Rozdział 10 - Pomiędzy życiem a śmiercią
Hinata płakała nad zakrwawionym ciałem Naruto, gdy nagle jej tata wylądował obok. Rozejrzał się i zauważył nieruchomego ninja Chmury. Wyglądał jakby zaatakowało go jakieś dzikie zwierze. Na twarzy miał rozcięcie, które najprawdopodobniej zniszczyło jedno oko, był cały we krwi a jego posiniaczona ręka zwisała w nienaturalnej pozycji.
Spojrzał na małego chłopca, którego krew przeciekała przez ubranie i zastanawiał się jak wielką siłę musiałby mieć, by tego dokonać.
Hinata spojrzała w górę, jej oczy były napuchnięte i czerwone od płaczu. Na ubraniu miała krew a na twarzy siniaka, prawdopodobnie dlatego, że ktoś chciał ją ogłuszyć. Zamarzł w miejscu na myśl o tym, że ktoś napadł na jego rodzinę.
- O-o-ojcze, proszę, pomóż mu! - krzyknęła w jego stronę.
Klęknął, a jego brat i paru strażników wylądowało obok. Hizashi Hyuga patrzył na tą scenę zszokowany widząc drugiego ninja. Pochylił się i sprawdził puls.
- Ten wciąż żyje.
Hiashi skinął głową i sprawdził Naruto. Nie sądził, że chłopiec nadal żył z dziurą w klatce piersiowej, ale ku jego zdziwieniu nadal oddychał, a jego serce biło, mimo że słabo przez utratę krwi. Oderwał kawałek szaty i przycisnął do rany by spowolnić krwawienie.
- Chłopiec nadal żyje! Dajcie tu lekarzy i wyślijcie kogoś do domu Hatake. Kakashi będzie chciał się dowiedzieć co z jego synem najszybciej jak się da - chociaż nie wiedział, że Kakashi jest obecnie na misji, ufał swojemu bratu, że dowie się o tym mimo wszelkich przeszkód.
Jego brat wydawał już rozkazy, gdy pojawiła się grupa ANBU z Hokage na czele. Wszyscy spieszyli się by tam dotrzeć, chociaż Hokage już brakowało tchu. W takich momentach nienawidził być stary, ale nie pozwolił by coś takiego go spowolniło. Rozejrzał się i mógł od razu stwierdzić co tu się stało, ale mimo to spytał.
- Hyuga-sama, co tu się stało?
- Nie jestem pewien, ale ten mężczyzna był gościem w moim domu. Wyczułem nagły skok chakry i zauważyłem, że chłopiec walczy z tym ninja, który trzymał moją córkę w tamtej torbie, ale traci dużo krwi i potrzebuje szybko opieki medycznej, albo nie przeżyje - Hiashi w pośpiechu wyjaśnił.
Hokage podszedł by spojrzeć na Naruto i był zaskoczony wielkością rany.
- Zabierz tego mężczyznę do szpitala, ale pod ochroną. Ma nie mieć żadnego kontaktu z nikim innym poza personelem medycznym i mną, zrozumiano? - wydał rozkaz ANBU, którzy skinęli głowami.
Jeden z ANBU zatrzymał się na chwilę patrząc uważnie na małego chłopca jakby chciał go zrozumieć, ale szybko wrócił do pracy. Ostrożnie oderwał ninja od ściany i go wyniósł. Hokage pomagał przenosić Naruto do najbliższego pokoju w rezydencji Hyuga. Starzec spojrzał na chłopca z przerażeniem. Wiedział, że życie ninja było ciężkie, ale on nie był nawet jeszcze ninja, a mimo to mógł umrzeć dzisiaj wieczorem.
