Rozdział 11 - Powrót do zdrowia

Tekst - Myśli
Tekst
- Wewnętrzna Sakura
Chyba każdy wie o co chodzi XD

***************************************************************************************

 Pokój Naruto

Nuda. To mniej więcej czuł Naruto w tym momencie. Siedział w szpitalu, owinięty bandażami na piersi, patrząc na biały sufit, ściany lub puste łóżka. Cieszył się, że pozwolono mu chociaż zachować maskę. Chciał coś porobić, ale ledwo mógł chodzić. Jakiś lekarz powiedział, że to wyczerpanie chakry, a gdy mu to wyjaśnił, i tak niewiele zrozumiał, dopóki jego tata nie dodał, że po prostu zużył za dużo chakry, przez co jest słaby.

Czy lekarze nie mogą wyjaśniać rzeczy normalnie, bez używania długich, skomplikowanych słów?

Zapytał o to swojego tatę, ale ten jedynie wzruszył ramionami i stwierdził, że w ten sposób lekarze myślą, że są mądrzejsi i ważniejsi. Naruto uśmiechnął się na to wspomnienie, ale to było parę godzin temu, a teraz chciał, żeby ktoś go odwiedził, żeby miał się do kogo odezwać. Nie przeszkadzałoby mu gdyby ktoś leżał w tym samym pokoju, ale miał całe pomieszczenie dla siebie.

A więc leżał próbując się zająć czymś, wyglądając przez okno.

Stracił poczucie czasu, gdy nagle usłyszał jak drzwi się otwierają. Odwrócił się i od razu poprawił sobie humor. Do środka weszła Hinata trzymając w rękach jakieś kwiatki razem z Sakurą, Ino, Chojim, Shikamaru, a nawet Nejim. Czwórka, która nie widziała go wcześniej wytrzeszczyła oczy widząc go w łóżku. Do tego momentu nie byli pewni jak poważne były rany, ale miał bandaże na klatce piersiowej, tam gdzie, jak im opowiadała Hinata, został dźgnięty.

- Dzięki Bogu, że przyszliście, zwariowałbym tu sam - Naruto uśmiechnął się pod maską.

Podeszli, a Hinata zarumieniła się stawiając kwiaty na jego stoliku.

- T-to d-dla ciebie, Naruto-kun.

-Ej, dzięki, Hinata-chan, jak się czujesz? - zapytał widząc siniaka na jej twarzy. Gdy zauważyła co robił odwróciła się, by go schować i powiedziała, że wszystko dobrze. Zrobiło jej się miło, że mimo swoich ran nadal się o nią martwił.

Sakura przybliżyła się, zmartwiona.

- Czy to.. boli?

- Co? Aa, niee, to tylko draśnięcie.

- Draśnięcie? - prawie krzyknęła Ino. - Miałeś kunai w klatce, powinieneś nie żyć! Nie masz pojęcia jakie miałeś szczęście! Co ty sobie myślałeś?

Naruto się wzdrygnął. Ino przypominała Anko, gdy była wkurzona.

- To co miałem zrobić? Ten gościu zabierał Hinatę i musiałem coś zrobić!

- Osobiście myślę, że to fajne - uśmiechnął się Choji otwierając paczkę chipsów. Wyjął jednego, ale zastanowił się. - Chcesz pierwszego?

- A żebyś wiedział, jedzenie tutaj jest do bani! - Naruto wziął go ciesząc się, że jego ramiona wydobrzały już na tyle, by mógł sam jeść. Chodzenie do toalety było jedynie najbardziej zawstydzającą rzeczą, o której nie miał zamiaru komukolwiek kiedykolwiek wspominać. Przysunął go do twarzy i spostrzegł intensywne spojrzenia wszystkich. Czekali, by zobaczyć go bez maski.

Naruto już po nią sięgał, gdy nagle wytrzeszczył oczy i pokazał za okno.

- O Boże, ktoś właśnie skoczył z okna!

