1. Pierwsze spotkanie
Jak ją poznał i co o niej pomyślał.
Sasuke
Sora razem z Naruto szła na umówiony trening. Po krótkiej wędrówce dotarli do niewielkiej polany, gdzie czekali już na nich Sasuke i Sakura.
Sora oraz Uchiha zmierzyli się zimnymi spojrzeniami. Do tej pory dziewczyna widziała go tylko w akademi i nie zamieniła z nim ani słowa, mimo to zdążyła go znienawidzić za jego arogancki charakter.
Naruto szybko zareagował, by rozluźnić atmosferę pomiędzy tą dwójką.
–Sora-chan, może zaczniemy trening?
Dziewczyna oparła ręce na biodrach, spuściła lekko głowę i z pod grzywki, spojrzała kpiąco na Uchihe, uśmiechając się wrednie.
–Niech będzie. Załatwimy to szybko, a potem przejdziemy do prawdziwego treningu.
–Nie moge się doczekać aż zetrę ci ten uśmieszek z twarzy– odparł Uchiha.
Ustawili się na przeciw siebie i stanęli w pozycji bojowej. Sora wyciągnęła z kabury kunai i uprzedziła blondyna.
–Naruto, zajmij się Sakurą. Sasuke jest mój, jasne?
Aura wokół fioletowowłosej była wręcz mordercza, a jej wzrok był skupiony tylko i wyłącznie na czarnowłosym. Już dawno chciała mu pokazać kto tu jest lepszy, a teraz ma szansę.
Naruto poczuł dreszcze. Przełknął ciężko ślinę –Jesteś przerażająca, dattebayo.
Na znak Sakury cała czwórka ruszyła. Naruto zajął się różowowłosą, a Sora ruszyła na Sasuke. Ich kunai'e skrzyżowały się z głośnym trzaskiem.
–Myślisz, że jesteś w stanie mnie pokonać?– zadrwił Uchiha.
–Zaraz sam się przekonasz.
Dziewczyna wolną ręką zamachnęła się na chłopaka. Sasuke uruchomił sharingana i w ostatniej chwili uniknął ciosu. Sora rozpoczęła serię szybkich ataków, które czarnowłosy raz po raz parował lub ich unikał. W końcu dziewczynie udało się przełamać obronę chłopaka i pomimo gardy, Sasuke poleciał dobre kilka metrów przez solidny kopniak fioletowowłosej.
–No co jest Sasuke?! Tylko na tyle stać klan Uchiha?!– krzyknęła, prowokując chłopaka.
Czarnowłosy wykonał pieczęcie i już po chwili biegł na Sorę z naładowanym Chidori. Zatrzymał się w ostatniej chwili, gdy usłyszał krzyk Sakury. Sasuke zorientował się, że to ją mógł przez przypadek zaatakować, gdyż stała w miejscu, w którym przed momentem stała Sora.
–Teraz Naruto!
Fioletowowłosa i blondyn jednocześnie rzucili się na swoich przeciwników. Przygniotli ich do ziemi i przyłożyli im kunai'e do szyji, dysząc ciężko po trudnej walce. Wygrali. Zaskoczony Sasuke otworzył oczy i wyszeptał.
–Genjutsu? Kiedy ty?
–Nawet się nie zorientowałeś? Jednak nie jesteś taki niesamowity jak wszyscy mówią.
Sasuke prychnął pod nosem. Przegrana z dziewczyną była dla niego ogromnym ciosem prosto w jego dumę.
–Następnym razem cię pokonam.
–Powodzenia życzę.
–Cholera! Dałem się zaskoczyć. Następnym razem to ja wygram. Ale trzeba jej przyznać, że walczyć całkiem nieźle potrafi.
Itachi
Aiko roztrzaskała swój budzik, który od kilku minut brzęczał niemiłosiernie. Wciąż opatulona ciepłą kołderką usiadła na łóżku i sięgnęła do stolika nocnego po swój notes. Przetarła oczy i zaczęła czytać jej listę zadań.
–Zrobić pranie. Nuda. Sprawdzić kartkówki. Zbyt upierdliwe. Oddać ubrania pani Mikoto. To mogę zrobić.
Kobieta powoli wstała z łóżka i poszła się ogarnąć. Kilka chwil później była gotowa. Wzięła siatkę z uszytymi ubraniami w środku i ruszyła w stronę dzielnicy Uchiha. Po dosyć długiej wędrówce doszła do celu swej podróży. Zapukała. Drzwi otworzył jej przystojny mężczyzna o czarnych, długich, luźno spiętych z tyłu włosach i pięknych, czarnych oczach.
–Tak? W czym mogę pomóc?
–Dzień dobry. Nazywam się Uzumaki Aiko i przyniosłam ubrania dla pani Mikoto– odpowiedziała z uśmiechem czerwonowłosa, pokazując mu siatkę z ubraniami.
–A.. tak....– czarnowłosy jakby się zmieszał –Mama coś wspominała.... Może wejdziesz na herbatę?
