Rozdział 30

Hinata z walącym sercem patrzyła jak jej ukochany z furią rusza do ataku. W jednej chwili chłopak stał się tylko rozmazaną plamą błyskawicznie zbliżającą się do przeciwników. Nagle jeden z nich wyleciał w powietrze by zaraz potem zostać brutalnie wbitym w ziemię przez blondyna. Oddział z gniewem i determinacją na twarzach ruszył do ataku. To co się później stało przypominało sceny z filmów akcji. Naruto wymieniając ciosy z jednym z mężczyzn jednocześnie bronił się przed innymi. Co i róż będąc zmuszanym do zmiany przeciwnika. 

W pewnym momencie nie zdołał uniknąć ciosu i poleciał kilka dobrych metrów w tył. Z jękiem łapiąc się za brzuch podniósł się z ziemi i stanął naprzeciw mężczyzn. Z determinacją w błękitnych oczach rzucił się na przeciwników. Złapał kolejnego z nich i nie wahając się ani chwili wbił go w pień jednego z masywnych drzew. Nie czekając wysłał w stronę reszty kilka silnych wiązek wiatru i powalił jednego z wciąż stojących. Jednocześnie pozbawił przytomności mężczyznę, którego wciąż trzymał w uchwycie. 

Potem jednak szala zaczęła przechylać się na stronę przeciwników. Liczebna przewaga robiła swoje i Uzumaki był coraz bardziej zmęczony. Ciosy coraz częściej dosięgały chłopaka. Hinata z przerażeniem obserwowała jak blondyn po raz kolejny z trudem podnosi się z ziemi. Widziała krew spływającą z rozcięcia na policzku i wargi. Oddech ukochanego Hyugi był ciężki i urywany. Mimo pokonania sześciu członków oddziału wciąż trzech i dowódca byli gotowi do dalszej walki. 

- Widzę, że nasz bohater nie jest już taki pewny swego... - pewny siebie czarnowłosy zachichotał. 

- Wciąż mam dość siły aby was pokonać - warknął z furią chłopak.

- Przekonajmy się. 

Białooka patrzyła jak czwórka rzuca się na blondyna. Wiedziała, że sam nie da sobie rady, a ona nie mogła mu pomóc. Miała nadzieję, że wuj jej chłopaka zdąży na czas. 

Z walącym sercem bezradnie obserwowała rozwój wydarzeń. Naruto udało się zadać kilka ciosów, ale wyraźnie był na straconej pozycji. W pewnym momencie Hinata dostrzegła błysk ostrza w dłoni dowodzącego, ale nie zdążyła nawet krzyknąć...

Akcja potoczyła się błyskawicznie.

W jednej krótkiej chwili Uzumaki został pochwycony przez trzech mężczyzn i mógł tylko bezradnie się szarpać. Hinata przez łzy bólu i strachu patrzyła jak czarnowłosy z ohydnym uśmieszkiem wbija ostrze sztyletu w brzuch jej ukochanego.

- NARUTO!! - Białooka opadła na kolana przyciskając dłonie do klatki piersiowej. - Nie... nie... - spojrzała na chłopaka, który z grymasem bólu na twarzy wciąż szarpał się w uścisku. Krzyk bólu wydobył się z jego gardła gdy jego oprawca z premedytacją powoli obrócił ostrze jeszcze bardziej raniąc blondyna. 

Hyuga nie potrafiła już tego znieść. Jej serce wyrywało się do ukochanego a umysł za wszelką cenę próbował wymyślić sposób aby pomóc Naruto. 

Gdzieś głęboko w jej sercu poczuła drgnięcie. Zupełnie jakby ktoś trącił niewidzialną strunę. Zaintrygowana tym zaczęła wczuwać się w drgania chcąc odkryć ich przyczynę. Jak na niewidzialnym sznurku była prowadzona w zupełnie nieznane sobie rejony swojej duszy. Mogła niemalże dostrzec jasne pastelowe kolory, które otaczały ją ze wszystkich stron. 

Nagle znalazła się przed złotą masywną klatką, w której uwięzione były złote płomienie. Zupełnie nie rozumiejąc co się dzieje rozejrzała się bezradnie dookoła. W końcu znów uważnie przyjrzała się pięknym ciepłym płomieniom.

- Co to za miejsce? Jak ja się tutaj znalazłam?

- Jesteś w swoim sercu... - na oczach coraz bardziej zdenerwowanej dziewczyny płomienie zaczęły przybierać kształt. Zmieniały się one aż ku zdziwieniu granatowowłosej przybrały postać chłopaka, który był dla niej całym światem. - Dokładniej w tej części gdzie jestem uwięziony.

- A... Ale... kim... czym ty jesteś?

- Jestem uosobieniem prawdziwej mocy Naruto. - Płonąca postać spoglądała na rozmówczynie z czymś na kształt czułości. - Widzisz... Kitsune mogą obudzić swą prawdziwą potęgę dopiero wówczas gdy znajdą swą partnerkę. To ona nosi w sercu moc swojego wybranego. 

- Ale dlaczego?

