III

Tak. Tam było wszystko co jakie pierwsze chciałem wiedzieć. Taka mała karteczka, a tyle informacji. 

Aladdin’ie..

Możliwością jest, że nie masz pojęcia co się z tobą dzieje. Jesteś jakby inny, ale nie potrafisz sobie przypomnieć niczego co by ci pomogło. Nie wiesz dlaczego tak się dzieje, skąd masz tą moc. Czemu masz więcej Magoi niż inni..

~Kurama.. po pierwsze to chyba nie list do mnie, a po drugie... co to jest Magoi?

~W dawnych czasach inne określenie Chakry.

~Więc.. dlaczego nadal się nie używa tej nazwy?

~Niestety Gaki, ale nie mam pojęcia.

~TY tego nie wiesz?!

~jak widać smarkaczu...

~Jeśli ty nie wiesz... to nikt nie wie...

~A co ja? Encyklopedia?

Już go nie słuchałem. Zacząłem się poważnie zastanawiać nad tym wszystkim. W tym jest ukryte coś głębszego... Jednak jeszcze nie wiem co.

Nagle usłyszałem jakby trzepot ogroma skrzydełek. Coś obok mnie świsnęło. Zamarłem. Odwróciłem bardzo powoli głowę przygotowany na jakiś atak czy coś. Podniosłem głowę spoglądając na sufit. A przynajmniej miejsce gdzie powinien się znajdować lecz zamiast sufitu ujrzałem tam takie białe, świecące, małe ptaszki. Zachłysnąłem się powietrzem, jednocześnie się przewracając. Powoli wziąłem karteczkę z powrotem z obawą, że to coś mnie zaatakuje i zacząłem czytać dalej.

Przez te zmiany możesz czuć i widzieć więcej niż dotychczas. Możesz zauważać rzeczy, których inni nie mogą. Są nimi na przykład Rukh. Wytwarzają one magoi. Są również domem dla dusz. Kiedy człowiek umiera jego dusza trafia w drogę Rukh. Są one naturalnym zjawiskiem, niezauważalnym dla zwykłych ludzi.

Pochodzisz Aladdinie z klanu Nimakaze. Był to bardzo "obszerny" klan, dopóki nie wybuchła wojna z organizacją Al-Thamen. Zniszczyli nasz świat, ale ciebie i paru innych ocalałych wysłali do innego świata...

~To dlatego nie wiedziałeś. Magoi po prostu było chakrą z innego świata.

~Trochę nielogiczne jest twoje zdanie.

~A wal się.

~A ty spieprzaj na drzewo..

...Klan posiadał specjalną linię krwii, ale jak zmiana świata to zmiana zasad. Nimakaze posiadali umiejętność podnoszenia się na poziom Magi, a większość z tego klanu się nimi stawała, ale wielu, którzy dążyli do tego celu ginęło. Nie jest łatwo... a jeśli się uda to naprawde ten ktoś był godzien zostać Magi. Wierzę, że tobie przeznaczone jest nim zostać. Jedyne co musisz zrobić to odblokować wszystkie fazy swojej umiejętności.

~Chyba chodzi o moje Dõjutsu.

Przy fazie pierwszej możesz tylko widzieć Rukh i używać mocy kryształu zmieniany jest twój wygląd na taki jaki powinieneś mieć w tym świecie. Świecie Salomona.

W drugiej fazie dostaniesz magiczne artefakty, a twoja moc kryształu zmniejszy się.

~Oi.. Kurama? to chyba źle, prawda?

~No... Nie wiem Gaki. Te artefakty… Zainteresowały mnie. Powinny to być dość silne artefakty, ponieważ jak stracisz na sile... To będziesz miał przerąbane.

Zaś w trzeciej fazie tracisz możliwość swobodnego czarowania.

-Przecież to jeszcze gorzej...

Ale dostaniesz możliwość uczenia się w szkole czarodziejów.

~Trochę to nielogiczne... nie będę umieć czarować, ale będę mieć możliwość uczenia się czarów.

~Mi się wydaje młody, że będziesz się musiał wysilić, aby coś potrafić, a nie tak jak teraz. Kichnięciem możesz kogoś skrystalizować.

Jako Magi będziesz mieć ogromne zasoby Magoi, jednak w szkole czarodziejów nie będziesz mógł się ujawnić. Będziesz mieć za zadanie odnaleźć Kamień Magioi, który blokuje magoi dostarczane od Rukh..*zamazane* ziesz wtedy w posiadaniu takich zasobów jak zwyczajny czarodziej. Niedługo się spotkamy... wtedy będę twój.

*zamazane*

~"Wtedy będę twój"... źle to brzmi...

~Ta, ha ha "twój"!! Źle bardzo... to takie, takie… dwuznaczne!!

I fajnie. Ruda kita mi wrzeszczy w głowie, ale mamy problem... Nie było napisane jak cofnąć transformacje. Oraz jak uaktywnić kolejne fazy. Obróciłem kartkę sprawdzając czy jeszcze coś nie zostało zapisane, jednak niestety nic nie było.

Świetnie. Nadal nie wiem jak to cofnąć. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Szybko spojrzałem na zegarek...14:32... Coś czuję że mam niemały problem.

-Naruto!! Jesteś?!-była to Sakura. Jeszcze jej mi tu brakowało.

Ale jak odwrócić zmianę. Zastanawiając się nad tym, szybko schowałem książkę i list oraz inne podejrzanie wyglądające przedmioty pod deski podłogi. Stojąc i rozglądając się spanikowany czy wszystko sprzątnięte. Dalej zastanawiałem się jak cofnąć przemianę i to jak najszybciej. 

~prosze...prosze...prosze...prosze...prosze!! Ugo! Chwila... kim jest Ugo? Niby wiem, ale nie...

W tle słyszałem walenie w drzwi i wołanie oraz groźby wywalenia drzwi z zawiasów. Akurat teraz moje ciało zaczęło świecić. Nie miałem już prześcieradeł zamiast ubrań tylko moje normalne ciuchy. Ciesząc się wreszcie moją odmianą zaczęły mi się trząść nogi. Z oczu zaczęła wypływać dziwna maź. Spływała po policzkach zostawiając za sobą ślady. Nabrałem troszkę na palce i spojrzałem. Dokładniej mówiąc była to krew. W ustach również poczułem metaliczny smak krwii. Rozrywający ból rozlał się po mojej klatce piersiowej jak i głowie oraz oczach. Poczułem nagłe zmęczenie, a przed oczami zaczęły tańczyć mi mroczki. Ostatnie co pamiętam to wywarzanie drzwi i osoby wywołujące moje imię. Teraz dryfuję w ciemności i ponownie w samotności... czy jest tu kto?

Pomocy!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top