[03] Jiraiya & Tsunade - Mędrcy kochają sake

Midori, córka właściciela hałaśliwej knajpki na obrzeżach Konohy, nie lubiła swojej pracy. Podawanie alkoholu i przekąsek ociekających wczorajszym tłuszczem nigdy nie było szczytem jej marzeń. Pragnęła zwiedzać świat i ratować życia — marzyła o zastaniu shinobi. Życie jednak miało wobec niej zupełnie inne plany. Szybko okazało się, że predyspozycje do bycia ninja zgubiła gdzieś w kołysce między jednym pampersem a drugim. Utknęła więc w barze ojca, nie mając innego pomysłu na życie. Z niezadowoloną miną co wieczór roznosiła gorzkie zapomnienie w postaci pełnych po brzegi butelek alkoholu. Przewróciła oczami, mijając śpiącego na stole ninja. Przychodził tu tak często, że zdawało się, iż nie miał domu. Skrzywiwszy się z niesmakiem, rozsunęła cienkie shōji.

Zaleciało sake.

Serce zabiło jej szybciej, a dłonie zaczęły się pocić. Bez słowa ustawiła pełną butelkę na niskim stoliku. Zabrała puste naczynia, starając się pozostać niezauważoną. Nie śmiała nawet unieść wzroku. Starała się nie słuchać i nie wydawać żadnych dźwięków poza głośnym biciem serca.

Senju Tsunade, piąta Hokage Wioski Ukrytej w Liściach, siedziała na jasnej tatami z rękoma założonymi na obfitych piersiach. Już z daleka można było wyczuć jej niezadowolenie. O ile szanowna Hokage znana była ze swojego zamiłowania do hulaszczego trybu życia, o tyle była to jej pierwsza wizyta w Houshin. Midori (podobnie jak jej ojciec) miała nadzieję, że pierwsza wizyta będzie też ostatnią. Według relacji naocznych świadków, nie zawsze trzeźwych i uczciwych, legendarna kunoichi zostawiała po sobie długi lub zgliszcza, nierzadko jedno i drugie. Nie wróżyło to dobrze dla, i tak podupadającej, Houshin.

Hokage nie była sama. Białowłosy mężczyzna, który bezczelnie dobierał się do Midori wczorajszego dnia, leżał na tatami po drugiej stronie stolika. Popalał długą fajkę, a wokół niego unosił się odurzający zapach ziół. Hokage mierzyła towarzysza surowym spojrzeniem.

— Czy nie zakazałam ci wzorowania na mnie swoich postaci?

— Hm, czyli jednak czytasz moje książki.

— Nie czytam — prychnęła w odpowiedzi. — Zbereźnik Hatake nie potrafi utrzymać języka za zębami kiedy chodzi o pornografię, z której jesteś tak szalenie dumny, Jiraiya.

Mężczyzna podniósł się do pozycji półleżącej, gdy Midori opuszczała strefę dla szalenie ważnych klientów.

— To nie pornografia... to sztuka — obruszył się.

— Sztuka... nie ośmieszaj się.

Tsunade nalała świeżej sake do czarek. Pochyliła się do przodu, a jej piersi zafalowały zmysłowo. Jiraiya zmrużył powieki, uwieczniając ten widok w pamięci. Tak bardzo pasował do jego nowej powieści. Na prochy wszystkich Kage! Pasował do każdej z jego historii!

— Przestań gapić się na moje piersi.

— Wybacz, hipnotyzują lepiej niż niejedno genjutsu. Człowiek po prostu nie potrafi nie patrzeć. — Uśmiechnął się niemal rozbrajająco. Tsunade, choć bardzo chciała w tym momencie poczuć się urażona i wyjść, nie potrafiła. — To o czym rozmawialiśmy?

— O twojej pornografii.

— Sztuce — poprawił ją.

—Sztuka czemuś służy, Jiraiya. Twoje książki mogą jedynie służyć samotnym mężczyznom...

— Niech mnie piaski Kraju Wiatru pochłoną, jeżeli moja sztuka kiedykolwiek będzie służyć jakimś wyższym celom. To obelga sama w sobie. — Tsunade przewróciła oczami, wypijając sake. — Sztuka służy przyjemności.

— Zapewne niejeden mąż zaznał przyjemności, czytając te obsceniczne sceny, którymi wypychasz swoją sztukę.

— Skąd wiesz, że są obsceniczne? Chyba jednak mnie czytasz, szanowna Hokage — zaśmiał się, a Tsunade zmieliła w ustach przekleństwo. — Bardzo mi to schlebia.

Podał jej fajkę, na którą chwilę temu nabił świeżą porcję ziół. Przyjęła ją chętnie i zaciągnęła się głęboko, przymykając powieki. Gorzki posmak rozszedł się na jej podniebieniu.

— Nie przyszłam tu dla dysput literackich, Jiraiya.

Mężczyzna zaśmiał się serdecznie. Spoważniał nagle, usiadł dumnie i prosto, po czym spojrzał blondynce w oczy. Nie po raz pierwszy w życiu zdał sobie sprawę z tego, że siedzi przed nim kobieta szalenie piękna. Problem tkwił w tym, że żeby to piękno dostrzec, należało najpierw oderwać wzrok od jej piersi, co nie przychodziło mu łatwo.

— Nie spodziewałbym się po tobie niczego innego, Tsunade. — Ukłonił się z szacunkiem.

— Mam dla ciebie informacje i misję. Wiem, że planowałeś kolejną podróż, ale to sprawa niecierpiąca zwłoki. Chodzi o Akatsuki.

— Zamieniam się w słuch, Hokage-sama.

Nagle przestali być serdecznymi przyjaciółmi, których łączyły lata wspólnej walki, radości i rozpaczy. Oboje jednak cieszyli się z tej krótkiej chwili pełnej beztroski spowitej zapachem sake, zagłuszanej dźwiękiem perlistego śmiechu i kąśliwych uwag. Z tego, że pomimo upływu lat nie zapomnieli, jak być dla siebie przyjaciółmi.


* Houshin - roztargnienie, nieuwaga, zapomnienie, spokój sumienia, spokój duszy  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top