Rozdział 20 - Plan Mizukiego

Naruto patrzył jak jego przyjaciele przywiązują ochraniacze w rożne miejsca. Cieszył się, że wszyscy razem zostali ninja i nie mógł się doczekać, by powiedzieć o tym tacie, dwójce ze stoiska ramen, Anko, Gaiowi i każdej osobie, która przyszła mu na myśl. Był z siebie tak dumny, że miał ochotę skakać po dachach w wiosce, krzycząc, że jest już Geninem. Niestety, wiedział, że jego tata i tak się spóźni, ale i tak się cieszył. Patrzył jak reszcie jego przyjaciół gratulują rodzice i wywołało to u niego uśmiech na twarzy.

- Widzę, że ty też zdałeś, Naruto - usłyszał za sobą znajomy głos. Odwrócił się szybko, widząc Hinatę ze swoim ojcem, wujkiem i Nejim.

- No jasne, Hizashi-san - odpowiedział Naruto z uśmiechem, drapiąc się po głowie, chociaż tak naprawdę to Hiashi do niego mówił. I jeszcze raz mężczyzna musiał wstrzymać w sobie drgnięcie. Naruto zawsze ich ze sobą mylił. Oczywiście, chłopiec wiedział który jest który, ale zawsze lubił ich tym irytować, gdyż denerwowanie Hyuuga było zabawne, przez to ile wysiłku trzeba było w to włożyć. Jednak poprzysiągł sobie, że pewnego dnia przebije się przez tą powłokę.

- Naruto... - wymamrotała Hinata, wiedząc jak jej ojciec i wujek nienawidzą tej jego zabawy.

- Co jest, Hinata-chan? - zapytał niewinnie.

Hiashi ciężko westchnął, próbując nie dostać bólu głowy od tego całego stresu.

- Więc... dobrze ci poszło?

- A jak! Użyłem mojego super nowego fajnego jutsu, którego nauczył mnie tata i mogę z nim nawet wygryźć Sasuke-teme z Genina roku i będzie mu tak dobrze, arogancki głupek! - odpowiedział Naruto pewnym głosem.

- Klan Uchiha był bardzo potężny, Naruto, byli jednymi z założycieli wioski, a on jako ostatni musi sobą wiele reprezentować - powiedział Hiashi i nie mógł się powstrzymać, by nie dodać jeszcze jednej rzeczy. - Tak w ogóle, to słyszałem, że Sasuke był od ciebie lepszy we wszystkich testach pisemnych, prawda?

Twarz Naruto spochmurniała. Nigdy nie był dobry w pracach pisemnych i Hiashi o tym wiedział. Było to małe zwycięstwo dorosłego nad dzieckiem, za pomylenie go znowu z jego bratem. Znów poczuł drgnięcie, tym razem kącika ust i stłumił w sobie lekki uśmiech. Ale i tak cieszył się, że odpłacił mu się za te wszystkie lata grania mu na nerwach.

- Widzę, że Kakashi dalej się spóźnia - powiedział Hizashi do Naruto.

Chłopiec mruknął coś o kupieniu swojemu ojcu zegarka z nastawionymi dzwonkami, ale wzruszył ramionami. Był przyzwyczajony, że jego tata zawsze się spoźniał i wiedział, że i tak będzie z niego dumny.

- Więc jak ci poszło, Hinata-sama? - zapytał Neji.

Zarumieniła się lekko, widząc jak wszyscy na nią patrzą i wlepiła wzrok w ziemię.

- D-dobrze, I-Iruka-sensei powiedział, że mam czwarty najwyższy wynik w klasie.

Jej ojciec zmarszczył brwi, myśląc.

- Rozumiem. Cieszę się że zdałaś, córko, chociaż zapewne to Naruto i ten chłopiec Uchiha byli w czołówce, więc z kim jeszcze przegrałaś?

