Rozdział 34
*Kilka dni później*
Naruto wymieniał ciosy z Itachim, ale nie potrafił się skupić na treningu. Cały czas w głowie odtwarzała mu się rozmowa z Hinatą z przed kilku dni. W tamtej bibliotece tulił do siebie szlochającą dziewczynę, a na dźwięk jej słów wypowiedzianych z żalem i bólem serce mu pękało. Tamtego dnia obiecał sobie, że już nigdy nie będzie tak płakać, że nigdy nie będzie tak cierpieć.
Gdy opowiedziała mu o rozmowie z rodzicami, o ich nieufności i braku zrozumienia chłopak nie mógł pozbyć się żalu. Nie do jej bliskich, jeżeli miał być szczery to po części rozumiał ich uczucia. Był przedstawicielem rasy, która właśnie wypowiedziała ludziom wojnę... Jakby tego było mało na ich oczach bez wahania zabił.
Nawet Hinacie nie powiedział, że to nie był jego pierwszy raz. Nikt prócz Kuramy nie wiedział, że swoje ręce po raz pierwszy splamił krwią wiele lat temu...
Uzumaki skrzywił się gdy stopa jego trenera wbiła się mu w brzuch. Z jękiem opadł na plecy czując, że już dzisiaj nie będzie w stanie kontynuować. Przez swoje ewidentne rozkojarzenie otrzymał dziś o wiele więcej obrażeń niż zwykle.
- Nie masz litości - powiedział do Uchihy, który usiadł obok blondyna.
- Owszem. Pamiętaj jednak, że ten trening to nie przelewki nie możesz bujać w obłokach...
- Wiem... - niebieskie oczy spoglądały w górę na korony drzew rozpostarte nad ich głowami.
- Mam nadzieję, że jutro naprawdę skupisz się na tym co trzeba - mówiąc to czarnowłosy podniósł się z ziemi i ruszył w stronę budynku.
Naruto siedział w tym samym miejscu jeszcze kilka minut zanim z ociąganiem ruszył śladami Itachiego. Przez cały ten czas zastanawiał się jak sprawić aby rodzina jego ukochanej nabrała do niego zaufania. Nie chciał aby Hinata cierpiała z powodu ich związku. Za nic w świecie nie chciał być przyczyną jej bólu.
Naruto natychmiast po wejściu do swojej sypialni złapał czyste ubrania i ruszył pod prysznic. Po obmyciu się z kurzu i potu postanowił załatwić tą sprawę raz a dobrze. Nie był pewien czy to zadziała, ale chciał szczerze porozmawiać z bliskimi Hyugi. Szybko przemierzając korytarze zmierzał do pokoju jej rodziców. Będąc już na miejscu głośno zapukał w drzwi, a słysząc pozwolenie wszedł do środka. Gdy tylko chłopak przekroczył próg atmosfera w pomieszczeniu uległa wyraźnej zmianie. Uzumaki czuł na sobie nieufne spojrzenia wszystkich obecnych a zwłaszcza głowy klanu.
- Przepraszam, za najście, ale muszę z państwem porozmawiać - spojrzał na małą Hanabi, która do tej pory bawiła się z Nejim na podłodze. Przez chwilę zastanawiał się czy dziewczynka nie powinna opuścić pomieszczenia, ale przypomniał sobie, że była doskonale świadoma wydarzeń z ogrodu i nie ma sensu jej wypraszać.
- Więc o czym chcesz porozmawiać? - Hiashi Hyuga wbijał swoje jasne spojrzenie w twarz Uzumakiego. Owszem zgodził się przenieść razem z rodziną do tego miejsca, ale to nie znaczyło że ufał chłopakowi.
- Chciałbym wyjaśnić kilka spraw. Wiem, że mi nie ufacie i zupełnie się wam nie dziwię, wręcz przeciwnie doskonale to rozumiem. Jestem pewien, że w takiej samej sytuacji zachowywałbym się identycznie. Chcę jednak prosić was abyście chociaż dali mi szansę udowodnić, że nie mam złych intencji.
- Jak niby zamierzasz nam to udowodnić?
- Najpierw chciałbym wam coś opowiedzieć.
- Niech ci będzie, ale zgadzam się tylko ze względu na to, że uratowałeś nas tamtej nocy.
- Dziękuję - blondyn wziął głęboki wdech i rozejrzał się po pokoju. Byli w nim wszyscy prócz Hinaty, która jak wiedział spędzała teraz czas czytając coś w bibliotece. Zbierając w sobie odwagę rozpoczął swoją opowieść. Mówił o czasach, gdy rządził jego ojciec i o zdradzie Akihiro. Opowiadał o losie jego rodaków i ich trudnym i często nędznym życiu. W końcu dotarł do części, w której zaczął być świadomy tego kim jest i jak postanowił dołączyć do wuja i reszty buntowników. - Nigdy nie chciałem krzywdzić ludzi, przez lata żyłem wśród nich i wiele się nauczyłem. Zresztą jeżeli to wam nie wystarcza to powiem wam coś jeszcze... Nie jestem kitsune...
- Masz nas za głupków?! - Neji przerwał Uzumakiemu kipiąc ze złości.
- Nie, może źle to ująłem. Nie jestem W PEŁNI kitsune, moja matka, żona poprzedniego króla była człowiekiem. Ja również nim w części jestem.
