Świat ze mną w roli głównej.
Siedziałam na trawie i patrzyłam na dzieci, które bawią się ze sobą. Zazdrościłam im. Ja nigdy nie miałam osób, z którymi mogłabym spędzać czas. Bez rodziców trudno było mi przeżyć. Wpatrywałam się na nich, przytulając mini misia, który mi został po mamie. Po jakimś czasie, wstałam z ziemi i poszłam do miasta, znaleźć coś do jedzenia. Przechodziłam właśnie obok małego domki, z którego wychodził żółto włosy chłopiec. Pachniało tam ramenem i zauważyłam siedzenia, na którym jednym z nich usiadłam. Po chwili zwróciła się do mnie jakaś Pani.
-Cześć mała. Co tu robisz?
Spytała. Zawstydzona odpowiedziałam.
-Jestem głodna.
Popatrzyłam w dół.
-Ile masz lat?
-7.
-A gdzie twój opiekun? Nie powinnaś po mieście chodzić sama.
-Mama i Tata są z aniołkami.
Uśmiechnęłam się do niej. Pani się bardzo zdziwiła. Poszła do kuchni i po chwili wróciła.
-Jedynie co mogłabym Ci dać to trochę ryżu z curry. I tak nie jestem już głodna. Smacznego.
Pani podała mi talerz z jedzeniem i czyste pałeczki. Uśmiechnęła się do mnie.
-Dziękuję.
Podziękowałam i zabrałam się za jedzenie. Do restauracji przyszedł Pan w dziwnej fryzurze i takimi ogromnymi brwiami w kolorze czarnym.
-Witaj moja droga. Poproszę Ciebie dzisiaj o podwójny ramen.
-Nie ma sprawy Gai Sensei.
Pan usiadł obok mnie. Popatrzył chwilę na mnie i zwrócił się do mnie.
-Hej mała. Smakuje Ci?
Kiwnęłam głową na tak.
-To dobrze.
Wyciągnął kciuk w górę i zęby się mu zaświeciły.
-Ważne, żeby było zdrowe i smaczne.
Kiedy dostał swoje danie, od razu zaczął zajadać.
-A Panu smakuje?
Spytałam po chwili.
-Bardzo!
Odparł. Kiedy skończyłam jeść, zabrałam swój talerz i przeszłam pod blatem, żeby umyć naczynie. Pani była bardzo zdziwiona, ale też podobało jej się moje zachowanie. Odłożyłam talerz na blat i podziękowałam jeszcze raz. Poszłam do mojego domu. Jedynie z czego w nim korzystałam było to małe łóżko, toaleta i szafka z jedzeniem, w której znajdowało się to, co ludziom powypadało z toreb zakupowych. W małej szafie były ubrania moje i moich rodziców. Jeśli chodzi o kąpiele, to obok mojego domu znajdowała się rzeczka, w której najczęściej się kąpałam i prałam ubrania. Meble, które zostały mi po rodzicach, stały zawsze nie tknięte. Jeśli chodzi o pieniążki, to albo sprzedawałam swoje zabawki, a jak już nie miałam nic do sprzedania, to nawet okradałam ludzi kilka razy z drobnych monet. Wróciłam tam, aby trochę posprzątać. Jak na 7 latke, to dobrze sobie radziłam w domu. Na naukę w szkolę nie było mnie stać, ale uczyłam się z książek, których mam bardzo dużo w domu. Sama nauczyłam się pisać i czytać. Kiedy było bardzo słonecznie na dworzu, to na trawie układałam sobie patyczki, żeby nauczyć się liczyć.