Wszyscy spojrzeli za okno i usłyszeli chrupanie, przenieśli z powrotem wzrok na Naruto żującego chipsa pod maską. Poczuli się jak idioci, dając się na to złapać. Neji jedynie lekko się odwrócił, bo i tak widział już Naruto bez maski i się do niego uśmiechnął. Oko Ino drgnęło i postanowiła, że pewnego dnia zobaczy chłopaka bez maski, nieważne jak długo jej to zajmie.

- Kłopotliwe. - mruknął Shikamaru wyciągając coś z plecaka. - Jak się nudzisz, może chcesz zagrać w shogi?

- To coś jak Go? Tata nauczył mnie w to grać i czasem gramy w to lub w jakieś karty - zapytał Naruto, a Shikamaru wyjaśnił zasady i rozłożył pionki. Inni zaczęli zadawać pytania co tak dokładnie się stało, a Naruto, któremu podobało się bycie w centrum zainteresowania, musiał trochę podkolorować swoje wyczyny. Hinata nie znała wszystkich szczegółów, ale domyśliła się, że zaczął zmyślać. Shikamaru był skupiony na grze, Naruto nie był aż tak dobry, ale jak na pierwszy raz dobrze mu szło. Zresztą, gdy dodał wielkie kule ognia domyślił się, że przesadza.

Ino nie wiedziała już w co wierzyć, ale faktem było, że opowiedział fajną historię, uratował Hinatę i odniósł poważną ranę. Neji mało się tym interesował i wiedział, że koniec całkowicie wymyślił i albo chciał, że był bardziej ekscytujący, albo nie wiedział w ogóle jak to zakończyć. Za to Choji i Sakura mieli szeroko otwarte oczy i wsłuchiwali się w każde słowo.

- Ale super, naprawdę tak było? - powiedział Choji i zauważył, że skończył pierwszą paczkę chipsów i sięgnął po zapasową.

- Taak, to wszystko prawda - skłamał Naruto.

- Musisz być naprawdę silny - powiedziała Sakura zamyślając się.

- Gdzie on do cholery jest?! - usłyszeli donośny, kobiecy głos i spojrzeli z ciekawością na drzwi, a Naruto poczuł strach. Znał ten głos i ten ton jak własną kieszeń. Drzwi otworzyły się gwałtownie i stanęła w nich wściekła Anko w swoim normalnym stroju. Dzieci wlepiały wzrok w dziwną panią, która maszerowała dokładnie w stronę Naruto.

- C-cześć ciociu Anko, co tam?

Wskazała na niego palcem.

- Nie ciociuj mi tu, smarkaczu. Wróciłam sobie z łatwiutkiej misji i wiesz co chciałam robić? Chciałam się zrelaksować, iść do gorących źródeł, zjeść trochę dango, a czego się dowiaduję? Dowiaduję się co zrobiłeś i że jesteś w szpitalu! Co ty sobie myślałeś?

Anko kontynuowała swoje narzekania na niego, a dzieci patrzyły na nią nie wiedząc jak zareagować. Większość pozwoliła dalej jej narzekać widząc, że była trochę straszna, jednak Hinata podeszła do niej, gdy groziła mu czymś związanym z wężami, ostrymi przedmiotami i traumą do końca życia.

- P-p-proszę, nie b-bądź na niego zła. Naruto-kun jedynie mnie ratował.

Anko przeniosła wzrok z Naruto i spojrzała na błagalny wyraz twarzy dziewczynki. Nie pomagało to, że Hinata miała talent do wyglądania słodko i bezbronnie, dzięki czemu czasem ludzie jej odpuszczali. Mały siniak na twarzy również nie zaszkodził. Anko westchnęła zawiedziona. Wiedziała, że Naruto zrobił dobrze, ale nie miała zamiaru mu tego powiedzieć, bo stałby się zarozumiały, a musiał być bardziej ostrożny w przyszłości.

- W porządku, Hinata-chan, w ten sposób pokazuje, że się o mnie martwi-AU! - Naruto zaczął masować głowę, gdzie uderzyła go Anko, chociaż miała usatysfakcjonowany uśmiech na twarzy.

