Rozdział 23 - Drużyna 7
Nadszedł dzień, na który wszyscy czekali. Dzień, w którym dostaną informacje o swoich drużynach. Młodzi genini spieszyli do Akademii, by dowiedzieć się gdzie zostaną umieszczeni. Naruto, oczywiście, nie był wyjątkiem. Przeleciał przez kuchnię, omijając swojego ojca i wyszedł bez jedzenia. Kakashi był zaskoczony, że opuścił śniadanie, ale wiedział, że zapewne najpierw odwiedzi stoisko z ramen. Normalnie by na to nie pozwolił, ale w końcu to był jego specjalny dzień. I jak się okazało, rzeczywiście tam poszedł. Zaraz po tym udał się do Hinaty, by odprowadzić ją do szkoły, jak zwykle. Nadal czuł stres zbliżając się do jej domu, ale jak na razie nikt nie wydawał się mieć do niego urazy, chociaż Hanabi cały czas się szczerzyła, gdy ich widziała, przez co oboje czuli się niekomfortowo.
Więc, obecnie byli w drodze do szkoły, a Naruto przez cały czas gadał o tym, jakie mogą być ich drużyny.
- N-Naruto-kun, myślisz, że b-będziemy w tej samej drużynie? - zapytała. Miała taką nadzieję. Dzięki temu mogłaby go widywać przez cały czas, a także wyruszać razem na misje. Zawsze miała swoje małe fantazje o ich wspólnej pracy, które oczywiście często kończyły się tym, że byli sam na sam. Jeden z nich zapadł jej w pamięci najbardziej, był o tym, że jak byli starsi, tropili kogoś w lesie i znaleźli się w tej pięknej jaskini. Naruto wziął ją w ramiona, powiedział jak piękna jest i pocałował. Zarumieniła się przypominając sobie te sny. Był to jeden z jej ulubionych.
Naruto zastanowił się. Nie miałby nic przeciwko Hinacie w drużynie. Była jego pierwszą prawdziwą przyjaciółką i podziwiał jej zdolności. Wolał ją niż kogoś pokroju Sasuke. Naprawdę miał nadzieję, że nie będzie z nim w drużynie. I tak nie mogli znieść swojego towarzystwa dłużej niż przez chwilę.
- Byłoby świetnie, Hinata-chan, skopalibyśmy wszystkim tyłki, jestem tego pewien! - powiedział z uśmiechem.
Jednak po chwili jego twarz przybrała bardziej poważny wyraz, gdy zdał sobie z czegoś sprawę. W końcu mogą nie zostać przydzieleni do tej samej drużyny, a wtedy nie mógłby widywać jej codziennie tak jak do tej pory. Będą mogli się spotykać tylko wtedy, kiedy nie będzie misji, a nie wiadomo czy stanie się to szybko.
- Hinata-chan?
- T-tak?
- Co jeśli nie będziemy w tej samej drużynie? - zapytał i zauważył nagły smutek na jej twarzy. W końcu mogło się tak zdarzyć. - Hej, obiecajmy sobie coś, okej? - Spojrzała na niego, ciekawa co chodziło mu po głowie. - Obiecajmy, że zawsze będziemy razem, nawet w innych drużynach, staniemy się silni, pomożemy sobie osiągnąć marzenia i zostaniemy najsilniejszymi ninja, dobra?
Hinata uśmiechnęła się i skinęła głową. Podobał jej się ten pomysł i miała zamiar pomóc mu zostać Hokage. Czuła, że pewnego dnia będzie świetnym przywódcą. Weszli do klasy, gdzie standardowo wszyscy rozmawiali między sobą, podekscytowani z kim będą w drużynie i nie mogąc się doczekać pierwszej misji. Naruto i Hinata podeszli do swoich przyjaciół, którzy zebrali się wokół kilku stołów.
