Rozdział 5 - Druga Sala


Druga Sala okazała się tak samo mało interesująca na pierwszy rzut oka, jak Sala pierwsza. 

Jednak teraz już tłum wiedział, że należy spodziewać się czegoś, co zasłaniały niby zwykłe ruchy pracowników. 

Nana oprowadzając ich po raz pierwszy zauważyła jedną rzecz... Przemykając wzrokiem po szarych ubiorach, z jednym z pracowników nawiązała kontrakt wzrokowy. Te oczy...aż przełknęła ślinę nerwowo. Miała dużo kontaktu z ludźmi, więc od razu zauważyła różnicę. Zszokowało ją to, lecz próbowała zachować niewzruszoną twarz przewodniczki. - Potem...potem o tym pomyślę. - przyrzekła sobie. Jednak, choćby się starała, nie mogła przestać o nich myśleć. To coś niebywałego, dlaczego nie zwróciła na to uwagi już wcześniej? A może tylko jeden taki jest? Trzeba sprawdzić innych. 

- A tutaj łączy się fragmenty że sobą. Widzicie? Oko, zęby...to wszystko jest ruchome, powstajemy tak, by jak najbardziej przypominać ludzi. To wielki zaszczyt że dają nam swoją formę. - skłoniła głowę przed jednym z mężczyzn, który w przeciwieństwie do reszty ubrany był na biało i nie nosił maseczki. Trzymał przed sobą teczkę z kartką, po której ciągle jeździł długopisem. 

- Grupo, poznajcie jednego z Budowniczych. - powiedziała z szacunkiem. - nadzoruje pracę w Sali 2, tak by wszystko zostało należycie spięte że sobą. Oraz by nikt...nie sabotował produkcji. - powiedziała ciszej. - W końcu Fabryka ma dużo wrogów z konkurencji. Wiecie już jak kończą szpiedzy. 

Grupka nerwowo kiwnęła głowami. Nana mogła wyczuć jak się trzęsą w środku. I dobrze. Trzeba straszyć, by nikt nie chciał nadużywać ufności Fabryki. Chcą być tak blisko ludzi jak to tylko możliwe, co bardzo, bardzo się chwali! Nawet przy rekrutacji pozwalają osobom wręcz z ulicy przychodzić! Dyrektorzy są wspaniali! Budowniczowie są wspaniali! A Twórcy są święci! - pomyślała wręcz w ekstazie. Myśli te wyprosiły poprzednie o wzroku jednego z pracowników. Do czasu.

- Przy hurtowych nie trzeba uważać, by na przykład dawać konkretny rodzaj włosów, albo kolor oczu, jednak przy tych zamówionych...już jest inaczej. Pewnie zastanawiacie się teraz, jak pracownicy wiedzą, które z nich są częściami zamówionych. Są specjalnie oznaczane. - podniosła swoją spódnicę prawie do biodra. 

Niektórzy i niektóre aż zasłonili oczy. 

- Ej, nie ma się co wstydzić, w końcu jesteśmy tylko PRZEDMIOTAMI. - oznajmiła z naciskiem na to słowo. - Widzicie? - wskazała na mały kolorowy znaczek na biodrze. - To znaczy że to specjalna Lalka. - pozwoliła grupie się zbliżyć. 

Rzeczywiście, miała okrągły znaczek z napisem P R O w środku. Namalowany był jaskrawymi barwami, by można na pierwszy rzut oka odróżnić od zwykłej części. 

- Tutaj mam tylko jeden. - odparła, opuszczając spódniczkę. - Ale gdy nie złożono jeszcze Lalki, to na każdym mechanizmie znajduje się znacznik. Tak, nawet na oczach i na języku, a nawet na pojedynczym zębie. To dużo pracy, dlatego tutaj łączy się te małe elementy. - rozłożyła rękę wskazując na dużą ilość pracowników przy taśmie. Taśma nie ruszała się, pozwalając ludziom na dokładną pracę. Gdy wszyscy złożyli, dopiero ciągnie się za wajchę, która pociąga taśmę z kolejnymi elementami dalej.