Widział wiele śmierci w swoim życiu, wiele trudności, ale widok umierającego chłopca, o którego troszczył się jak o wnuka, było ciężko znieść. Pomyślał o swoim nowym wnuczku, Konohamaru, i jak czułby się gdyby miał go stracić. Szybko zdjęli jego koszulkę i mimo, że rana już tak bardzo nie krwawiła, nadal był w niebezpieczeństwie. Usłyszeli pociągnięcie nosa z tyłu i odwrócili się widząc przerażoną Hinatę, która patrzyła na nich z szeroko otwartymi oczami.
- To nie jest widok dla ciebie córko, wyjdź proszę - Hiashi polecił dziewczynce, która wzdrygnęła się, ale nie poruszyła.
W tym momencie jego żona weszła do pokoju i zakryła ręką usta widząc Naruto. Mały chłopiec niedawno jadł z nimi posiłek, a teraz leżał tutaj z zakrwawioną klatką piersiową.
- Hannah proszę, zabierz stąd Hinatę - powiedział Hiashi.
Hannah zgodziła się z nim, to nie jest widok na jaki powinna patrzeć ich córka. Położyła rękę na ramieniu Hinaty i wyprowadziła ją z pokoju, gdy dwóch uzdrowicieli pracujących w rezydencji wbiegło do środka i zamknęło za sobą drzwi. Hinata nie mogła tego dalej znieść. Odwróciła się i zatopiła twarz w szatach matki wypłakując się. Była tak przerażona, a potem Naruto ją uratował i teraz może umrzeć.
Naruto był jej pierwszym i najlepszym przyjacielem. Zawsze ją uszczęśliwiał i pomagał uwierzyć w siebie, a teraz, gdy nie mogła walczyć on został zraniony. Hannah trzymała swoją córkę próbując ją jak najbardziej ukoić. Hinata nadal miała przed oczami krew na ciele chłopca, gdy zamknęła oczy i czuła, że nie może nic na to poradzić.
Hannah kołysała swoje dziecko i każde łkanie dokładało ból do jej serca. Nigdy nie widziała, żeby jej córka tak płakała.
- Będzie dobrze, Hinata, na pewno będzie dobrze.
- A-a-ale c-co jeśli... c-co jeśli... - wyjąkała.
- Coś mi mówi, że chłopiec się nie podda i ty też nie powinnaś - powiedziała, a Hinata skinęła głową, ale nadal płakała. Czekały przez ponad godzinę, aż wreszcie drzwi się otworzyły i jej ojciec, Hokage oraz medyczni ninja wyszli wyglądając na zmęczonych.
Spojrzała na nich z nadzieją i strachem nie mając pewności czy Naruto żyje czy nie. Hokage spojrzał na nią w dół i lekko się uśmiechając skinął głową. Hinata wzruszyła się i pośpieszyła do pokoju by go zobaczyć. Hannah podeszła do nich czując ulgę słysząc, że chłopiec przetrwał.
- Co z nim? - zapytała.
- Chłopiec najwyraźniej odmówił umierania - powiedział jej mąż obojętnym tonem, ale wiedziała, że był to dla niego żart. Nie spędziła z nim wielu lat nie wiedząc o tym jak ukrywał swoje poczucie humoru.
- Dzięki swojemu "gościowi" wewnątrz umiejętności leczenia się Naruto są większe niż normalnie. Powinien zostać od razu zabity przez tego kunaia, ale jednak przeżył - Hokage się uśmiechnął patrząc w kierunku chłopca - Jest pełen niespodzianek. Rana się zamknęła, ale medycy chcą zabrać go jutro do szpitala. Mimo wszystko stracił dużo krwi i cierpi z powodu wyczerpania chakry, więc zajmie mu chwilę dochodzenie do siebie.
- Dobrze wiedzieć - Hannah spojrzała na drzwi pokoju. - Gdyby go tu nie było, nie wiem co stałoby się z Hinatą...
Jej mąż skinął głową. Nie był na początku tak pewny co do tego chłopaka Hatake. Możliwe, że był dla niego dość ostry, ale po dzisiejszej nocy będzie miał wiele do przemyślenia.
