Rozdział 63

Po zatrzymaniu się na krótki posiłek wróciliśmy do auta. Zostało nam jeszcze ok godziny drogi, więc nie było źle. Dowiedziałam się, że Maura i jej obecny mąż, ojczym Nialla, wyjeżdzają jutro z samego rana.

- Nialler...- spojrzałam na nasze splecione razem palce a później na chłopaka.

- Hm?- spojrzał się na mnie, ale po chwili całkowicie był skupiony na drodze.

- A co jeśli oni mnie nie polubią?- zapytałam poważnie przejęta.

Bałam się, że mnie nie zaakceptują.

- Polubią cię. Na pewno.- uśmiechnął się- A nawet jeśli nie, to ja cię kocham i wali mnie ich zdanie.- zaśmiał się.

- Niall! To twoi rodzice.- powiedziałam.

- Nie. To moja mama i jej facet.- zacisnął dłoń na kierownicy.

- Już dobrze. Przepraszam.- gładziłam go po ręce, którą trzymałam.

- Okey...- mruknął- Nic nie zrobiłaś. Nie musisz przepraszać.

Byłam zmęczona ciągłą jazdą, więc oparłam się o szybę i próbowałam zasnąć.

Udało się dość szybko...

****
- Bella, Bella.- usłyszałam i niechętnie otworzyłam oczy.- Za chwilkę będziemy w Mullingar.

Mimowolnie się uśmiechnęłam.

- Patrz na drogę.- zaśmiałam się widząc, że blondyn wlepia we mnie swoje piękne niebieskie oczy.

Pokiwał głową, zabrał rękę z mojego uda i skupił się na drodze.

Po chwili zorientowałam się, że radio jest wyłączone.

- Dlaczego wyłączyłeś muzykę?

- Yyy śpiewałem sobie troszkę.- przyznał się.

On się wstydzi! Niall się rumieni!

- Akurat kiedy spałam? Serio...- udałam obrażoną.- Zaśpiewaj coś dla mnie, proszę.- spojrzałam w jego stronę.

- A co byś chciała?

- Coś wyjątkowego.- zaśmiałam się.

- No mam taką jedną... Napisałem ją dla ciebie.- mówił wolno przedłużając wyrazy.- Ale dawno.

-Proszę zaśpiewaj!

- No dobra...- mruknął- Tylko się nie śmiej.

- Niall, to było na poważnie? Śpiewasz jak anioł.- zapewniłam.

Chłopak wziął oddech i zaczął śpiewać:

- Counted all my mistakes and there’s only one
Standing out from the list of the things I’ve done
All the the rest of my crimes don’t come close
To the look on your face when I let you go
So I built you a house from a broken home
Then I wrote you a song with the words you spoke
It took me some time but I figured out
How to fix up a heart that I let down
Now I’m searching every lonely place
Every corner, calling out your name.
Trying to find you, but I just don’t know.
Where do broken hearts go?
Where do broken hearts go
Yeah the taste of your lips on the tip of my tongue,
Is at the top of the list of the things I want.
Mind is running in circles of you and me
Anyone in between is the enemy.

Blondyn śpiewał a ja nie wiedziałam jak się zachować. Nikt jeszcze nie zrobił dla mnie nic co mogłabym z tym porównać. To niesamowite uczucie, gdy wiesz, że te słowa były pisane z myślą o tobie.

- Dobra, starczy na dzisiaj.- zaśmiał się przerywając.

- Niall, to było cudowne!- złapałam go za rękę.

Irlandczyk rzucił mi krótkie spojrzenie i uśmiechnął się co od razu odwzajemniłam.

Kocham go tak bardzo, że nie wyobrażam sobie dalszego życia bez tego pozytywnego człowieka. Wiem, że jestem w stanie zrobić wszystko, żeby tylko się uśmiechnął. Nigdy się tak nie czułam...

Z zamyśleń wyrwał mnie jego głos.

- Zobacz! Jesteśmy na miejscu!- mówił pokazując jedną ręką na niebieski znak z napisem Welcome to Mullingar.

Po krótkiej chwili byliśmy już pod domem chłopaka.
Był to duży budynek z dwoma piętrami. Ładny biały kolor domku tworzył świetny kontrast z zielenią ogrodu.

