Rozdział 24 - Zdać czy oblać
Wasz brak empatii zmusił mnie do wstawienia rozdziału, więc ludziska.... Cieszcie się!!!
***********************************
Naruto obudził się, słysząc głośny dźwięk budzika. Leniwie uderzył w niego ręką, uciszając okrutne urządzenie. Właśnie miał bardzo przyjemny sen o tym, że był Hokage i nakazał, by ramen było za darmo. Wstał i ziewnął, rozciągając się. Na zewnątrz wciąż było ciemno i chociaż poszedł do łóżka wcześnie, nadal był zmęczony. Wziął prysznic, przebrał się i już miał zamiar coś zjeść, gdy przypomniał sobie zasady swojego taty. Ta myśl powstrzymała go na chwilę, ale zdał sobie sprawę, że jego tata nawet jeszcze nie wstał. Uchylił drzwi do jego pokoju, zajrzał i zmarszczył brwi, widząc, że jego tata dalej śpi.
- Ten drań się z nami bawi, hm? - pomyślał Naruto, wiedząc, że każe im czekać wieczność zanim się pokaże, żeby byli zmęczeni. - Nie tylko ty się dzisiaj zabawisz, tato.
Wyszczerzył się i przygotował trochę zapasów. Udał się w kierunku pola treningowego w doskonałym humorze. Wyglądało dla niego dość normalnie - mnóstwo drzew, otwarta przestrzeń i z niewiadomego mu powodu trzy drewniane słupki wbite w ziemię. Niedaleko znajdował się też pomnik pamięci, o czym wiedział, gdyż tata czasem zabierał go tu ze sobą. Uśmiechnął się, widząc, że reszta drużyny jest tak samo zmęczona i głodna jak on.
- Hej! - krzyknął w ich stronę.
Sasuke spojrzał na niego i zwrócił uwagę, że ma ze sobą plecak.
- Na co ci ten bagaż?
- Mój tata nadal śpi i wiem, że będzie nam kazał czekać godzinami, więc postanowiłem odpłacić mu się za spóźnienie - wyszczerzył się i wyciągnął zwój pieczętujący, który dostał na urodziny. Przypomniał sobie, jak jego ojciec zabrał go na kemping po przyjęciu, na weekend. Był sam na sam ze swoim tatą między drzewami przez dwa dni. Wtedy nauczył go wszystkiego o lesie i o tym jak w nim przeżyć. Było to jedno z jego ulubionych wspomnień.
Rozwinął go, odpieczętowując trzy śpiwory, które odłożył na bok. Po tym wyjął jeszcze pudełko, w którym znajdowało się jedzenie i soki.
-Naruto, tak nie można, to oszustwo! - krzyknęła Sakura.
- Tak... ale wygląda tak pysznie. Jesteśmy tak głodni i zmęczeni, może czas na małą przekąskę i odpoczynek? - zaproponowała Wewnętrzna Sakura. Dziewczyna miała właśnie zaprzeczyć, gdy jej brzuch wydał burczący odgłos, na który zarumieniła się z zażenowania. Żołądek Sasuke zaraz powtórzył ten dźwięk, ale on jedynie odwrócił głowę, próbując to zignorować.
-No dalej, mój tata na pewno to zrobił, żebyśmy byli zmęczeni i głodni. Powiedział to tylko jako ostrzeżenie, prawda? Jeśli wybierzemy jedzenie i nie zwymiotujemy to nic się nie stanie, nie powiedział, że musimy tu być na czas i nie jeść ani nie spać, bo oblejemy. - Naruto wyszczerzył się pod maską. Jeżeli jest jedna rzecz, której nauczył się od taty, było nią odczytywanie tego, czego nie widać, by ułatwiać sobie drogę. Piekłem była szkoła, gdyż Iruka musiał zawsze upewnić się, że nie ma swobody, w przydzielonych zadaniach, chociaż Naruto zwykle znajdywał lukę, dzięki której mógł się wymigać, co wykorzystywali również Kiba i Shikamaru, gdyż Kiba chciał mniej roboty, a Shikamaru był po prostu leniwy.
Sakura i Sasuke patrzyli na siebie przez moment, po czym geniusz Uchiha wzruszył ramionami, sięgając po przekąskę i sok i usiadł na jednym ze śpiworów. Nie obchodziło go, że to wbrew "zasadom" czy nie, był głodny i zmęczony i jeżeli mógł, miał zamiar wykorzystać sytuację, by to nadrobić. Sakura była trochę niepewna, ale widziała, jak Naruto również sięga po jedzenie, tak jak Sasuke. Westchnęła, zwiesiła głowę pokonana i do nich dołączyła.