Chwilę później wszedł Iruka z dokumentami dotyczącymi drużyn. Stanął przed wszystkimi i się uśmiechnął. Minęło wiele czasu, ale wreszcie byli gotowi, by wyjść na świat. Miał jedynie nadzieję, że przygotował ich na to, z czym mogą się zmierzyć, w końcu czekały ich jeszcze prawdziwe sprawdziany. Chociaż wiedział, że niektórzy zdadzą, niektórzy nie, zdarzało się to cały czas, to miał dobre przeczucie co do tego roku.
Widział wśród nich wielu obiecujących ninja i z jakiegoś powodu czuł, że będą wojownikami, z których wioska będzie dumna.
- Najpierw, chciałbym pogratulować wszystkim za zdanie egzaminu. Miło było mi was uczyć - powiedział Iruka z uśmiechem. - Wiem, że będę z was dumny. Wy też powinniście być dumni ze swoich osiągnięć. Teraz zostaniecie przydzieleni do 4-osobowych oddziałów, 3 Geninów i instruktor Jounin. Podam wam nazwę drużyny i Geninów, którzy w niej będą. Wasi instruktorzy przyjdą niedługo was odebrać.
Iruka zaczął wymieniać po kolei numery i imiona, zaczynając od Drużyny 1.
- Drużyną 7 będzie Sakura Haruno, Naruto Hatake i Sasuke Uchiha.
Sakura rozpromieniła się.
- Co?! Dlaczego Sakura jest w drużynie z Sasuke-kun? - jęknęła głośno Ino.
- Ino, drużyny zostały tak podzielone z odpowiednich powodów, a teraz siadaj, żebym mógł skończyć czytać. - powiedział Iruka. Dziewczyna usiadła, wydymając wargi, urażona faktem, że nie jest w tej samej drużynie co jej ukochany Sasuke, który najwidoczniej wydawał się być z tego powodu zadowolony. Nie chciałby mieć w drużynie kogoś kto zawsze go zaczepiał i przeszkadzał.
Spojrzał na swój skład. Nie był pewien co do Sakury. Według niego, była mniej irytująca od innych dziewczyn, ale nadal wkurzająca. Za to Naruto był jedyną osobą, która w tej szkole stanowiła dla niego jakiekolwiek wyzwanie. Było to dziwne, gdyż cały czas ze sobą walczyli, jednak nie mógł powiedzieć, że go nienawidzi. Był głośny, irytujący, czasem tępy, ale był jedynym uczniem, dzięki któremu mógłby zrobić jakiś postęp. Denerwował go również fakt, że Naruto zawsze deptał mu po piętach (przynajmniej z jego perspektywy) i musiał wysilać się jeszcze bardziej.
W ten sposób, Naruto sprawiał, że mógł osiągnąć cel pomszczenia rodziny szybciej, jednak mimo wszystko nie miał zamiaru pozwolić mu się przewyższyć. Będzie od niego silniejszy, nadal musiał osiągnąć poziom Itachiego, a potem jego też pokonać.
Naruto uśmiechnął się. Tak, był w grupie z Sasuke, ale razem z Sakurą, jego przyjaciółką, którą naprawdę lubił. Żałował jednak, że nie jest z Hinatą. Gdyby mógł, od razu wymieniłby Sasuke na nią, ale nie można było wprowadzać żadnych zmian. Rozejrzał się i zauważył, że jest trochę smutna, wiedział, że chciała być w jego drużynie. Postanowił, że porozmawia z nią po tym wszystkim.
Iruka kontynuował ogłaszanie imion.
- Drużyną 8 będzie Hinata Hyuuga, Kiba Inuzuka i Shino Aburame.
- Super, to może być ciekawe, nie, Hinata? - zapytał Kiba, siedzącą obok niego dziewczynę.
- Och, o-oczywiście, Kiba-kun - odpowiedziała, wyrywając się ze swojego przygnębienia.
Kiba westchnął. Wiedział, że Hinata była zakochana w Naruto, jednak nie miał zamiaru w to ingerować. Raz zasugerował, że może mu powiedzieć, jak się czuje, ale wtedy dziewczyna spanikowała i błagała, by tego nie robił. Nie mógł jej odmówić, w końcu była jedną z najmilszych osób jakie znał i nie mógł jej zdradzić, więc siedział cicho. Miał jednak nadzieję, że wkrótce Naruto to zauważy, bądź Hinata się zdecyduje.