W tym samym czasie Hinata weszła do pokoju, w którym medycy pakowali swoje rzeczy. Zauważyła jego zabandażowaną klatkę piersiową z czerwoną plamą pośrodku. Wyglądał trochę blado i nie miał na sobie maski. Znalazła ją na kupce złożonych ubrań i podniosła. Podeszła do małego łóżka nieużywanego pokoju gościnnego i usiadła obok. Poczuła jak znowu łzy napływają jej do oczu delikatnie dotykając jego ręki. Trzymała jego dłoń mając nadzieję, że to czuje.
Siedziała tam jakiś czas doglądając go, trzymając za rękę, w drugiej ściskając maskę.
- Hinata-sama - usłyszała delikatny głos i odwróciła się widząc Nejiego - Powinnaś się trochę przespać po tym co dzisiaj zaszło.
Neji przyszedł zobaczyć jak się czuje, martwił się po tym co poczuł i widział. Spojrzał na tajemniczego chłopca. Nie rozwinął swojej linii krwi tak jak dorośli, ale czuł tę moc. Miał przez to gęsią skórkę i nie mógł uwierzyć, że źródłem tego wszystkiego był ten chłopiec. Spojrzał na krew na bandażach i uznał, że jego poprzednia ocena Naruto była błędna.
Było w nim coś dziwnego, a już na pewno nie był normalny. Dzieciak w jego wieku pokonał w pełni doświadczonego ninja, Neji musiał przed sobą przyznać, że on by nie dał rady.
Kim jesteś Naruto Hatake? Jaką moc posiadasz?
- N...nie chcę wychodzić - Hinata powiedziała do zaskoczonego Nejiego. Normalnie po prostu zrobiłaby to co jej kazano, w dodatku nie jąkała się. - On potrzebuje by ktoś przy nim był... i... i ja chcę tu być.
Neji skinął głową i usiadł.
- A więc ci pomogę.
Spojrzała na niego z uśmiechem, a on odwzajemnił lekko. Przeniósł wzrok na chłopca i zauważył dziwne znaki na jego twarzy. Odzwierciedlały te masce i Neji zaczął się zastanawiać czy to też oznaka jakiejś linii krwi i czy tata Naruto też ma takie same.
Umysł Naruto
Naruto nie miał pojęcia gdzie był, ale czuł, że mu mokro i zimno. Jęknął i podniósł się z jakiejś wody, która na szczęście nie była głęboka. Rozejrzał się. Wyglądało to na jakieś podziemia z rurami i innymi rzeczami. Było ciemno i wilgotno i naprawdę mu się to nie podobało. Usiadł tam gdzie było sucho i jeszcze raz się rozejrzał.
- Gdzie ja jestem? Ostatnią rzeczą jaką pamiętam jest...- poderwał się przypominając sobie walkę z ninja, który zabrał Hinatę. Przypomniał sobie unikanie shurikenów, a potem ostry ból w klatce... przypomniał sobie, że został DŹGNIĘTY!
Spojrzał na swoją klatkę piersiową, ale nie zauważył żadnej rany, co było dziwne.
- Czy... Czy ja nie żyję?
Naruto rozejrzał się ponownie. Jeżeli to było życie pośmiertne to czuł się zawiedziony. Skoro to było niebo, to gdzie są wszyscy? To prowadziło do pytania czy to nie było niebo, a jeżeli tak to pozostawało tylko jedno miejsce, o którym nie chciał myśleć. Zaczął iść starając się wywnioskować co tu się dzieje. Znalazł się w ślepym zaułku, gdzie była klatka z przyczepionym małym papierkiem, na którym pisało "Pieczęć".
- Super... Ciekawe czy to jest wyjście? - mruknął i podszedł bliżej by zobaczyć co jest za nią. Było tam naprawdę ciemno i nie mógł niczego zobaczyć. Usłyszał jakiś dźwięk, więc przybliżył się jeszcze i zobaczył, że coś było w środku. Coś naprawdę dużego. Dwoje wielkich, świecących oczu pojawiło się nagle znikąd.
