Rozdział 1
*Siedemnaście lat później*
W pewnym domostwie w miasteczku zwanym Konoha smacznie spał pewien blondwłosy nastolatek. Naruto jednak nie dane było porządnie wypocząć. Niepowstrzymane promienie słoneczne przebiły się przez zasłony w jego pokoju padając na przystojną twarz. Zamknięte do tej pory powieki uniosły się niechętnie ukazując niebieskie jak niebo za oknem oczy. Chłopak niechętnie usiadł na łóżku i rozejrzał się po swoim nowym pokoju. Wprowadzili się tu z wujem Kuramą trzy dni temu, więc w jego sypialni wciąż był bałagan. Na podłodze stały kartony a wiele rzeczy wciąż porozrzucane było po pokoju. Grymas zagościł na jego twarzy na myśl, że będzie musiał tu w końcu posprzątać.
Nieśpiesznie skierował swe kroki w stronę łazienki by wykonać poranne czynności. Po szybkim prysznicu i wyszorowaniu zębów ubrał na siebie ciemne dżinsy i koszulkę na krótki rękaw równie czarną co dół jego garderoby. Zresztą większość jego ubrań była czarna nieraz trafiło się na odrobinę błękitu czy pomarańczy. Z wciąż wilgotnymi przydługimi włosami skierował się na dół. Już od jakiegoś czasu wiedział, że Kurama nie śpi i przygotowuje śniadanie.
- Ohayo wujek. – Z szerokim uśmiechem przywitał się Naruto. - Widzę, że dziś naleśniki. Super!
Kurama Namikaze z małym uśmieszkiem patrzył jak jego bratanek wręcz pochłania przygotowane wcześniej śniadanie. W głębi serca cieszył się, że udało mu się zaopiekować nim po tych wydarzeniach sprzed siedemnastu lat. Po buncie podczas którego uciekł z Naruto z ich ojczyzny niestety władzę przejęli rebelianci. Nikt nie wiedział co się stało z królem i królową. Zniknęli tuż przed decydującym starciem. On sam z bólem pogodził się z najczarniejszą wizją. Jego brat i bratowa najpewniej nie żyją czyniąc z chłopaka sierotę. Naruto jako syn władcy miał pierwszeństwo do tronu jednak wciąż nie był gotowy by walczyć z mordercami rodziców. Więc żyli w tym kraju ludzi musząc ukrywać swój prawdziwy wygląd i moce. Kurama przed siedemnastoma laty rzucił na nich zaklęcie nadające im ludzki wygląd. Jedynym czego nie potrafił ukryć był tatuaż na lewej dłoni swego podopiecznego.
Tak więc żyli tutaj w tajemnicy przygotowując młodzieńca do walki o swą ojczyznę.
- Wiadomo coś o sytuacji w kraju? - Spytał Uzumaki nagle poważniejąc. W jego błękitnych tęczówkach czaiła się powaga i skupienie.
- Mój informator twierdzi, że sytuacja się uspokoiła, ale nie jest dobrze. Ten drań Akihiro rządzi stalową ręką. Za najmniejsze przewinienie gotów jest skazać na śmierć. Ludzie żyją w nędzy i strachu. - Zakończył ponuro. Czuł jak serce wypełnia mu nienawiść na myśl o losie swych rodaków. Kątem oka ujrzał, że Naruto czuje dokładnie to samo. Jego oczy były ponure i ciskały pioruny a usta zaciśnięte w ponurą kreskę. Właśnie taki był Uzumaki jeśli chciał potrafił być miły i radosny, ale tylko w towarzystwie swych bliskich. Na co dzień był poważnym, cichym oraz zimnym młodzieńcem. W połowie człowiek, w połowie kitsune jedyny w swym rodzaju. Kochający oba gatunki i cierpiący razem z każdym z nich.
Kitsune uważali ludzi za słabych, nic niewartych i kruchych. Jednak Naruto był inny, dostrzegał ich siłę i szanował rasę ludzką. Nawet Kurama żyjąc wśród nich przez tak długi czas to dostrzegł.
- Muszę więcej trenować. - Nagle odezwał się blondyn. - Muszę stać się silniejszy i dorwać Akihiro. Dalej nie wiadomo co znaczy ten tatuaż? - Spytał chyba po to aby oderwać myśli od dręczącego go tematu. Zresztą był autentycznie ciekawy. Mimo lat nie udało im się dowiedzieć co znaczyły symbole w okręgu na jego lewej dłoni.
- Przykro mi, dalej nic. Chyba będziemy musieli założyć, że to symbol oznaczający kim jesteś. Zresztą nie ma on żadnych właściwości po za tym, że świeci gdy używasz mocy.
- Ech... Chyba masz rację. Byłem po prostu ciekawy co oznacza. No nic masz jakiś pomysł aby przyśpieszyć mój trening?
Czerwonowłosy zastanawiał się przez chwilę przymykając powieki. Szczerze mówiąc już od jakiegoś czasu zastanawiał się nad czymś. Jednak było to aktualnie niemożliwe. Naruto mógłby zyskać większą moc, ale potrzebowałby do tego swej wybranki. Kitsune mogli obudzić swą prawdziwą moc tylko dzięki pani swego serca. Tylko ona mogła wejść do duszy i serca swego ukochanego i przebudzić całą jego potęgę. Niestety było to aktualnie niemożliwe bowiem znajdowali się daleko poza granicami swego kraju. Zresztą szansa, że Naruto szybko spotka swą ukochaną lisicę była bardzo mała. On sam mimo przekroczonej setki dalej pozostał samotny. Minato spotkał Kushine w wieku 121 lat podczas gdy ona miała ich 19.
- Przykro mi mały, ale musimy trenować w tradycyjny sposób. - Odparł w końcu.
- Rozumiem. T takim razie muszę po prostu bardziej się się starać. - Zerknął na zegar wiszący na ścianie i podniósł się szybko widząc godzinę. - Musimy iść jeżeli mam być na czas w szkole.
Tak dziś był pierwszy dzień w kolejnej z kolei już szkole. Wcześniej często się przeprowadzali więc ich ciągła zmiana stała się dla niego niemalże rutyną. Był teraz uczniem drugiej klasy liceum i do tej pory przenosili się siedmiokrotnie.
- Rzeczywiście. - Z zaskoczeniem na twarzy przyznał jego wuj.- Idź się ubrać a ja wezmę kluczyki do auta.
Blondyn bez słowa wstał i po włożeniu brudnych naczyń do zmywarki pośpiesznie skierował się na przedpokój. Założył swoje ulubione adidasy i czarną skórzaną kurtkę. Łapiąc jeszcze tylko czarną rękawiczkę bez palców wyszedł z domu. Tuż za nim kroczył Kurama z pobrzękującymi kluczykami. Przed domem zaparkowane stało srebrne BMW M235i. Naruto mimowolnie westchnął na myśl o upodobaniach jego opiekuna do szybkich aut. Już w samochodzie nałożył rękawiczkę przykrywając tatuaż na lewej dłoni. Z jakiegoś powodu nie lubił gdy ktoś się na niego patrzył.
Starszy z nich bez słowa odpalił silnik i ruszyli w kierunku Liceum Konocha.
Hej oto pierwszy rozdział tej historii. Przepraszam, że tak mało się dzieje i jest tyle opisów, ale na początku tak będzie. Obiecuję, że w dalszych częściach będzie trochę więcej akcji i dialogów.
Pozdrawiam!
AsunaQ1295
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top