- Widzisz... partner lub partnerka lisich ludzi to nie jest po prostu osoba, która spodobała się mu lub jej. Jest to osoba, która w swoim sercu nosi część duszy kitsune. Właśnie dlatego tylko ta osoba potrafi obudzić prawdziwą moc swojej drugiej połówki. Tylko gdy posiada kompletną duszę może poznać nowe granice swych zdolności...

- W... Więc ja, posiadam część duszy Naruto? 

- Owszem. Ja nią jestem. W normalnych okolicznościach Naruto posiadałby część twojej duszy, ale ty nie jesteś kitsune... 

- Rozumiem - białooka spoglądała na płonącą postać swego ukochanego. -Nie wiem jednak po co mnie tutaj sprowadziłeś...

- Naruto jest w niebezpieczeństwie. Czułem twoją chęć aby mu pomóc i uznałem, że to odpowiednia pora aby jego dusza stała się kompletna - chłopak spojrzał z powagą w jasne oczy. - Jeśli chcesz uratować ukochanego musisz wypuścić mnie z tej klatki.

- Jak to zrobić? - Hinata rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu klucza do masywnych drzwi złotej klatki.

- Wystarczy, że jej dotkniesz. Jeżeli twoja miłość jest szczera klatka zniknie a ja będę mógł połączyć się z Naruto.

Granatowowłosa przyglądała się niepewnie złotym wrotom. Niepewnie zbliżając się do nich wyciągnęła rękę. Z każdym małym krokiem zbliżała się do masywnych prętów. Gdy opuszki jej palców dotknęły metalu rozbłysło oślepiające światło. Klatka zniknęła nie pozostawiając po sobie żadnych śladów a przed dziewczyną stała wyprostowana dumnie płonąca wersja Uzumakiego. 

- Dziękuję, Hinata. Możesz już wracać, obiecuję, że wszystko będzie dobrze - z ciepłym uśmiechem podszedł do nastolatki i przycisnął ją do piersi. 

Dziewczyna zamknęła oczy, a gdy uchyliła powieki nie znajdowała się już w tym ciepłym miejscu a na nowo w ogrodzie. Naruto dalej bezskutecznie wyrywał się napastnikom, ale rana zadawała mu ogromny ból i osłabiała chłopaka. Zdesperowany próbował użyć wiatru, jednak nie przyniosło to rezultatów. Niemoc spowodowana upływem krwi pozbawiała go szans na wygraną.

- Naruto... - Hinata z lękiem spoglądała na blondyna.


W pewnej chwili ciało Uzumakiego znieruchomiało. Stało się niemalże bezwładne. Blondyn spuścił głowę niewidzącym wzrokiem wpatrując się w ziemię.

- Widzę, że wreszcie zrozumiałeś, że nie masz szans na wygraną. - Czarnowłosy z perfidnym uśmieszkiem powoli wyjął ostrze sztyletu z ciała nastolatka. - Skoro postanowiłeś przestać sprawiać kłopoty pozwól, że zajmę się tą bandą nic niewartych ludzi...

Mężczyzna powoli zaczął kierować się w stronę rodziny Hinaty. Dziewczyna, czuła jak jej serce zaczyna szybciej walić, zupełnie jakby zaraz miało wyskoczyć z jej klatki piersiowej. Jednak ani na chwilę nie zwątpiła ona w swojego ukochanego. Cały czas w umyśle nawoływała go do działania. 

- Naprawdę myślisz - głos Uzumakiego zatrzymał mężczyznę. - Naprawdę myślisz, że taka mała rana mnie zatrzyma? Sądzisz, że pozwolę ci skrzywdzić osobę, która jest dla mnie całym pieprzonym światem?!  - Niebieskooki podniósł głowę i spojrzał na dowódcę. Jego ciało zaczęło pulsować światłem, które granatowowłosa widziała jeszcze kilka chwil temu. Jego cała postać zdawała się być pochłaniana przez złote płomienie. Nie robiły one jednak krzywdy chłopakowi a przylegały do jego ciała aby po chwili zostać w nie wchłonięte. Naruto wyglądał zupełnie tak jak w klatce, którą Hinata widziała w swoim sercu.

Jednym ruchem ramion odepchnął od siebie trzech mężczyzn. Jego oczy, które teraz miały piękny złoty odcień i pionową źrenicę wwiercały się w czarnowłosego. 

- NIE POZWOLĘ CI TKNĄĆ HINATY!!



BAM! BAM! BAM! 

:D Jednak udało mi się skończyć rozdział dziś. Mam nadzieję, że przypadł Wam do gustu. Od razu muszę uprzedzić, że kolejny pojawi się nie prędzej niż w czwartek. Czemu? Mam teraz sporo zajęć i przez to trochę mniej czasu na pisanie. Dodatkowo rozmyślam nad dokładniejszą fabułą nowego opowiadania, które pojawi się gdy tylko dokończę to. :) Mam nadzieję, że wytrzymacie i nie będziecie próbowali mnie zabić. :P 

To tyle

Pozdrawiam

AsunaQ1295

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top