Naruto odskoczył, gdy wielkie pazury prawie go uderzyły zatrzymane przez pręty.
- A więc to jest mój strażnik... jakie to żałosne.
- C-Co?
- Głupi dzieciaku, gdybyś tylko wiedział, czym naprawdę jesteś.
- Co masz na myśli?
- Zdejmij tę pieczęć to ci pokażę.
Naruto spojrzał na pieczęć, a potem na to co było za kratami. Czuł nienawiść i wściekłość dochodzącą zza nich. Naprawdę nie miał ochoty tego wypuszczać i miał przeczucie, że jakby to zrobił, to nie byłaby dobra rzecz. Nie mógł dokładnie stwierdzić co to jest, ale zaczęło z tego wypływać coś w rodzaju czerwonego światła, więc Naruto cofnął się jeszcze bardziej.
- Chyba odpuszczę.
Cokolwiek to było zaryczało i uderzyło w klatkę, przez co chłopiec podskoczył.
- Mały smarkaczu! Otwieraj tą klatkę, nie możesz mnie więzić wiecznie! Pewnego dnia odzyskam wolność i skończę to, co zacząłem lata temu.
Naruto nie był pewien o czym on mówi, ale groził wiosce, a tego nie mógł znieść.
- Wal się! Nie wiem czym lub kim jesteś, ale będę bronił mojej wioski!
- Ty? Haha! nie mogłeś obronić dziewczyny bez mojej pomocy - stwór się zaśmiał.
- Co niby masz na myśli? - Naruto zapytał wkurzony.
- Głupcze, to dzięki mnie twoje rany tak szybko się goją. Nigdy się nad tym nie zastanawiałeś? Niby jak inaczej mógłbyś przeżyć przebicie klatki piersiowej kunaiem? Jedynym powodem tego, że żyjesz jest to, że cię potrzebuję, ale nadejdzie dzień, kiedy nie będę musiał dalej utrzymywać cię przy życiu, dzieciaku.
Naruto nie miał pojęcia co się działo, za każdym razem gdy ta rzecz przemawiała dostawał więcej pytań niż odpowiedzi. Nigdy nie zastanawiał się dlaczego tak się leczył, stwierdził, że po prostu zdrowieje szybko i tak to zostawił. Czy naprawdę zdrowiał szybciej od innych? Dlaczego ta rzecz potrzebowała utrzymywać go przy życiu?
- Kim ty niby jesteś i czemu potrzebujesz mnie do życia? - Naruto krzyknął w stronę klatki.
Stwór zaśmiał się znowu.
- Niedługo się dowiesz dzieciaku, ale chyba zaczynasz się już budzić. Wiedz, że na pewnoq jeszcze się kiedyś spotkamy.
- Budzę się? Co to niby ma znaczyć? I czemu nie możesz dać mi zwykłej odpowiedzi?!
Nagle świat zaczął się zapadać przez co chłopiec nie zdołał usłyszeć nic więcej. Nim zdążył zrozumieć co się dzieje z powrotem dryfował pośród ciemności. Gdy próbował się skupić czuł się zmęczony, obolały i strasznie ciężki. Udało mu się otworzyć oczy. Był zmieszany przez chwilę zastanawiając się nad tym na co patrzy. Był to sufit, ale nie żaden z tych, które znał. Spróbował się podnieść, lecz całe jego ciało przeszył ostry ból. Stęknął i padł z powrotem na łóżko.
Usłyszał ciche mruknięcie po swojej lewej stronie i poczuł, że jego ramię jest zdrętwiałe. Spojrzał w tamtą stronę i zobaczył znajome, granatowe włosy na swoim ramieniu. Zamrugał zastanawiając się czemu Hinata spała z głową na jego ramieniu. Po chwili jego oczy rozszerzyły się. Była tu Hinata. Ostatnią rzeczą jaką pamiętał był ninja, który chciał ją zabrać. Przeniósł wzrok na swoją klatkę piersiową, po czym skrzywił się widząc przesiąknięte krwią bandaże zamiast koszulki.
