I

To już dzisiaj. Dzień zostania geninem Wioski Liścia. Przez całą noc nie mogłem zmrużyć oka. Myślałem... Dużo myślałem... Kim tak naprawdę jestem? Człowiekiem? Dzieckiem Hokage? Demonem? Dlaczego ludzie od zawsze mnie odpychają? Przecież nikogo nie skrzywdziłem... 

~Wybacz Gaki... to przeze mnie.

~Nie... Nie, Kurama. To przez głupotę ludzką. Większość nie potrafi i nie będzie potrafiła zrozumieć tego co MY czujemy.

~Hai. Dobra Naru. Czas wstać. Nie patrz się tak ślepo w ten sufit...

~Masz racje..  czas wstać! 

Po krótkiej chwili leżenia zwlekłem się jakoś z łóżka i podszedłem do szafki stojącej przy oknie. Otwarłem szufladę i od razu rzucił mi się w oczy pomarańczowy dres. Wziąłem go do rąk i chwilę pomyślałem... W końcu rzuciłem to do kąta i wyciągnąłem z pod spodu czerwone spodnie, czerwono-czarną bluzę, w której były zawinięte moje dwie wcześniejsze opaski wiosek: Wiru i Gwiazdy... Z przyszykowanymi ubraniami, zacząłem kierować się w stronę łazienki. Wchodząc pierwsze co rzuciło mi się w oczy to... Schodząca farba. Tak. Temu mieszkaniu przydałby się remont. Odłożyłem rzeczy na bok i się rozebrałem wchodząc po chwili pod prysznic.

Tak sobie teraz myśląc, to ten cały czas Kurama nauczał mnie różnych sztuk pieczętujących klanu Uzumakich, z których pochodziła moja mama, jak i różnych jutsu ognia, wody i wiatru. Potrafię również chodzić po wodzie jak i wchodzić na drzewa bez pomocy rąk. Gdyby nie on, moje życie byłoby pewnie nudne, a ja miałbym pewnie problemy z opanowaniem swojej chakry.

Po wykonaniu porannych toaletowych czynności ubrałem się i po chwili udałem się w stronę kuchni. Może z mojej prawdziwej natury jestem gburem i tylko przy ludziach zachowuję się jak skończony kretyn w pomarańczowym dresie to tak naprawdę lubię RAMENN!! TAK!! To chyba jedno z nielicznych słów, które kocham. A co do mojego zachowania to... Tylko Iruka-sensei zasługuje na moją dobroć. Jako jedyny mnie... nie... Nas zaakceptował.

~Powinieneś się już zbierać szczeniaku.

~Ojć... Zaraz się spóźnię!

Ubrałem buty i najszybciej jak umiałem wybiegłem z domu kierując się w stronę szkoły. Chciałem być pierwszy w klasie, więc nie mogłem się spóźnić. Wbiegłem do klasy. Na szczęście nikogo tam nie było. Usiadłem w ostatniej ławce pod oknem i czekałem. Parę chwil później do klasy zaczęło wchodzić coraz to więcej uczniów. Czułem ich ciekawskie spojrzenia na sobie. Nie powiem... nie było to przyjemne. A już w szczególności, gdy klasowy laluś usiadł obok mnie przyglądając się. Mam nadzieję, że później sobie pójdzie. Czekaliśmy jeszcze chwilę gdy w końcu nauczyciel wszedł do klasy. Rozejrzał się po klasie i jego zaskoczony wzrok zatrzymał się na mnie. Moje oczy momentalnie stały się krwisto czerwone.. ostatnio coś się dzieje z chakrą kyuubiego i nad nią w pełni nie panuję. Odwróciłem wzrok... Nie potrafię spojrzeć mu w oczy. Nie po tym co zaplanowałem. Po tym co zamierzam zrobić. Spuścił smutne spojrzenie... Wzrok ciekawskich też opuścił moją osobę.

-Ehem.. A więc tak.. Dzisiaj odbędzie się egzamin na genina! Test pisemny poszedł wszystkim dobrze. Egzamin praktyczny składa się z trzech etapów. Taijutsu, ninjutsu i genjutsu.