–Z miłą chęcią.
Kobieta weszła do środka. Mężczyzna zaprowadził ją do jadalni połączonej z kuchnią i zaczął zaparzać wodę na herbatę. Aiko usiadła przy niskim stoliku i wyjęła ubrania z siatki.
–Część ubrań jest dla ciebie, prawda? Chciałabym, żebyś je przymierzył zanim zapłacisz. Chcę mieć pewność, że pasują. Jak masz na imię?
–Itachi.
–Miło poznać– czerwonowłosa obdarzyła go pięknym uśmiechem.
Itachi podał dziewczynie kubek gorącej herbaty. Wziął kilka ubrań i poszedł do pokoju obok je przymierzyć. Gdy sprawdzili wszystkie jego ubrania i stwierdzili, że pasują, rozpoczęli miłą pogawędkę przy herbacie, która trwała dosyć długo. Pomimo bardzo przyjaznej atmosfery Aiko musiała wracać. W końcu kartkówki same się nie napiszą. Itachi jak na gentlemana przystało zaproponował, że ją odprowadzi. Jak chciał tak zrobił. Gdy doszli do jej domu dziewczyna wzięła swoją należność i na pożegnanie przytuliła łasicę.
–Szkoda, że nie została na dłużej. Tak miło nam się rozmawiało. Może poproszę ją o przysługę dla pretekstu, żeby się spotkać.
Neji
Hikaru razem z Hinatą ćwiczyły techniki klanu Hyūga. Raz po raz próbowały trafić w swoje tenketsu. Hinata miała tę przewagę, że posiada byakugan'a w przeciwieństwie do Hikaru. Nie zauważyły, że z daleka przyglądał im się pewien długowłosy brunet i ocenia ich walkę. Gdy dziewczyny skończyły sparring, usiadły na tarasie i obserwowały zachód słońca. Były wykończone.
–Jesteś coraz lepsza Hikaru-chan. Aż ci zazdroszcze. Chciałabym być jak ty albo brat Neji– powiedziała smutno Hinatka.
–Co ty gadasz Hinacia?! Jesteś genialna tak jak ja! W końcu razem ciężko ćwiczymy!– poklepała ją po ramieniu, próbując poprawić humor przyjaciółce.
–Ja... Dziękuje.
Białowłosa popatrzyła w niebo lekko odchylając głowę –No to kiedy poznam tego twojego brata aka kuzyna? Słyszałam, że jest bardzo przystojny– zapytała, rozmażając się.
Hikaru już dawno chciała go poznać ale dziwnym trafem nigdy do spotkania nie doszło.
–Miło mi to słyszeć.
Hikaru gwałtownie się odwróciła. Za nią stał nie kto inny jak Neji we własnej osobie. Na jego twarzy było widać lekki uśmieszek.
–Och, ty musisz być Neji. Rany boskie, wyglądasz jak anioł! – zachwyciła się, wzięła jego rękę i energicznie nią potrząsnęła –Jestem Hikaru, twoja przyszła żona– oznajmiła radośnie, przerażając tym chłopaka –No przecież żartuje– puściła jego dłoń i zaśmiała się nerwowo.
–I dzięki Bogu za to– odparł cicho, z ulgą Hyūga.
–Eto... –Hinata nieśmiało się wtrąciła –Ja może... zostawię was samych.
Dziewczyna szybko wstała i uciekła o mało co nie potykając się, zostawiając białowłosą sam na sam z Neji'm.
–Hinatka, czekaj! No i poszła sobie. To co, Neji? Może się poznamy?– zaproponowała.
Dziewczyna nie czekając na odpowiedź zaczęła o sobie opowiadać i jednocześnie zasypywać chłopaka pytaniami, na które nie mógł nawet odpowiedzieć. Mógł tylko siedzieć i słuchać. Tak im minęło kilka godzin. Gdy Neji w końcu się od dziewczyny uwolnił odetchnął z ulgą. Białowłosa wykończyła go psychicznie.
–Nareszcie. Jak Hinata-sama z nią wytrzymuje? Jest strasznie gadatliwa i co to miało być? "Jestem twoją przyszłą żoną" Mam nadzieje, że nie mówiła na serio.
Kakashi
Arisu szła razem z Gai'em na spotkanie z jego przyjacielem/rywalem, Kakashi'm. W duchu zastanawiała się jakim cudem jeszcze z Gai'em nie zerwała i na dodatek ma z nim dzieci. Według niej mężczyzna wyglądał jak jakiś kibic sportowy w stroju ściśniętego ogórka i jeszcze ta jego "siła młodości". Doszli do parku, w którym nikogo nie było. Przeczekali cierpliwie niecałą godzinę mimo, że kobieta nie lubiła czekać. W końcu siwowłosy mężczyzna łaskawie pojawił się przed nimi z nosem w swojej ulubionej, zboczonej książce.
–Wybaczcie mi spóźnienie. Zgubiłem się na drodze życia.
–Kakashi! Jak śmiesz się spóźniać i marnować czas mojego pięknego kwiatu lotosu, Arisu?!