- Tata będzie wściekły... - mruknął.
- Troszeczkę - powiedział Kakashi.
Naruto obejrzał się na swoją prawą stronę widząc swojego tatę siedzącego na krześle.
- Hej... ile tu już jesteś, tato?
- Wystarczająco długo - westchnął i do niego podszedł. Było oczywiste, że się o niego martwił. - Nie próbuj się ruszać, ok? Jesteś naprawdę szczęściarzem Naruto, ostatniej nocy prawie zginąłeś.
- Przperaszam, że musiałeś się o mnie martwić, tato... ale musiałem coś zrobić... nie chciałem, żeby on ją zranił.
Kakashi skinął głową i zmierzwił mu włosy. Przypomniał sobie o Rin i Obito. On ruszył dalej, gdy Obito wrócił się by ratować Rin. Zawsze zastanawiał się jakby się potoczyła ta historia, gdyby ruszył razem z przyjacielem, zamiast najpierw iść dalej a potem zmienić zdanie i dołączyć. Naruto nawet się nie wahał, by ratować dziewczynkę.
- Wiem synu... jestem z ciebie dumny. Teraz się trochę prześpij, przeniesiemy cię potem do szpitala, żebyś mógł odpocząć.
- Jasne... rany, ale miałem dziwny sen. Mam nadzieję, że więcej nie będę śnił o tej klatce i potworze w niej - powiedział Naruto zanim zasnął, a Kakashi zaczął się zastanawiać o co mu chodziło.
Time skip tego samego dnia
Było parę rzeczy, których Hokage nienawidził w swojej pracy, robota papierkowa była jedną z nich. Potem trzeba było spędzić cały dzień na przygotowywaniu misji, domyślaniu się kto gdzie poszedł, w dodatku musiał utrzymywać regularność treningu i jeszcze wiele rzeczy, które odbierały mu wolny czas. Czasem był tak zmęczony, że nie chciał wychodzić z łóżka, ale miał robotę do załatwienia.
Teraz robił kolejną rzecz, której nienawidził - rozmawiał z radą.
Pokój radnych był zapełniony przez fakt, że wielu spędziło cały dzień panikując, odkąd poczuli chakrę Kyuubiego. Wielu wiedziało co to było, przez co powstało zamieszanie, ponieważ zdecydowana większość myślała, że lis nie żyje. Był teraz w trudnej sytuacji, część głów klanów znała prawdę, ale nie było możliwości by udało im się to teraz zatuszować. Pojawiły się nowe twarze oraz przedstawiciele cywilów. Gdy coś dotyczyło zwykłych mieszkańców zajmowali się tym właśnie oni.
Najczęściej zajmowali się sprawami jak kierowanie biznesem, zwykłe szkoły lub inne tego typu sprawy. Była to Rada Administracyjna lub rada "niższa" nazywana tak przez członków głównej rady składającej się z przedstawicieli różnych klanów ninja. Teraz wszyscy panikowali przez to co zdarzyło się zeszłej nocy. Także Wioska Chmury jakimś cudem dowiedziała się już, że jeden z ich ninja był w szpitalu co oznaczało, że mają tu rozmieszczonych swoich szpiegów.
Dostawał jednego bólu głowy za drugim.
Sarutobi spojrzał po zebranych zastanawiając się co im powiedzieć. Gdyby opowiedział tylko część historii, a reszta wyszłaby na jaw potem byłoby to dla niego złe. Ale chciał chronić Naruto. Nie był w za dobrej sytuacji. Widać było, że przez to wydarzenie nie tylko ludzie chcieliby zhańbić jego imię, ale wreszcie pozbyć się Naruto raz na zawsze.
Westchnął i przygotował się mając nadzieję, że rozsądek podpowie mu co ma powiedzieć.