- Więc, za ile pokaże się twój ojciec? - zapytał Sasuke.
- Spóźnia się średnio dwie godziny na wszystko, więc pewnie dwie godziny po naszym umówionym czasie, w międzyczasie się prześpię - Naruto ziewnął. Teraz oboje ze skupieniem wpatrywali się w niego, gdy przysuwał jabłko do ust, z nadzieją, że zobaczą jak ściąga maskę, jednak ku ich zaskoczeniu, jabłko po prostu przeszło przez maskę, gdy je ugryzł.
- Co to miało być? - krzyknął Sasuke.
- Hm? - zapytał Naruto.
- Nie "hm", Naruto! - powiedziała Sakura, zirytowana, że nie udało jej się po raz kolejny zobaczyć co jest po maską. Przez lata wszyscy tego próbowali, ale widziała ją jedynie Hinata, która nikomu się nie wygadała. Zastanawiała się jak to zrobił, gdy wreszcie do niej dotarło. - Nałożyłeś genjutsu na maskę!
- Myślałem, że jesteś w tym najgorszy, młotku. - powiedział Sasuke, wiedząc, że w genjutsu pokonywał Naruto za każdym razem, gdyż ledwo udało mu się zdać z tego przedmiotu.
Naruto podrapał się w tył głowy.
- Tak, jest, ale potrafię zrobić kilka rzeczy, po prostu ich nie rozpoznaję. Niektóre są strasznie skomplikowane, ale potrafię zrobić te proste, zresztą do rodzinne jutsu Hatake.
- Jutsu Hatake? - zapytała Sakura.
- Tak - Naruto uśmiechnął się dumnie. - Jutsu Iluzji Maski Hatake. Używamy go cały czas, by zakrywać twarze, gdy jemy ze zdjętymi maskami. Wtedy wszyscy widzą nasze twarze zakryte.
- To... najgłupsza rzecz o jakiej słyszałem - mruknął Sasuke. Fakt, że rodzina robiła tyle kłopotu, by zakryć twarze, był dla niego absurdalny. Sakura zwiesiła głowę i zastanowiła się, czy będzie w stanie anulować tę technikę, ale znając Naruto włożył w nią wiele chakry, jak zwykle. Miała spróbować, gdy zauważyła, że skończył jeść jabłko i udawał zakładanie maski.
Cholera, było tak blisko!, krzyknęła Sakura w myślach, wiedząc, że teraz ma na sobie tą prawdziwą,
- Pewnego dnia zobaczymy co jest pod tą maską i co on ukrywa, SHANNARO! - Wewnętrzna Sakura wykrzyknęła, machając pięściami w powietrzu.
Pole treningowe Drużyny 8
Wczesnym rankiem Hinata pojawiła się na polu treningowym swojej drużyny. Była to zalesiona okolica z jeziorem i wodospadem, paroma ogromnymi wolnymi przestrzeniami i terenem z wysoką trawą. Było tu mnóstwo miejsca do ukrycia. Zastanawiała się na czym będzie polegał ich test. Spotkała się ze swoją drużyną dzień wcześniej, gdy mieli się przedstawić swojej sensei - Kurenai Yuuhi, która była jedną z najpiękniejszych kobiet, jakie kiedykolwiek widziała. Była również silna i pewna siebie, taka jaką Hinata chciała się stać.
- Może gdybym stała się taka jak ona, Naruto-kun bardziej by zwracał na mnie uwagę? - pomyślała, chociaż nie sądziła, by mogła stać się tak piękna jak jej sensei. Była zwyczajna, nie wyróżniała się niczym. Wyglądała jak każdy Hyuuga, z tym, że miała krótkie włosy. Zauważyła, że Kiba i Shino już czekali na sensei.
- Shino-kun, K-Kiba-kun, czy Kurenai-sensei już tu jest? - zapytała.
- Nie, jak na razie jesteśmy tu tylko my - mruknął Shino pod swoim wysokim kołnierzem.
- Tak, zastanawiam się, jaki w ogóle będzie ten test? - zapytał Kiba. Akamaru, jak zwykle siedzący na jego głowie, również zaszczekał pytająco.