- Jak tu ładnie.- powiedziałam przyjmując od Nialla małą walizkę, którą wyciągał z bagażnika. Sam wziął dwie duże i reklamówki z zakupami.- Daj. Mogę coś jeszcze wziąć.

- Nie ma takiej potrzeby.- zaśmiał się- Och... Zobaczyli nas.- powiedział wskazując na drzwi.
Stała w nich kobieta o blond włosach. Tuż za nią stał mężczyzna w tym samym wieku co ona.

- Niall!- krzyknęła pani i podeszła do nas. Przytuliła syna i całą uwagę zwróciła na mnie.- Och ty jesteś pewnie Isabella!- zamknęła mnie w szczelnym uścisku.

- Dobry wieczór.- powiedziałam uwzględniając późną godzinę i odwzajemniłam uścisk.

Widziałam jak Niall podaje rękę mężczyźnie.

Maura puściła mnie i razem z nią podeszliśmy do nich.

- Dobry wieczór.- uśmiechnęłam się ciepło i wyciągnęłam rękę do ojczyma blondyna.

Po przyniesieniu walizek do domu usiedliśmy przy kominku pijąc herbatę. Razem z Niallem jadłam jajecznice przygotowaną przez jego mamę.

- Dobrze kochani, my już idziemy.- powiedziała starsza blondynka i spojrzała na męża- bawcie się dobrze tylko nie idźcie za późno spać. My już się żegnamy bo wcześnie rano wyjeżdżamy. Miło było poznać.- powiedziała do mnie na co się uśmiechnęłam.

Gdy wychodzili z pokoju usłyszałam, że rozmawiają o mnie i Niallu. Zrobiło mi się cieplej na sercu, gdy usłyszałam, ż mnie polubiła. To miłe...

- I co było aż tak źle?- zapytał ze śmiechem blondyn.

- Ha. Ha. Nie moja wina, że stresowałam się przed poznaniem ich.- zaśmiałam się.

Chłopak pokręcił z rozbawieniem głową i poprawił się na fotelu.

- Jestem zmęczona... Możemy iść spać?- zapytałam mimowolnie ziewając.

- Jasne.

Wstaliśmy na równe nogi. Szłam za blondynem po schodach. Weszliśmy do niebieskiego pokoju. Stała w nim biała szafa i biurko oraz duże łóżko dla dwóch osób.

Uzgodniłam z chłopakiem kto pierwszy idzie do łazienki.
Oczywiście poprosiłam, żebym była przed nim.

Z walizki wyciągnęłam swoją piżamę i wyszłam do łazienki.

Po wzięciu gorącej, ale krótkiej, kąpieli wyszłam z wanny i umyłam zęby. Ubrałam na siebie białą koszulkę ze złotymi literkami i spodnie do kompletu. Na nogi wsunęłam szare kapcie i wróciłam do pokoju.

Na łóżku siedział wykąpany Niall i przeglądał telefon.

- Ale jak?- zapytałam zmieszana.
Przecież ja byłam w łazience!

- Kochanie myślisz, że mamy tu tylko jedną łazienkę?

Kochaniekochaniekochanie

- To po co było to całe wybieranie kto pierwszy?- dopytywałam.

- Lubię, gdy myślisz, że coś wygrałaś. Wtedy uśmiechasz się tak zwycięsko i przygryzasz wargę co jest mega seksi.- poruszył śmiesznie brwiami na co rzuciłam go swoją koszulką, którą trzymałam w rękach.

- Wolałbym być rzucany bielizną...- zaśmiał się blondyn. Zareagowałam tak samo i położyłam głowę na jego kolanach.

- Dzisiaj był tak męczący dzień...- mruknęłam.

- Dlatego musimy iść spać.- powiedział i musnął mnie w nos- Dobranoc.

- Dobranoc.- odpowiedziałam i położyłam się na poduszcze. Chłopak zrobił to samo.
Przytulił się do mnie i oboje zasnęliśmy.

******
I jak? Co myślicie?? Pamiętajcie, jeśli chcecie, żeby rozdział pojawił się szybciej zostawcie gwiazdkę i komentarz :* Przepraszam za błędy jeśli są i dziękuje za przeczytanie.
Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top