Po posprzątaniu, poszłam do lasu pozbierać trochę drewna i patyków. Przy zbieraniu, znalazłam stary, zardzewiały sztylet. Pomyślałam sobie wtedy, że mógłby mi się potem przydać, więc go zabrałam ze sobą. Kiedy wróciłam do domu, rozpaliłam małe ognisko i w rzeczce obok domu umyłam broń na wysoki połysk. Podczas powrotu do ogniska zaczęłam kręcić sztyletem dookoła dłoni. Potem dookoła drugiej. Przenosiłam go z ręki do ręki. Bardzo łatwo mi się to robiło. Przez cały wieczór bawiłam się nową bronią z czystej przyjemności. W nocy, kiedy zamierzałam iść spać, usłyszałam jakiś hałas. Zgasiłam ognisko i uzbrojona w sztylet, pobiegłam do miejsca, z którego odgłos się wydobywał. Szłam przez ciemny las. Bałam się bardzo. Idąc w stronę odgłosu, co chwilę chowałam się za każdym, najbliższym drzewem dla bezpieczeństwa. Kiedy wychyliłam powoli głowę, zauważyłam jak mały chłopiec walczy z jakimś Panem. Kiedy dłużej się temu przeglądałam, okazało się, że oni tam razem ćwiczyli. Chłopcu sprawiało to dużo przyjemności. Kiedy widziałam, jak on się dobrze bawi, naszła mnie wielka ochota nauki sztuki walki. Też chce walczyć. Też chce zostać wojownikiem jak ten chłopiec i jak mój tata kiedyś. Wracając do domu, robiłam wykroki, skakałam z nogi na nogę, próbując trzymać przy tym równowagę, a przed domem zabrałam się do robienia pompek. Na początek zrobiłam ich 3. To za mało, żeby zostać ninja. Poszperałam trochę w starych szafkach taty, by znaleźć kartki. Wzięłam swoje kredki i w jasnym blasku księżyca napisałam sobie swój plan ćwiczeń. Od jutra przed i po każdym posiłku mam robić 3 pompki, 5 przysiadów i 10 pajacyków i przebiec 1 raz cały dom. Co każdy dzień będę sobie dodawała +1 pompkę, +1 przysiad, +2 pajacyki i +1 okrążenie. Jeśli zrobię sobie jednodniową przerwę od tego, to od ostatniego razu, muszę sobie za karę dodać +3 do wszystkiego. Po napisaniu plany, poszłam spać.
Rano obudziły mnie jakieś krzyki i uderzanie w pień drewna. Z mini misiem w dłoni, poszłam sprawdzić, co wydaje ten dźwięk. Spojrzałam zza drzewa i zauważyłam chłopca. To nie był ten sam, co wczorajszej nocy. Słyszałam jak liczy na głos swoje kopnięcia. Robiło to na mnie duże wrażenie. Nie poddawał się i jak mu coś nie wyszło, to zaczynał serię od razu od nowa. Też chciałabym tak robić. Wróciłam do domu i zrobiłam swoją pierwszą kolej ćwiczeń. Wierzę, że dzięki temu, uda mi się zostać ninja i poznać przy tym dużo przyjaciół. Ćwiczenia robiłam w kolejności, którą sobie ustaliłam wczoraj. Z dużą ilością determinacji robiłam dane ćwiczenia. Powiedziałam sobie, że jeśli przy danej serii coś mi nie wyjdzie, zrobię to od początku. Tak jak tamten chłopiec. Gdy skończyłam, ruszyłam do miasta na śniadanie. Na ulicy znalazłam parę jenów, za które kupiłam sobie, kiść liczi i małą bułeczkę. Usiadłam przy jakimś dużym budynku i spokojnie jadłam posiłek. Widziałam jak dzieci w moim wieku, wchodzą do środka domu. Za nimi na końcu szedł ten sam Pan, którego widziałam w restauracji. Uśmiechnął się do mnie i stanął nade mną.
-A co Ty tu robisz? Nie idziesz z nimi?
Ja popatrzyłam na niego i pokręciłam głową.
-Nie chodzisz na zajęcie? Dlaczego?
-Nie wiem.
Wskazał na bułkę.
-Drugie śniadanie co?
Znów pokręciłam głową.
-Dopiero co wstałam.
-Mama nie mogła Ci dać zdrowszego śniadania?
-Mojej mamy nie ma.
-A Tata?
-Razem z mamą.
Wskazałam na niebo. Pan w dziwnej fryzurze się bardzo zdziwił.
-Nikt się Tobą nie zajmuje?
-Tak. Radzę sobie sama.
-Jak masz na imię?
Spytał. Nie odpowiedziałam.
-Nie wolno mi rozmawiać z nieznajomym.
Popatrzyłam w ziemię.
-Mi możesz powiedzieć. Ja jestem tu jednym z sensei. Uczę dzieci co sprawia mi to dużo radości. Nazywam się Gai Maito.
-Yui.
-Tak się nazywasz?
Kiwnęłam głową na tak.
-Nie chcesz iść ze mną? Może poznasz jakieś koleżanki w swoim wieku?
-Nie chcę.
Pokręciłam głową.