Hinata drgnęła, gdy jej ojciec użył terminu "przegrać". Nadal nie mogła pokonać swojej siostry w sparingach. Wyglądał na rozczarowanego, gdy powiedziała, że to Sakura uzyskała najwyższe wyniki Kunoichi z ich klasy. Był zawiedziony faktem, że została pokonana przez dziewczynę, która nie pochodziła nawet z żadnego klanu, ani nie miała znanego ninja w rodzinie. Czuła, że go zawiodła, chociaż nic na ten temat nie powiedział. Wiedziała, że jej klan ma wysokie wymagania i nie uzyskanie najwyższych wyników, nawet najwyższych wyników jako Kunoichi, było kolejną oznaką jej słabości. Miała nadzieję, że poszło jej lepiej. Starała się trenować ciężko, ale nadal nie potrafiła zmusić się do zranienia przyjaciół czy rodziny w sparingach. I chociaż nie była głupia, wiedziała, że Sakura była genialna, jeżeli chodziło o wiedzę książkową. Pokonała inne dziewczyny, więc dobrze to o niej świadczyło, ale nadal ktoś nie pochodzący z klanu ją przewyższył, co było dla niej poniżające. Nie uważano, że normalne rodziny są złe, ale niektórzy sądzili, że gdy są z wybitnej rodziny powinni wywyższać sié wśród innych. Szczególnie klan Hyuuga zwracał na to uwagę, by pokazać swoją potęgę. Teraz, gdy nie było już Uchiha, byli najsilniejszą grupą w wiosce i wiedziała, że nie powinna ukazywać w takim momencie swojej słabości. Starszyzna nadal miała na tyle władzy, by wybrać kogoś innego na dziedzica, a ją przeniosą do bocznej gałęzi i umieszczą Pieczęć Ptasiej Klatki, tak jak zmusili do tego jej kuzyna. Hinata nienawidziła tej pieczęci i chciała, by tego zaprzestano, ale na razie nie miała wystarczającej władzy w klanie, a jeśli zostałaby przeniesiona do bocznej gałęzi wszelkie szanse na uratowania rodziny ległyby w gruzach. Musiała udowodnić swoją siłę starszyźnie.

- Hej, Hinata-chan, wszystko w porządku? - zapytał Naruto, zauważając, że się zamyśliła. Hinata ocknęła się i lekko zarumieniła.

- T-tak, wszystko dobrze, N-Naruto-kun.

Przybliżył się, sprawiając, że zaczerwieniła się jeszcze bardziej. Chciał jedynie sprawdzić, czy naprawdę nic jej nie jest.

- Jesteś pewna, że wszystko w porządku? Jesteś cała czerwona i ciepła - przyłożył rękę do jej czoła, by sprawdzić, czy ma gorączkę. Przy tak bliskim kontakcie nie była w stanie się poruszyć, jej oczy rozszerzyły się i zanim mogła cokolwiek powiedzieć, zemdlała przy okazji uderzając Naruto w głowę, gdy pochyliła się w przód. Chłopak lekko jęknął i przewalił się na ziemię, a ona zaczęła lecieć w tył, gdy jej ojciec ją złapał. Nie mógł znieść tych publicznych występów swojej córki. Odwrócił się, widząc, że jego brat opatruje ogłoszonego Naruto.

- Naprawdę powinna zapanować nad swoją nieśmiałością, bracie - Hizashi zaczął dobudzać Naruto.

Hiashi skinął głowa. Było aż za oczywiste, że dziewczyna była zainteresowana chłopakiem i rozumiał, że coś może się zdążyć w związku z tym. Byli przyjaciółmi z dzieciństwa. Hinata zawsze blisko trzymała się chłopca, jednakże zważywszy na to, że była z klanu Hyuuga, bardzo trudno było spotykać się z kimś spoza rodziny. Z reguły młode pary przychodziły do starszyzny lub do niego po pozwolenie, a i tak nie było to takie proste. Każdy, kto próbował dostać się do klanu musiał udowodnić, że jest tego wart, a w przypadku Hinaty, starszyzna weźmie sprawy w swoje ręce, by uniknąć faworyzowania.