- Tutaj zajmują się zębami, tutaj oczami, tęczówkami oraz białkami, a tutaj cerą. A jeszcze tutaj włosami. Każdy kosmyk jest wpychany osobno. Widzieliście kiedyś jak się tworzy lalki Barbie? No właśnie. Tak samo jest tutaj. Różnica polega na tym, iż te kosmyki nie są tak małe, więc jest ciężej. Klient sam ocenia jak długie włosy ma mieć Lalka. Czy kręcone czy proste, czy falowane, czy podatne na loki. Chyba że klienta nie ma, wtedy długość jest ustalana przez Budowniczego, albo przez samego pracownika. Dużo też zależy od ilości materiałów na stanie. Czasami potrzebujemy dostaw z zewnątrz i wtedy włączamy się na specjalne Lalki, tworząc z tego co zostało, te zwykłe. - wyjaśniła. Stanęła w świetle lampki jarzeniówek, które tutaj zapewniały jasność, mimo że na zewnątrz był dzień. Jej włosy zalśniły na rudo, gdy nimi potrząsnęła. - dlatego zawczasu prosimy o dostawy. 

Grupki przechodziły koło taśm, czasami patrząc z fascynacją jak pracownik wbiła w białko oka tęczowkę, a czasami odsuwając się z obrzydzeniem, gdy wiąże się język z resztą przełyku. 

Nana tyle razy na to patrzyła, że zobojętniała już na widok organów. Jednak rozumiała reakcje innych. Sama, gdy została tu zatrudniona, czasami wymiotowała olejem. Nie mogła nawet patrzeć, a co dopiero oprowadzać innych. 

Została wtedy zmuszona, by patrzeć, przez co właśnie uodporniła się i mogła normalnie pracować. Wtedy nienawidziła Budowniczego, który jej to robił, ale teraz była mu niesamowicie wdzięczna. Nie każda Lalka zarabiała na siebie. Zwykle dostawało się pieniądze na swoje zachcianki od właściciela. Pracowało się wręcz za darmo. 

- Dobrze. Wydaje mu się, że wszystko już zostało obejrzane w tej Sali. - omiotła wzrokiem grupę. - Jeśli ktoś czuje się słabo, to na korytarzu są ławki, wystarczy powiedzieć, a zaczekamy. 

Parę osób podniosło słabo dłonie. 

Nana kiwnęła głową. W każdej grupie zdarzali się delikwenci o słabych żołądkach, nieważne czy wśród Ludzi czy Lalek. 

Nana, gdy po raz pierwszy zwymiotowała, zapytała się Jej, dlaczego skoro jest robotem. 

Odpowiedziała, że wymiotuje olejem, który pomaga rozcieńczyć moc z Ognika, tak jak u ludzi krew. Osłabia ją to lekko, tak jak ludzi wymioty treści pokarmowej. Lalki zwykle nie jadły, ale już piły. Im więcej płynów, tym lepiej. Oczywiście były też takie płyny, które zakłócały pracę, jak na przykład alkohol albo elektrolity. 

Nana wróciła myślami do rzeczywistości. Niepotrzebnie tyle wraca do przeszłości. 

Pokręciła głową. Teraz opiekuje się grupą. Musi na nich uważać. 

Posadziła trójkę na ławce, specjalnie ustawionej niedaleko Sali, na korytarzu. 

- Gdy poczujecie się lepiej, ruszymy do trzeciej Sali. - objaśniła. Tam już skupimy się na wyglądzie. Dlatego właśnie powiedziałam, żebyście się nie wstydzili. Każda Lalka była wcześniej widziana nago. I męska i żeńska, by można było sprawdzić czy wszystko jest okej. - wzruszyła ramionami. - Więc już teraz wiedzcie że następne miejsce to nie pomieszczenie dla wstydnisiów. 

Grupka kiwnęła głową, niektórzy zaczerwienili się i złapali za swoje ubrania w strategicznych miejscach, by sprawdzić czy rzeczywiście są, a nie magicznie zniknęły. 

- Już lepiej? W takim razie czeka na nas Sala Trzecia. 




Co sądzicie o książce? Jak Wam się podoba? 

~MadokaAi 

17.09.2024 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top