-Rozumiem. To idź bezpiecznie do domu. Może Cię zaprowadzić?
-Sama wrócę.
Poszedł do budynku, gdzie pewnie czekały na niego dzieci, a ja dokańczałam śniadanie i ruszyłam w stronę domu. Kiedy wróciłam, zabrałam się za ponowne ćwiczenia. Po ich skończeniu, poszłam się umyć do rzeczki i wyprać brudne ubrania. Mokre rzeczy powiesiłam na małym sznurku, którego znalazłam w sypialni rodziców i zawiązałam jego końcówki na gałęziach małego i suchego drzewa. Kończąc, zauważyłam stojącą na przeciwko mnie dziewczynkę z dwoma, małymi koczkami. Uśmiechnięta patrzyła na mnie.
-Cześć. Co robisz?
Spytała.
-Rozwieszam pranie.
-Nie powinna tego robić twoja mama?
-Nie mam mamy. Sama sobie dobrze radzę w domu. Czemu tutaj przyszłaś?
-Gai Sensei powiedział mi, że jedna dziewczynka w białej bluzeczce nie ma koleżanek. Chciałam ją znaleźć i pobawić się z nią. I znalazłam.
Popatrzyłam na moją bluzkę. Rano wcale nie patrzyłam na to, co ubieram. Biała bluzeczka.
-Jestem Yui.
-A ja Tenten. Może pobawimy się w parku obok akademii?
-Tak. Pewnie, a gdzie to jest?
-Chodź, pokaże Ci.
Szybko chwyciłam za leżącą maczetę dla bezpieczeństwa i pobiegłam z dziewczynką. Biegłyśmy przez miasto i po jakimś czasie, znalazłyśmy się w małym parku.
-W co chcesz się pobawić?
Spytałam.
-Może w ninja?
-Ninja?
-Tak. Zawsze chciałabym być ninją. Mój sensie mnie uczy.
-Pan Gai?
-Tak. Jest bardzo miły i dobry. Nauczył mnie bardzo dużo. A ile masz lat Yui?
-7.
-Tyle ile ja.
Zaśmiałyśmy się.
-Czemu nie chodzisz na zajęcia do akademii?
Spytała zaciekawiona.
-Nie wiem.
-Może Tata by Cię zapisał?
-Nie mam taty.
-A masz siostrę lub brata?
-Nie. Jestem sama.
-Szkoda. Gdybyś chodziła do akademii, dużo byś się tam nauczyła. Siedzałybyśmy wtedy obok siebie.
-Rozumiem.
Usłyszałyśmy jakiś dziwny odgłos i szelest liści. Rozejrzałyśmy się dookoła siebie. Zza krzaków wyszli jacyś 2 starsi chłopcy. Nie byli zbyt przyjaźni.
-Co wy tu robicie? To nasz park!
Powiedział jeden z nich do nas.
-To nie jest wasz park!
Krzyknęła Tenten wyciągając jakąś wstążkę. Ja zrobiłam groźną minę i zacisnęłam mój sztylet w dłoniach. Tamci chłopcy trzymali w rękach małe miecze.
-Skoro nie chcecie sobie iść, to nie ma problemu. Po prostu pożegnacie się z życiem.
Zagroził nam jeden z nich. Powoli do nas podchodzili. Na szczęście byłyśmy uzbrojone w sztylet i....wstąrzke. Jeden z nich do mnie podbiegł. Ja w ręce trzymałam swoją broń i broniłam się nią. Zadałam mu parę ciosów tak mocnych, że aż złamałam mu miecz. Nawet nie byłam zmęczona. Tenten natomiast paroma ruchami zabrała broń swojemu przeciwnikowi i złamała go. Były te miecze bardzo słabo zbudowane. Oboje pobiegli bardzo daleko. Koleżanka wyciągnęła do mnie rękę. Nie wiedziałam co chce zrobić i ze zdziwieniem spojrzałam na nią.
-Co jest?
Spytała.
-Co chcesz zrobić?
-Chcę Ci przybić piątkę. Nie wiesz co to jest?
Pokręciłam głową.
-To proste. Wyciągnij do mnie dłoń.
Kiedy zrobiłam to co ona, Tenten uderzyła mnie lekko w rękę.
-To jest tak zwana piątka. Możemy je sobie przycinać, kiedy coś nam się uda.
Uśmiechnęłam się do niej.