Usłyszeli chichot i wszyscy odwrócili się do okna widząc mężczyznę z wielkimi, srebrnymi włosami, kamizelką, którą nosili tylko chunini bądź jonini, ubranego na czarno z maską zasłaniającą twarz i jedno oko.

- Anko, chyba nie powinnaś walić kogoś, kto i tak jest już w szpitalu.

- Tak! - zgodził się Naruto i zarobił tym kolejne uderzenie w głowę. Odwrócił się do mężczyzny w oknie. - Tato, powiedz jej, żeby przestała!

Na to wszyscy, którzy nie wiedzieli kim jest tata Naruto odwrócili się patrząc na mężczyznę tak leniwie ruszającego się, że byłby z tego dumny każdy Nara. Dzieci wpatrywały się w wysokiego ninja, który uśmiechnął się pod maską. Właściwie poza maską, nie znalazły żadnego podobieństwa. Pomyśleli, że pewnie Naruto odziedziczył wygląd bardziej po mamie niż tacie. Nie wiedzieli, że był adoptowany, ale gdyby się dowiedzieli nabrałoby to dla nich więcej sensu.

- Nie wiem, chyba Anko ma rację. W końcu nie mogę cię bić, chyba że podczas treningu, bo byłoby to znęcanie się nad dziećmi, a nie uderzę nigdy moich dzieci... Więc chyba dam Anko wolną rękę - Kakashi uśmiechnął się widząc przerażoną twarz Naruto, który szybko przeniósł wzrok na Anko zaciskającą pięści.

Kakashi odwrócił się do reszty dzieci w pokoju.

- O, Hinata, miło cię znowu widzieć. Widzę, że Naruto znalazł nowych przyjaciół - mężczyzna wydawał się być przyjazny, więc dzieci zaczęły się kolejno przedstawiać. Kakashi cieszył się, że Naruto miał nowych przyjaciół, po wydarzeniach z ostatniej nocy rzeczy mogą nie być już dla niego takie same, więc posiadanie przyjaciół na których może liczyć będzie wielką pomocą.

Gdy nikt nie patrzył Neji próbował zerknąć co jest za maską używając Byakugana, ale było w niej coś dziwnego. Była na niej cienka powłoka chakry. Mrugnął i zdał sobie sprawę, że zabierało to niewielką ilość chakry. Nic zauważalnego, jedynie cienką warstwę chroniącą przed jego zdolnościami.

- ​Jest naprawdę tak zdesperowany, by ludzie nie zobaczyli jego twarzy?  - pomyślał, gdy tata Naruto rozmawiał z dziećmi.

Nie wiedział, że była to stara technika, którą wymyślił ojciec Kakashiego. Najprawdopodobniej w młodości wiele kobiet chciało zobaczyć twarz Białego Kła i został zdemaskowany, gdy grupa kobiet Hyuga przejrzała przez maskę i doprowadziło to potem do wielu problemów. Kakashi bardzo dobrze się jej nauczył i miał zamiar przekazać ją Naruto, gdy zaczną trening chakry.

- A więc naprawdę jesteś tatą Naruto? - Ino zapytała wysokiego mężczyznę i spojrzała na Naruto - To dlaczego jest taki niski?

- Hej! Nie jestem niski, tylko jeszcze nie skończyłem rosnąć!

- Po prostu przyznaj, że jesteś "chibi" - wyszczerzyła się Anko, a Naruto spojrzał na nią morderczym wzrokiem.

- Ale mimo wszystko, Naruto powinieneś wykorzystać okazję i odpocząć, po poprzedniej nocy będziesz tego potrzebował - powiedział Kakashi trochę bardziej poważnie. Nawet czując powagę tych słów jedyną rzeczą jaką powiedział Naruto było:

- Hę?

- Chyba przyspieszę twój trening, by się upewnić, że nie będziesz się nudził... - Kakashi wyszczerzył się w stronę Anko. - Jestem pewien, że Gai pomoże ci trenować, kiedy mnie nie będzie, a także Anko spędzi z tobą trochę czasu.

- Oooo, będzie zabawa - Anko zaśmiała się sadystycznie, przez co dzieci aż się cofnęły o krok.