- Nie musisz się już dalej zastanawiać - nagle usłyszeli kobiecy głos i zaczęli się rozglądać, ale wyglądało jakby Kurenai rozpłynęła się w powietrzu. Mistrzyni genjutsu Konohy pojawiła się tuż przed nimi, lekko uśmiechając się, widząc ich reakcje. Trenowali jedynie podstawowe genjutsu, więc coś bardziej zaawansowanego było dla nich niespodzianką.
- Więc, to jest wasz test. Musicie mnie znaleźć i radzę wam się pospieszyć, bo macie czas do południa. Jeżeli mnie nie znajdziecie, oblejecie i spędzicie jeszcze jeden rok w akademii. - rzekła poważnym tonem. Skoro specjalnością jej drużyny było tropienie, ten test był idealny, by sprawdzić ich umiejętności.
- Nasz test to gra w chowanego? - Kiba zmarszczył brwi.
- Można to tak ująć, ale pamiętajcie, że to nie normalna gra. Wasza przyszłość zależy od tego. - wyszczerzyła się Kurenai, utworzyła kilka pieczęci i zaczęła znikać.
- Żaden problem. Akamaru znajdź jej zapach - rozkazał szczeniakowi, który zeskoczył z jego głowy i zaczął obwąchiwać miejsce, w którym stała, ale coś było nie tak, gdy do niego szczeknął. - Co masz na myśli, że nie ma zapachu? Stała tutaj, jak możesz tego ni wyczuć?
- Od początku jej tu nie było - powiedział Shino spokojnym głosem, rozglądając się wokół. - Próbowałem na niej umieść jednego z moich robaków, ale on nikogo nie widział. Byliśmy pod wpływem genjutsu.
Kiba nawet nie zauważył tego faktu. Nagle poczuł, że będzie to o wiele trudniejsze niż z początku przypuszczał. Shino rozejrzał się. Było tu mnóstwo miejsc do ukrycia dla normalnego ninja, a jeśli ktoś był mistrzem genjutsu było to jeszcze trudniejsze, ale był sposób, by to rozwiązać. Musieli to dobrze rozplanować, ich umiejętności były idealne do tego zadania.
- Myślę, że powinniśmy spróbować sił, by ją znaleźć. Mogę użyć moich robaków do wykrycia chakry, więc jeżeli będzie iluzją, powiedzą mi, by się na to nie nabrać. Kiba z Akamaru i swoimi nosami pomogą ją wyśledzić. Hinata, ze swoimi oczami powinnaś być w stanie szybko ją znaleźć i nas prowadzić. - powiedział Shino i zauważył, że oboje stracili mowę.
- Stary... to najdłuższa wypowiedź jaką usłyszałem od ciebie odkąd cię znam - powiedział Kiba do Shino, który jedynie wzruszył ramionami.
Drużyna 7
Kakashi nucił pod nosem, kierując się do swoich nowych ofiar- um... nowej drużyny - poprawił się w myślach. Chociaż miał nadzieję ich zdać, i tak obleją jeśli nie zdadzą testu. Miał dobry humor, myśląc o tym jak głodni i zmęczeni będą, gdy już tam dotrze. Utworzył kilka pieczęci i zniknął. Pojawił się w chmurze dymu przed swoją drużyną.
- Yo, przepraszam za spóźnienie, ale... - zamilknął, widząc, że wszyscy spali. Był w całkowitym szoku, gdyż nigdy wcześniej mu się to nie zdarzyło. Zauważył plecak Naruto, zwój pieczętujący i resztki jedzenia. - Ty mały... synu, doigrałeś się - powiedział Kakashi z popsutym humorem, bo jego zabawa została zniszczona przez Naruto.
Rozejrzał się i zauważył kubki w plecaku Naruto. Cofnął się do mostu przy rzece, która znajdowała się niedaleko ich pola i wrócił z trzema kubkami wody, jedną w lewej ręce i dwoma kiwającymi się na prawej ręce. Ustawił je i wylał wodę na twarz swojego geniusza.
- Ach, co jest?! - wykrztusił Naruto, czując, że woda uderzyła go w twarz, reszta drużyny również natychmiast się poderwała. Spojrzał w górę, widząc wrogi wzrok swojego ojca i nerwowo zachichotał. - O, cześć tato.
- Po pierwsze, mówiłem ci, żebyś mnie nazywał Kakashi-sensei, po drugie co tu się dzieje, chyba mówiłem wam, by nie spać i nie jeść? - zagrzmiał.
