Epilog
Stojąc na przeciwko swojego przyjaciela, uśmiechnął się smutno.
- Znalazłem cię - nie to chciał mu teraz powiedzieć, ale żadne inne słowa nie chciały przejść przez jego gardło.
Znajdowali się w Dolinie Końca. Naruto wiele kosztowała ta podróż. A mianowicie: trochę zmarnowanej krwi, czasu i nosa. Zdecydowanie nosa. Po drodze spotkał wszystkich swoich rówieśników. Również pchlarza.
- Wracaj, Sasuke.
- Och, czyżbyś się stęsknił? - zapytał Uchiha kpiąco.
- A jeżeli tak, to co?
- To twój problem.
- Więc już nie interesuje cię moja tajemnica? - zapytał prowokująco.
- Chyba wiem jaka jest.
- No tak. Teraz pewnie każdy wie... - Naruto powiedział to z czymś przypominającym smutek.
- Być może, ale ja dowiedziałem się o tym przed atakiem na Konohę. Kiedy zniknąłeś podczas drugiego etapu egzaminu, przeszukałem twój pokój i znalazłem twoje dane osobowe.
- Sasuke.... - rozzłoszczony zrobił krok w stronę swojego przyjaciela - Wracaj ze mną. Inaczej będę zmuszony użyć siły.
- Nie. Nie wrócę tam. Wolę umrzeć, niż żyć w tamtej wiosce, rozumiesz?
Rozumiał. Cholera! Wiedział jak ciężko dalej żyć w tym samym miejscu, które cały czas przypomina o zmarłej osobie, ale... Nie chciał, aby Sasuke żył napędzany nienawiścią. Tak było łatwiej, ale... Zazwyczaj ludzie, którzy pragnęli zemsty stawali się brzydkimi kawalerami, pracujący jako płatni zabójcy, a to żałosny widok.
Nie. Nie pozwoli, żeby jego przyjaciel taki został.
- Nie zmienisz zdania?
- Nie.
- W takim razie, od dzisiaj przestajesz istnieć. To koniec.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top