Spojrzał na Shino, a małomówny chłopak skinął głową, oboje myśleli o tym samym. Będą musieli popracować nad pewnością siebie Hinaty, bo, chociaż wydawało się to zabawne, łapanie jej za każdym razem, gdy mdlała zaczynało być irytujące.
- Drużyną 10 będzie Chouji Akimichi, Ino Yamanaka i Shikamaru Nara.
- Och, świetnie, nie dość, że nie jestem w tej samej drużynie co Sasuke- kun, to przydzielili mnie do największego leniucha na świecie i jego pomocnika. - jęknęła Ino, kładąc głowę na stole.
- O rany, musieliśmy dostać akurat ją, sam kłopot - powiedział Shikamaru, siedzący za blondynką. - Jakbym nie miał już dość narzekania matki w domu, teraz będę musiał użerać się też z nią.
- Co to miało być?! - warknęła, patrząc na niego morderczym spojrzeniem.
- Ech, to zbyt kłopotliwe - westchnął, wracając do swojej normalnej, wygodnej pozycji.
Gdy skończył wyczytywać drużyny, Iruka dał im trochę wolnego, by mogli bliżej się zapoznać ze swoim nowym składem, zanim pojawią się ich nauczyciele. Naruto podszedł do Hinaty, widząc jaka jest smutna i usiadł obok.
- Hej, w porządku, Hinata-chan? - zapytał. Zarumieniła się, zauważając, że siedzi tak blisko i zaczęła bawić się palcami.
- W-w porządku, N-Naruto-kun.
- To dobrze. Przykro mi, że nie jesteśmy w tej samej drużynie, byłoby całkiem fajnie - powiedział Naruto. Dziewczyna lekko się uśmiechnęła, słysząc jego słowa. - W każdym razie, nie martw się, może nasze drużyny będą łączone co jakiś czas na misje, nigdy nie wiadomo. To nie tak, że przestaniemy się widywać, ale będę tęsknił za wychodzeniem z tobą i innymi.
Hinata poczuła się dotknięta, tym, że będzie za nią tęsknił. Chciała coś odpowiedzieć, ale nie była pewna co.
- D-dziękuję, Naruto-kun i... i obiecujesz, że będziemy się widywać?
Uśmiechnął się szeroko.
- Masz to jak w banku, Hinata-chan!
Odwzajemniła uśmiech. Jakiś czas później przyszli Jounini i jedna za drugą, drużyny wychodziły. Naruto pożegnał się z Hinatą i resztą przyjaciół. Teraz została już tylko Drużyna 7- ostatni skład, który czekał na swojego Jounina.
Godzinę później, ich instruktor nadal się nie pokazał i trójka Geninów zaczęła się nudzić. Sasuke wpatrywał się w nicość za oknem, Naruto wyglądał jakby miał zaraz zasnąć za to Sakura siedziała pomiędzy nimi i stukała palcami o stół, zirytowana całą sytuacją. Westchnęła i spojrzała na Sasuke. Nie mogła powstrzymać uśmiechu, wiedząc, że pokonała Ino i wszystkie inne dziewczyny, będąc w tej drużynie, razem nie tylko z Sasuke, ale i z Naruto. Obaj byli obiektami westchnień, chociaż większość bardziej ubiegała o Sasuke. Był przystojny, silny, ale też chłodny. Przeniosła wzrok na Naruto, który nadal był częściową tajemnicą. Znała go już tyle czasu, jednak nadal nie wiedziała jak wygląda pod maską. Był miły, troskliwy, ale też lekko zboczony i zachowywał się jak idiota. Więc wróciła do punktu wyjścia. Lubiła Naruto jako przyjaciela, ale nie była pewna, czy nie jest to coś więcej, a może powinna spróbować z Sasuke? Rozmawiała o tym ze swoją matką, co w ogóle jej nie pomogło. Nie mogła porozmawiać z Ino, bo zaraz doradziłaby jej, by skupić się na Naruto, wtedy sama mogłaby wziąć sobie Sasuke, a Hinata powiedziałaby, że lepiej Sasuke z oczywistych powodów.