- Po pierwsze, powiedziałeś, żeby być tu na czas, nic o braku snu, gdy będziemy na ciebie czekać, po drugie, jedzenie było bardziej radą, w dodatku powiedziałeś, by nie jeść nic z rana, więc zjedliśmy później - Naruto wyszczerzył się pod maską, wiedząc, że zyskał przewagę nad ojcem.
Kakashi westchnął. Domyślał się, że coś takiego może się zdarzyć, w końcu z jakiegoś powodu jego syn był mistrzem w łapaniu za słówka. Cóż, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, postanowił przejść od razu do rzeczy. Wyjął dwa dzwoneczki i powiedział im, że test polega, na tym, by je odebrać. Oczywiście każdy zareagował inaczej, gdy dodał, że tylko dwie osoby zdadzą. Sasuke wyglądał na bardziej zdeterminowanego niż kiedykolwiek, Sakura miała niepewny wyraz twarzy, a Naruto spojrzał na niego wrogo.
- To wredne, tato. Wszyscy pracowaliśmy tak ciężko, by zajść tak daleko i tylko dwoje z nas przejdzie? - powiedział.
- Czasem tak w życiu bywa, Naruto - Kakashi nastawił i włączył budzik. - Musicie ruszyć na mnie z zamiarem zabicia, spokojnie dam sobie z tym radę. Muszę odpowiednio sprawdzić na jakim poziomie są wasze umiejętności. Test polega również na czymś innym, pamiętajcie, ninja musi potrafić odczytywać to, czego nie widać. Nie wszystko jest oczywiste i jako ninja radzimy sobie z oszustwem i iluzjami przez cały czas. Musicie nauczyć się przejrzeć to co na wierzchu, by przeżyć. Macie czas do południa, by odebrać mi dzwonki. Test zaczyna się... TERAZ! - wyszczerzył się.
Trójka Geninów odskoczyła. Czekał kto zaatakuje go jako pierwszy. Nie był zaskoczony, czując zbliżającą się chakrę Naruto. Domyślił się, że próbuje zajść go od tyłu i zaatakować w jego słaby punkt, od strony gdzie miał zakryte oko. Jednak nie potrzebował go odkrywać, by wiedzieć, jak zaatakuje. Uniknął kopnięcia i odskoczył przed następnym.
- Powinieneś wiedzieć, że to nie zadziała, Naruto.
Chłopak się wyszczerzył.
- Tak, ale mam dla ciebie kilka niespodzianek, tato. - w tym momencie z ziemi wystrzeliło kilka klonów, które zaatakowały na raz. Kakashi musiał przyznać, że dobrze wykorzystał element zaskoczenia, jednak łatwo poradził sobie z klonami, nawet gdy Naruto zaczął robić ich jeszcze więcej.
W lesie Sasuke i Sakura ze swoich kryjówek obserwowali walkę dwóch Hatake. Sakura patrzyła w osłupieniu jak Naruto tworzył trwałe klony. Nie wiedziała, że w ogóle można używać trwałych klonów i była zaskoczona tym, jak dobrze Naruto się nimi posługuje. Sasuke musiał przyznać, że dobrze zaczął, ale nie radzi sobie teraz najlepiej. Kakashi wyjął nawet książkę do czytania, gdy Naruto walczył. To jedynie wkurzyło Naruto bardziej. Znał wszystkie jego ruchy, bo albo nauczył go wszystkich swoich technik, albo sparingował tyle razy, że wiedział na co uważać.
Jednak mylił się, gdy wszystkie klony zaczęły go przytrzymywać, zamiast walczyć, a jeden z nich zaczął na niego biec.
- Dobra, powiedziałeś, że mamy atakować z zamiarem zabicia, więc się przygotuj!
Kakashi poczuł, że coś jest nie tak, wyczuwając chakrę, kumulującą się w klonie, która zdawała się nie mieć końca. Nagle przypomniał sobie coś sprzed kilku lat, kiedy jeszcze był w ANBU. O pewnym Uchiha. Wytrzeszczył oko, ale pomyślał, że Naruto nie mógłby o tym wiedzieć. Reszta w lesie obserwowała, jak jeden z klonów Hatake, gdy tylko dotknął Kakashiego, eksplodował. Pojawiła się ogromna chmura dymu, ale gdy się rozrzedziła, zostały tam tylko kawałki drewna, którego użył jako podmiany.
- Cholera, może jednak trochę przesadziłem? - zastanowił się Naruto na głos.
