rozdział 6
Przez kilka minut odbierałyśmy sobie piłkę, tak długo aż się nie zmęczyłyśmy po 50 minutach obie padłyśmy na boisko, odebranie piłki wyszło niepowodzeniem dla żadnej z nas ha ha
- ha ha jeszcze dużo mi do ciebie brakuje Diana- Evi zaczęła mówić
- nie jestem pewna czy aż tak dużo haha -przez to, że grałyśmy zapomniałam ci powiedzieć kilku rzeczy xd -jakich?-zapytałam zaciekawiona
podniosłyśmy się z boiska i Evi zaczęła mówić
-no to tak po pierwsze Ashley trafiła do szpitala-zatrzymała się na chwilę- miała wypadek i jej stan jest krytyczny, po drugie człowiek, który to zrobił miał kiedyś coś wspólnego z Akademią Królewską, po trzecie gdy Ashley trafiła do szpitala, a miejsce, w którym miała wypadek zostało przeszukane, detektywi znaleźli tą kartkę-znowu na chwilę się zatrzymała- jest zaadresowana do ciebie- podała mi kartkę- i po czwarte dostałam informację, że ktoś próbuje nie dopuścić was do meczu z Zeusem...
-o KURWA- powiedziałam cicho do siebie, a moje ręce zaczęły się trząść, moja drużyna to zauważyła, jako pierwsi podbiegli do mnie Joe i David, widząc w jakim jestem stanie od razu mnie przytulili moje łzy leciały mi po policzkach
Droga, Diano
Tak jak mówiłem, dołącz do mnie albo inni też na tym ucierpią, to co powiedziałaś mi pierwszego dnia w Akademii było prawdą, sprawdziłem to wszystko się zgadzało oprócz przyjaciół, nie oprócz drużyny, która ci pomogła, prawda ? będę czekał o 19:00 nad rzeką, jeżeli chcesz jeszcze zobaczyć swoją małą siostrzyczkę lepiej tam przyjdź, będę czekał.
David pov
to co przeczytałem na kartce mnie zamurowało, to był istny koszmar, jestem pewien, że to wszystko jest sprawką Rey'a Dark'a, to dotyczy całej naszej drużyny, a w szczególności naszego kapitana, muszę porozmawiać z Jude'm później może on coś będzie wiedział...
Joe pov
ta osoba musiała być bardzo ważna dla Diany, chyba Diana jest w tej chwili roztrzęsiona nie może grać jutro w takim stanie ale na pewno będzie chciała zagrać
Evi pov
-Diana, to co teraz zrobimy ?Rey grozi że inni ucierpią i dodatkowo jeszcze jest w stanie zabić własną córkę, nienawidzę tego człowieka, to taka szmata jebana... -wiem co zrobię- Diana wyrwała się z uścisku chłopaków, jej włosy zmieniły kolor na czarny, a oczy na krwisto czerwony-po prostu zrobię tak jak mówiłam moi przyjaciele byli fałszywi dlaczego mam was ratować Evi ? PRZECIEŻ TO wasza wina, że oni nie żyją zapomniałaś ?
-już ci to mówiłam my nie mogliśmy wtedy nic zrobić! proszę, wiem, to nie wybaczalne, że byliśmy tak samolubni ale jednak cały czas staraliśmy się ci pomóc, znamy swoje winy, więc dlaczego nam nie przebaczysz ? Proszę Diana my nic nie mogliśmy wtedy zrobić- zacisłam pięści i popatrzyłam z bólem w oczach na Dianę, ona już nie była sobą...