-To. Co teraz robimy?
-Możemy iść na plac zabaw.
-Dobra.
Zgodziłam się. Wybiegłyśmy z lasu tą samą drogą i przez dobre popołudnie bawiłyśmy się dalej w ninja, ale na huśtawkach i piaskownicy. Po jakimś czasie przyszedł do nas jeden grubiutki chłopczyk, a drugi w czarnych włosach.
-Hej Shikamaru, hej Choji!
Przywitała się z nimi Tenten.
-Co tam robisz?
Spytał grubasek jedząc chipsy.
-Bawię się właśnie z nową koleżanką.
Popchnęła mnie do nich. Ja nieśmiało pomachałam do nich na przywitanie.
-Cześć. Jestem Yui. Miło was poznać.
Czarnowłosy się uśmiechnął trzymając ręce krzyżowane przed sobą.
-Jestem Shikamaru....
-A ja Choji!
Odezwał się z pełną buzią. Lekko się zaśmiałam.
-Śmieszny jesteś.
Choji się również uśmiechnął, wkładając sobie chrupki do ust.
-Skąd jesteś? Nie widziałem Cię dotąd na zajęciach.
Po chwili podeszła do nas Tanten.
-Yui nie chodzi do akademii. Nie ma za co tam chodzić.
-AAAA. Rozumiem.
Powiedział Shikamaru.
-Możemy pobawić się z wami?
Spytał Choji.
-Ty i tak będziesz siedział na ławce i jadł chipsy.
-Nieprawda. Chipsy mi się skończyły.
Pokazał mu pustą paczkę, ale po chwili wyciągnął z kieszeni opakowanie mini pianek.
-A teraz będziesz się objadał piankami!
-Tak. Jestem przecież głodny.
Obie się zaśmiałyśmy, a czarnowłosy przewrócił oczami. Zaczęliśmy bawić się we czwórkę. Bardzo przyjemnie spędziliśmy razem czas. Kiedy tylko Choji i Shikamaru poszło na obiad, Tenten zaprosiła mnie na jakąś przekąskę obiadową. Miała w kieszeni parę jenów. Kiedy byłyśmy już w małej knajpce, od razu zobaczyła tam Pana Gaia i dwóch chłopców. Szybko do nich przybiegła.
-Gai Sensei! Gai Sensei!
-Część Tenten.
Przytuliła się do swojego mentora i przyprowadziła mnie do ich stolika, gdy stałam przy wyjściu. Gai Sensei uśmiechnął się do mnie.
-Yui. Miło, że przyszłaś.
Uśmiechnęłam się do niego nie śmiało.
-Jesteście głodne dziewczynki?
Spytał. Pokiwałyśmy głowami. Tenten usiadła obok Gaia, a jeden chłopiec zrobił mi miejsce obok siebie.
-Cześć. Jestem Rock Lee.
Wysunął mi swoją dłoń na przywitanie, mając przy tym zamknięte oczy. Podałam mi moją.
-Ja nazywam się Yui.
Odparłam. Lee uśmiechnął się do mnie i pokazał kciuk do góry. Jego zęby się zaświeciły.
-Miło mi Cię poznać. A to jest Neji.
Pokazał mi swojego przyjaciela.
-Cześć.
Odparł biało-oki. Ja mu pomachałam na dzień dobry.
-Co chciałybyście zjeść?
Spytał Gai. Po chwili poczułam lekki podmuch prosto do mojego ucha.
-Na twoim miejscu poprosiłbym o pierożki z warzywami.
Szepnął mi do ucha czarnowłosy, z wielkim uśmiechem.
-Chciałabyś?
Zwrócił się do mnie sensei. Pokiwałam głową.
-Też chcesz Tenten pierożki?
-Tak poproszę.
Gai poprosił jeszcze o dwie porcje pierożków. Podczas czekanie i jedzenia, gadaliśmy o ulubionych rzeczach. Neji, Lee i Gai są bardzo sympatyczni. Dobrze mi się z nimi spędzało czas. Po obiedzie poszliśmy wszyscy razem na plac.
-Dobra dzieci. Dzisiaj zrobimy sobie kolejny trening.
Powiedział Gai.
-Tak! Gai Sensei!
Wykrzyknął Lee.
-Ale Gai Sensei. Przed chwilą jedliśmy. Będzie nam nie dobrze.
Powiedział zdziwiony Neji.
