Rozdział 54

Niechętnie oderwali się od siebie. Stali w swoich ramionach patrząc sobie głęboko w oczy. Cały świat wydawał się w tamtym momencie niewistowany, liczyli się tylko oni. Łzy na nowo zaczęły płynąć po policzkach dziewczyny. Naruto mocniej przycisnął do siebie jej drobne ciało i w końcu spojrzał na dwójkę mężczyzn wciąż wpatrujących się w niego z niedowierzaniem. 

Kurama patrząc na chłopaka, którego miał już nigdy nie ujrzeć czuł jak jego serce wypełnia szczęście. Nie potrafił wprost uwierzyć w to co widziały jego oczy. Ciało odmawiało posłuszeństwa i po prostu tkwiło w miejscu niezdolne wykonać choćby najmniejszy ruch. Usta otwierały się tylko po to aby po chwili zamknąć się nie wypowiadając nawet jednego słowa. Nie wiedział, nawet co miałby powiedzieć...

- Wujku... - Naruto ostrożnie patrzył na mężczyznę, który wychowywał go od najmłodszych lat. Sam nie wiedział jak się zachować. Jednak nie musiał już nic robić. W ciągu sekundy znalazł się w potężnych ramionach czerwonowłosego. Uzumaki poczuł jak wzruszenie ściska mu gardło, ostrożnie aby nie zgnieść wciąż przyciśniętej do niego Hyugi oddał uścisk. 

- Cholera... Naruto, nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. Myślałem... myślałem, że straciłem również ciebie... - Kurama nie mógł zdobyć się na nic więcej niż cichy szept. Świadomość, że odzyskał bratanka, jedyne co według niego pozostało mu po bracie była wprost cudowna. 

- Nie martw się, nic mi nie jest. Wszystko wam wytłumaczę, obiecuję. 

- Trzymam cię za słowo. 

Gdy czerwonooki odsunął się od nastolatka praktycznie natychmiast jego miejsce zajął białowłosy. Jiraya szybko objął Uzumakiego i lekko poklepując go po plecach wyraził swoją radość z powodu wieści, że chłopak żyje. 

Przez kilka minut rozmawiali w spokojnej i radosnej atmosferze. Naruto przez ten czas ani na chwilę nie wypuścił z objęć ukochanej dziewczyny. Opowiedział pokrótce jak został złapany oraz, że przez ten cały czas był w lochu. Wyjaśnił również dlaczego Hinata nie czuła przez ten cały czas ich więzi. 

W pewnym momencie jednak postanowił nie odkładać na później tego co i tak musiało się stać. Szczerze mówiąc był pewien, że denerwował się bardziej niż osoby, które miały zaraz pojawić się w tym pomieszczeniu. Wołając Daikiego, który przez cały czas stał za drzwiami poprosił aby ten przyprowadził tą dwójkę. Ostrożnie poprawiając się na kanapie, nieświadomie mocniej objął Hinatę, która spojrzała na Uzumakiego z ciekawością i niepewnością. Nie rozumiała dlaczego ten, aż tak się denerwował. Kto mógł być na tyle dla niego ważny, iż tak stresował się ich spotkaniem... 

Jej rozmyślenia na ten temat przerwało otworzenie drzwi. Zaintrygowana spojrzała w tamtym kierunku i momentalnie wstrzymała oddech. Jej oczy rozszerzyły się ze zdumienia na widok pary, która właśnie przekroczyła próg pokoju.

Choć wyraźnie wychudzeni byli niesamowici. Piękna nastolatka o dzikich czerwonych włosach oraz pięknych fioletowych oczach. Tuż obok niej szedł nastolatek, tak bardzo podobny do jej Naruto, że gdyby nie wiedziała iż ten jest jedynakiem pomyślałaby, że są rodzeństwem. Jego jasne blond włosy, były równie niesforne co jej ukochanego a niebieskie oczy tylko o odcień ciemniejsze. Hinata bez słowa wpatrywała się w parę nie wiedząc jak powinna zareagować. Nie wiedziała kim są, ale była pewna, że od teraz będą odgrywać ważną rolę w życiu jej i Naruto. Oderwała wzrok od dwójki kątem oka dostrzegając gwałtowne poruszenie się Kuramy. 

Mężczyzna stał z otwartymi oczami wpatrując się w stojącą przed nimi parę. Wyglądał co najmniej jakby zobaczył ducha. Usta otwierały i zamykały się co chwilę. Pięści zaciskały i rozluźniały. 

Hinata spoglądała to raz na czerwonowłosego, raz na Naruto i w końcu na parę stojącą w kompletnej ciszy. W oczy rzuciło jej się podobieństwo Kuramy i nowo przybyłego blondyna. Mimo wyraźnej różnicy wieku, spowodowanej tym, że czerwonowłosy wciąż zarzucony miał swój kamuflaż widać je było gołym okiem. Jej uwagę nagle przykuły ogony chłopaka...

Dziesięć...

W głowie Hinaty nagle wszystko zaczęło się układać. 

Dziesięć ogonów.