Wróciła do patrzenia na Sasuke i właśnie miała zapytać go o czym myśli, gdy nagle usłyszeli dźwięki powtarzających się uderzeń. Oboje podskoczyli i spojrzeli na Naruto, który uderzał głową w biurko, mamrocząc do siebie.
- Nie mogę w to uwierzyć, czemu, czemu, czemu? Czy to nie wbrew zasadom? Znaczy, to fajnie, ale też nie fajnie. Rany, czemu to musi być akurat on. Teraz niczego nie będziemy mogli zrobić na czas, nie będę mógł się od niczego wymigać. Czemu... Czemu... Czemu... - Naruto cały czas powtarzał, waląc głową w stół.
- Naruto, przestań! - krzyknęła Sakura, bojąc się, że coś sobie zrobi. Nie wspominając, że może uszkodzić stół.
- Naruto, jaki znowu masz problem? - zapytał Sasuke, zirytowany jego zachowaniem. Przez ten cały czas, odkąd zna Naruto, nigdy nie mógł go zrozumieć. Miał potencjał, ale marnował go na dziecięce zabawy i wygłupy. To właśnie drażniło go najbardziej. Był w stanie równać się z jego umiejętnościami, będąc takim, podczas gdy Sasuke trenował ciężko w każdej chwili wolnego czasu. Musiał stać się silniejszy i chociaż nigdy tego nie mówił, Naruto był tym, który pchał go do przodu.
To jedyny powód, dla którego ten blondowłosy, zamaskowany idiota był jego rywalem. W sparingach, Naruto zawsze używał dzikiego i nieprzewidywalnego stylu, który czasem wydawał się wytrenowaną techniką, a czasem przypadkowymi ruchami, które nie miały w sobie nic z płynności. Nawet lubił te mecze, gdyż przez ciągłą zmianę ruchów nigdy się nie nudził.
Kiba stawiał wszystko na moc i nachodził na niego tylko z brutalną siłą, Shikamaru nigdy nie był wyzwaniem, Chouji miał siłę, ale przez brak takiej szybkości, jak u Kiby, był jeszcze łatwiejszym przeciwnikiem. Nikt w klasie nie mógł się z nim równać, poza Naruto. Po tych wszystkich latach, wyzwaniach i obelgach, nadal nie rozumiał jak Naruto może być tak silny. Nie mógł tego rozgryźć, ale skoro mieli być teraz w jednej drużynie, może będzie miał do tego okazję.
Jedyną rzeczą, która go irytowała, była Sakura. Jako jedna z fanek przynajmniej wydawała się mieć większy umiar niż ta głośna blondynka i jej przyjaciółki. Za każdym razem, gdy tamta wołała "Sasuke-kun" miał dreszcze. Czemu one wszystkie nie mogły zrozumieć, że nie jest nimi zainteresowany. Potrzebował prawdziwej kobiety w swoim życiu, kogoś kto pomoże odbudować mu klan i kogo będzie mógł przynajmniej szanować. Nie miał czasu na nieśmiałe dziewczynki, czy te, które nie traktowały życia ninja poważnie.
Sakura potrafiła się jakoś zachować, chociaż widać było jakby się starała, ale zdawała się być niepewna czy zdecydować się na niego, czy na tego zamaskowanego idiotę, który próbował zrobić dziurę w ławce swoją głową.
- Naruto, przestań! - krzyknęła.
- Nie rozumiesz, wiem kto będzie naszym instruktorem - powiedział Naruto, a pozostała dwójka na niego patrzyła.
- Kto? - zapytał Sasuke.
- Cóż, skoro reszta już poszła, został tylko jeden, który spóźniłby się tak bardzo - westchnął, zwieszając głowę.