-No i? Będziecie mieli więcej energii. Do roboty!
-Do roboty Gai Sensei!
Znów usłyszałam głos Lee.
-Yui. Chcesz z nami potrenować?
Nic nie powiedziałam. Trochę się wstydziłam. Poczułam dłoń Tenten na ramieniu.
-Nie bój się. Będziemy razem w parze. Wszystko Ci wytłumaczę, jeżeli chodzi o ćwiczenia, których nie będziesz znała.
Uśmiechnęłam się do niej.
-Dobra dzieci. Na początek 5 kółek dookoła miasteczka.
-A mogę zrobić 10 Gai Sensei?
To był znów Lee.
-Pewnie Lee. Zrób 10!
Pokazał mu kciuk w górę i jego zęby znów za błyskały. Pierwszy do biegu był gotowy Rock Lee, potem za nim ruszył Neji, a na samym końcu biegła razem z Tenten. Gai Sensei biegł razem z Lee. Byli bardzo szybcy. Tak byłam wciągnięta w bieganie, że tracąc wyczucie czasu, zrobiłam 20 kółek sprintem. Kiedy tylko przybiegłam na miejsce zbiórki, Gai Sensei zrobił wielkie oczy że zdziwienia. Tak samo jak Lee. Miałam wtedy dużo energii i bieg sprawił mi przyjemność pierwszy raz.
-Dziecko! Nawet Lee nie zrobił w życiu jak na razie tyłu kółek!
Lee ze zdumienia nic nie powiedział, Neji się uśmiechnął, a Tenten biła mi brawo.
-Przepraszam. Mam dużo energii dzisiaj.
-No to bardzo dobrze. Chciałabyś dołączyć do mojej drużyny ninja?
-Nie wiem. Ja nawet do akademii nie chodzę.
-Nie musisz się martwić. Będę Cię reprezentował.
-To znaczy?
-Pomogę Ci. Będziesz chodziła do akademii ze swoimi przyjaciółmi.
-Ale ja nie mam przyjaciół.
Popatrzyłam smutna w ziemie.
-A Tenten, Neji i Lee? To nie są twoi przyjaciele?
Popatrzyłam na nich i po chwili się uśmiechnęłam.
-Są.
Zarumieniłam się. Pobiegłam do Tenten ją przytulić. Kiedy ją puściłam, poczułam, że z tyłu ktoś mnie przytula. Był to Lee.
-Na zawszę zostanę twoją przyjaciółką Lee.
Neji podszedł do nas i również mnie przytulił. Tak samo jak Tenten. Po chwili przerwał nam Gai.
-Dobra. Dosyć tej czułości. Teraz macie do zrobienia 25 pompek, parę, dziesiąt przysiadów, a potem każdy z Was pokaże mi swoje nowe umiejętności.
Po jakimś czasie, przyszedł czas na przedstawienie tego, czego umiemy. Ja nie umiałam prawie nic. Kiedy w końcu przyszedł czas na mnie. Stałam, w ręku trzymałam swoją maczetę. Podeszłam do jakiegoś drzewa i zaczęłam go ciąć. Szło mi to dosyć sprawnie. Po chwili jednak poczułam strzyknięcie w nadgarstku. Wzięłam broń do drugiej ręki, a pierwszą schowałam za plecami. Po zadaniu 4 ciosów, poranione drzewo spadło na trawę. Nie do końca zdawałam sobie sprawę, co zrobiłam, ale było mi z tego powodu przykro. Gai patrzył na tą sytuację z wielkimi oczami.
-Prze..przepraszam drzewko. Nie chciałam...
-Tyyy...Złamałeś drzewo? Ale...jak..
Nejiego normalnie zamurowało.
-Nie wiedziałam, że Ty masz taką siłę w rękach. Brawo.
Tenten była bardzo zdziwiona, ale też zadowolona. Moi mówi przyjaciele, również mają niesamowite zdolności. Tenten ma bardzo dobrą celność. Też używa broni. Neji jest zwinny, cichy i używa mocy dzięki swoim białym oczom. Lee jest silny i bardzo szybki. Nie widziałam umiejętności Gaia, ale słyszałam od Nejiego, że jest jednym z silniejszych Sensei.
Jeśli podobał się wam ten rozdział, to napiszcie czy chcielibyście kontynuację. Jest to dla mnie bardzo ważne.
KOCHAM WAS #🍋1771❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top