
-Tak, Shiro Hane - odpowiedział i odwrócił się w stronę wilczycy. - Wydaje mi się, że to o nim mówi przepowiednia sprzed tysięcy lat.
Demon słysząc to zastanowił się nad czymś chwile i spojrzał na chłopca.
~Wezmę go do klanu Ookami. Chłopcze, chodź za mną.
Naruto spojrzał pytającym wzrokiem na swojego starszego brata, a kiedy zobaczył skinięcie głową z jego strony, poszedł za skrzydlatą wilczycą. Kiedy dotarli na miejsce, do pięknie wyglądającej dzielnicy, Naruto ośmielił się odezwać.
-Shiro Hane-Sama?
~No nareszcie się odważyłeś odezwać - mruknęła cicho wilczyca - Już myślałam, że przyjęłam do klanu tchórza. Co chciałeś?
-O jakiej przepowiedni mówił aniki?
~Aniki? - wilczyca spojrzała swoimi zielonymi oczyma na chłopca. - Ach, już rozumiem, pewnie nazywasz w ten sposób Kyuubiego, mam rację?
-Hai.
~Wiesz, może najpierw dojdźmy do domu. Tam ci wszystko wyjaśnię.
~~*^*~~
Kiedy dotarli do rezydencji białej skrzydlatej wilczycy, ta zawoławszy swojego męża, zaprowadziła chłopca do salonu, gdzie już czekała na nich gorąca herbata.
Po chwili do salonu wszedł także biały wilk z dziwną ozdobą przy szyi. Wilki spojrzały na siebie porozumiewawczo i zmieniły się w ludzkie formy. Tak więc, przed Naruto stały już nie dwa wilki, ale dwójka ludzi o śnieżnobiałych włosach, jednakże wyglądali na bardzo młodych. Wtedy usiedli i zielonooka zaczęła opowieść.
~Widzisz Naruto, kiedyś w naszym królestwie żyła wilczyca obdarzona wieszczą mocą. Jej wizję się zawsze sprawdzały. Pewnej nocy, kiedy wyszła z królestwa, zaatakował ją wypędzony z naszego kraju jakieś 7000 lat wcześniej wilk o sierści zmieniającej kolor. Po bardzo długiej walce omal nie zabił wilczycy i wtedy właśnie pojawili się strażnicy przejścia do Koku no Yoake, gdzie się znajdujemy, i zabili wilka. Naszą wieszczkę przynieśli do szpitala, gdzie po dwóch dniach umarła, jednakże chwilę przed śmiercią wypowiedziała zapisane tutaj słowa - rzekła, po czym podała mu zwój, który już od kilku chwil miała w dłoniach. Naruto odebrał zwój z rąk białowłosej, rozwinął go i przeczytał na głos
~W wiosce, gdzie płonie ogień serc,
Członek klanu wielkiego narodził się.
Wśród jego życia nie ujrzysz tęcz,
Lecz on przenigdy nie podda się.
Nie ma rodziny, lecz demon w nim,
Zamknięty, stał się starszym bratem mu.
Jednak on trwa dalej iście w stylu lwim,
Nikt o jego rodzicach nie powiedział mu.
Po kilku już latach chłopiec ten miał dość,
W nocy uciekł z domu, w ten świat pełen burz.
Demona wypuścił, dzieląc jego złość,
Przemierzyli świat swój cały wzdłuż.
Zamieszkał wraz z demonem,
W jego pięknym domu.
Sam stał się demonem,
Dom rodzinny zniszczył.
Lecz wskrzesił rodzinę, jego sen się ziścił - zakończył czytać i spojrzał na kobietę.
~To właśnie o tej przepowiedni mówił Kyuubi.
-Shiro Hane-sama?
~Tak Naruto?
-A czy jest możliwe, abym został demonem?
~Oczywiście, że tak. Musiałbyś po prostu wypić teraz pewien napar.
-I to wszystko?
~Tak, ale ten napar działa w ten sposób, że przez jakiś tydzień po wypiciu go będziesz nieprzytomny. Trucizna zawarta w tym naparze zniszczy twoje ludzkie DNA i zastąpi je demonicznymi. Tak jakbyś narodził się na nowo.
-To dlatego Kurama mi mówił, że jeśli miałbym stać się demonem, musiałbym umrzeć jako człowiek, tak?
~Tak, właśnie o to mu chodziło - powiedziała i uśmiechnęła się delikatnie. - To jak, chcesz zostać demonem?
-Hai.
~Więc chodź ze mną, zaprowadzę cię do twojej sypialni, a mój mąż zaraz przyniesie ten napar, dobrze?
-Hai.
Kiedy doszli do bardzo ładnego i przestronnego pokoju, Naruto za radą kobiety poszedł do łazienki i wziął krótki, lecz porządny prysznic, aby zmyć z siebie kurz i brud po podróży. Już umyty i w piżamie wyszedł z łazienki, położył się do łóżka i czekał na mężczyznę, który miał mu przynieść napój, dzięki któremu stanie się demonem.
Po jakichś dwudziestu minutach do sypialni chłopca wszedł białowłosy mężczyzna ze szklanką cieczy o wyglądzie i konsystencji płynnego złota. Podał szklankę chłopcu, który wypił całą jej zawartość jednym łykiem. Po chwili jego serce przestało bić, a on sam bezwładnie opadł na łóżko. Kobieta nakryła go kołdrą i wraz z mężem wyszła z pomieszczenia.
~~*^*~~
Kazan no Ryuu* - wulkan smoka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top