- No więc, kto? - zapytała Sakura, z obawą.
W tym momencie drzwi się otworzyły i zamaskowany mężczyzna z długimi, srebrnymi włosami i jednym widocznym okiem wystawił głowę. Uśmiechnął się pod maską.
- Yo. Przepraszam za spóźnienie, ale musiałem pomóc zagubionemu psu znaleźć właściciela. Spotkajmy się na dachu, będziemy mogli się bliżej poznać.
Po tym Kakashi wyszedł. Nastąpiła chwila ciszy, przerwana głośnym "tud", gdy głowa Naruto jeszcze raz uderzyła o blat. Wiedział, że jego ojciec nigdy się nie zjawiał punktualnie, a to była jedna z jego małych wymówek, których używał cały czas. Właściwie, to uważał nawet, że to fajnie, że on tu jest. Ale to oznaczało, że będzie musiał się przyzwyczaić do jego "wymówek", bo będzie je słyszał cały czas. Nienawidził czekać, a teraz będzie tak cały czas, skoro miał ich uczyć.
- Naruto, czy to nie był... - zaczęła Sakura, dobrze wiedząc kim był ojciec Naruto, w końcu razem z innymi często odwiedzała dom Hatake.
- Tak, to mój tata - westchnął Naruto, wstając i kierując się do drzwi. Sakura poszła zaraz za nim. Sasuke również, z rękami w kieszeniach, wyglądając na znudzonego, chociaż był ciekawy jakim Jouninem jest ojciec Naruto. Nigdy nie spotkał jego rodziny, ale słyszał różne historie. Zastanawiał się też, czy charakterystyczną cechą rodziny Hatake były maski i nieułożone, spiczaste włosy.
Dotarli na dach, gdzie usiedli na przeciwko swojego nowego sensei, który opierał się o balustradę. Kakashi spojrzał na trójkę swoich uczniów, przez chwilę przypominając sobie swoje własne lata, gdy był Geninem. To było wręcz straszne, jak historia się powtarzała. Już widział Sasuke jako tego poważnego w grupie, tak jak on. Nad tym będzie musiał z nim popracować. Widok chłopaka przypominał mu o swojej młodości i Kakashi żałował tego, że był tak poważny przez cały czas, mógł pozwolić sobie na więcej zabawy i lepsze dzieciństwo.
Wzruszył ramionami w myślach. Nie mógł zmienić przeszłości, ale mógł się z niej czegoś nauczyć.
Przeniósł wzrok na Naruto i wiedział, że jego syn będzie "Obito" tej drużyny. Nawet się z tego cieszył, łatwiej będzie zachować równowagę. Może to być również bardzo interesujące. Chociaż w przeciwieństwie do Obito, Naruto więcej pracował i zawsze lubił uczyć się nowych praktycznych umiejętności. Czasami wchłaniał je jak gąbka, szczególnie ninjutsu.
Spotkał Sakurę parę razy, ale nie wiedział o niej zbyt wiele. Widział jej ostry charakter, także chwile, gdy była spokojna. Była jak Rin, chociaż nieco mniej pewna siebie i w tym miał zamiar jej pomóc. Nie wspominając, że z dokumentów wynikało, że posiadała wiedzę książkową, ale reszta umiejętności to tylko podstawy.
- Teraz, może opowiecie mi coś o sobie, żebym bardziej was poznał. Tak, Naruto, ty też musisz to zrobić. Znam cię wystarczająco dobrze, ale to również dla nich - dodał Kakashi, widząc że Naruto ma zamiar coś powiedzieć.
- Um, Kakashi-sensei, może zacznie pan pierwszy, żebyśmy bardziej zrozumieli? - zapytała Sakura.
Kakashi skinął głową.
- Cóż, nazywam się Kakashi Hatake. Lubię wiele rzeczy, paru też nie lubię. Moje marzenia to nie wasza sprawa, no i mam parę hobby.
