Prolog

Minęły już trzy lata od II Bitwy o Hogwart. Dużo się zmieniło w tym czasie.

Kingsley, który został nowym Ministrem Magii, w końcu zrobił porządek w Ministerstwie. Wydał dekret, przez który każdy pracownik ministerstwa, nawet sprzątaczka czy woźny, musieli się poddać sprawdzeniu przy fałszoskopie. Znaczyło to tyle, że ogromna liczba urzędników została na zawsze wygnana z Ministerstwa. Powody były różne. Od korupcji i defraudacji, po szpiegostwo i śmierciożerstwo.

Także, każdy nowy pracownik musiał się poddać takiej procedurze, która jest powtarzana, co sześć miesięcy.

Przynajmniej w końcu można wierzyć urzędnikom. Cóż, na pewno więcej niż do tej pory.

Potter to samo zrobił w Biurze Aurorów. Wielu aurorów, słysząc o podobnej selekcji przeszło na wcześniejsze emerytury, a reszta została zwolniona lub osądzona. W zależności od przewinienia.

Wielu ubolewa nad tym, że nie jest on Głównym Aurorem. Przez to, że ma 21 lat, nie może zostać oficjalnie Głównym Pieskiem. Za to Savage, który nim jest oficjalnie, to jeden z niewielu starszych aurorów, którzy się ostali, a ma na tyle wielki autorytet, że wspólnie z Potterem tworzą zgrany duet.

Przez dwa lata po śmierci Czarnego Pana trwały procesy. Zaczęto od złapanych jeszcze w Hogwarcie śmierciożerców. Potem sądzono nieuczciwych urzędników, a następnie Bliznowaty dostarczał przed Wizengamot zwolenników Voldemorta, którym udało się uciec z pola bitwy.

Jednakże dzięki Granger, która trafiła do Departamentu Przestrzegania Prawa, wszystkie procesy były nad wyraz uczciwe.

Ja także trafiłem przed sąd.

Mój proces był najdziwniejszym ze wszystkich. Przez długi czas był tematem numer 1.

Byłem oskarżony o próbę zabójstwa Dumbledora, pomoc w dostaniu się śmierciożerców do Hogwartu i narażenie nieletnich członków społeczeństwa czarodziejów, śmierciożerstwo, a także o dwanaście morderstw w czasie wojny i tyle samo podpaleń. Były to bardzo poważne oskarżenia, za które powinienem dostać, co najmniej dożywocie lub buziaka od dementora. U bukmacherów właśnie tak obstawiano: między jedną lub drugą opcją.

Jako jedyny z oskarżonych nie chciałem składać wyjaśnień. Nie chciałem sobie szczepić języka.

Pierwszą zaskakującą rzeczą w moim procesie było to, że Kingsley, już, jako minister, wstawił się za mną, wyjaśniając, że zostałem zmuszony pod groźbą śmierci do zdarzeń z szóstego roku mojej nauki w Hogwarcie. Drugą było to, że w środku rozprawy wdarła się na salę 2/3 Świętej Trójcy i chciała zeznawać na moją korzyść, za pomoc w moim Dworze. Nie wiem, jak Potter i Granger się dowiedzieli, że to ja powiadomiłem Zgredka, że są w niebezpieczeństwie.

Jednakże to nie przez to, mój proces był nurem 1 na ustach czarodziei.

Kiedy już Najwyższy Sędzia chciał wezwać do naradzenia się nad wyrokiem, porządek obrad znów został zakłócony. Na salę wszedł blady jak ściana strażnik ministerstwa i mówi, że duchy przyszły zeznawać w tej sprawie. Wtedy go wyśmiano, a reporterzy, którzy siedzieli na Sali, cieszyli się w duchu za genialny materiał. Ci to mieli radochę.

Lekko zirytowany Sędzia kazał ich wprowadzić, bo „i tak nic mnie już nie uratuje".

W Sali zawrzało jak w ulu, kiedy wprowadzono dwanaście osób, które zabiłem! I to całych, zdrowych i przede wszystkim żywych! Wtedy zaczęły się wielogodzinne tłumaczenia.

Jak to wracali do domu, zastając w nim mnie nad martwą tuszą świni, którą upodobniałem do niedoszłej ofiary. Szok, kiedy kazałam spakować najważniejsze rzeczy, wręczając bilet lotniczy na najbliższy lot do miejsca, o którym świat zapomniał. Jak wymogłem na nich, by zniknęli z czarodziejskiej społeczności i nikomu nie mówili, dlaczego i w jaki sposób żyją. Jak pomagali podpalać swoje domy. Co czuli, kiedy wystrzeliwałem Mroczny Znak nad zgliszczami dorobku ich życia.

W taki sposób zamiast pocałunku dementora, czy nawet dożywocia, dostałem tylko rok w zawieszeniu. Nie mogli mnie całkowicie uniewinnić. Najbardziej niezadowolony był właśnie Najwyższy Sędzia! Ten to bardzo chciał mnie zesłać do Azkabanu, ale nie mógł sprzeciwić się Ministrowi i Złotemu Trio. No, przynajmniej jego większości.

Właśnie przez to był to najbardziej zaskakujący proces. Nikt się nie spodziewał, że jestem zdolny do takich rzeczy. Podobno, kilka osób przez ten wyrok zbankrutowało. Dostałem przez to dużo pogróżek, w których chciano, bym zwrócił te pieniądze, ponieważ powonieniem gnić w Azkabanie.

Razem z matką odcięliśmy się od tamtego życia. Z wieloma osobami urwaliśmy kontakt. Nie chcieliśmy mieć z nimi nic wspólnego. Dzięki wiedzy np.: o Lestrangach i innych, o których mówił mojej mamie Lucjusz, nie zesłano do Azkabanu, tylko dali jej wyrok w zawieszeniu, tak jak mnie. Ujawniła, że była także pomocna, kiedy „zabijałem" oraz Snape'owi przy szpiegowaniu. Nie trzeba wspominać, że dzięki niej Potter żyje.

Lucjusz nie był zachwycony, kiedy dowiedział się na Sali Sądowej, że jego żona i syn przez cały czas byli niewierni wobec niego oraz ideologii, którą wyznawał. Wpadł w wielką furię i zaprzysiągł zemstę na nas. Ciekawe jak to zrobi zza Azkabańskich krat, gdzie będzie gnić do końca życia.

Na szczęście po procesie miałem czystką kartę, powiedzmy. Dostałem z mamą drugą szanse. Szansę na lepsze życie. Założyłem z moim najlepszym przyjacielem dobrze rokującą firmę produkującą przeróżne eliksiry na skalę masową. Nie chciałem mieszać się do polityki jak Lucjusz. Dużo pieniędzy przekazałem na pokrycie strat w Ministerstwie, Hogwarcie czy fundacji Granger wspomagających rodziny, które straciły bliskie osoby w wojnie.

Trzeba wszystko budować od nowa.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top