Musiał przyznać, Naruto miał potencjał. Nie przeszkadzał też fakt, że Kakashi był zmorą Uchiha ze swoim Sharinganem. Nie mówiono o tym głośno, ale wielu wręcz cieszyło się z faktu, że ktoś inny używa limitu krwi Uchiha, nawet lepiej niż oni sami.

Po kilku minutach dzieci zaczęły się budzić. Hinata była zawstydzona i nie potrafiła spojrzeć Naruto w oczy, chociaż on się tym w ogóle nie przejął.

- Hinata, powinniśmy iść. Mam sporo pracy w posiadłości - powiedział jej ojciec.

- A ja powinienem wracać do mojej drużyny. Mamy trening za godzinę - dodał Neji, a Hizashi skinął głową, musiał pomóc bratu w rezydencji.

Hinata przytaknęła i obejrzała się na Naruto, który usiadł na huśtawce, zastanawiając się czy jego tata w ogóle się pokaże. Nie podobał jej się fakt, że wyglądał na tak samotnego, gdy wszyscy odchodzili już ze swoimi rodzicami. Przygryzła nerwowo wargę.

- Przepraszam, ale czy mogłabym zostać z Naruto dopóki jego tata nie przyjdzie?

Hiashi lekko uniósł brew, ale uznał, że może pozwolić swojej córce chociaż na to. Wiedział w końcu, że Naruto odprowadzi ją później bezpiecznie do domu. Przytaknął, a dziewczyna pobiegła do niego. Stał, obserwując ich. W duszy się uśmiechał. Chciałby, aby jego żona dożyła tego dnia i to widziała. Chciał, by Hinata była szczęśliwa z tym chłopakiem i by to się udało. Ale nadal musiała stać się silniejsza. Stracił już żonę, nie chciał oglądać śmierci swoich córek, to z pewnością by go zabiło. Spojrzał jeszcze raz, po czym odwrócił się i odszedł.

Inną osobą obserwującą dwójkę dzieci był Mizuki, który uznał to za wspaniałą okazję. Z tego co widział, byli sami. Nie przeszkadzał fakt, że to dzieciak Hatake i wielka, wspaniała Hyuuga. Słyszał część ich rozmowy z ojcem; sam również znał Hinatę na tyle dobrze, że mógł ocenić jej stan psychiczny. Nigdy nie była zbyt dobra w ukrywanie swoich uczuć.

W dodatku ta dwójka była zawsze razem, więc będzie łatwiej ich namówić. Gdy jedno pójdzie, drugie również się zgodzi, by pomóc przyjacielowi.

Podszedł do nich, wymuszając na sobie tę przyjazną twarz, którą był zmuszony nosić przez cały czas, odkąd został skazany na bycie nauczycielem. Dzieci odwzajemniły uśmiech. W końcu dlaczego miałyby tego nie robić, był jednym z ich nauczycieli, kimś kto zawsze był tak miły i pomocny.

- Więc, co tam u was? - zapytał, a oni odpowiedzieli, że wszystko w porządku. Przybrał smutniejszy wyraz twarzy. - Wiecie, Naruto, Hinata, to taka szkoda, że nie zdobyliście wyższych ocen. Naruto, jestem pewien, że twój ojciec byłby wniebowzięty, słysząc o tym, że zostałeś Geninem roku. To samo u ciebie, Hinata, gdybyś została najlepszą Kunoichi.

Oboje wyglądali na dość zawiedzionych. Naruto spojrzał na niego.

- To oznacza, że nie pokonałem Sasuke-teme?

- Przykro mi, Naruto, gdybyś tylko uzyskał trochę większy wynik w teście pisemnym... - zauważył efekt jaki to u niego wywołało. W końcu jego mała rywalizacja z Uchiha rozwijała się już od pierwszego dnia szkoły. - Ale jest sposób, by zdobyć punkty, które mogłyby was wyprowadzić na szczyt... Chociaż to nie jest łatwe. Nie będę wam proponował, jeżeli nie czujecie się na siłach, by to zrobić.