Po klasie przeszły jęki niezadowolenia. Ja natomiast się uśmiechnąłem. Ale sekundę później się opamiętałem i przybrałem obojętny wyraz twarzy. Opuściłem wzrok przejeżdżając nim po klasie. Kiedy natrafiłem na wzrok Uchihy on momentalnie się odwrócił. Przyglądał mi się... Nadal.

Uczniowie zaczęli być kolejno wywoływani. Hyuuga, Nara, Inuzuka, Yamanaka i inni. W końcu wywołano Uchihę. Byłem ciekaw jak pójdzie temu egoiście. Po 15 minutach wyszedł z opaską w ręku. Wokół niego zaczęło się robić zbiorowisko, a jego psycho-fanki słychać było chyba na drugim końcu Konohy. Iruka starał się przekrzyczeć wrzeszczący tłum i dzięki mojemu wyostrzonemu słuchowi usłyszałem nazwisko. Teraz kolej na mnie. Wstałem z miejsca i momentalnie wrzaski ucichły. Włożyłem ręce do kieszeni spodni i powolnym krokiem kierowałem się w stronę wejścia na salę testów. Uczniowie rozstąpili się aby zrobić mi przejście.

-Powodzenia kretynie.-odezwał się Uchiha.

Spojrzałem na niego znów dzikimi oczami. Ten wzdrygnął się i odsunął się kilka kroków w tył tak jak reszta klasy prócz Schikamaru. Obróciłem się na pięcie i wszedłem za Iruką do sali. Słyszałem jeszcze tylko szept Senseia mówiącego "Powodzenia". Uśmiechnął się i wyszedł. Ja sam natomiast stanąłem na środku sali. Odetchnąłem parę razy. I spojrzałem na Hokage. Uśmiechnął się do mnie ciepło i spojrzał w papiery leżące na jego biurku.

-Naruto Uzumaki.. zaczniemy od czegoś prostego dobrze? Ninjutsu. Stwórz proszę klona.

Kiwnąłem głową i ułożyłem pieczęć. Powiedziałem coś przez co twarze komisji zbladły: "Kage Bunshin no Jutsu!". Cała sala zapełniła się... mną. i to nie był klon-iluzja, tylko najprawdziwsze ciało. 

-Zrobił bym więcej, ale nie ma miejsca...-wzruszyłem ramionami niby obojętnie.

-N-Naruto... Jak.. Gdzie się tego nauczyłeś?-spytał się trzeci z najprawdziwszym szokiem.

-Przykro mi, ale nie mogę powiedzieć.

-Mmm... Rozumiem...-przyjrzał mi się uważnie-A ile mniej więcej możesz ich stworzyć?-dopytywał się gdy klony zniknęły.

-Coś koło 2 tysięcy.. ale jak będę ciężej trenować to może uda mi się przekroczyć 5.

Na początku nie chcieli mi uwierzyć, ale po chwili Trzeci uśmiechnął się i pokiwał głową. Inni egzaminatorzy patrzyli zaś na mnie z rozwartymi ustami. Jounin z białymi włosami coś wymamrotał i podał mi opaskę. Tak po prostu, bez przechodzenia kolejnych etapów. Odwróciłem się i wyszedłem na korytarz. Tam ściągnąłem płaszcz i zawiązałem trzecią opaskę na ręce. Teraz całe lewe przedramię miałem zajęte przez ochraniacze. Stałem przed klasą. Przez drzwi słyszałem śmiechy osób będące w środku. Na pewno jak wejdę, wszystko ucichnie... Stałem tak wpatrując się w drzwi.

-Nie wejdziesz?-usłyszałem głos za sobą.

Odwróciłem się i zobaczyłem przed sobą tamtego Jounina wraz z Iruką. Spuściłem głowę. Chciało mi się płakać. Chciałem się przed kimś otworzyć... ale... nie umiałem... Szczerze przyznam, że się bałem.

-Hej.. młody tylko się tutaj teraz nie rozklejaj..-powiedział białowłosy-Jestem Hatake Kakashi.-wyciągnął w jego stronę rękę.