- Rodzina Naruto jest nienormalna - pomyślała Ino patrząc na dziwnego mężczyznę, który był jego ojcem i wyglądającą na szaloną, kobietę, która była jego ciocią. Nie miała pojęcia kim był ten Gai, ale był częścią ich rodziny, więc pewnie też jest jakimś dziwakiem. Przeniosła wzrok na Naruto, który wydawał się bardziej blady i miał wyraz twarzy jakby żałował, że ostatniej nocy nie zginął.

Dokładnie o tym Naruto w tym momencie myślał. Jego tata trenował go ciężko, ale przez to, że wiedział jak obłąkanie trenował jego wujek coś zaczęło mu się przewracać w żołądku, ale czymś czego najbardziej się bał był trening z Anko. Wiedział co może się stać i w dodatku jego tata dawał jej wolną rękę. Aż dostał dreszczy.

- O rany... jeszcze jeden rok, potem tata mi odpuści... O ILE przeżyję...

Nagle Naruto stwierdził, że będzie w bardzo dobrej formie do Akademii... albo nie dożyje tego dnia.


Time Skip


Sakura i Ino wracały do domu. Ino cały czas gadała, ale Sakura myślami wracała do Naruto i tego, co zrobił. Nigdy nie byłaby w stanie zrobić czegoś tak przerażającego i zastanawiała się czy kiedykolwiek będzie tak silna? Pamiętała, jak samotna była zanim Ino została jej przyjaciółką, nikt się z nią nie bawił i wszyscy żartowali sobie z jej dużego czoła. Próbowała ukrywać je za włosami, ale to nie działało.

Pewnego dnia, gdy ktoś się nad nią znęcał Ino przyszła i go odstraszyła. To był najlepszy dzień jej życia, kiedy się zaprzyjaźniły. Nadal nosiła czerwoną wstążkę na głowię, którą dała jej Ino. Po tym dniu czuła się silniejsza i bardziej otwarta dzięki blondynce. To dziwne, bo Naruto pojawił się w jej życiu tak jak Ino, walczył z tymi łobuzami, a blondynka trochę pomagała. Spojrzała na swoją najlepszą przyjaciółkę, która najwidoczniej wczuła się w swoją historię.
Chcę być taka jak ona, silniejsza i pewniejsza. Jak Naruto.

- Taa, on też wydaje się fajny​ - powiedziała Wewnętrzna Sakura. Odkąd pamiętała, w jej głowie była taka mała wersja jej samej. Nigdy nikomu o tym nie mówiła, bo ludzie pomyśleliby, że zwariowała. Ale Wewnętrzna Sakura zawsze z nią była, pomagając, gdy była samotna, jako ktoś z kim mogła pogadać. Nie była pewna, czy to tylko jej umysł ją wytworzył, czy był to jakiś dziwny limit linii krwi czy miała rozdwojenie osobowości, ale Wewnętrzna Sakura z nią została.

- Tak, jest... jestem ciekawa, co jest za tą maską?

- Ciekawe, czy naprawdę jest taki słodki? - Wewnętrzna Sakura zaczęła rysować prawdopodobne obrazki Naruto bez maski.

Sakura zarumieniła się i wróciła do poprzedniego tematu myśli.

- Muszę być silniejsza, ale jak?

- Cóż, może możesz trenować z Naruto? W dodatku, czy Hinata nie wspominała, że już trenuje? My jeszcze nie zaczełyśmy i pewnie będą od nas o wiele silniejsi, gdy wstąpimy do Akademii.

Sakura skinęła głową w myślach i skupiła się na Ino.

- Hej, Ino... trenujesz ze swoją rodziną?

- Hm? - Ino była zaskoczona zmianą tematu. - Cóż... nie, nie za bardzo. Tatuś dał mi parę lekcji walki wręcz, ale nic specjalnego, czemu pytasz?

- Cóż, Naruto i Hinata trenują i kiedy wstąpimy do Akademii będziemy w tyle za nimi i... i... chcę być silniejsza, jak Naruto. Wstawił się za Hinatą, uratował ją i prawie zginął. Mój tata zrezygnował i pracuje teraz w administracji w wieży Hokage, ale mógłby ze mną trenować, gdybym go o to poprosiła.