-zostaw mnie, już to mówiłam ale powtórzę NIE CHCĘ ZNAĆ CIEBIE I WASZEJ DRUŻYNY- Diana krzyknęła na mnie po czym znikła, a ja gdyby nie Daniel to bym upadła prosto na boisko
-Evi wytłumacz nam wszystko !-Joe wyglądał na bardzo zmartwionego -Diana widziała na własne oczy jak jej rodzina zostaje mordowana, od tej chwili gdy słyszy imię Rey'a jej włosy zmieniają swój kolor na czarny, a oczy na krwistą czerwień
-Ale czemu mówiła, że nie chce cię znać !?-krzykną David -Diana kilka lat temu była w mojej drużynie, w momencie gdy jej rodzina zostawała mordowana my ............. staliśmy obok i nic nie zrobiliśmy .......................... kompletnie nic........................... nie mogę sobie tego wybaczyć dlaczego jej nie pomogłam?- na ostatnie słowa zacisłam pięści znowu- gdybym jej wtedy pomogła to możliwe, że oni by żyli, a Diana byłaby sobą, TO WSZYSTKO moja wina.......-nie potrafiłam zatrzymać łez spływających mi po policzkach, po chwili zdałam sobie sprawę o co chodziło w liście ......................................................- mamy poważny problem Diana nie jest sobą, a rey'owi na pewno o to chodziło, założę się, że zamierza wykorzystać Dianę do swoich brudnych spraw....
Herman pov
nie wiedziałem co ona tak na prawdę przeszła, zawsze myślałem, że jest taka sama jak wszystkie inne słynne gwiazdy.... ale się myliłem....
rozdzieliliśmy się na dwie grupy, żeby poszukać naszego kapitana.... ja byłem razem z Josephem, Davidem, Danielem i Johnem
Joe pov
po godzinie szukania Diany, znaleźliśmy ją była nad rzeką, rozmawiała z Rey'em
-nigdy nie rzucam słów na wiatr Rey, mówiłam, że miałam fałszywych przyjaciół i tak było -wątpięz, ale powiedzmy, że ci wierzę tylkoże teraz masz szansę aby sprawić by nikt nie ucierpiał, dołącz do mnie, a pomścisz swoich rodziców
- na prawdę jesteś aż takgłupi żeby myśleć że naprawdę ci pomogę ? Wmoich oczach jesteś jedynie śmieciem, którego trzeba wyrzucić do kosza- po tych słowach ujrzałem kogoś jeszcze
- Diana ! poczekaj !-krzyczał Bayron
- Bayron ? co ty tu robisz jutro mecz musisz się przygotować -Diana OBIECAJ mi że nigdy do niego nie dołączysz-Bayron mówił przez łzy
-jasne że nie dołączę do niego głuptasie, nie zdradzę mojej drużyny ...
-całe szczęście idź już do nich bo się nie cierpliwią za tym drzewem pa kochana-Bayron porzegnał się i odszedł
- NIE JESTEM KOCHANA ! I MNIE NIE WKURWIAJ ! PAAAAA- Diana zaczeła iść w naszą stronę
od razu gdy tylko ujrzałem, że idzie w naszą stronę, podbiegłem i ją przytuliłem, nastawiłem się na przywalenie z liścia, ale ona zamiast tego też mnie przytuliła i powiedziała przepraszam, a jej włosy zmieniły kolor na blond a oczy znów stały się czysto złote
-Diana ja cię....
-nie przeszkadzamy gołąbki ?- zapytał John i David
-nie-odpowiedziała Diana
-tak-odpowiedziałem
-nie
-tak
-nie
-tak koniec i kropka
-nie a koniec to może być za chwilę Twój haha
-grozisz mi !?
- nie ja tylko ostrzegam
-haha
-Diannnaaaaaaaaaaaa!!!!!! przepraszammmmmmmmmmmm!!!!!!- usłyszeliśmy krzyk Evi, tak mocno ją przytuliła, że Diana przewróciła się na mnie, ja na Davida, a ten z kolei na Johna
-już wszystko okej, postaraj się uspokoić Evi- Diana poklepała po plecach Evi
-proszeeeeeeee wybacz miiiiiii!!!!!
- zamknij się już i zejdź ze mnie
-ok-ej
Evi się podniosłam a potem Diana pomogła mi wstać
-nasz trening chyba trochę nie wyszedł przepraszam jutro mecz a my nawet nie mieliśmy duż treningów- powiedziała Diana ze smutkiem w oczach
-nie martw się i tak ich rozwalimy haha zaśmiała się drużyna
-racja
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top