- Synu, będziemy musieli dzisiaj poważnie porozmawiać w domu - usłyszał głos Kakashiego zza siebie. Obejrzał się, widząc złowrogi wzrok swojego ja. Następną rzeczą, jaką pamiętał, był fakt, że leżał związany na ziemi. Tej techniki również nienawidził. Nie wiedział, czy jego tata wzorował się na Anko, jednak i tak zajęło mu przynajmniej 8 minut, by się uwolnić. Gdy się miotał, próbując uwolnić, Sasuke spróbował szczęścia, sądząc, że Kakashi był zbyt zdekoncentrowany, by go zauważyć. Próbował kopnięcia, ale jego sensei był za szybki i go zablokował, więc młody Uchiha przekręcił się w powietrzu, próbując go uderzyć, jednak kolejna ręka go zablokowała. Gdy miał zajęte ręce, Sasuke zdołał dotknąć dzwoneczka. Kakashi był zaskoczony jego zaawansowanymi umiejętnościami. Był najbliższy zdobycia dzwoneczka od lat. Odrzucił chłopaka, który natychmiast zaczął tworzyć pieczęcie.
- Technika Ogromnej Kuli Ognia! - krzyknął Sasuke, wysyłając za Kakashim płomień. Przez chwilę myślał, że mu się udało, ale zaraz usłyszał szelest zza siebie, odskoczył, gdy Hatake wystrzelił z ziemi. Spojrzał na niego z mordem w oczach. Tego samego chwytu użył na nim Naruto rok temu i nie miał zamiaru złapać się na to po raz drugi. Jednak nie wiedział, że Kakashi pamiętał jak jego syn uchylił się od tego i w momencie, w którym Sasuke wylądował, cienisty klon wciągnął go pod ziemię.
Uchiha był siny ze wściekłości, nie tylko dlatego, że był tak blisko, ale że złapał się na tę samą sztuczkę dwa razy! Kakashi odszedł w poszukiwaniu Sakury i niedługo po tym las wypełnił krzyk dziewczyny. Mężczyzna wyszedł z lasu, czując, że chyba trochę przesadził przedstawiając dziewczynie obraz umierających Naruto i Sasuke, bo zniosła to dość ciężko. Może to było dla niej za wiele, ale musiała wiedzieć co może się zdarzyć. W końcu to życie nie było takie proste.
Pole treningowe Drużyny 8
Kurenai musiała przyznać, że jej drużyna miała naprawdę dobre umiejętności. Przez ostatnie kilka godzin była o krok przed nimi, ale to nie było wcale takie proste. Robaków Shino nie można było oszukać genjutsu, więc musiała trzymać się od nich z daleka. Kiba i Akamaru mieli bardzo rozwinięty zmysł węchu, ale przed testem nałożyła na siebie coś, co zamaskuje jej zapach, na wszelki wypadek. Hinatę było najtrudniej oszukać, musiała nałożyć na nią kilka genjutsu, by myślała, że widzi chakrę w innym kierunku. Shino okazał się być dobry w planowaniu. Kiedy okazywało się, że inna metoda szukania nie działa, zmieniał taktykę. Teraz szukali metodą siatki, Shino zostawiał za sobą robaki, by zaznaczyć teren, żeby nie mogła tam wrócić.
Zbliżali się do niej i nie miała już gdzie uciec. Była z nich niezmiernie dumna. Obecnie stała na wodzie, na małym jeziorku, szukając miejsca, w którym mogłaby się jeszcze schować. Chociaż znała to pole treningowe dobrze, nie miała już za wiele miejsca do ucieczki.
Hinata przeszukiwała teren najlepiej jak mogła, ale nie było łatwo przebić się przez genjutsu Kurenai, które było najpotężniejszą barierą z jaką kiedykolwiek się spotkała. Nie trenowała też swoich oczu na tyle, by je złamać. Pomyślała o Naruto i miała nadzieję, że jego drużyna dobrze sobie radzi. Nagle zauważyła coś dziwnego. Coś było nie tak z jeziorem. Woda falowała, chociaż niczego nie było na powierzchni. Skupiła się na tym punkcie i dostrzegła lekki cień nad wodą.
- Shino-kun, Kiba-kun, jest na wodzie! - powiedziała szybko.
Shino natychmiast zareagował, unosząc ręce. Z jego rękawów wyleciała gromada insektów żywiących się chakrą, które zaczęły kręcić się nad jeziorem. Kazał im powoli zamykać koło, aż w końcu Kurenai zaczęła się pojawiać. Uśmiechnęła się do trójki swoich uczniów i podniosła ręce w geście poddania.