- Co? Co to jest Mizuki-sensei?! Mogę zrobić wszystko i Hinata-chan też! - Naruto podskakiwał chętny, by pokonać Sasuke. Wiedział też, jak bardzo Hinata chciała sprawić, by jej ojciec był dumny.

Mizuki wyglądał, jakby się zastanawiał przez chwilę.

- Cóż, mógłbym coś załatwić, ale to nie będzie proste. Możecie nawet stracić wasze punkty, ale jeśli uważacie, że dacie sobie radę to mógłbym to ustalić z Hokage.

- Zrobimy to! Po prostu powiedz co! - krzyknął Naruto, zanim Hinata wygłosiła swoje obawy.

- Ten test jest już stary - zaczął wyjaśniać Mizuki. - Gdybyście zremisowali z Sasuke, musielibyście to zrobić, by wyłonić zwycięzcę, ale jako nauczyciel mam większą swobodę wyboru. Musicie wślizgnąć się do wieży Hokage i używając umiejętności, jakich się nauczyliście ukraść stary zwój. Zwój jest naprawdę stary, jest używany do tego egzaminu od długiego czasu. Pomaga przygotowywać was do misji wykradania dokumentów. Jednak będzie chroniony. Musicie znaleźć sposób na pokonanie straży i doniesienia zwoju do ustalonego punktu bez zostania złapanym lub śledzonym. Jeżeli wam się nie uda, punkty zdobyte przy poprzednich egzaminach zostaną odjęte. Zapytam jeszcze raz: jesteście pewni, że dacie radę podjąć się tego specjalnego egzaminu?

- N-N-Nie wiem co o tym sądzić, Naruto-kun, coś jest chyba nie tak - powiedziała Hinata. Nigdy o tym nie słyszała. Oczywiście, było możliwe, że o tym nie wiedziała, ale nadal to było dziwne. Dlaczego tylko ona i Naruto dostali taką szansę? Czy Sasuke i Sakura też nie powinni, żeby było uczciwie?

- No dalej, Hinata-chan, możemy sprawić, że nasi rodzice będą dumni! Pomyśl co powie twoja rodzina i ojciec, jak się dowiedzą, że jesteś najlepszą Kunoichi z klasy!

Hinata przegryzła wargę. Jego wcześniejsza reakcja nadal siedziała jej w głowie. Tak bardzo chciała usłyszeć, że jest z niej dumny. Chciała tego tak bardzo, że zdecydowała, że pójdzie za Naruto, cokolwiek wybierze. Jeżeli chce iść, pójdzie mu pomóc. W końcu przez ten cały czas on pomagał jej, wiec teraz powinna mu się odwdzięczyć.

- Z-zrobię to co uważasz za najlepsze, Naruto-kun.

- Dobra, wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć, Hinata-chan! - krzyknął Naruto radośnie i spojrzał na ich nauczyciela. - Wchodzimy w to.

- To dobrze - uśmiechnął się Mizuki - Zacznie się za godzinę. Teraz, powiem wam nieco więcej o egzaminie i miejscu, gdzie macie odstawić zwój...


Time Skip


Słońce zaszło, a oni byli już przed wieżą Hokage, ukrywali się przez całą drogę. Naruto nie był pewien jakie straże zastawił na nich Mizuki, więc poprosił Hinatę, by aktywowała swoje oczy, żeby się upewnić, że na nikogo nie wpadną. Cieszył się, że jest tu z nim. Dzięki temu wiedział, że zda bez problemu. Zapytał, czy może sprawdzić wnętrze wieży. Przytaknęła i zaczęła skanować miejsce w poszukiwaniu zwoju. Mizuki bardzo szczegółowo go opisał, więc nie miała problemu, by znaleźć coś, co najprawdopodobniej nim było. Był to ogromny zwój w osobnym pokoju obok biura Hokage, ale zauważyła, że gabinet nie był pusty.

