Rozdział 2 - List


Poprawiła włosy i zeszła po schodach ostrożnie na sam dół. Ręka jej drżała, musiała powstrzymać się poręczy, by się nie poślizgnąć. To było dziwne. W końcu Lalki nie powinno ruszać nic fizycznego. Aż tak oddziaływały na nią te koszmary? 

Nieeeee....to niemożliwe. 

Przywitała formalnie Przełożoną oraz resztę służby. Byli tam lokaje, pokojówki, zwykli pracownicy...a wszyscy to Lalki. 

Jej rasa nie miała prawa mieć Człowieka na niższej pozycji od siebie. W końcu to z Ludzi wywodzili się Twórcy. Twórcy i Budowniczowie. Ci pierwsi wymyślili cały zarys, projekt, a Budowniczowie budowali wszystko zgodnie ze schematem. Twórcy nie brudzili sobie rąk, dopiero przy mózgu trzeba było ich własnoręcznej roboty. Nikomu nie wolno przebywać w pomieszczeniu, gdy oni pracują, pilnie strzeże się swoich sekretów. Cieszą się ogromnym szacunkiem, ich słowo uznaje się za świętość, a najznakomitszym stawia się nawet świątynie. 

- Kiepsko wyglądasz. - od razu zauważyła Przełożona. 

- T...to nic takiego! - zaśmiała się nerwowo Nana. Źle! Zbyt nerwowo! 

- To przez te sny, prawda? - fuknęła kobieta. - Powinnaś pójść z tym do kogo trzeba! Wiesz że nie wolno ukrywać, gdy dzieje się coś niedobrego. Już informuję...

- To nie sny! - krzyknęła rozpaczliwie Nana, widząc, że ta rzeczywiście chce się teraz komunikować z Twórcami.

- Nie? - Przełożona odwróciła się do niej. - Naprawdę? 

- Tak, to najprawdziwsza prawda! - pokiwała energicznie głową dziewczyna. - Po prostu coś mnie wkurzyło i tyle... Ale już odsuwam to od siebie! - zmusiła swoje usta do rozciągnięta się w uśmiech. Oczywiście, wyszedł zbyt sztucznie, ale Nanę to nie obchodziło. Najważniejsze było, by Przełożona nie sprowadziła jej na kark Twórców. 

- No dobrze...niech ci będzie. - burknęła sceptycznie kobieta, krzyżując ręce na piersiach. - Ale wiedz, że pracujemy najpierw dla Pani Naomi, a potem dopiero dla ciebie, prawda? Musimy być lojalni w stosunku do Niej. 

- Wiem! Ona jest Twórcą, w dodatku moją właścicielką. - odetchnęła głęboko. - Przecież nie sprzeciwiam się Jej. 

- Mam nadzieję. - kiwnęła głową Przełożona. - Dla Lalek sen też jest ważny, choć nie aż tak jak dla Ludzi. - wypowiedziała ostatnie słowo wręcz z nabożnością. 

- Tak, wiem. - lekko westchnęła Nana. Sama żyła w przeświadczeniu, że ludzie są jak bogowie, to jednak aż tak świątobliwa nie była. Może jej się to kojarzyło z dewotyzmem? 

- Poczta! Poczta dla pani Nany! - zawołał chłopiec na posyłki, który - oczywiście - również należał do grona Lalek. 

- Do mnie? Ciekawe...- mruknęła dziewczyna, ciesząc się że na razie temat snów mają zakończony. Nie można przecież kłamać bez końca. Przynajmniej Nana nie potrafi. 

Wzięła kopertę w dłoń i jednym ruchem ją rozerwała. Lalki różniły się od Ludzi siłą. I bólem. Nie czuły bólu. Nie miały też krwi. A przynajmniej Nana nigdy nie słyszała o takim przypadku. Gdyby się zdarzył... Pewnie należałoby zwolnić takiego Twórcę, uwięzić lub zabić... A Lalkę zniszczyć. I to tak by nie ostał się ani jeden choćby zapis, że istniał taki przypadek. 

Nie wiedząc czemu zadrżała. Zakazana Lalka... Musiałaby powstać z Człowieka i Lalki...łączyć w sobie dwie natury...czy to w ogóle możliwe? - otrząsnęła się. - Nie, oczywiście, że nie! 

- Co tam piszą? Co piszą? - spytała zaciekawiona Maeda, podskakując. 

Nana się lekko uśmiechnęła. Ta pokojówka zawsze potrafiła ją rozśmieszyć. 

Odetchnęła głęboko. - Już sprawdzam. Przełożona tymczasem westchnęła głośno. - Maeda! Uspokój się! - złapała ją za ramię. - Tak nie wypada! Pamiętaj o swojej pozycji! My jako gorszy sort Lalek, jesteśmy tylko służbą. 

- Jest okej, naprawdę! - krzyknęła za mocno Nana. - Odleciałam myślami i Maeda dobrze zrobiła, że przywróciła mnie do rzeczywistości. Teraz czytam... - rozwinęła delikatny papier. Czyli wiadomość była od ważnej persony. 

- Szlag! - przeklęła w myślach. Że też nie spojrzała na nadawcę... Zaczęła czytać na głos:

Droga Panno Nano 

Mam zaszczyt zaprosić Cię na wielki bal, który rozpocznie się 29 sierpnia o godzinie 19 w moim pałacu. Niestety nie będę w stanie zapewnić transportu, lecz wierzę, że poradzi sobie Pani wraz ze swoją właścicielką. Dostała ona również osobne zaproszenie dla l u d z i. Rozumie Pani, że Lalki i Ludzie nie są w końcu równi i zapraszanie obu gatunków w jednym liście byłoby brakiem szacunku. Tak więc proszę uczynić mi ten zaszczyt i przyjść na umówioną godzinę. Obowiązują stroje wieczorowe. 

Jeszcze jedno! Proszę przyjść z osobami towarzyszącymi. Najlepiej z kilkoma. Warunek jest jeden: mają to być Ludzie! 

Przesyłam najserdeczniejsze pozdrowienia. 


                                               Król 


Maeda aż pisnęła, a Przełożona kiwnęła głową. 

- Król! Co za zaszczyt! - klasnęła w dłonie dziewczyna. Przełożona dała jej w głowę. - Przecież wiesz, że pani Nana jest osobistością wśród Lalek i nawet Ludzie ją szanują. Nie umniejszaj jej pozycji! 

- Przepraszam! Ale jestem podekscytowana! - Maeda trzymała się za głowę. - Pierwszy raz widzę list od samego króla! 

- Ah no tak. - mruknęła inna pokojówka obok, ciemnoskóra o czarnych, kręconych włosach ułożonych w gwiazdę. - Maedy nie było jeszcze jak mieliśmy poprzedni bal. Proszę jej nie winić Przełożono. 

-Król organizuje bale dość rzadko- zrozumiała kobieta kiwając głową. - No tak. Ale służba i tak przecież nie idzie, więc nie rozumiem czemu ona tak się cieszy.

- Sądzę że po prostu cieszy się dla Nany. - odparła spokojnie pokojówka. - Wszyscy się cieszymy. Ale zastanawia mnie to, żeby przyjść z Ludźmi. I to jako z osobami towarzyszącymi.

- Co w tym złego? - wzruszyła ramionami Przełożona. - Widocznie król ma jakąś sprawę do samych Ludzi, dlatego potrzebuje ich więcej na balu. A teraz nie stójmy tak jak sieroty, trzeba wezwać krawca dla pani Nany! Już! Już! 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top