- Hokage-sama, żądamy wiedzy na temat tego co stało się zeszłej nocy - jeden z przedstawicieli mieszkańców krzyknął. - Krążą plotki, że Kyuubi powrócił oraz że nigdy nie został zabity. Zasługujemy na to by wiedzieć, czy naszym życiom grozi niebezpieczeństwo.
Wiele głosów zgodziło się, a Hokage musiał podjąć trudną decyzję.
- Czuję, że macie prawo, by się tego dowiedzieć. Wiele lat temu Kyuubi został pokonany... ale nie zniszczony.
Poczekał aż ludzie na sali się uspokoją.
- Czwarty nie mógł zabić demona, był za potężny nawet dla niego, ale udało mu się go zapieczętować i uwięzić na zawsze. Tego strasznego dnia użył niemowlaka jako żywe więzienie, które zatrzyma Kyuubiego by chronić świat.
- A więc co stało się ostatniej nocy i czemu nam wcześniej nie powiedziano?! - ktoś wykrzyknął.
- Niektórzy z zebranych tutaj byli o tym poinformowani, ale zdecydowałem by chłopiec miał normalne życie, nawet on sam nie wie co trzyma w sobie. A co do ostatniej nocy... zdarzył się pewien incydent w rezydencji Hyuga. Ninja Chmury, który jak zapewne słyszeliście odwiedzał klany, próbował porwać córkę Hiashiego.
Znowu wybuchły przyciszone rozmowy i spojrzenia na głowę klanu Hyuga.
- Chłopiec został poważnie ranny próbując uratować małą dziewczynkę i udało mu się pobrać chakrę od demona.
- Kim jest to dziecko? I dlaczego niby myślisz, że demon go nie kontroluje? - przedstawiciel komisji handlu zapytał.
Hokage westchnął. Miał głupią nadzieję, że nie będzie musiał tego ujawniać.
- To Naruto Hatake, syn Kakashiego Hatake.
Rozbrzmiały podniesione głosy. Wszystko było trzymane w sekrecie i powstało zamieszanie, w końcu imię Kakashiego Hatake miało wielką wartość. Jego działania sprawiały, że był prawie legendą i najlepszym Joninem Konohy. Niektórzy nie chcieli stawiać się Kopiującemu Ninja z różnych powodów, niektórzy z szacunku, inni ze strachu.
- A więc chłopak jest niebezpieczny - powiedział spokojnie Fugaku. - Jeżeli miał dostęp do tej mocy, nieważne czy z własnej woli czy przez demona, to znaczy, że mały chłopiec nie jest w stanie jej pomieścić, a jeżeli pobierze demoniczną chakrę skąd możemy wiedzieć, czy to nie uwolni demona? Powinien zostać wygnany lub zabity zanim stanie się dla nas groźbą.
- Nie zgadzam się. - Hiashi Hyuga powiedział ostro, wstając. - Moja córka została ofiarą spisku Chmury, która próbowała ją porwać, a ten chłopiec ją obronił. W dodatku został ciężko ranny w walce i nie tylko uratował moje dziecko, ale także pojmał wrogiego ninja. Za swoje działania... zasłużył sobie na szacunek, i w razie potrzeby, ochronę mojego klanu. Jeżeli chłopcu coś się stanie mój klan uzna to jako osobistą obrazę - powiedział dominującym głosem, tak aby każdy go usłyszał. To zaskoczyło wielu ludzi, w końcu Hyuga nie byli znani z tego by okazywać wdzięczność lub ochronę ludziom poza ich klanem, w dodatku za Naruto wstawił się właśnie jeden z największych i najpotężniejszych klanów.
- Oszalałeś, Hiashi? - zapytał Fugaku.