- Dobra, znaleźliście mnie. I się z tego cieszę. Pokazaliście prawdziwą pracę zespołową i zdaliście ten test, powinniście być z siebie dumni.
Kiba krzyknął, że wreszcie im się udało, Shino przyjął to biernie, jak zwykle, a Hinata była rozpromieniona. Poczuła, że wreszcie osiągnęła coś dużego w swoim życiu. Nie mogła się doczekać, by zobaczyć się z Naruto i przyjaciółmi i powiedzieć im, że zdała.
Pole treningowe Drużyny 7
Naruto zauważył leżący obok drzewa dzwoneczek. Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Radośnie podbiegł do niego, ale nagle się zatrzymał. Spojrzał na dzwoneczek i zaśmiał się. Wyjął kunaia i rzucił go obok dzwonka. Podniosła się pułapka sznurowa. Młody Hatake czuł wypełniającą go dumę z powodu zauważenia jej.
- No dalej, tato, stać cię na coś lepszego-AAACHHH! - Naruto przeszedł kilka kroków i wpadł do dziury. - O, cholera!
Kakashi pojawił się patrząc w dziurę i machając dzwoneczkiem.
- Naruto, cały czas ci mówię. Patrz na to, czego nie widać. Może teraz to zapamiętasz.
- Dopadnę cię, jak stąd wyjdę!
Kakashi zachichotał, chowając dzwoneczek i odszedł, szukając pozostałej dwójki. Jak na razie bawił się całkiem dobrze.
Gdy Naruto wyczołgał się z dziury był brudny i wkurzony. Miał zamiar podążyć za swoim ojcem, gdy natrafił na Sasuke. Nie mógł powstrzymać śmiechu wskazując na niego palcem. Oczywiście to doprowadziło do młodego Uchihy krzyczącego na niego, przez co Naruto również zaczął się wydzierać przez 5 minut, dopóki Sakura się nie obudziła, zagubiona i nie rozumiejąca dlaczego jej koledzy z drużyny nie byli martwi, słysząc ich krzyki. Nie mogła w to uwierzyć i rzuciła się z uściskiem na Naruto (gdyż Sasuke wystawała jedynie głowa ponad ziemię). Hatake zarumienił się przez tak bliski kontakt z Sakurą, całą we łzach szczęście. Wyszczerzył się, ale Sasuke się wtrącił i przerwał nastrój. Przez to, że różowowłosa kazała mu go wykopać, był teraz zmuszony znowu wyciągnąć tego emo drania (jak go Naruto określił) z ziemi. Po tym cała trójka weszła między drzewa. Naruto spojrzał na nich.
- Dobra, kończy nam się czas, więc mam plan, ale może nie zadziałać.
- Jaki plan? - zapytała Sakura.
- Cóż, wiem jak odebrać mu dzwoneczki, ale to zajmie trochę czasu. - utworzył pieczęć, przywołując cienistego klona. - Dobra, wiesz co robić, no nie? - Klon zasalutował i odbiegł. Naruto miał nadzieję, że nic mu się nie stanie.
- Gdzie go wysłałeś? - zapytał Sasuke.
- To plan B, jakby plan A nie zadziałał, mam tylko nadzieję, że to zdobędzie na czas - odpowiedział wymijająco Naruto. - Cóż, jest coś co nie pasuje mi w tym teście. Nie powinniśmy być czteroosobowym oddziałem, jak powiedział Iruka-sensei? Więc dlaczego mój tata chcę odesłać jednego z nas? To nie ma sensu, szczególnie, że jedną z rzeczy, które wmawia mi od małego to praca zespołowa.
Sakura zastanowiła się. Nigdy nie słyszała o drużynie ninja, która nie miała trzech Geninów. Właściwie, było to niemożliwe. Nagle wpadła na coś.
- Ten test to nie dzwoneczki, prawda? Mamy je zdobyć razem; to miał na myśli mówiąc, że w tym teście chodzi też o coś innego.
Naruto rozpromienił się.
- Ha! Wiedziałem, że to zrozumiesz, w końcu jesteś najmądrzejsza w klasie.
Sakura zarumieniła się, słysząc ten komplement, ale zaraz zmarszczyła brwi, myśląc nad tym jak go pokonać. Nawet jeżeli będą pracować razem, nie będzie to łatwe zadanie. Spojrzała na Naruto.
