rozdział 11 meczyk towarzyski
-jasne-poszliśmy na boisko przebrani już w stroje
.........
narrator pov
Jak się okazało trenerzy po prostu założyli się o piwo, która drużyna wygra, ale drużyny nic nie wiedziały.
Diana pov
-David podaj!
-jasne!
-dzięki- gdy dostałam piłkę od Davida, od razu pobiegłam do bramki, wyminełam wszystkich zawodników rywali oprócz jednego na mojej drodze stanął Shawn jako jedny próbował dorównać mojej szybkości, jednak nie udało mu się mnie zatrzymać pędziłam do bramki, a za mną od razu biegli John i David kilka kroków przed bramką podałam im piłkę, a oni wkonali królewskiego pingwina wiatru, Mark próbował zatrzymać ich strzał ale mu się nie udało, z kolei trener Grimm skakał z radości natomiast trener Travis siedział z wkurwioną miną....
-Axel masz!strzel bramkę!
-jasne Mark
-nie tak prędko płomyczku-w ułamku sekundy odebrałam piłkę Axelowi
-zauważyłam, że Jude tylko stoi na boisku i patrzy jak gramy, żeby znaleźć nasz słaby punkt i sprawnie poprowadzić akcję defensywną i strzelić gola, ale w kilka sekund otrząsnął się z transu i PRAWIE odebrał mi piłkę, przez to, że go zlekceważyłam, lecz faktem jest to, że mu się nie udało i to jest najważniejsze, tak jak ostatnio poruszałam się zgodnie z wiatrem wymijając wszystkich rywalów gdy byłam pod bramką
postanowiłam wypróbować Marka [w sensie, że strzelić mu bramkę nic innego, żebyście sobie nie pomyśleli xd ], byłam ciekawa czy uda mu się obronić mój strzał, z za moich pleców wyłonił się gryfon, a ja tak poprzednio wyskoczyłam w górę, a tuż za mną gryfon
-WIELKI GRYFON!-strzeliłam w stronę bramki, Jude nie mógł uwierzyć jakim cudem akademia królewska stała się tak silna w tak krótkim czasie (nawet on nie znał prawdziwego potencjału Akademi)
-WOW TO BYŁ ŚWIETNY STRZAŁ, AŻ CHCE MI SIĘ GO BRONIĆ !!!!!-krzyknął Mark
-wow nic ci nie jest jestem pod wrażeniem zazwyczaj gdy strzelam bramkarz nie wychodzi cało z tego.... jest już drugim takim brawo-odpowiedziałam z lekkim uśmieszkiem
-skąd znasz ten strzał?- zaczepił mnie Jude
-sama go opracowałam Jude, nie korzystam z technik, które nie są moje-mówiąc to zauważyłam dziwny wzrok Jud'a
minęło już około 30 min meczu, na razie akademia królewska prowadziła 3-0, mimo, że tak naprawdę nic nie robiliśmy specjalego, w ostatnim 15 min meczu Jude wpadł na pomysł jak strzelić nam bramkę. Znał przecież każdą obronę Joe'go i wiedział jak się przez nią przebić, mam tylko nadzieję, że Joe obroni
-Diana teraz !
- jasne czas wypróbować ten strzał- biegłam do przodu, ale na środku boiska zwolniłam, za mną biegli Daniel i Alan, biegli obok siebie po czym się zaczęli rozłączać, piłka pod moją nogą zaczęl jasno świecić, gdy chłopaki podbiegli do mnie zostawiając za sobą ogon komety wszyscy trzej uderzyliśmy w piłkę z czego ta poleciała szybko do bramki
-POTRÓJNA KOMETA!-Mark nie obronił tego piłka poleciała do bramki po czym zostawiła swój tor lotu wyryty na piasku
[mniej więcej tak wyglądał ten strzał]
Gwizdek sędziego, pierwsza połowa dobiegła końca
-DOBRZE drużyna tylko tak trzymać
-jasne trenerze-odpoiedziała cała drużyna
Jude pov
te emocje w ostatnim strzale, jakbym już je kiedyś czuł, jakbym kiedyś już z nią grał, czuję jakbym ją znał od dzieciństwa, ale nie pamiętam jej ....
Mark pov
wow co to był za strzał!? on był świetny, aż chcę znów zagrać przeciwko niej, w tym strzale było sama radość z gry, kocham to uczucie....
Diana pov
Zaczęła się druga połowa, było widać, że Mark zaczął kierować obroną, a Jude atakiem
-Ognista Burza- krzyknął Axel, nie wiedziałam czy Joe to obroni, wtedy zauważyłam, że Joe jest strasznie skupiony
-RYK LWA-Joe krzyknął, a za jego pleców ukazała się głowa lwa, Joe wyciągnął przed siebie ręce i wtedy lew zaczął ryczeć, Joe pochwycił piłkę, od razu do niego podbiegłem
-Joe to było świetne
-dzięki
Joe pov
to uczucie, było piękne ale pomijając to udało mi się obroniłem to
-DAVID MASZ!
-dzięki stary
Diana pov
-chłopaki atakujemy kometą!
-jasne!
-POTRÓJNA KOMETA!-Mark nie obronił tej piłki po raz kolejny, ale mimo to jego uśmiech nadal było widać na twarzy,
-Mark podaj!-usłyszałam głos Jude
-MASZ JUDE strzel nam bramkę- Mark krzyknął do Jude'a
Jude pov
tym razem poprowadzę moją drużynę prosto do bramki, uda mi się
-Axel!
-dzięki
-OGNISTA BURZA !
-nie tak szybko-usłyszałem głos Diany idącej za mną i nagle poczułem, że nie mogę się ruszyć, tak jak i inni z mojej drużyny, na boisku pojawiła się mgła, nic nie widzieliśmy
-Taki strzał nigdy nas nie pokona-znów usłyszałem jak Diana mówi
-Co ty zrobiłaś!?
-to nasz sekret Jude-przede mną stanął David i Diana
-my nic nie zrobiliśmy, paraliżują was wasze słabości My tylko idziemy zgodnie z wiatrem, Jude-Diana i David powiedzieli jednocześnie po czym mgła opadła, a my mogliśmy się znów poruszać, ale piłka znowu była pod nogami Diany
-Daniel!
-dzięki-Daniel ruszył w stronę bramki, był o wiele szybszy niż kiedyś
-STRZAŁ GNIEWU!- piłka wpadła do bramki, Mark nawet nie zdążył zareagować
usłyszeliśmy Gwizdek, koniec meczu, wynik to 6-0 dla królewskich, z początku nie dowierzałem, myślałem nawet, że to jest inna drużyna, z wyczerpania padłem na piasek, słońce biło mi po oczach, gdy nagle zapadł cień, otworzyłem oczy, żeby zobaczyć czy słońce zaszło, ale okazało się, że poprostu Diana się nade mną pochyliła, żeby zobaczyć czy nic mi nie jest
-Wszystko okej?
-Tak
-Dzięki za świetny mecz, graliście świetnie
-Serio?Z tego co mi się wydaje to mamy zero bramek
-To jest nie ważne, liczy się to, że wkładaliście serce w ten mecz
-Dokładnie-Po chwili ujrzałem Marka
-Macie rację
928 słów☆
..........
no to jest rozdział o meczu xd, sorki, że dopiero dzisiaj ale nie miałam czasu zbytnio na pisanie
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top