Szok Kuramy.

Zdenerwowanie Naruto.

Podobieństwo tej trójki, a nawet kobiety i jej ukochanego.

Niedowierzanie wymalowało się na jej twarzy, gdy zrozumiała kto przed nią stoi.

Król i królowa. 

Rodzice Naruto.

Jej przypuszczenia po chwili zostały potwierdzone przez Kyramę, który wciąż z szokiem zdobył się na wypowiedzenie tylko dwóch słów.

- Minato... Kushina... (No... kusiło mnie aby w tym miejscu zakończyć rozdział, ale byłby krótki a poza tym obiecałam Wam ich rozmowę. dop. aut.)

Przez chwilę, panowała niczym niezmącona cisza. Nagle jednak czerwonowłosy błyskawicznie rzucając się do przodu zamknął dwójkę w szczelnym uścisku. Przez następne minuty Minato wraz z swoją żoną zapewniali Jirayę i Kuramę, że już wszystko z nimi w porządku i nie muszą się o nich martwić. Hinata przyglądała się tej scenie ze wzruszeniem. Cieszyła się widząc ich takich szczęśliwych. Poza tym za każdym razem gdy spojrzała na Ukochanego, który wciąż siedział na swoim miejscu dostrzegała olbrzymie szczęście w jego błękitnych oczach. 

Minęło kolejne kilka minut zanim wszyscy zgodnie usiedli na kanapach. Granatowowłosa poczuła jak oplatają ją ciepłe i miękkie ogony blondyna. Z sercem wypełnionym miłością mocniej wtuliła się w chłopaka. Nie tylko Uzumaki zrzucił kamuflaż, Kurama i Jiraya również przyjęli swoją prawdziwą postać i nagle znajdowała się w pomieszczeniu wypełnionym samymi nastolatkami, z czego każdy chłopak miał ogony i uszy...

Dziewczyna zachichotała w duchu przyznając, że dawniej nigdy nie pomyślałaby o tym, że mogłaby znaleźć się w takiej sytuacji. Zauważyła również, że dzięki temu podobieństwo między, braćmi Namikaze było jeszcze większe. 

- Więc, przez te wszystkie lata... wy... byliście tutaj więzieni. - Kurama zaciskał dłonie w pięści. Nie potrafił znieść myśli, że jego rodzina przez całe lata zamknięta była w jakimś obskurnym lochu. 

- Tak tamtej nocy, Akihiro przyprowadził ze sobą najsilniejszych sprzymierzeńców. Nawet ja nie mogłem pokonać wszystkich w pojedynkę. Pamiętam, że po tym jak obudziłem się po walce byliśmy już zamknięci. Ten drań planował to już na wiele lat wcześniej. Miał wszystko przygotowane a cela, w której nas zamknął uniemożliwiała mi użycie jakichkolwiek mocy... Nic nie mogłem już zrobić. 

- Gdybym tylko wiedział... - Czerwonowłosy ucichł z bólem patrząc na brata i bratową.

- Nie obwiniaj się, to przeszłość więc zostawmy ją w spokoju. Rozdrapywanie starych ran w niczym nam nie pomoże a jedynie pogrąży w gniewie i smutku. - Minato uśmiechnął się lekko do brata. Zaraz jednak jego uwaga przeniosła się na syna, który dotąd w milczeniu przysłuchiwał się rozmowie. Znał już tą historię więc nie przerywał wiedząc, że jego wuj również powinien ją usłyszeć. 

- Chciałbym ci również podziękować... - Namikaze spojrzał na czerwonowłosego z głęboką wdzięcznością w błękitnych oczach. - Dotrzymałeś obietnicy, wychowałeś naszego syna na wspaniałego mężczyznę. 

- To prawda. - Kushina wtrąciła się do rozmowy braci. - Przez cały ten czas, przez te wszystkie lata zastanawialiśmy się co stało się z naszym synkiem. Jednak, gdy wreszcie go spotkaliśmy byliśmy dumni z tego kim się stał. Oczywiście oboje żałujemy, że nie było nas przy nim gdy dorastał i nas potrzebował. Wiemy jednak, że zrobiłeś dla niego wszystko co w twojej mocy i jesteśmy ci za to wdzięczni. - Po policzkach czerwonowłosej spłynęło kilka łez a ta z miłością i szczęściem w oczach spojrzała na ukochanego synka. 

Naruto poczuł jak jego serce ściska się boleśnie. Widok płaczącej matki był czymś czego nie chciał oglądać. Pochylił się i złapał jedną z dłoni swojej rodzicielki posyłając jej przy tym lekki uśmiech. 

Mijały kolejne minuty spędzone na rozmowach. Rodzice Naruto chcieli dowiedzieć się jak najwięcej o życiu ich synka a ten nie był wcześniej zbyt skory do snucia szczegółowych opowieści. Tak więc bez żadnych skrupułów para wypytywała o wszystko wuja chłopaka, który na wspomnienie niektórych żenujących chwil zawstydzony drapał się po karku a nawet rumienił lekko. 