- Hej, Naruto, to twój ojciec, nie wiesz jak walczy, albo chociaż jakie ma słabości?
Naruto podrapał się w tył głowy.
- Cóż, jedyną jego słabością jaką znam jest to, po co teraz poszedł klon cienia. To znaczy, gdybym znał jakieś jego inne słabości, już dawno bym to wykorzystał.
- Nie może być tak dobry - stwierdził Sasuke.
- Hej, on zna tysiące jutsu! Dlatego jest nazywany Kopiującym Ninja Konohy, rozumiesz, Kopiujący Sharingan Kakashi.
- Coś ty powiedział?! - zapytał go zaskoczony Sasuke. Naruto mrugnął parę razy, gdy Sasuke się do niego zbliżył. - Co masz na myśli, mówiąc Sharingan?
- Um... bo wiesz, te dziwne oczy, które ma twój klan. Mój tata ma jedno, które ukrywa.
- Gdzie je zdobył? - warknął Sasuke, chcąc wiedzieć jak skarb jego rodziny znalazł się w rękach kogoś innego i dlaczego Kakashi miał tylko jedno. Miał wiele pytań, na które chciał usłyszeć odpowiedzi. Na przykład dlaczego Naruto nie używał tylko cienistych klonów, ale ruchu, który wymyślił jego starszy brat? Kiedy to zobaczył, nie chciał uwierzyć. Nie wiedział, skąd go zna, ale nie podobał mu się fakt, że to młody Uchiha go używa.
- Nie mamy teraz na to czasu - powiedział Naruto. Sasuke odpuścił, ale zostawił to na później. W każdym razie, kiedyś Naruto musiał odpowiedzieć na jego pytania. Niedługo potem zaczęli ustalać co robić.
Kakashi westchnął, czytając książkę i zastanawiając się co się dzieje i dlaczego go nie atakują. Było to o tyle dziwne, gdyż wiedział, że chłopcy się tak łatwo nie poddadzą. Spojrzał w górę i odsunął się, gdy kunai wylądował na drzewie, koło jego głowy. Usłyszał syczący dźwięk i odskoczył, gdy wybuchowa notka eksplodowała. Trójka Geninów natarła na niego i musiał odłożyć książkę. Walczył z nimi, ale coś wydawało się byc nie tak. Nie walczyli w ten sam sposób. Walczyli w stylu... Naruto.
Odskoczył i rzucił kilka kunai w klony cienia, zmienione w drużynę. Wylądował, zastanawiając się co dalej. Po chwili został otoczony armią Geninów. Musiał przyznać, że była to dobra taktyka. Nie wiedział z kim walczy, ale skupił się na pokonaniu klonów. Nie wiedział, że jego drużyna przesuwa go dokładnie w stronę ich pułapki. Po chwili prawdziwa Sakura rzuciła kilka kunai z wybuchowymi notkami.
Kakashi musiał się cofnąć do miejsca, w któym Sasuke z drzewa rzucił shurikeny z nitkami. Związał nimi Kakashiego, a klony znów na niego natarły. W ataku szybko straciły Kakashiego z oczu, gdy go zakryły. Naruto, Sasuke i Sakura wyskoczyli ze swoich kryjówek.
- Dobra, teraz go mamy - krzyknął Naruto wymachując pięścią w powietrzu. Odwołał klony, oczekując widoku swojego zmasakrowanego ojca, obwiązanego kablami, jednak teren był pusty. - Co... co się stało?
- Prosta odpowiedź - usłyszeli zza siebie głos Kakashiego i zauważyli, że czyta książkę na gałęzi. - To od początku nie byłem prawdziwy ja.
Młodzi Genini nie mogli się nadziwić, to był ich najlepszy plan, a Kakashi używał przez cały czas cienistego klona. Chociaż nie wiedzieli, że Kakashi trzymał w rezerwie klona po ostatniej przerwie i po prostu zamienił się z nim miejscami. Miał przeczucie, że mieli jakiś cel, więc wyciągnął asa z rękawa. Zawsze było lepiej, gdy inni myśleli, że jesteś mądrzejszy niż w rzeczywistości, dzięki temu mogli zacząć w to wątpić , a zawahanie mogło cię zabić jak każda inna broń.
W tym momencie usłyszeli głos brzmiący jak Naruto, ale brzmiał z daleka.
- Mam to!
Wszyscy obejrzeli się, widząc nadbiegającego drugiego Naruto. Przekazał coś prawdziwemu i zniknął. Teraz oryginał spojrzał na Kakashiego, który widząc wyraz jego twarzy, wiedział, że szykuje się coś nieprzyjemnego.