Siwowłosy spojrzał na kobietę. Pomimo jego maski, można było zobaczyć przepraszający, łagodny uśmiech. Podszedł do niej, chwycił jej dłoń i delikatnie złożył na nim pocałunek przez maskę.
–Pani wybaczy.
Podczas gdy Gai ochrzaniał Kakashi'ego za całowanie jego dziewczyny, Arisu zachwycała się siwowłosym. Po głowie chodziło jej tylko jedno słowo, "Idealny". Pierwszy raz spotkała kogoś takiego. Szarmanckiego i tajemniczego.
Kakashi szybko pozbył się natręta, stosując technikę "Tysiąca lat bólu". Wyciągnął w kierunku kobiety ramię, które pochwyciła i razem postanowili przejść się po parku.
–Współczuje chłopaka. Jest dosyć.... nieokrzesany.
–To prawda. Ale da się z nim wytrzymać... Jakoś.
–Jesteś naprawdę wytrzymałą kobietą.
Chwilę tak rozmawiali, podziwiając park. Okazało się, że mają ze sobą dużo wspólnego. Na przykład oboje lubią "Icha, Icha", czyli książkę, którą wciąż czyta Kakashi. Niestety, Arisu nie mogła dłużej zostać z Kakashi'm. Ktoś musi odebrać dzieci od opiekunki, a tym kimś na pewno nie będzie Gai.
–Bardzo sympatyczna i radosna kobieta. Mamy ze sobą tak wiele wspólnego– westchnął ciężko –Głupi to jednak ma szczęście.
Gaara
Ayano właśnie wyszła z gabinetu Hokage. Dostała bardzo ważną misję, a mianowicie pomoc w ochranianiu samego Kazekage. Ma to na celu wzmocnienie przyjaźni pomiędzy Konohą a Suną.
Blondynka spakowała tylko najpotrzebniejsze rzeczy i od razu ruszyła do celu swojej podróży. Droga zajęła jej całe trzy dni. Uporała się z kontrolą przez piaskowych shinobi i udała się w kierunku biura Kazekage. Zapukała i nie czekając na odpowiedź od razu weszła do środka. Blondynka z wachlarzem oraz młody czerwonowłosy chłopak skierowali swe pytające spojrzenia ku niej.
Ayano zdziwiła się, że tak młoda osoba została głową wioski, lecz jej twarz nie wyrażała żadnych emocji.
–Kazekage-sama– dziewczyna ukłoniła się nisko –Nazywam się Ayano. Przysłała mnie Konoha do pańskiej ochrony– krótko i zwięźle przedstawiła się.
–Temari, dokończymy później.
Zielonooka kiwnęła głową i wyszła z biura. Chłopak i blondynka przyjrzeli się sobie uważnie. Raczej nie tak sobie wyobrażali siebie nawzajem. Czerwonowłosy wstał i podszedł do dziewczyny.
–Więc jesteś moim nowym ochroniarzem przysłanym z Konohy?– dziewczyna kiwnęła głową –Jestem pustynny Gaara. Chodź za mną, przejdziemy się. Trzeba pokazać ci wioskę.
Dziewczyna posłusznie poszła za Gaarą, nie wypowiadając ani słowa. Chłopak pokazał jej najważniejsze miejsca w wiosce i opowiadał na czym dokładnie ma polegać praca Ayano. Głównie na jego ochronie ale chłopak sobie zażyczył również, żeby dotrzymywała mu poprostu towarzystwa.
–Możesz mi coś opowiedzieć o sobie? Jesteś strasznie małomówna– stwierdził chłopak, przyglądając się z ciekawością blondynce.
–Nie za to mi płacą– odparła sucho, przyglądając się treningowi młodych shinobi.
–Nie musisz mnie tak traktować tylko dlatego, że pełnię rolę Kazekage.
Dziewczyna nie odpowiedziała. Nadal wpatrywała się, starając się nie zwracać uwagi na czerwonowłosego.
Chłopak westchnął zrezygnowany. Miał cichą nadzieje, że choć jedna osoba z jego straży będzie w nim widziała kogoś innego niż przywódce wioski i sprawi, że nie będzie się czuł samotny.
W tej chwili usłyszeli cichy świst. Piasek Gaary samoistnie otoczył chłopaka z jednej strony, chcąc go chronić przed niebezpieczeństwem. Ayano chwyciła kunai, który nadleciał ze strony pola treningowego. Złapała go dosłownie kilka milimetrów przed piaskową tarczą. Piasek opadł, a Gaara wpatrywał się w blondynkę zaskoczony jej refleksem.
–Chodźmy w bezpieczniejsze miejsce.
Ayano odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie. Czerwonowłosy podążył za nią wciąż niedowierzając jej refleksowi.
–Niezbyt rozmowna ale ma w sobie coś tajemniczego co sprawia, że chcę ją poznać. Musi być znakomitą kunoichi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i tak to wyszło. Mam nadzieje, że się podobało :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top