- Naruto, Hokage nadal tam jest - powiedziała.

- Rany, Staruszek też w tym siedzi. Pewnie myśli, że to zabawne, żeby nas przetestować, ale popełnił jeden błąd. Znał jego największą słabość - wyszczerzył się Naruto, a Hinata spojrzała na niego z ciekawością.

- Hinata, obserwuj mnie i jak ktoś będzie się zbliżał, daj sygnał jakiego się uczyliśmy, jak gwizd ptaka czy coś, dobra? - zapytał, a on skinęła głową.

Dla Naruto nie było trudne dostać się do wieży Hokage, w końcu robił to już miliony razy, gdy chciał się z nim zobaczyć. Nawet, jeśli strażnicy mówili, że jest zajęty, Naruto znalazł sposób. Było o wiele więcej wyjść i wejść, niż wiedzieli o tym ludzie i chłopak znalazł je wszystkie. Właśnie czołgał się przez tunel nad biurem. Używał go, by od czasu do czasu zaskoczyć Hokage i do niego "wpaść".

Zajęło mu to chwilę, ale w końcu dostał się do małej przestrzeni pełnej kurzu i pajęczyn. Nienawidził ich, szczególnie na swoich włosach i twarzy. Jednak dalej czołgał się w ciemności. Znał już tę drogę na pamięć. Zatrzymał się przy małej dziurce, której używał, by podglądać co robi staruszek. Był zmieszany, gdy zauważył, że pracuje nad papierami, zamiast stać na straży, ale uznał, że pewnie znowu odkładał wszystko na później i wykorzystał egzamin, by nadrobić robotę papierkową.

- Powinieneś być bardziej uważny, Staruszku, bo zaraz nam ci szansę się wykazać - pomyślał, przygotowując płytkę na której stał. Jednym ruchem zrzucił ją i zeskoczył. Wyszczerzył się, widząc zaskoczony wyraz twarzy Hokage, jakby się go nie spodziewał. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, Naruto utworzył znajomą pieczęć.

- Sexy Jutsu!

Naruto wiedział od dawna, że Hokage jest ukrytym zboczeńcem, w końcu trzymał te same książki co jego tata w dolnej szufladzie po lewej stronie. Przybrał postać seksownej nastolatki z kucykami i spojrzał na niego najbardziej słodkim i seksownym wzrokiem jakim mógł. Tyle wystarczyło, by pokonać Hokage. Naruto powrócił do swojej formy i zaśmiał się, widząc leżącego staruszka z dwoma ogromnymi strumieniami krwi z nosa.

- Dobra, najpierw załatwić ochronę, potem iść po zwój. Na pewno zdamy ten egzamin - powiedział Naruto i ruszył w stronę pokoju, w którym Hinata zauważyła zwój.

Piętnaście minut później ktoś wreszcie pokazał się w biurze Hokage i był to nie kto inny jak Kakashi. Spóźnił się na wielki dzień Naruto i wiedział, że jego syn mu nie odpuści ani nie zapomni, więc będzie musiał go przekupić nowymi lekcjami. Za bardzo przeciągnęła mu się wizyta przy pomniku i stracił poczucie czasu. Gdy przyszedł, Naruto już nie było w szkole. Przez ostatnie parę godzin go szukał, najpierw w domu, potem w parku i stoisku z ramen, ale nigdzie go nie było. Nawet próbował na szczycie góry Hokage. Naruto nie wiedział, że Kakashi wie, że była to jego ulubiona kryjówka, gdy chciał być sam. Ale gdy nie było go również tam, zaczął się poważnie martwić gdzie jego syn może być. Zaczął się zastanawiać nad innymi miejscami i postanowił, że jeżeli nie będzie w wieży Hokage, sprawdzi czy jest z Hinatą w rezydencji Hyuuga albo z Gaiem lub Anko. Gdy dotarł już do wieży zauważył wielkie poruszenie. Był ciekawy co się dzieje, ale najpierw musiał znaleźć syna. Wszedł do biura i był zaskoczony widząc, że Hokage wyciera biurko z czegoś, co wyglądało na krew. Starzec spojrzał na niego z poważną miną.