Ino zaczęła się zastanawiać. Chciała być silna i być wspaniałym ninja pewnego dnia, żeby jej tata był dumny. Może nie zaszkodziłoby to, ale zatrzymała się i wskazała palcem przed siebie.

- Hej, patrz! To Sasuke-kun!

Sakura odwróciła się widząc przystojnego, młodego Uchiha idącego ze swoją matką. Obie dziewczynki zachichotały. Ino, jak wszystkie dziewczyny, była zakochana w tajemniczym chłopcu. Był taki ponury i miał w sobie coś z samotnego wilka. Nie zaszkodziło mu to, że był słodki. Mimo, że Sakura zgadzała się co do wyglądu, raczej podążała za innymi dziewczynami, by się wpasować.

- Shannaro! Co jeśli trafimy do jednej klasy z Sasuke i Naruto? Nie byłoby świetnie?! - Wewnętrzna Sakura zaczęła ściskać 2 małe lalki wyglądające jak chibi wersje Sasuke i Naruto. Sakura poczuła pot na karku i zdecydowała się ignorować wewnętrzną siebie przez następne parę godzin.


Wieża Hokage


Ostatnie parę tygodni były dla Hokage bardzo spokojne. Odwiedził kilka razy Naruto w, i poza szpitalem. Z tego co było widać Kakashi przeciągał porządnie chłopca na treningu. Wiedział, że on po prostu martwił się o swojego syna i chciał, by był gotowy na przyszłość. Również Kakashi obwiniał się o to, że jego syn prawie zginął. Mimo to starzec musiał przyznać, że nie widział Kakashiego tak zmotywowanego od czasu śmierci jego drużyny geninów. Był skupiony na treningu z Naruto i co dziwne, inni mu w tym pomagali.

Gai oczywiście chciał dać Naruto ciężarki, ale ich ilość była przerażająca, więc Kakashi skrócił je o połowę, żeby jego syn mógł chodzić. Innym zaskoczeniem było to, że Anko trenowała z nim parę razy, chociaż dla chłopca było to jak tortury. Hokage prawie zaśmiał się, gdy użył swojej szklanej kuli, by ich podejrzeć. Anko chciała się upewnić, że chłopak będzie w stanie unikać ataków w przyszłości, więc przez parę godzin rzucała w niego różne rodzaje broni.

Kunoichi musiała być też odciągnięta od przesłuchania ninja Chmury w szpitalu. Mimo, że była specjalnym joninem i pomagała Ibikiemu wyciągać informacje z więźniów, prawie zabiła tego mężczyznę. Właściwie udało jej się zatrzymać jego serce na minutę, zanim znów zaczęła. Jak na razie udało im się wyciągnąć prawdziwy cel jego wizyty w wiosce. Nie pomyślałby, że Wioska Chmury upadnie tak nisko. Teraz czekał na oficjalną obstawę ich więźnia.

Wysłannik powiedział mu, że eskorta już jest, a Hokage odpowiedział mu, żeby ich przyprowadził. Usiadł prosto przybierając swoją najbardziej pasującą do Hokage minę. Weszła trójka ludzi. Szczupła, niska dziewczyna, która najwidoczniej miała rangę Jonina razem z wysokim czerwonowłosym mężczyzną ze spiczastymi włosami i przyczepionym wielkim tasakiem na plecach. Mężczyzna na przodzie miał na sobie czarno-złote ubrania i trzymał za rękojeść krótki miecz.

- Hokage-sama, jestem Kojiro Miki. Rozumiem, że trzymacie tutaj jednego z naszych ninja - mężczyzna może i powiedział to z szacunkiem, ale nie wynikało to z jego tonu.

Hokage wypuściłby go na razie, ostatnią rzeczą jakiej potrzebował była wojna z Chmurą, ale nie miał zamiaru pozwolić mężczyźnie odejść tak łatwo, więc uśmiechnął się sztucznie.