Trójce Geninów opadły ramiona, nie dowiedzieli się z tego nic. A przynajmniej dopóki Naruto nie uzupełnił paru luk.
- Kocha zboczone książki, czyta je cały czas. Chyba jednym z jego marzeń jest ich ekranizacja. Jest jednym z najsilniejszych Jouninów i ma rywala, który nazywa się Gai. Ma nadzieję, że pewnego dnia pokona dwunastolatka w karty. - uśmiechnął się przy ostatnim zdaniu, widząc, że Kakashi karci go rodzicielskim wzrokiem. Wiedział, że potem jego tata się z nim policzy.
Westchnął i spojrzał na Sakurę.
- Dobra, teraz ty.
- Sakura Haruno, Lubię kwiaty i moich przyjaciół. Chcę stać się silna, by móc ich chronić i zostać najlepszą Kunoichi. Co do marzeń... Całkiem lubię... - zacięła się. Siedziała pomiędzy Sasuke i Naruto, na których co chwilę spoglądała, rumieniąc się. Kakashi zachichotał.
- Dobra, emo, teraz ty - Kakashi zwrócił się do Sasuke.
Jego brew drgnęła, na tą nazwę, ale sama twarz pozostała niewzruszona.
- Nie lubię innych rzeczy poza treningiem i stawaniem się silniejszym. Nienawidzę tych głupich fanek, które zamiast skupić się na zostaniu ninja zachowują się jakby to była głupia gra. Nie mam marzeń, ale moim celem jest zabicie pewnej osoby oraz przywrócenie chwały memu klanowi poprzez jego odbudowę.
Kakashi wiedział kim była ta osoba i szczerze nie mógł winić chłopaka. Jego własny starszy brat, ktoś, kogo podziwiał, zabił całą ich rodzinę, zostawiając go samego. Chociaż nie znał szczegółów, widział ciała i był tam, gdy je sprzątano. Nie wyglądało to zbyt ładnie. Tak wielu zginęło. Nawet ci, którzy nie byli ninja, także dzieci zostały ofiarami rzezi. Gdy tak mały chłopiec tego doświadczył, musiało to zostawić na nim głębokie blizny.
- Już moja kolej, tato? - krzyknął Naruto.
- Tak, ale gdy jesteśmy na zajęciach, oczekuję trochę szacunku, Naruto - ostrzegł go Kakashi, a chłopak skinął głową.
- Naruto Hatake. Lubię ramen, trenowanie z przyjaciółmi i zrobię wszystko by chronić moich bliskich. Nienawidzę tych, którzy dokuczają innym i myślą, że są lepsi od wszystkich. Moim marzeniem jest zostać najlepszym Hokage!
Kakashi uśmiechnął się. Słyszał to cały czas i Naruto za każdym razem ekscytował się tym tak samo. Po tym uznał, że dowiedział się wystarczająco. Więcej nauczy się z czasem, gdy zobaczy co jest w ich wnętrzach.
- Dobrze, skoro to mamy z głowy, powiem wam teraz o prawdziwym teście na Genina. - wyszczerzył się Kakashi.
- Cholera, zapomniałem o tym! - krzyknął Naruto, łapiąc się za głowę. Jego tata mówił mu, że po Akademii jest jeszcze jeden test i jeżeli się go nie zda, wraca się tam z powrotem. Był tak skupiony na zdaniu Akademii, że wyleciało mu to z głowy. A teraz, zaczął się martwić, że jego ojciec każe im go zdawać.
- Jaki test? - zapytał Sasuke.
- W zasadzie, w teście, który zdaliście chodziło o to, by zobaczyć czy jesteście gotowi, by zostać Geninami. Teraz musicie zdać prawdziwy egzamin od swojego nauczyciela Jounina. Jeżeli oblejecie, wracacie do Akademii na kolejny rok. Po moim teście, wielu zrezygnowało lub zostało niewalczącymi ninja, jak kurierzy czy urzędnicy w administracji lub coś takiego. W końcu nie wszyscy ninja walczą. A więc, chcę byście byli na 7. polu treningowym o piątej rano, macie nie jeść, zresztą i tak pewnie to zwrócicie. Będę cię obserwować, Naruto - Kakashi wyszczerzył się i zniknął w chmurze dymu.