- Jak to możliwe, przecież ludzie dowiedzieliby się gdyby poprzednią królową była ludzka kobieta - Hiashi zdezorientowany wpatrywał się w chłopaka.
- Mój ojciec z tego co słyszałem był bardzo opiekuńczy względem matki. Nigdy nie zostawiał jej bez opieki a poza tym mimo pokoju między rasami ludzie nie mieli dostępu do rodziny królewskiej. Ojcu udało się ukryć ten fakt przed nimi, ale nie przed swoimi poddanymi. Wśród wielu z kitsune panuje przekonanie o słabości rasy ludzkiej. Jak możecie się domyślić nie byli zbyt zadowoleni z wyboru ich władcy. Sądzili bowiem, że potomstwo z takiej pary będzie słabe i niegodne tronu.
- Czyli uważali, że będziesz słaby...
- Owszem - blondyn uśmiechnął się delikatnie do Hanabi, która widocznie była zafascynowana opowieścią. - Siłę kitsune mierzy się po ilości ogonów, najsłabsi mają jeden lub dwa i są to zwykli cywile, którzy nie mogą wstąpić do wojska ani służb porządkowych zazwyczaj wykonują proste zawody. Osoby posiadające od trzech do pięciu ogonów mają prawo wstąpić do służb porządkowych, ale nie do wojska. Natomiast od szóstego ogona mogą zostać wojskowymi. Niestety większość posiada sześć, siedem ogonów, niewielu ma osiem i to zazwyczaj oni pełnią ważniejsze funkcje.
- Ty posiadasz dziewięć ogonów - Hideko również zaciekawiona spoglądała na Naruto. Chłopak z taką swobodą opowiadał im o swoim kraju. Kitsune słynęli ze swej tajemniczości i niewiele wiadomo było o ich życiu.
- Tak, dziewięć ogonów posiadają tylko nieliczni przedstawiciele dwóch rodów w całym kraju.. Jest to ród Namikaze, z którego pochodził mój ojciec i który od lat sprawował władzę. Drugi to ród Uchicha, ale niestety został on prawie całkowicie wybity po przejęciu władzy przez Akihiro.
- Uchiha? Przecież w Konoha mieszka Sasuke Uchiha i jest on przyjacielem Hinaty!
- Owszem, Sasuke też jest Kitsune, jednak sam jeszcze o tym nie wie. Jego moce zostały zapieczętowane przez jego brata aby nikt się nie zorientował i by zapewnić mu bezpieczeństwo. Wracając jednak do tematu, Akihiro wybił klan ponieważ nie chce aby ktokolwiek posiadał dziewięć ogonów, on sam ma ich osiem i nie wyobraża sobie aby ktokolwiek mógłby mieć więcej. Właśnie dlatego też nienawidził mojego ojca z całego serca.
- Dlaczego akurat jego?
- Mój ojciec jako jedyny w historii miał dziesięć ogonów. Był najsilniejszym kitsune na świecie - po słowach Naruto panowała kompletna cisza. Cała rodzina Hinaty zastanawiała się jakim więc cudem Minato został pokonany. Uzumaki sam często się nad tym zastanawiał i wiele by dał aby poznać odpowiedź. - Ech, ale odbiegłem trochę od tematu. Więc jak mówiłem przez to iż myśleli, że rodzina królewska nie będzie już najsilniejsza i nie będzie potrafiła utrzymać kraju w ryzach powstało niezadowolenie. Akihiro wykorzystał chwilową niechęć do mojego ojca i wywołał rebelię, którą wygrał...
- I zaczął swoje rządy - dokończył poważnym głosem Hiashi.
- Okrutne i bezlitosne dodajmy. Właśnie dlatego postanowiłem dołączyć do buntu. Nie chciałem władzy, ani zemsty, jedyne czego pragnąłem to spokojne życie moich rodaków. Jestem kim jestem i tego nie zmienię. Jeżeli wygramy moim obowiązkiem będzie zasiąść na tronie. Nie zamierzam jednak wywoływać wojen, chcę odbudować mój kraj tak aby był taki jak za panowania ojca.
- Ja... - Hiashi spojrzał w poważną twarz nastolatka. Po usłyszeniu tej niesamowitej historii życia nie tylko tego chłopaka ale i jego rodziców oraz innych kitsune nie mógł żywić już do niego niechęci. Głęboko w jego sercu czuł podziw dla blondyna i cieszył się, że jego córka pokochała kogoś takiego. - Wierzę ci Naruto, mam jednak pytanie.
- Słucham.
- Gdzie w twoim życiu będzie miejsce dla mojej córki? Czy to co teraz was łączy jest krótkie i nietrwałe?
- Odpowiedź na oba pytania jest prosta. Miejsce Hinaty będzie przy moim boku już zawsze, jest ona jedyną, którą kiedykolwiek kochałem i będę kochać - niebieskie tęczówki zderzyły się z mlecznymi. - Hinata jest moją bratnią duszą.
Cześć wszystkim!
Jak mówiłam rozdział pojawił się dziś. :D Co do następnego to najprawdopodobniej dodam go pojutrze, choć jeżeli się wyrobię to już jutro. Mam nadzieję, że ten się wam podobał i jak zwykle przepraszam za wszystkie błędy...
Do następnego!
AsunaQ1295
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top