- Cóż, cieszę się, że pojawiliście się tak szybko, szczególnie, że z tego co wiem wyruszyliście zanim was powiadomiłem.

Pozostała dwójka z drużyny zesztywniała, ale zauważył, że lider jedynie skinął głową. - W świecie ninja wszystko jest możliwe.

- Tak, i mam nadzieję, że zapamiętacie to na przyszłość - uśmiechnął się ponownie widząc jego zmieszanie. - W każdym razie wasz ninja wpakował się w poważne kłopoty. Przyznał się do próby porwania dziecka pochodzącego z klanu Hyuga, w dodatku mamy na to świadka, który został ciężko ranny próbując go powstrzymać.

- Chciałbym sam zobaczyć Akirę, by upewnić się, że... zrobił to z własnej woli - powiedział Kojiro, a Hokage nie miał nic przeciwko, więc razem z grupą ANBU przeszli do sektora szpitala objętego ochroną. Pod drzwiami stało paru strażników, którzy przepuścili grupę.

Kojiro spojrzał na Akirę leżącego na łóżku. Miał bandaże wokół twarzy i ciała. Jego żebra były zagipsowane i miał kroplówkę podłączoną do ramienia. Odwrócił się do Hokage z wściekłym wyrazem twarzy.

- Czy to tak przesłuchujecie członka naszej wioski? Co wyście mu zrobili?

- Właściwie to niewiele, był w takim stanie po walce - powiedział Sarutobi spokojnie. Dużo ran odniósł w walce, część przez Anko, ale na szczęście Ibiki odciągnął ją zanim zrobiłaby coś widocznego. W dodatku Ibiki lubił psychiczne tortury, żeby złamać ludzi. Nie był pewien co dokładnie mu zrobił, ale już dłuższy czas temu przestał o to pytać, bo lubił spać w nocy.

- Mówisz, że zrobił to jeden ninja? - Kojiro zapytał niebezpiecznym tonem.

- Nie - nie mógł doczekać się by to powiedzieć. - Właściwie był to mały chłopiec, który nie wstąpił jeszcze do Akademii.

Kojiro spojrzał na Hokage jakby ten stracił rozum, że takie kłamstwo na niego podziała. Wiedział, że Akira nie był popychadłem, był najlepszym, jakiego mogli wysłać do takiej misji. Fakt, że zrobiło to dziecko był śmieszny i miał już powiedzieć Hokage co o nim myśli i o jego słabej wiosce, gdy usłyszał cichy głos:

- Nie chłopiec... - powiedział Akira słabo.

Kojiro przejechał wzrokiem Hokage, podszedł do łózka i się pochylił.

- Kto ci to zrobił Akira? Powiedz, żebyśmy mogli się na nim zemścić za tą hańbę.

Akira spojrzał na niego jednym okiem i było w nim coś, czego nigdy nie widział. Strach. A nawet nie strach. Przerażenie.

- Wyglądał jak chłopiec, ale nim nie był... Wioska Liścia ukrywa demona pod maską dziecka. To nie był człowiek... ta chakra... była szybsza niż powinna... była taka szybka...

Kojiro wstał nie będąc pewnym co o tym myśleć. To oczywiste, że nie był normalny psychicznie, bo mówił bez sensu. Zostanie zabrany do czasu, gdy się nie wyleczy, żeby mogli wyciągnąć z niego prawdę. Chmura zapamięta tą hańbę i gdy tylko będę mogli za to kogoś obwinić, zemszczą się. Miał tylko nadzieję, że będą mogli zrzucić to na klan Hyuga, bo w końcu porwanie jednego z nich to spowodowało.

Każdy wiedział, że Hokage jest słaby i dążył do pokojowych relacji. Coś takiego było nie do pomyślenia wśród ninja Chmury. W ich wiosce używało się siły, by przezwyciężyć przeciwników i sprawić, by robili to co im się każe. Hokage nie ryzykowałby wojny i zrobiłby wszystko, by uchronić od tego swoich ludzi. Ostatnia Wielka Wojna Ninja musiała odbić swoje piętno na mężczyźnie, zwanym teraz "Profesorem", by zamiast walk szukać pokoju.