Zaskoczony zachowaniem Jounina zawahałem się, ale po chwili odwzajemniłem uścisk przedstawiając się "Uzumaki-Namikaze Naruto". Popatrzył na mnie zaskoczony, ale nic nie powiedział. Po chwili rzekł tylko "do zobaczenia" i zniknął w chmurze białego dymu. Iruka zaś nie przestawał na mnie patrzeć z zaskoczeniem w oczach. Czy to przez nazwisko mojego ojca? chyba... Uśmiechnąłem się i wszedłem do klasy. Tak jak się spodziewałem śmiechy ucichły i było tylko słychać szepty i rozmowy na temat moich ochraniaczy. Iruka staną na środku klasy i wezwał osoby z najlepszymi wynikami.

-Proszę na środek: Hinata Hyuuga, Shikamaru Nara, Shino Aburame, Sasuke Uchiha i Naruto Uzumaki-Ni-przerwał widząc jak kręce głową. Parę oczu spojrzało na mnie, ale szybko sobie odpuścili.

Wszystkie wyczytane osoby wyszły na środek. Gdy Uchiha wstał nie dało się nie usłyszeć wiwatów na jego cześć.

-Teraz wybiorę Ucznia z najlepszym wynikiem i wręczę pozwolenie od samego Hokage, by ta osoba mogła uczestniczyć w najbliższych zawodach, które mają się odbyć w wiosce gwiazdy. A więc najlepszy, z najlepszym wynikiem to..-przerwał. Uchiha już zaczął się uśmiechać i wystawił nogę, wyjść z szeregu-...Naruto Uzumaki.

Wszyscy oszołomieni, nie wiedzieli co powiedzieć. Ja jedynie wystąpiłem do przodu i przyjąłem pozwolenie, ale i tak go nie użyję. Po chwili wszyscy już wrócili na swoje miejsca. Oprócz Sasuke. On sobie poszedł do przodu warcząc coś pod nosem. Zostałem sam w ławce.

-Teraz wyczytam składy drużyn, które Hokage zdążył już ustalić. A więc...

Wyłączyłem się. Po co mam słuchać innych drużyn? Poczekam sobie spokojnie na swoją. W tym czasie bawiłem się czterema płomyczkami na palcach. Niektórzy mi się przyglądali, niektórzy uśmiechali. I... to właśnie było dziwne. Dla mnie. Głównie się na mnie patrzyła Hinata Hyuuga. Kuzynka Nenjiego. Spojrzałem na nią i się spłoszyłem... ponieważ prawie zawsze puste miejsce obok mnie zajmowała właśnie ona. Siedziała obok mnie uśmiechając się i oglądając płomyki. Co poniektórzy przyglądali się nam w strachu. Jakby myśleli, że ją pożrę. Wziąłem jej dłoń, na co ona się zarumieniła. Położyłem na jej dłoń jeden z płomyków. Dziewczyna przestraszyła się, ale gdy zauważyła, że ogień nic jej nie robi uspokoiła się. Uśmiechnęła się do mnie na co ja odwzajemniłem gest. Znów czułem na sobie zaskoczone spojrzenia, ale nie tak wielu osób, gdyż większość wyszła znając już swoją drużynę, miejsce i godzinę spotkania. Gdy Hinata usłyszała swoje imię uśmiechnęła się do mnie na pożegnanie i wyszła. Zaś mój płomyk zgasł. Wreszcie usłyszałem moją drużynę. Powiem tyle... To są przecież jakieś żarty prawda?

-Drużyna 7: Sakura Haruno, Sasuke Uchiha i Naruto Uzumaki. Mistrz: Kakashi Hatake. Spotkanie: Dach Akademii. Godzina: 9:00 jutro.

Świetnie... Drużyna z gburowatym lalusiem, który zachowuje się jak rozpieszczona nastolatka, która nie dostała biletu na koncert Bibera i różowa wata cukrowa, której gęba się nie zamyka, bo najpierw musi opowiedzieć jakże ciekawą historię jej życia towarzyskiego i osobistego... Przynajmniej naszym Mistrzem jest Hatake. No... będzie się działo. Wyszliśmy ze szkoły. Każdy się rozdzielił i poszedł w własną stronę. Na szczęście. Nagle usłyszałem jak, ktoś podchodzi blisko mnie. Tego kogoś oddech zrobił się szybszy, jakby zaczynał płakać.

-Naruto..?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top