- Kakashi, mamy kłopoty - powiedział. Od razu miał co do tego złe przeczucie.

- Powiedz, że nie chodzi tu o mojego syna.

- Przykro mi, ale Naruto wskoczył tutaj i zaskoczył mnie... właściwie, to nieważne czy mnie zaskoczył... - Hokage zarumienił się na myśl o tym, nie zastanawiając się dłużej czego ten Kakashi uczy swojego syna, by używał takiej techniki. Odtrącił te myśli, skupiając się na swoich słowach. - W każdym razie, ukradł Zakazany Zwój. Zacząłem już formować grupę poszukiwawczą.

- On CO? - Kakashi wytrzeszczył oko. Nie sądził, że jest jeszcze coś co może go bardziej zaskoczyć. Naruto udało się ominąć ochronę Hokage i ukraść akurat ten zwój. Nie powinien był nawet wiedzieć o jego istnieniu. Był pewien, że nigdy o nim nie wspomniał, nie nauczano tego przecież w szkole i wszyscy, którzy o tym wiedzieli nie rozmawialiby o tym przy dziecku. To w ogóle nie miało sensu. Kakashi miał przeczucie, że coś jest nie tak, a ninja powinni ufać swojemu instynktowi. - Poszukam go. W końcu znam go najlepiej, łatwiej mi będzie się dowiedzieć gdzie jest - powiedział.

- Dobrze, ale naprawdę sądzisz, że inni nie będą w stanie go znaleźć? - spytał Hokage. Kakashi uśmiechnął się.

- Chyba nie zapomniał pan kto uczył go przez całe życie? Wystarczy spojrzeć na to ile czasu minęło, zanim znaleziono go po tej sprawie z pomnikiem. Chuunini i Jounini nadal mają uraz, że nie mogli złapać trzynastolatka, który jeszcze nawet nie skończył Akademii.

Chociaż nie wspomniał o tym, że Naruto znał mnóstwo Jouninów i Specjalnych Jouninów, którzy po prostu nie mieli serca, by przyłożyć się bardziej do pościgu. Słyszał nawet, że niektórym ANBU został zwiększony trening, bo nawet oni mieli problemy ze złapaniem go. Hokage skinął głową i Kakashi wyszedł. Na zewnątrz zaczął się rozglądać, szukając jakichkolwiek znaków pobytu swojego syna, jednak najwidoczniej wytrenował go zbyt dobrze w ukrywaniu się, ucieczce i metodach unikania. Nie miał czasu, zwój miał w sobie wiele niebezpiecznych technik i nie chciał nawet myśleć, co by się stało, gdyby Naruto wypróbował którąś z nich. Wiedział, że chłopiec nie będzie mógł się powstrzymać od nauczenia chociażby jednej techniki z tego zwoju. Wyjął kunai i lekko naciął rękę. Utworzył znajome pieczęcie, przywołując wszystkie swoje psy.

- Hej, Kakashi, jakieś kłopoty? - spytał Pakkun, patrząc na swojego mistrza.

- W skrócie, musicie wyśledzić dla mnie Naruto - odpowiedział.

Pakkun skrzywił się, wiedząc że chłopak znowu jest w tarapatach. Ten dzieciak zawsze się w coś pakował.

- Chcę wiedzieć co zrobił tym razem?

- Nie ma czasu, znajdźcie go i zaprowadźcie mnie do niego jak najszybciej. Jeżeli nie dotrę tam na czas, może mieć poważne kłopoty - powiedział Kakashi zmartwionym tonem.