Hinata przysłuchiwała się temu z lekkim uśmiechem na twarzy. Słuchanie historii z dzieciństwa jej ukochanego i obserwowanie tych osób tak szczęśliwych było czymś niesamowitym. Minęła zaledwie ponad godzina od pojawienia się rodziców blondyna a wszyscy zachowywali się tak jakby nigdy się nie rozstali. 

- Więc, to ciebie mój syn wybrał na swoją partnerkę. - Hinata zesztywniała lekko i z niepewnością spojrzała na Minato, który już od jakiegoś czasu uważnie przypatrywał się tej dwójce. Zarówno on jak i Kushina obserwowali ich i nie umknęło im wiele gestów, jakie para nieświadomie wykonywała względem siebie. 

Ukradkowe spojrzenia, ściśnięcia dłoni czy nawet częste mocniejsze wtulanie się w siebie jakby bali się, że zostaną rozdzieleni...

- Nazywasz się Hinata prawda? Naruto wiele nam o tobie opowiedział przez ten czas. Właściwie o wiele chętniej opowiadał o tobie niż o sobie. - Chichot uciekł z ust Kushiny, która z lekkim rozbawieniem przyglądała się zarumienionej dziewczynie. 

W jej wspomnieniach na nowo odtworzyły się wszystkie "poematy" jej syna na temat tej dziewczyny. Opowiadał, nie tylko o jej urodzie, ale również o delikatnym usposobieniu i nieśmiałości. Czerwonowłosa musiała zgodzić się z synem. Dziewczyna była naprawdę piękna, a jej nieśmiałość tylko dodawała jej uroku... Dostrzegła jednak jakąś twardość w jej sercu. Domyśliła się, że rozdzielenie ich więzi musiało na nią wpłynąć w mniejszym lub większym stopniu. Nie dziwiła się temu, w końcu każdy zmieniłby się gdyby jego bratnia dusza została zabita. Wielu nie przeżywało tego i bardzo szybko dołączało do nich po drugiej stronie. 

- Ja... Tak, jestem jego partnerką. - Granatowowłosa spojrzała na siedzącą naprzeciw niej matkę jej ukochanego. Poczuła jak Naruto lekko zwiększa siłę swojego uścisku więc spojrzała na niego. Na twarzy Uzumakiego malował się szeroki uśmiech, którego nie niszczyła nawet szrama na twarzy. Jego oczy spoglądały na dziewczynę z miłością i zaborczością zarazem. 

- Tak, Hinata jesteś moja... - Dziwna twardość pojawiła się w jego spojrzeniu. - TYLKO MOJA. 

Perlisty śmiech rozbrzmiał w pokoju przykuwając uwagę wszystkich. 

Kushina śmiała się w najlepsze a Minato również ledwo powstrzymywał wybuch rozbawienia. 

- Oo... Tak... Minato to zdecydowanie TWÓJ syn! - Czerwonowłosa śmiała się w najlepsze a widok zawstydzonych nastolatków jeszcze bardziej ją rozbawił. - Doskonale pamiętam, że gdy się poznaliśmy byłeś taki sam! Wszędzie tylko warczałeś: "moja!". 

- Ja... - Minato ku zdumieniu wszystkich lekko się zawstydził i nie kontynuował swojej wypowiedzi. 

- Nie martw się. - Kushina spojrzała na czerwoną na twarzy Hinatę. - Po jakimś czasie trochę się uspokoi... Tylko nie pozwól mu wejść sobie na głowę! To wykapany ojciec więc jeśli mu na to pozwolisz będzie robił co tylko chce.

Hyuga z szokiem spoglądała na rodziców swojego ukochanego. Nie sądziła, że tak po prostu zaakceptują ich związek. Dopiero co odzyskali syna, a ten już związał się z jakąś dziewczyną... Gdzieś w głębi serca obawiała się, że uznają ją za zagrożenie i spróbują ich rozdzielić, cieszyła się, że się myliła. W jej sercu pojawiła się nadzieja na to, że już niedługo będzie mogła żyć w spokoju z ukochanym

Nagle jednak całe jej ciało zesztywniało. Jej nadzieja prysnęła jak bańka mydlana. Spowodowały to słowa wypowiedziane przez ojca Naruto.

- Nasz syn powiedział, że jesteś Hyuga. Na dodatek jesteś dziedziczką klanu... Czy to prawda?

W jej głowie pojawiło się wspomnienie strony z księgi opisującej dzieje jej klanu, a dokładniej jednego zdania.

"Jednak lisi bracia ludzi poczuli zazdrość i zapieczętowali moc podarowaną od Pani Księżyca."



NO! Tak skutecznie nawoływaliście niedzielę, że przyszła wcześniej! Mam nadzieję, że to Was cieszy? Rozdział również dłuższy niż poprzedni bo ponad 1700 słów! Jak zawsze przepraszam za błędy i do następnego!

Pozdrawiam 

AsunaQ1295

PS: Nie jestem pewna kiedy next! Postaram się jak najszybciej!!!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top