- Ja sądzę, że jest całkowicie zdrowy psychicznie - powiedział reprezentant kolejnego potężnego klanu, Aburame. - Mimo, że prawdziwa natura chłopca wyszła na wierzch, a jego moc jest przerażająca... nie użył tej mocy by skrzywdzić, ale uratować mieszkańca wioski. Chociaż, nie wiemy czy chłopiec kontroluję tą siłę, z tego co jest nam znane nie możemy stwierdzić, że jest zły. Jego moc jest potężna... ale czy jest zagrożeniem? Nie sądzę, przynajmniej nie na razie, zresztą co można by było zrobić takiemu chłopcu? Naprawdę chcemy się od niego trzymać z daleka i prawdopodobnie stworzyć sobie potężnego wroga? - Każdy członek jego klanu wiedział jak to jest, gdy ludzie cię unikają. Niewielu poza klanem mogło znieść przebywanie wśród nich z powodu powiązań z robakami.
- Mogę się na tym nie znać, ale wiem jedno - odezwał się Shikaku Nara razem ze swoją dwójką przyjaciół. Mimo, że klany Nara, Yamanaka i Akimichi nie były najpotężniejsze, były bardzo szanowane. - Jest synem Kakashiego Hatake, jednego z najsławniejszych ninja, który udowodnił jak bardzo lojalny jest wiosce. Rany, facet uratował mi parę razy życie i go szanuję. Spotkałem raz tego dzieciaka i wydaje się być dobry. A więc ma moje poparcie, zresztą znam Kakashiego i wątpię, by potraktował dobrze kogoś kto próbuje skrzywdzić jego syna - wyszczerzył się widząc przerażone spojrzenia niektórych. Każdy słyszał o Kakashim i jego zdolnościach, jedyny użytkownik Sharingana poza klanem Uchiha, który znał ponad tysiąc technik i był geniuszem.
Przyjaciele Shikaku przytaknęli wyrażając swoje poparcie dla chłopca.
- Obronił wioskę, a to wiele o nim świadczy - powiedział przedstawiciel klanu Inuzuka. Mieli mniej więcej taki sam status w wiosce jak klan Aburame.
Hokage uśmiechnął się widząc poparcie jakim cieszy się Naruto i wykorzystał ten moment, by zakończyć temat.
- Tak, nie powinniśmy się bać Naruto Hatake, jego ojciec obecnie zaczyna z nim trening do Akademii. Mam nadzieję, że dzięki temu udowodni kiedyś, jakim może być wartościowym ninja.
Dyskusja dalej się ciągnęła, ale z poparciem Hokage, jednego z głównych klanów, dwóch innych ważnych i trzech mniejszych, wielu musiało ulec Naruto. Chociaż Hokage wiedział, że mieszkańcy nie będą w stanie utrzymać sekretu między sobą, chciał chociaż dać chłopcu szansę ze swoim pokoleniem. Sporządził dekret, że nikt nie może wspomnieć o tym młodszemu pokoleniu i dał mu najwyższy priorytet.
Wielu i tak będzie się bało chłopca po ranach jakie zadał im Kyuubi, ale chciał się dać Naruto szansę żyć szczęśliwie. Chłopiec dopiero zaczął zdobywać przyjaciół i się uczyć i nie chciał by to stracił. I tak byli rodzice, którzy wiedzieli i powiedzieli już swoim dzieciom, by trzymały się od Naruto z daleka i domyślał się, że ci, którzy by się dowiedzieli zrobiliby to samo.
Ale teraz miał chociaż szansę, jak każdy, by zdobyć przyjaciół.
Pod koniec całego spotkania Hokage poczuł jak wiek daje mu się we znaki, a nadal musiał jeszcze załatwić sprawę z ninja Chmury.
Może powinienem po prostu przejść na emeryturę? Ale nadal nie mam nikogo, komu mógłbym powierzyć tę robotę. Cóż, mam nadzieję, że to ciało pociągnie jeszcze przez parę lat.
************************************Uwaga!
Szukam kogoś do pomocy przy poprawianiu rozdział! Chętnych proszę o napisanie do mnie na priv!
A rozdziały będą się pojawiać w piątki!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top