- Dobra, tato. Dajesz nam te dzwonki, albo coś ci zrobimy - powiedział Naruto.
- To znaczy? Nie ma niczego co moglibyście mi zrobić, myślałem, że już to załapałeś, Naruto. - powiedział Kakashi, siedząc na drzewie i próbując dojrzeć co takiego Naruto ukrywa za plecami.
- Naprawdę? Sasuke, myślisz, że mógłbyś to spalić? - wyjął zieloną książkę, a oko Kakashiego wytrzeszczyło się w zaskoczeniu i przerażeniu. Była to pierwsza edycja książek Icha Icha, podpisana przez samego Jirayię.
- Skąd to wziąłeś?! Ukryłem je w...
- W tym drewnianym pudle w twoim pokoju. - dokończył Naruto.
Kkashi spojrzał wrogo na chłopaka. Wiedział, że nauczenie go jak się otwiera zamki było błędem. Teraz musiał założyć nowe kłódki na tym pudełku, albo po prostu kupić całkowicie inne. Patrzył na swojego syna trzymającego książkę i Sasuke tworzącego pieczęcie. Wiedział, że kończy mu się czas. Ze wszystkich książek musiał wybrać akurat tę, najcenniejszą. Sasuke kończył tworzyć ostatnią pieczęć, gdy przemówił.
- Nie odważysz się! - powiedział przerażonym tonem, na myśl o tym, że straci tą książkę na zawsze. Była niezastąpiona, stał w kolejce godzinami, by móc ją podpisać. W dodatku, przez to, że znał go osobiście, udało mu się wtedy zerknąć na następną część.
- Przekonamy się - wyszczerzył się unosząc książkę.
- Dobra, no już, - westchnął, rzucając im dzwoneczki. Oddali mu książkę, którą teraz trzymał mocno. Nadszedł czas na ostatnie wyzwanie.
- Dobra, teraz masz dzwoneczki, więc kto zostaje, a kto się wraca, Naruto?
- Domyśliliśmy się o co w tym chodzi, tato. - uśmiechnął się, przekazując dzwoneczki Sakurze i Sasuke. - to było ćwiczenie drużynowe prawda?
Kakashi uśmiechnął się i skinął głową.
- Cieszę się, że te wszystkie lekcje na coś się przydały. Wszyscy przyszliście tutaj na koniec i pracowaliście jak prawdziwa drużyna. To ważne, gdyż od członków składu zależy powodzenie misji. Jesteście razem z pewnych powodów. Wszyscy macie lepsze i słabsze strony i razem jesteście lepsi od jednej osoby. Więc gratuluję zdania testu, chociaż w dość nietypowy sposób - przeniósł karcący wzrok na Naruto - A ty synu masz poważne kłopoty. Żadnego ramen przez tydzień, za kradzież tej książki.
- Co?! No weź, to nie fair! - krzyknął, nie mogąc przeżyć tygodnia bez swojego ukochanego ramen.
Kakashi skrzyżował ręce na piersi
- Wiesz, że żeby je przeczytać musisz mnie poprosić.
- Pozwalasz mu czytać te okropne książki! - krzyknęła Sakura, zastanawiając się co z niego za rodzic.
Kakashi wzruszył ramionami.
- Chociaż jest jeszcze za młody na dorosłe zachowanie, ja też jestem jeszcze za młody na wnuki - spojrzał na niego morderczym wzrokiem, mówiącym, że jeżeli spróbuje zajść tak daleko z dziewczyną, będzie to ostatni raz w jego życiu. - Każdy chłopak powinien wiedzieć jak całować dziewczynę i być romantycznym. Bylibyście zaskoczeni, jakie rzeczy zawierają te książki.
To była prawda, książki zawierały w sobie wiele rzeczy, włącznie z romantycznymi wątkami. Gdy Naruto będzie starszy, będzie wiedział co robić z dziewczyną, przynajmniej w teorii. Sakura zarumieniła się, przypominając sobie kilka części, które Naruto czytał na głos Sasuke, który również próbował ukryć rumieniec.
Kakashi zachichotał, zabawnie było ich tak drażnić.
- W każdym razie, chodźmy coś zjeść, teraz jesteśmy już pewnie wszyscy głodni.
Trzy burczące brzuchy się z nim zgodziły. W końcu był to naprawdę długi poranek.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top