3. Please don't leave.
Czekałem.
Szukałem cię w tłumie.
Ale nigdy się nie pojawiłeś.
Każdy dzień bez ciebie był utrapieniem. Jakbym wraz z nowym porankiem przeżywał to samo. Tęskniłem za tobą, ale bałem się zrobić cokolwiek, by znów znaleźć się w twoim życiu, chociażby przez chwilę.
Nasze drogi się rozeszły. Czułem się bezradny i nic nie mogłem na to poradzić.
~
Pochwyciłem gitarę ze stojaka i zacząłem chodzić po przebieralni, ćwicząc pewne utwory. Nuciłem przy tym pod nosem, dopóki ktoś mi w tym nie przerwał pukając i gwałtownie otwierając drzwi, na co zwróciłem uwagę.
- Możesz wejść już na scenę i tam poćwiczyć. Wszystko jest już gotowe, Niall - odezwał się pewien mężczyzna.
- Zostanę jeszcze trochę tutaj - odpowiedziałem posyłając mu słaby uśmiech, co odwzajemnił, zanim postanowił zostawić mnie samego. Nawet nie starał się mnie przekonać do pójścia za nim, jakby wiedział, że mój kolejny dzień nie należał do tych najlepszych i że i tak postawiłbym na swoim.
Ledwo usiadłem na kanapie, odłożywszy gitarę, a ktoś znów postanowił mnie uraczyć swoją obecnością. Ale tym razem był to ktoś inny.
- Ktoś chce z tobą porozmawiać. Ale przypominam, że koncert jest za godzinę, a ty jako jedyny nadal nic nie przećwiczyłeś - odezwała się kobieta i wtedy zamrugałem zdezorientowany. Rozejrzałem się szybko szukając jakiegokolwiek zegarka, lecz nic takiego nie znalazłem. Jakbym nie wierzył, że czas minął mi tak szybko.
- Naprawdę? - spytałem wstając, by podejść do drzwi, w których stała nieco starsza ode mnie osoba.
- Tak, Niall. Jesteś ostatnio strasznie rozkojarzony - zauważyła.
- Już idę - powiedziałem nie chcąc niczego przedłużać i wyszedłem z nią z pomieszczenia, aby pójść na scenę i wziąć się w garść, bo była na to odpowiednia pora.
*Harry's pov*
Szedłem wąskim korytarzem, rozglądając się na boki, aby znaleźć ciekawiącą mnie tabliczkę informującą o przebywaniu w danym pomieszczeniu odpowiedniej osoby.
Czy nadal o mnie pamiętasz?
Mój umysł był przejęty przez stres i strach, co odbiło się na moim ciele, gdyż dłonie zdecydowanie nie mogły zachować spokoju. Próbowałem to ukryć chowając je w kieszeniach marynarki, ale to było niczym w porównaniu do tego co wydarzyło się chwilę później.
Zobaczyłem szatyna w towarzystwie kobiety opuszczającego pokój, idącego w przeciwnym do mnie kierunku.
Szatyna, którego niegdyś farbowane na blond włosy mogłem bezkarnie przeczesywać dłonią każdego dnia, w którym się widzieliśmy. A było to dwa lata temu.
To byłeś ty.
Przystanąłem, nie wiedząc co mógłbym teraz zrobić. Na widok twojej osoby, o której od miesięcy chciałem zapomnieć, mimo że moje uczucia do ciebie nigdy nie wygasły, moje serce biło jak szalone. Miałem ochotę biec przed siebie i zatrzymać się w twoich ramionach, ale bałem się. Bałem się pogardy na twojej twarzy i odrzucenia, zupełnie tak jakbym był kolejną nic nieznaczącą, wyprowadzającą z równowagi osobą w twoim życiu.
On już cię nie kocha. Możesz o tym zapomnieć, Harry.
Ale nie mogłem. Nigdy nie zapomniałem.
*Niall's pov*
Uśmiech rozpromieniał się na mojej twarzy, gdy na scenie wykonywałem znane wszystkim moim fanom utwory. Byłem szczęśliwy, gdy miałem okazję występować.
Never knowing what you're thinking
I'm afraid that what we had is gone/Nie mając pojęcia, co o tym myślisz
Boję się, że to co mieliśmy już odeszło
Ale czy ktoś wiedział, że śpiewam o tobie?
Fani szaleli z radości i ekscytacji. Również się uśmiechałem, lecz przywołując nasze wspólne wspomnienia, miałem ochotę płakać. Za każdym razem.
Na szczęście nikt nigdy nie zauważył, że udaję.
I remember the magic, electricity/Pamiętam tą magię i ekscytację
Still a flicker of hope that you first gave to me/Iskrę nadziei, którą dałeś mi na początku
Please don't leave/Proszę, nie odchodź
Uśmiechnąłem się kończąc piosenkę, za co dostałem oklaski i okrzyki uznania.
I wtem zobaczyłem ciebie.
Przeciskałeś się przez tłum idąc pod scenę, co wywołało zamieszanie. Dziewczyny wokół ciebie krzyczały twoje imię, ale ty nadal patrzyłeś na mnie. Patrzyłeś ze łzami w oczach, uśmiechając się lekko, lecz szczerze. Nie odrywałeś ode mnie wzroku, aż nie trafiłeś do pierwszego rzędu.
Czując szybkie bicie serca, zrobiłem krok w twoją stronę. Ale to było na tyle. Bałem się zrobić cokolwiek.
Publiczność oraz zespół byli rozkojarzeni. Lecz nie tak bardzo jak ja, gdy usiadłeś na scenie, mimo upomnienia ochroniarza, któremu na twój widok pojawiło się rozpoznanie w oczach.
A gdy wstałeś, po pomieszczeniu rozległy się krzyki tak głośne, że wtedy zdałem sobie sprawę, że nigdy nie przeżyłem niczego podobnego.
- Harry - odezwałem się cicho podchodząc do ciebie i wtedy rozłożyłeś ramiona, by po chwili objąć mnie nimi tak mocno, jak nigdy wcześniej.
- Niall - szepnąłeś i wtedy do moich oczu zebrały się łzy, nad którymi szybko straciłem kontrolę.
Po dwóch latach staliśmy wtuleni w siebie na jednej scenie, co niegdyś bywało codziennością. Podczas wspólnego koncertowania takie sytuacje działy się dość często, ale nigdy nie były pełne bólu i szczęścia jednocześnie tak jak teraz.
Teraz miałem cię przy sobie ponownie, nie bojąc się o naszą przyszłość ani razu więcej, szczególnie gdy dałeś mi obietnicę, że już nigdy nie dopuścisz do naszego rozstania.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top