- Zabierzemy stąd Akirę. Jest jednym z naszych i za to odpowie przed naszymi ludźmi.

Hokage prawie zaśmiał mu się w twarz, bo wiedział, że Akira najprawdopodobniej dostanie po rękach za to, że mu się nie udało, ale wiedział, że gdyby zaprotestował doprowadziłoby to do większych problemów.

- Dobrze, ale pozwól, że ci coś powiem... Jeżeli on kiedykolwiek pojawi się w Kraju Ognia, zostanie natychmiastowo zlikwidowany. Nawet jeżeli będzie dostarczał dyplomatyczną wiadomość nie oszczędzimy go i wyląduje w książeczce bingo z rozkazem natychmiastowego usunięcia. Nie jest już miło widziany ani w tym kraju, ani w tej wiosce.

Hokage patrzył w oczy młodego mężczyzny doświadczonym wzrokiem. Wzrokiem mówiącym mu, że jest potężniejszy, niż on kiedykolwiek może mieć nadzieję, że będzie. Kojiro skinął głową. Starzec wiedział jak rozegrać grę. Zlikwidował wroga bez zabijania i w dodatku dał im to czego chcieli. Nie wiedział, czy wyszedł z tej gry zwycięsko, to była polityka, a tak szybko jak tylko Akira potwierdzi tożsamość tego, który wtrącił się w ich plany przejęcia jednego z limitów krwi, wtedy zajmą się tą osobą.

W końcu słowa jednego mężczyzny, czy kobiety przeciwko Akirze, można zakwestionować, a byli pewni, że Hokage wysłałby im tą osobę jak kozła ofiarnego, jeżeli miałoby to uratować wioskę. Ale myśl o tym, że zrobiło to dziecko była niemożliwe, żadne nie byłoby na tyle silne. W końcu Wioska Liścia była znana z braku rozlewu krwi i prawdziwych wojowników jak ich wioska czy Wioska Skały.

Jednak nie miał pojęcia, że Sarutobi wiedział, że Akira nie zmieni swojej historii, a Chmura nigdy nie uwierzy w historię o "Dziecku Demona", więc Naruto był bezpieczny, przynajmniej na razie. Miał już plany jak go usunąć, chociaż zapewne Klan Hyuga chciałby, aby go zabito za tę zbrodnię, to było najlepsze rozwiązanie. Jeżeli ten ninja kiedykolwiek wejdzie na ich teren zostanie od razu zabity, co usatysfakcjonuje wolę Hyuga.

Patrzył jak zabierają mężczyznę i miał nadzieję, że Chmura będzie na tyle zajęta i zirytowana odpowiedziami Akiry, że zapomni o sprawie. Chociaż, mógł się spodziewać więcej szpiegów Chmury na ich terytorium, może nawet w samej wiosce przez następne kilka miesięcy, co oznaczało, że ANBU będzie przez jakiś czas zajęte.

- Czasem chciałbym, żebyś nadal tu był, Minato. Nie odważyliby się zrobić czegoś takiego gdybyś żył. - starzec postanowił się przejść. Musiał oczyścić umysł po dzisiejszym dniu i odstresować się. Lekki spacer w parku powinien pomóc, a jeżeli będzie miał szczęście, trafi również na Naruto bawiącego się ze swoimi nowymi przyjaciółmi. Po raz pierwszy tego dnia naprawdę się uśmiechnął. Jeżeli była jeszcze jakaś rzecz, w której Naruto był dobry, poza sprawianiem, że życie było mniej nudne, było to rozweselanie ludzi.

***********************************************************************************

Przepraszam za spóźniony rozdział. Następnym razem powiadomię was na moim profilu, chociaż tak naprawdę to mam nadzieję że nie będzie następnego razu. Dedykuję ten rozdział @Ilit015 dzięki której rozdział się dziś pojawił i która będzie powolutku poprawiać moje rozdziały! ^-^

Następny rozdział pod tytułem "Droga ku ciemności". Oczekujcie go w następny piątek!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top