Psy przytaknęły i rozbiegły się, szukając zapachu Naruto. Wszystkie lubiły chłopca, zawsze dobrze je traktował i skoro miał kłopoty, musieli go znaleźć najszybciej jak się da. Kakashi obserwował, jak szukają i miał nadzieję, że zaraz coś znajdą. Spojrzał na wioskę i miał nadzieję, że chłopak nie robi niczego głupiego, jak na przykład czytanie tego zwoju.

Na obrzeżach wioski, na małym polu z szopą, otoczonym lasem był Naruto z Hinatą. Dziewczyna stała i była bardzo zdenerwowana, natomiast chłopak siedział na trawie, próbując odczytać ogromny zwój przy świetle księżyca. Był ciekawy co takiego miał w sobie ten zwój i ku jego zaskoczeniu, gdy go otworzył zobaczył listę jutsu i innych technik. Pomyślał, że może jest to zwój do nauki i może trzeba się z tego czegoś nauczyć, jeżeli udało się go zabrać.

Hinata nie była tego taka pewna. Nigdy nie słyszała o jutsu, które znajdowały się na tej liście, a jeżeli już to zauważyła je u ninja wysokiej rangi. Genin nie powinien o nich wiedzieć.

- Hej, Hinata-chan, patrz, mają tu też podział cienia - Naruto wskazał technikę, którą nauczył go ojciec.

- C-co? - Hinata spojrzała, widząc normalną technikę klonowania, jedynie z inną pieczęcią na końcu.

- Tak, tata nauczył mnie jej, żebym mógł zdać. Nie mogę robić normalnych klonów, ale podział cienia jest prosty. Są stałe i w ogóle, możesz nimi naprawdę uderzyć przeciwnika. Podobno jest tego jeszcze więcej, ale tata powiedział, że powie mi o tym jak już zdam - wyjaśnił Naruto.

Hinata przyjrzała się instrukcjom i przeczytała je na głos. To był ten moment, gdy mówiła normalnie, bez jąkania się - kiedy coś czytała.

- Podział cienia jest techniką poziomu Jounina i nie powinno się jej nauczać wcześniej, ponieważ ilość wymaganej chakry może zranić lub zabić kogoś kto ma jej za mało - spojrzała zaniepokojona na Naruto, który machnął ręką.

- Co oni tam wiedzą, ja nie mam z tym żadnych problemów.

Czytała dalej.

- Gdy klony zostaną odwołane, oryginał otrzymuje ich doświadczenia i wspomnienia, dzięki czemu są idealne do technik szpiegowania, gdyż wszystkie informacje zostaną przekazane z powrotem do oryginału.

- Co?! Nie zauważyłem tego! - Naruto wpatrzył się w tekst, próbując przypomnieć sobie trening z klonami. Robił to tyle razy, że myślał, że jego wspomnienia pochodzą z jego prób, ale zastanawiając się nad tym bardziej, przyznał zwojowi rację. - Aaach, nie mogę uwierzyć, że nie zauważyłem tego wcześniej, jestem tak głupi - krzyknął, łapiąc się za głowę.

Hinata nie wiedziała jak zareagować, ani co powiedzieć, ale Naruto wrócił do czytania zwoju, szukając czegoś co mogłoby mu się przydać.

- N-Naruto-kun, czego s-szukasz?

- Szukam jakiegoś nowego, zarąbistego jutsu, którego mogę spróbować. Hej, może znajdziemy też coś dla ciebie, twój tata byłby pod wrażeniem, gdybyś nauczyła się czegoś z tego - rozpromienił się Naruto. Hinata zastanowiła się. Czy jej ojciec rzeczywiście byłby z tego dumny? Uznała, że tak, gdyby nauczyła się jakiegoś zaawansowanego ruchu sama, więc postanowiła poszukać z Naruto.


***************************************************************************************

Jak wam się podoba nowa okładka? ^.^ Została wykonana przez @ArisuAliluka Dziękuję!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top