- Nie mówi poważnie, prawda? - zapytała Sakura, widząc jak kolor powoli odpływa z widocznej części twarzy Naruto.
- Hm, jak trudny będzie? - spytał Sasuke.
- Uch... raczej całkiem trudny - odpowiedział Naruto, drapiąc się w tył głowy. - Przez lata próbują zmusić go do przyjęcia drużyny Geninów, ale zawsze oblewał każdą grupę jaką mu przydzielili. Ma cholerną tablicę na drzewie w ogrodzie i za każdym razem, gdy kogoś oblewa, dodaje do niej kreskę.
- Zaraz, chyba widziałam to drzewo na twoich ostatnich urodzinach - przypomniała sobie Sakura, gdy kiedyś widziała drzewo z mnóstwem kresek. Zastanawiała się po co są, ale gdy miała zapytać Ino zaciągnęła ją z Hinatą na grę chłopaki kontra dziewczyny.
- Tak, nigdy nie zdał drużyny i mówiąc "nigdy" mam na myśli, że ma również najdłuższy rekord robienia tego - westchnął Naruto, wiedząc, że nie będzie tak prosto. Wiedział jaki rodzaj treningu potrafi zastosować, gdy naprawdę miał motywację, by ćwiczyć. Może zachowywać się leniwie, ale znał się na rzeczy. Trening jakim go traktował przez ostatnie lata również nie był lekki.
- Może nam trochę odpuści, skoro jesteś w naszej drużynie? - zapytała Sakura.
Naruto lekko się zaśmiał.
- Żartujesz? Pewnie potraktuje nas jeszcze ciężej, dlatego, że ja jestem w tej drużynie. Uwielbia mnie męczyć do końca, gdy trenujemy, sam też widziałem co robi. Raz zobaczyłem jak wspina się po klifie z jedną ręką związaną za plecami.
Widział ich zaskoczone twarze. Sam nie mógł uwierzyć w ten trening, chociaż nie był tak zły jak Wujka Gaia. Przynajmniej zachowywał umiar i nie przekraczał wszystkich granic. Nie był też pewien jak trenuje Ciocia Anko.
- Więc jak? Nie mamy szans? - zapytała zmartwiona Sakura.
Naruto siedział cicho przez chwilę, aż nagle wstał.
- No jasne, że mamy szansę! Nigdy się poddałem, nie ważne co mój tata dodawał do treningu, starałem się wtedy dwa razy bardziej. Nie cofnę się i wiecie co? Możemy to zrobić. W końcu jesteśmy najlepszymi uczniami tego roku, więc kto ma tego dokonać jak nie my?!
Sakura nie mogła powstrzymać uśmiechu, widząc pewność w jego słowach. Miały na nią taki wpływ, że pomyślała, że naprawdę mogą to przejść. Sasuke spojrzał na zamaskowanego blondyna i zastanowił się. To prawda, byli najlepszą trójką tego roku. Więc dla niego, jakikolwiek głupi test nie był trudny, w dodatku mogło to oznaczać, że reszta nie będzie go spowalniać.
Naruto uśmiechnął się, patrząc z góry na wioskę. Zaszedł już daleko, ale nadal miał długą drogę przed sobą i nic nie mogło stanąć mu na drodze do marzenia. Zdał egzamin i teraz zda ten test, który postawi przed nimi jego ojciec.
- Dajesz tato, przyjmiemy wszystko co chcesz, i zwrócimy ci z nawiązką! Lepiej się przygotuj! - pomyślał.
***********************************
A tu macie upragnione zdjęcie mojego koteła! Sory za spóźniony rozdział, ale i tak powinny pojawiać się raz w tygodniu, w piątki, a pojawiają się.... no właśnie XD
Sorki za błędy, rozdział niesprawdzony
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top